niedziela, 25 maja 2014

Yehuda Nir "Utracone dzieciństwo"

   Autor : Yehuda Nir
  Tytuł : "Utracone dzieciństwo"
  Przekład : Jacek Mazur
  Gatunek : wspomnienia
  Wydawnictwo : Nowy Świat
  Seria : Świadkowie Historii
  Wyzwanie : z półki 2014
 
                                            


 
        To już kolejna książka o II wojnie światowej, o tym jak wpłynęła ona na ludzi, co się działo podczas okupacji zarówno hitlerowskiej jak i sowieckiej. Opowieść zaczyna się we Lwowie po czym wędrujemy wraz z małym bohaterem przez Kraków , Warszawę i w końcu trafiamy i do Niemiec, jest to szlak ucieczki przed śmiercią , przed zagładą. Tytuł tej książki zwraca nasza uwagę na to co po latach jak mniemam wydało się autorowi najważniejsze , czyli na to że walka o przerwanie, życie w tym jakże strasznym świecie odebrało mu ( i nie tylko jemu jak wiemy ) dzieciństwo.
    Największe wrażenie zrobiły na mnie pewne słowa o tym że próby upodobnienia się do Polaka co według Żydów miało im  ratować życie w pewnym momencie były tak udane że  zaistniało zagrożenie aresztowania właśnie z powody bycia Polakiem. O ironio, w tej sytuacji , w tym momencie krytycznym życie ratuje mu upodobnienie się poprzez strój do członka Hitlerjugend. Bohater skrzętnie wykorzystuje to jeżdżąc choćby w tramwajach w części dla aryjczyków , dla rasy panów . Ot taki mały triumf nad Niemcami i nad Polakami również. Patrzył jak ci drudzy jechali w niesamowitym ścisku sam siedząc wygodnie. Tak również nad Polakami , którym autor sporo ma do zarzucenia, to co o nas pisze  odbiega od tego co lubimy o sobie czytać.
                     

piątek, 23 maja 2014

"Pra.O rodzinie Iwaszkiewiczów" Ludwika Włodek

 
  Autor : Ludwika Włodek
 Tytuł : "Pra. O rodzinie Iwaszkiewiczów"
 Wydawnictwo : Wydawnictwo Literackie
 Gatunek : wspomnienia


      
   Książka trafiła do mnie dzięki akcji Podaj książkę organizowaną na blogu Notatnik kulturalny . Świetna to zabawa i jak spojrzałam dzisiaj trwa dalej, szczerze do niej zachęcam , na książkę jest kolejna chętna osoba i o to właśnie chodzi by dobra literatura krążyła wśród ludzi. Bardzo dziękuję za możliwość udziału i za możliwość zapoznania się bliżej z rodziną Iwaszkiewiczów.
    Prawnuczka Jarosława Iwaszkiewicza postanowiła zapisać dzieje swojej rodziny , to co sama pamięta oraz to co zna z opowieści. Wyszła jej z tego ciekawa historia z której wyłania się obraz całej rodziny zarówno tej od strony pisarza Jarosława Iwaszkiewicza jak i jego żony. Nie będę ukrywać że samego pisarza na stronach tych wspomnień jest dość mało ale w końcu tytuł nie wskazuje na to iż bohaterem ma być jedna osoba tylko cała rodzina. A jaka ta rodzina jest?  Interesująca to dobre określenie, chwilami gubiłam się wśród występujących dziadków i pradziadków jak i cioć różnej maści , odnalazłam się tak naprawdę dopiero pod koniec gdy na karty opowieści trafiają zwierzęta znane mi z czytanej w dzieciństwie książki Anny Iwaszkiewicz. Niemniej warto było przeczytać, zajrzeć za drzwi Stawiska i poznać pewne osoby oraz ich zwyczaje. Dzięki temu może nie poznajemy specjalnie blisko samego pisarza ale jego otoczenie i to w jakich warunkach żył jak najbardziej.
   Autorce udało się napisać ciekawą książkę , nie wywlekając brudów wszelakich porusza jednak intrygujące czytelników sprawy jak religijność Hani (Ani) czy ateizm Jarosława , ubranie w którym został pochowany pisarz co obrosło już szeregiem legend i parę innych ciekawostek.
   Ponownie dziękuję z udział w akcji, książkę jeszcze dziś odsyłam do właściciela i życzę jej jak najwięcej czytelników.

  

czwartek, 22 maja 2014

"Heydrich. Twarz zła" Mario R. Dederichs

 
  Autor: Mario R. Dederichs
  Tytuł : "Heydrich. Twarz zła"
  Tytuł oryginału : "Heydrich. Das Gesicht des Bosen"
  Przekład : Jerzy Pasieka
  Wydawnictwo : Wydawnictwo Dolnośląskie
  Seria :  Wojny i konflikty
     
         Właściwie nie jest to biografia w ścisłym tego słowa znaczeniu, książka powstała na bazie serii artykułów pisanych przez Mario R. Dederichsa dla tygodnika "Stern". Jest to tak naprawdę studium tyranii, rozkwit nazizmu , relacja z konsekwentnego, planowanego w najmniejszych szczegółach "ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej" którego to Reinhard Heydrich był nie tylko zwolennikiem ,nawet nie czynnym uczestnikiem ale organizatorem. Najbardziej znane nazwiska zbrodniarzy hitlerowskich to rzecz jasna Hitler ( choć w tej książce zdaje się chwilami być nieistotnym "zgadzającym się" na pomysły innych człowiekiem , częstym zwrotem jest "Hitler zgodził się by ..." czy też "Hitler wyraził zgodę na realizację planu..."  ) Goering, Hoss, Himmler, Mengele ... Heydrich jeśli czytać dużo na ten temat oczywiście też jednak nie ukrywajmy że w/w nazwiska są znane większej ilości osób. Tymczasem ten pochodzący z rodziny muzyków człowiek , mający być "drugim Mozartem" jest jednym z rzadziej wymienianych a przecież jednym z najważniejszych ludzi Hitlera. Szef gestapo i służby bezpieczeństwa SS , odpowiedzialny za projekt "ostatecznego rozwiązania ..." i realizujący go z zapałem i pasją. Zapewne jak domniemają historycy fakt jego wczesnej śmierci oraz brak wyroku skazującego pośmiertnie za "zbrodnie hitlerowskie" przyczynił się do tego dziwnego zjawiska. Przeciwdziałać temu chciał autor książki , tak by wszyscy wiedzieli i by przede wszystkim pamiętali o tym co stało się udziałem ludzi przecież cywilizowanych , żyjących w XX wieku , wykształconych , wrażliwych na sztukę i piękno co potwierdzają biografie wielu członków najwyższych kręgów władzy III rzeszy.
     Biografia Heydricha przedstawia narodziny socjalizmu , wszak Heydrich był zadeklarowanym socjalistą, dochodzenie Hitlera do władzy oraz jego popleczników, pierwsze obóz koncentracyjny to powstały w 1933 roku w marcu Dachau dla przeciwników socjalizmu i dla Żydów czy późniejszy Mauthausen "w którym więźniowie zapracowywali się na śmierć, wnosząc po schodach kawałki skał , by następnie zrzucać je na dół i ponownie wnosić na górę" * zastosowanie jw. Początkowo miały na celu zamknięcie i wykończenie więźniów poprzez "selekcję naturalną" później zaczęto usprawniać morderczy proceder, rozbudowując również sieć obozów. Były również plany utworzenia "rezerwatów" dla Żydów jednak okazały się niemożliwe do zrealizowania."Początkowo sami >>wizjonerzy zagłady << sądzili że będą w stanie przepądzić Żydów >>dokądś<< , gdzie pozostawieni zostaną własnemu losowi. RSHA rozważał utworzenie >>rezerwatu dla Żydów<< w miejscowości Nisko nad Sanem lub też wysłanie Żydów na afrykańską wyspę Madagaskar. Hitlerowi szczególnie spodobało się to ostatnie rozwiązanie ..." *   
     Dziwi jak zawsze fakt pewnych zakrawających na ironię zachowań , jakby ci ludzie decydujący o losie milionów rozmawiali o ja wiem metodach dezynsekcji np. Najpierw rozstrzeliwano więźniów, później stwierdzono że jest to nieludzkie, że członkowie ekip egzekucyjnych się załamują , nie dają rady i należy znaleźć bardziej humanitarny sposób , znaleziono zagazowanie , w międzyczasie były i próby z ładunkami wybuchowymi ale ta metoda robiła zbyt wiele bałaganu. Wszystkie te dyskusje , rozkazy podawane takim językiem jak gdyby w ogóle nie rozmawiano o ludziach. "Współczucie żywili oprawcy tylko dla samych siebie. Paul Blobel , który kierował masakrą kijowskich Żydów w Babim Jarze, mówił po wojnie : >>Nasi ludzie byli bardziej załamani nerwowo niż ci , którzy mieli być rozstrzelani.<< >>Śmierć jaką im zadaliśmy była krótką, piękną śmiercią<< pisał wiedeński sekretarz policji Walter Mattner w liście do domu o jednaj z akcji w Białoruskim Mohylewie. >>Niemowlaki fruwały szerokim łukiem w powietrzu a my strzelaliśmy do nich już w locie, zanim wpadły do dołu lub wody. Byle tylko pozbyć się tego pomiotu<<... " *
      Autor starał się pokazać Heydricha widzianego również oczami innych ludzi, zarówno przełożonych Himmlera czy Hitlera ale i rodziny, znajomych , więźniów w końcu. Istotnym i niesamowicie interesującym jest fakt iż tworzył on całkiem udane małżeństwo , miał dzieci z którymi nie udało się nawiązać dyskusji po latach o ojcu. W żaden sposób nie odniosły się tego co robił i kim był. Nie mnie ich oceniać , samo posiadanie takiego nazwiska jest wystarczającą traumą. Żona napisała z kolei książkę pt " Życie ze zbrodniarzem wojennym" w którym jak podaje Dederichs niewiele jest prawdy za to wiele przemilczeń i próby wybielania małżonka.
     Ciekawym tematem może być dla nas , znających chyba jednak najlepiej losy okupowanej Polski , okres gdy Reinhard przebywał wraz z rodziną w Czechach i ego tam działanie. Oraz pewna złowroga legenda która stała się faktem i jednocześnie kluczem do grobu bohatera tej biografii.

    * cytaty z książki "Heydrich . Twarz zła" Mario R. Dederichs

    Za książkę dziękuję :

                    

poniedziałek, 19 maja 2014

Współcześni Ojcowie Pustyni. Ojciec Łazarz "Pokonaj swoje demony"

 
     Przyznaje że o Ojcach Pustyni wiem niewiele , tyle co przeciętny człowiek gdzieś coś słyszałam , miałam okazję przeczytać kilka fragmentów tekstów , dziś znalazłam tez informacje dotycząca Wielkiego Postu 2014 z Ojcami Pustyni polecam serdecznie, sama planuję się bliżej zapoznać z całą stroną a nie tylko tym przedsięwzięciem. Jednak od zawsze zwrot ten był dla mnie tajemniczym , wywołującym dreszcz ciekawości , dlatego też gdy zauważyłam książkę współczesnego Ojca Pustyni stwierdziłam że po prostu muszę ją przeczytać.
   Ojciec Łazarz to Australijczyk , wykładowca literatury i filozofii. Przez wiele lat był marksista i ateistą , wiódł wygodne dostatnie życie. Był jak wielu innych żyjących tu i teraz nie przejmujących się nadto sferą duchową. Cos jednak sprawiło że otworzył swoje serce dla Boga, całą swoją drogę do wiary, do Chrystusa opisuje w tej książce. Wprawdzie są to krótkie zwykle historie za to poruszające bardzo ważne tematy, droga ta nie była droga prostą , próbował życia zakonnego i bycia misjonarzem  by jednak poświęcić się temu co Bóg mu przeznaczył. A skąd wie czego chciał Bóg ? To zdradza w jednej ze swoich opowieści.
    Mnie zafascynował umiejętnością życia w samotni, poprzestawania na minimum materialnym co w dzisiejszych czasach wcale nie jest łatwe. Odcięciem się od współczesnego świata , co jak zdradza jest dla niego najlepszym wyjściem i tak pięknie tłumaczy że dzięki temu ma lepiej i łatwiej niż wielu z nas że zaraża po prostu zapałem i co ważniejsze pomaga poustawiać odpowiednio swoje priorytety. Jest to zdecydowanie pozycja do której należy wracać wciąż od nowa. I czytać ją ze spokojem, rozmyślając o tym jak pięknie można żyć, żyjąc prosto, zwyczajnie i unikając współczesnego pędu do posiadania. Lektura moim zdaniem  również ,przynajmniej w części dla minimalistów.  

      Za książkę dziękuję Wydawnictwu M z nadzieją na całą serię współczesnych Ojców Pustyni
 
                


środa, 14 maja 2014

Co sprawia wiekszą przyjemność , pisanie czy czytanie ? "Jak pisac. Pamiętnik rzemieślnika" Stephen King i tajemnice jego warsztatu.

   
   "Po drugiej stronie spectrum znajdziecie autorów takich jak  Anthony Trollope. Pisał on monstrualne powieści ( dobrym przykładem może być >>Czy można jej wybaczyć?<<; ów tytuł współcześni czytelnicy byliby raczej skłonni zmienić na >> Czy w ogóle można to skończyć?<< ) i wypuszczał ze zdumiewającą regularnością. Na co dzień pracował w brytyjskim urzędzie pocztowym (czerwone skrzynki pocztowe, rozstawione w całej Anglii, to właśnie wynalazek Anthony'ego Trollope'a) Pisał każdego ranka dwie i pół godziny przed wyjściem do pracy. Ow rozkład dnia nie podlegał żadnym zmianom. Jeśli po dwóch  pół godziny Trollope był właśnie w połowie zdania , pozostawiał je niedokończone do następnego ranka.A jeśli na piętnaście minut przed końcem sesji skończył akurat jedną ze swych sześciusetstronicowych cegieł pisał Koniec ,odkładał rękopis i zaczynał pracę nad następną książką.
   John Creasey , brytyjski autor kryminałów , napisał pięćset ( zgadza się dobrze przeczytaliście ) powieści pod dziesięcioma różnymi nazwiskami. Ja sam napisałem jakieś trzydzieści pięć - długości niektórych z nich mógłby mi pozazdrościć nawet sam Trollope - i uznawany jestem za dość płodnego, lecz przy Creaseyu wydaje się lakoniczny. Kilkunastu innych współczesnych powieściopisarzy (między innymi Ruth Rendell alias Barbara Vine , Evan Hunter alias Ed McBain, Dean Koontz i Joyce Carol  Oates ) napisało najmniej tyle co ja . Niektórzy znacznie więcej. "
         Stephen King "Jak pisać pamiętnik rzemieślnika"


     Rewelacyjna książka nie tylko dla osób , które chcą pisać , przede wszystkim dla miłośników Stephena Kinga gdyż zdradza nam nie tylko tajemnice swojego warsztatu i podaje rady i wskazówki "jak pisać?" Zagłębi się w nią również z dziką przyjemnością każdy mól książkowy gdyż jest w niej cała masa historyjek i opowiastek o pisarzach wszelakich, o książkach rzecz jasna i ich powstawaniu. O zwyczajach pisarskich podobnych i całkiem odmiennych od tych wyżej zaprezentowanych.
   Dowiadujemy się z niej również o tym co czyta, jak czyta oraz jak pisze Stephen King. O tym jak ma rozplanowany dzień , co mu pomaga a co przeszkadza w twórczej pracy. Trochę wykładów z literatury  najciekawsze pisałabym pod nazwą "Jak nie pisać" . poznajemy tez na tyle na ile autor pozwala jego biografię nie zawsze jak wiemy łatwą , odsłania przed nami zakątki duszy , przyznaje się do pewnych grzechów ale tez pokazuje nam jak radzić sobie z życiowymi przeciwieństwami a jego życie to przecież jak wiemy najlepszy dowód na to że nie tylko mówi ale i dowiódł skuteczności swoich rad na sobie.
    Nie ukrywam że cały czas ja podczytuję , wracam do poszczególnych stron pozaznaczanych karteczkami i za każdym razem odnajduję coś nowego co wywołuje u mnie uśmiech na twarzy.
  Co czyta Stephen , czego nie czyta albo przynajmniej co odradza ? Jakie powieści jego zdaniem są genialne i powinny wylądować na liście lektur obowiązkowych ?  W  jaki sposób pisze ? W jakich warunkach? Jest to nie tylko podręcznik pisania, jest to rewelacyjny pamiętnik czytania , każdy mól książkowy utożsamia się z tym pisarzem gdy tylko przechodzi do tematu czytania. Dla mnie rewelacja !!!
 
    Książka przeczytana w ramach wyzwania :
  
  

niedziela, 11 maja 2014

Stefan Dąmbski "Egzekutor"

 
 
Tak naprawdę spotkałam się już z tym tematem w wielu z przeczytanych książek na temat II wojny światowej. Wiadomo przecież że w jakiś sposób trzeba było walczyć również z tymi których uważało się za przyjaciół a byli ukrytymi wrogami. Częste wbrew pozorom były te przypadki i nigdy specjalnym zdziwieniem nie reagowałam na wzmianki o tym że ktoś został zlikwidowany , zwykle byli to volksdeutsche z najróżniejszych powodów współpracujący z Niemcami, choć oczywiście nie zawsze. Bywali i inni ,przeciętni obywatele jedni współpracowali ze względów że tak określę "wyższych" czyli obiecano im że przykładowo wypuszczą kogoś z rodziny osoby skłanianej do współpracy, bywały i "niższe" pobudki czyli pieniądze. Likwidowano również żydowskich i polskich policjantów zbyt gorliwie wykonujących swoja pracę, o strażnikach więziennych , niemieckich żołnierzach , członkach SS, SA czy SD i Gestapo nie wspominając.
   Czy można się dziwić że takie osoby zagrażające wtedy życiu czasem i setek ludzi dostawały wyroki śmierci ? Przypomnę choćby podstawową zasadę że za dezercję również jest kara śmierci , za niewykonanie rozkazu sąd oczywiście to w wojsku.
     "Musieliśmy podporządkować się specjalnemu prawu wojennemu , za którego przekroczenie czekały nas różne kary dyscyplinarne. Tak jak w regularnym wojsku : raporty karne a nawet sąd polowy." * 
     Zatem dziwi mnie fakt że książka ta wywołała aż takie zamieszanie , rozumiem wizerunek kryształowo czystego bohatera z sercem na dłoni jest dość pociągający i trudno pogodzić się z tym że nie jest czarno białe a ma najróżniejsze odcienie niestety w czasie wojny najczęściej odcień krwawej czerwieni. Czy naprawdę czytelnicy wierzyli , zanim przeczytali tę książkę że różnoracy zdrajcy rozpływali się w niebycie bez niczyjej pomocy ? Jakim to u diabła ma być zagrożeniem dla AK , bo nie bardzo rozumiem?Podobnie jak przy filmie "Tajemnica Westerplatte" nie widzę przesłanek do tego by w jakiś znaczący sposób zmienić zdanie o bohaterskiej postawie osób w tym uczestniczących. Coraz częściej natykam się na to że ktoś zaczyna walczyć o dobre imię kogoś kto wcale jeszcze go nie stracił i pytanie czy przy obiektywnym spojrzeniu stracić je w ogóle może.
    Poniżej cytat przedstawiający przypadek młodego chłopaka będącego w AK , zrobił coś za co otrzymał wyrok , wykonać go miał autor książki :
    "We wsi Hyżne jest wielka wsypa. Na posterunku milicji, oddalonym o pół kilometra od wikarówki, znajduje się długa lista, bo aż 90 osób, które w zassie okupacji należały do konspiracji. Według tej listy już za parę godzin zostaną przeprowadzone przez bezpiekę rzeszowską aresztowania. (...)
   A teraz najbardziej przykra sprawa. Lista została podpisana przez jednego z nowo upieczonych milicjantów. który sam za niemieckiej okupacji należał do AK  i wszystkich w terenie znał dokładnie. Co mu strzeliło do głowy, aby się stać komunistą i zaprzedać wszystkich swoich kolegów nie wiem do dziś. Ten chłopak miał dopiero niecałe 19 lat, był moim rówieśnikiem. znałem go od małego dziecka... Razem graliśmy w piłkę nożną na okrągłym gazonie w Dylągówce, on w pomocy, a ja na prawym ataku(...)
   I teraz stoi przede mną ksiądz Ostrowski i prosi, abym udał się wraz z obecnymi tu partyzantami i strzelił w łeb swojemu byłemu koledze. "
   Książka bardzo trudna w odbiorze i owszem ale ze względu na sposób w jaki została napisana, autor bowiem pisał jak bohater dumny ze swoich czynów i właściwie miał do ego prawo, razi jednak chwilami to że przynajmniej początkowo zabijanie sprawiało mu przyjemność, rwał się do tego i w tym widział swoistą karierę. My zaś jesteśmy przyzwyczajeni do tego że nawet jeśli już przyznamy że tego typu akcje były potrzebne to powinny odbywać się szybko czysto z zamkniętymi oczami i nie powinno się do nich wracać. Jak widać na podstawie wspomnień autora  nie da się tak , bezrefleksyjne chwilami choć całkowicie uzasadnione realiami zachowania autora ulegają zmianie , w końcu zaś wygrywają demony wojny autor po nieudanych próbach ułożenia sobie życia poza Polską popełnił samobójstwo.
     " Gdy dzisiaj to wspominam , czuję w sobie duży niesmak. Wtedy jednak było inaczej - patrząc na te ciała , miałem się za bohatera, który ciężko pracuje dla Ojczyzny i który podziwia tylko owoce swojej pracy ..."  *
    Podejrzewać tylko mogę że książka ta miała być swoistą spowiedzią , nie zgodzę się że została napisana by oczernić żołnierzy Armii Krajowej , by wzbudzić tanią sensację gdyż nie ma podstaw ku temu. Książka ta jest bardzo ważna, uważam że każdy w odpowiednim wieku powinien ją przeczytać choćby po to by nie ulec jakże częstemu i mile widzianemu romantycznemu wizerunkowi wojny.
   Jest to też kolejna lektura , która uczy nas że po pierwsze wojna dotyka wszystkich najczęściej jednak tych najmniejszy na nią mających wpływ :
   "Miejscowa ludność jak zawsze była na łasce ludzi, którzy uczestniczyli w wojnie. Nigdy nie wiedzieli, co im przyszłość przyniesie, czy jutro nie zostaną wymordowani przez czyjąś pomyłkę."  *
   po drugie że nie można oceniać ludzi żyjących w tamtych czasach , w warunkach w jakich przyszło im żyć, teraz wiecznie to powtarzam i niestety nieustannie natykam się na jakieś dziwne i niczym nie usprawiedliwione próby.
   Osobną kwestią jest to czy naszemu bohaterowi faktycznie sprawiało przyjemność zabijanie, czy może był to jakiś sposób racjonalizacji i próby poradzenia sobie z czymś co okazało się jak wiemy ciężarem nie do udźwignięcia . Kim byłby Stefan Dąmbski bez II wojny światowej ? Normalnym człowiekiem ośmielam się rzec jeśli tylko udałoby mu się żyć w normalnych czasach. O ile coś takiego w ogóle istnieje.
   Książka ta jest mi też bliska gdyż jak się okazało  ze stron wspominanych ( jedno z miasteczek a dokładniej wieś przy nim do dziś mieszka tam część naszej rodziny)  przez autora pochodziła moja babcia , nie mogę z nią już rozmawiać zatem choć poczytałam o tym jak było. Oczywiście to tylko skrawek ówczesnej rzeczywistości ale te skrawki właśnie tworzą całość. Myślę że warto pamiętać czytając literaturę tamtego okresu że czytamy o ludziach mogących być albo i będących naszymi przodkami i to nie jakimiś z zakurzonej przeszłości ale tymi , którzy szykowali nam śniadania, ocierali nam łzy gdyśmy sobie nabili guza, spacerowali z nami godzinami i opowiadali czasem wyimaginowane historie z przeszłości bo jakże tu opowiadać o piekle na ziemi małemu dziecku. Może jednak choć strzępami tych prawdziwych się podzielili jeśli mieliśmy szczęcie. Może macie jeszcze więcej szczęścia i możecie zapytać sami , zróbcie to zanim okazja bezpowrotnie przeminie.

   Wyzwanie :
  

 
    * Wszystkie cytaty przepisane z książki Stefana Dąmbskiego "Egzekutor" Ośrodek Karta Warszawa 2010 wydanie pierwsze

piątek, 9 maja 2014

Marilynne Robinson "Dom nad jeziorem smutku"


 
  Marylinne Robinson to pisarka w Polsce raczej nieznana, wydano wprawdzie jej dwie powieści "Gilead" chyba w 2006 roku  i "Dom nad jeziorem smutku" będący u nas nowością. 
   Zastanawiam się nad polityką wydawców , naprawdę mądra książka w pełni zasługująca na otrzymaną nagrodę Fundacji Hemingwaya , nominowana do nagrody Pulitzera , którą zresztą otrzymało inne dzieło tejże autorki czyli "Gilead", czekała od 1980 roku na polskie  wydanie. Przynajmniej nic nie wiem o wcześniejszym przekładzie na język polski. W Ameryce została okrzyknięta jedną ze stu najważniejszych współczesnych powieści, została również zekranizowana. U nas jednak wydawcy wolą wydawać pieniądze na "bestsellery" zamiast na wartościową literaturę.
                 
 

    Tak naprawdę powieść ta jest powieścią o dorastaniu , nie tylko tym fizycznym ale i psychicznym , do podejmowania wyborów w życiu nie zawsze jak wiemy prostych. Najważniejsze dla mnie w tej książce okazało się to nad czym niewiele osób się zastanawiało , pisano już o tragedii sióstr, o ich kolejnych opiekunkach oraz o ich niedostatkach i błędach które zdaniem czytelników popełniły. Dość szeroko rozpisywano się o tym że dziewczęta nie miały bezpiecznego dzieciństwa , rutyny będącej zapewne według piszących lekiem na całe zło. I właściwie można i tak tę książkę odebrać, w końcu są to wspomnienia pewnej małej samotnej dziewczynki pozbawionej rodziców , w pewnym momencie pozostawionej i przez siostrę , jedyną wówczas jej bliska istotę. Jednak przekornie stwierdzę że dla mnie jest to przede wszystkim obraz społeczeństwa, jego wpływu na jednostkę, pewnych postaw i schematów , których wymaga od nas otoczenie. Konformizmu i hipokryzji dzięki  którym to cechom wtłacza się ludzi w schematy uznane za jedynie słuszne. Jest pewien moment kiedy istnieją uzasadnione obawy że i powieściowa outsiderka ciotka Sylvie da się wtłoczyć w utarte tory życia w tej cichej i spokojnej mieścinie.
                      
 

   Sylvie , Ruth i Lucille są dla mnie symbolami, dwie pierwsze symbolem wolności, nonkonformizmu oraz odwagi do bycia sobą bo niełatwo jest nie ukrywajmy , pozostać wiernym swoim przekonaniom jeśli wszyscy wkoło powtarzają że oni są normalni a wy jesteście dziwadłami nieprzystosowanymi do życia. Lucille, jest dla mnie symbolem konformizmu, ulegania wpływom , postanowiła żyć tak by inni ją akceptowali, lubili i przyjęli jako swoją.
  Wprawdzie w większości opinii spotkałam się z krytyką postawy Sylvie oraz Ruth, i niby faktycznie kto chciałby żyć w domu pełnym puszek , gazet , pijąc herbatę w słoikach , wędrując gdzie chce i kiedy chce nie przejmując się rzeczami , którymi z natury rzeczy przejmować się musimy?
                  
 

   Z drugiej jednak strony , kto powiedział że mieszkanie w takim domu jest złe? Kto? No właśnie społeczeństwo i tu wracamy do sedna . Należy żyć tak jak tego chcemy czy tak jak chcą tego inni ?
  Wiem że można by się przyczepić że schemat jest trochę uproszczony , z jednej strony indywidualistka nie dająca się zamknąć w żadnych ramach a z drugiej złe otoczenie patrzące tylko na to " co sobie ludzie pomyślą?"  A niech sobie myślą co chcą , ich zmartwienie ... a jednak dla człowieka od dzieciństwa uczonego że należy to i to a nie wolno tego i tego , a przynajmniej tak by tego nikt nie widział jest to trudne.
    Czytałam recenzje na temat tej powieści , narzekanie że nie ma szczęśliwego zakończenia i...  znowu przekornie stwierdzę że według mnie nie mogło być szczęśliwsze.
   Bardzo , bardzo ważna książka szczególnie dla tych wszystkich , którzy zadają sobie pytania :Być czy mieć? Żyć tak by być szczęśliwym czy tak by podobać się innym? Co naprawdę jest ważne? 
   
    
                   
Ciekawe usprawiedliwienie :-)


 Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa M



 

niedziela, 4 maja 2014

"O czytaniu i książkach"

   "Książki są wybitnie przenośnymi czarami. Zazwyczaj kiedy jadę samochodem słucham jakiejś powieści ( nieskróconej, uważam, że skrócone powieści audio to szczyt wszystkiego ) i zawsze noszę ze sobą drugą książkę. Nigdy nie wiadomo , kiedy przyda nam się kapsuła ratunkowa: podczas stania w kilometrowych kolejkach do kasy, kwadransów spędzonych w korytarzu nudnego budynku uniwersyteckiego w oczekiwaniu na podpis promotora ( który tymczasem ma na głowie frajera, grożącego że popełni samobójstwo, bo oblewa duperologię stosowaną ), w halach odlotów na lotniskach, pralniach automatycznych w deszczowe popołudnia i najgorszym z najgorszych: lekarskiej poczekalni , w której czekasz aż spóźniający się doktor wymiędli ci bolące miejsce. W takich chwilach książka jest dla mnie czymś absolutnie niezbędnym. Gdybym musiał spędzić jakiś czas w czyśćcu przed pójściem w jedną albo w drugą stronę, radziłbym sobie świetnie pod warunkiem, że w pobliżu byłaby porządna biblioteka ( choć, jeśli taka jest, zapewne wypełniają ją jedynie powieści Daniel Stell i zbiory budujących opowiadań; cha cha cha i kto tu się śmieje ostatni ,Steve ) .
    Krótko mówiąc czytam ,gdzie tylko mogę. Mam jednak swoje ulubione miejsce, i wy pewnie także - miejsce z dobrym oświetleniem i szczególnie mocnymi dobrymi wibracjami. Dla mnie jest to błękitny fotel w moim gabinecie. Dla was może być to kanapa na słonecznej werandzie . kuchenny fotel na biegunach albo wręcz zwykłe łóżko - czytanie w łóżku bywa cudowne, pod warunkiem, że na kartki pada akurat dość światła, a czytający nie ma skłonności do wylewania kawy bądź koniaku na pościel. "

                        Stephen King "Jak pisać pamiętnik rzemieślnika" Wydawnictwo Prószyński i S - ka str. 86

sobota, 3 maja 2014

"Za Chiny ludowe" Katarzyna Pawlak czyli książka napisana z miłości do Chin

   
  Autor : Katarzyna Pawlak
 Tytuł : "Za Chiny ludowe.Zapiski z codzienności państwa środka"
  Wydawnictwo : Carta Blanca
  Seria : Bieguny
  Wyzwanie : Biblioteczne ,Czytamy serie wydawnicze

                                   


     "Katarzyna Pawlak to socjolog , tłumacz języka chińskiego współautorka podręcznika Mówimy po chińsku . Podróżniczka i blogerka - jej blog www.zachinyludowe.net, pisany podczas pobytu w Chinach stał się inspiracją do napisania tej książki. Mieszkała w Tajpej , w Pekini i w Szanghaju. Najbardziej kocha niespieszne podróże po Chinach, nie tych olśniewających i onieśmielających rozmachem ale zwykłych codziennych"
     Tyle wyczytać można o autorce z notatki od wydawcy zamieszczonej na okładce. Sporo więcej dowiemy się z samej książki , wyłania się z niej mimochodem obraz młodej dziewczyny totalnie zakręconej na punkcie Chin. Same Chiny zaś dzięki pani Katarzynie staja nam się znacznie bliższe , bliższe powiedziałabym niż kiedykolwiek. Pewnie sprawia o również fakt że jest dużo odniesień do Polski, czyje zachwyty a czasem i uwagi krytyczne zrozumiemy lepiej niż osoby z własnego kręgu kulturowego ? Współczesne Chiny , znane nam i nieznane , możemy dzięki autorce dowiedzieć się na przykład do czego doprowadziła polityka jednego dziecka, dlaczego to dziewczynki są teraz bardziej pożądane z pewnością nie jako żony dla już dorosłych mężczyzn ot zagadka. Do czego w ogóle doprowadziła polityka jednego dziecka? Czy Chiny są nadal potęgą jeśli chodzi o podrabianie znanych marek i co ważniejsze czy podróbki aby na pewno są podróbkami i w jakim stopniu ? Czy w Chinach skończyła się cenzura , czy może trwa nadal ? Jeśli ktoś czytał głośną swego czasu "Bojową pieśń tygrysicy" zrozumie skąd wzięło się takie a nie inne nastawienie chińskich matek.
   Przy okazji zaś czytelnik zapozna się z Chinami tymi wielkomiejskimi i z wioskami  wstydliwie przykucniętymi w tle wieżowców, piękno znanych nam z chińskich dzielnic chociażby małych domków i straganików z jednej strony odchodzi w zapomnienie w nowoczesnych osiedlach z drugiej widać że usiłuje trwać i czasem ze zdziwieniem przechodzimy idąc jedną ulicą, z jednego krajobrazu do drugiego.
   W ogóle książka ta napisana jest z pasją i autentycznym zainteresowaniem. Jeśli autorka kocha to kocha całą sobą jeśli nie znosi to podobnie. Możemy też dzięki niej poznać pobieżne rzecz jasna zdanie Chińczyków o Polakach i Polsce.
  
   Książka przeczytana w ramach wyzwań :
   
                     
 
oraz