sobota, 28 lipca 2012

"Lalki w ogniu" czyli Indie subiektywnie.

  Przeczytałam książkę Pauliny Wilk "Lalki w ogniu", poczytałam na różnych blogach opinie o tej książce jak i dyskusje na jej temat. W pierwszej chwili miałam mieszane uczucia, trochę na zasadzie Gombrowiczowskiej.Niemniej muszę przyznać że mimo wszystko pochłonęłam "Lalki w ogniu"w jeden wieczór.
  Nie jestem w stanie polemizować z opisem pani Pauliny Wilk gdyż nigdy w Indiach nie byłam. Mogę jednak opisać swoje wrażenia, uczucia jakie mnie ogarniały kiedy przewracałam kolejne kartki.Przerażenie zdecydowanie dominowało ,począwszy od zbrodni na kobietach,te przypadkowe poparzenia, wypadki przy pracy i to uczucie bezradności, gdyż kobieta musiała zdawać sobie sprawę jak walka o pieniądze ,których nie ma się skończy.Czy każdego dnia oczekiwała na swój koniec, na rękę która popchnie ją ku śmierci? Czy wyszkolona w byciu posłuszną i bezwolną nawet się na tym nie zastanawiała? Właściwie powinnam pisać w liczbie mnogiej,dotyczy to setek kobiet.

  "Przyzwolenie na zabójstwo jest wszechobecne i rodzi się w chwili,kiedy dziewczynka przychodzi na świat" 

   " Dowry deth to zbrodnia uniwersalna i popularna - nie dotyczy środowisk patologicznych,zdarza się w szacownych domach ,gdzie nie gości bieda.Giną żony prawników,urzędników,inżynierów i lekarzy"

     Przez sytuację dzieci, osób starszych, kasty niedotykalnych,ludzi żyjących na ulicy,po wszechobecną astrologię, polowanie na czarownice w dosłownym tego słowa znaczeniu.Ojciec gwałcący córkę co miało zapewnić mu pomyślność ,czy dziadek ucinajacy głowę swej wnuczce  bo ktoś doradził mu że ziarna  zmieszane z jej krwią wydadzą dobry plon. Toż to się czyta niczym jakiś horror tym straszniejszy że na faktach. Nie mogłam się mimo wszystko od lektury oderwać.
  Równie porywająco i przekonująco opisane są zabiegi ludzi by przetrwać, te starania by na czymkolwiek zarobić choć grosz ( luzno przekładając na nasze) gdyż jest to kolejny dzień życia.

  Barwnie, sugestywnie i z widoczną aprobatą opisane są targowiska, sklepy,stoiska jednym słowem handel. Widać iż na autorce zrobiło to wrażenie, że ludzie starają się jak mogą mimo ogarniającej  i napierającej zewsząd beznadziei,że im się chce,że robią to z uśmiechem i tu widać wreszcie sympatię autorkki do Indii, bo wczesniej miałam wątpliwości,czy p.Wilk choć trochę sympatii czuje do tego kraju, do tych ludzi. Niesamowite wrażenie robią opisy stoisk ,stoliczków niejako przenośnych,nie będę siliła się tu na opisy bardzo plastycznie przedstawiła to autorka.
  Pociągi,podróże i spotkani w ich trakcie ludzie budzą szeroką gamę odczuć, od podziwu po wpółczucie,najgorszy jest chyba ten niekończący się korowód potrzebujących, podtrzymujące na duchu jest to że na wszelkie sposoby pracują, choćby wykonując pracę której nikt nie zamawiał jak sprzątanie pod siedzeniami w pociągach ,pozwala to na zachowanie człowieczeństwa tak sobie myślę. Wbrew pozorom w książce o żebrakach,których jest chyba (chyba!!!) sporo w Indiach ,jest niewiele.Czy celowo,watpię, czy są tematem nie nadającym się do opisywania,watpię.Dlaczego zatem?
 
   Najwięcej przykrości sprawiły mi opisy spraw dotyczących higieny i fizjologii. Za to m.in. autorka zebrała najwięcej krytycznych uwag, o ile oczywiście rozumiem że w miejscach tak zaludnionych trudno o jakieś odosobnione miejsce i że arówno ablucje jak i całą resztę przychodzi wykonywać publicznie to jednak uważam że hm zbyt bezpośrednio zostało to opisane. Wzmianka na ten temat że z takich to a takich powodów pewne sprawy mimo iż intymne są publicznymi by wystarczyła,oczywiście nikt nie musi się ze mną zgadzać. Robienie zaś z całych Indii wszechobecnej kloaki jest conajmniej niewłaściwe,choć nie twierdzę że całowice fałszywe, zapewne niejedno miejsce tak właśnie wygląda.
 Poza tym,uderzyło mnie to że nie ma rozmów z ludzmi byłam ,widziałam a nawet opisałam ale nie rozmawiałam? Dla przykładu podam Jarosława Kreta i książkę "Moje Indie" które są  pełne rozmów z  Indusami,tego też niestety mi zabrakło,niesamowity dystans do ludzi jak dla mnie przebija mimo wszystko z tej opowieści p.Wilk. Brak mi pewnej więzi z mieszkańcami opisywanych miejsc choćby i przez tłumacza, nie twierdzę że należy znać każdy język na ziemi,jednak jeśli jadę gdzieś i na dodatek z tej podróży zamierzam zdać relację staram się być jak najbliżej życia i ludzi. Być może się mylę, piszę jak wspomniałam tylko o swoich odczuciach po przeczytaniu "Lalek".
  Wiem że Indie to nie kraina mlekiem i miodem płynąca, wiem że jest tam straszna bieda zawiniona i nie, że komuś na tej biedzie, podobnie jak rzecz ma się z Afryką, zależy,wiem że to nie bollywood i widzę że autorka też to wie,myślę jednak że zbyt skupiła się tylko nad jedną stroną medalu.
  Może jest tak że obraz mną wstrząsnął ( tak,tak też jest z pewnością) i podświadomosć się buntuje szukając alternatywy ( tego już nie jsetem pewna) . Może jest tak że książka miała za wszelą cenę wstrząsnąć czytelnikiem? E chyba nie,a może?
  Dawno już, czytałam książkę, której zrestą szukam bezskutecznie. Napisał ją polski ksiądz będący w Indiach,żyjący wśród najbiedniejszych, opisał naprawdę szokujące sprawy, życie na ulicy całymi rodzinami, klitka 3m na 3m bodaj była luksusem dla rodziny z dziećmi, matka w ciąży ( inna matka) otrzymała propozycję czy też sama się o nią postarała by z dziecka ... (mniejsza o szczegóły) w każdym razie by dziecka się pozbyć,o tym dlaczego w Indiach je się ryż, dlaczego dania są bardzooo ostre ,wszysto to opisane bez ubarwień, a jednak ksiązka mnie wciągnęła i zachwyciła, czułam że autor autentycnie lubi a może nawet kocha tych ludzi, żyje z nimi a nie obok nich. Tego mi brakuje w "Lalkach w ogniu".

   Co jednostronności jeszcze, wystarczy porównać choćby ze wspomnianą pozycją"Moje Indie" i mamy wrażenie że czytamy o dwóch różnych światach, z tym że p.Kret zwrócił na tę powiedzmy umownie dwoistość kraju uwagę, umknęło to p.Wilk a szkoda bo książka jest naprawdę wciagająca a mogłaby być porywająca.


    Ocena książki : 4/6
 

1 komentarz:

  1. Naprawdę warto przeczytać. Mimo tych minimalnych moim zdaniem zastrzeżeń,uważam że jest bardzo ciekawa.

    OdpowiedzUsuń