poniedziałek, 30 marca 2015

Film : "Niebo istnieje ... Naprawdę!"

Tytuł : "Niebo istnieje ... Naprawdę!"
Reżyser :  Randall Wallace
Scenariusz : Chris Parker i Randall Wallace
Na podstawie książki : "Niebo istnieje ... Naprawdę!" Todd Burpo i Lynn Vincent
Gatunek : dramat
Aktorzy : Greg Kinnear       jako  Todd Burpo
                 Connor Corum    jako  Colton Burpo
                 Kelly Reilly         jako  Sonja Burpo
                 Lane Styles         jako  Cassie Burpo
 
                      

  
    Film nakręcony został na podstawie książki "Niebo istnieje ... Naprawdę!" . Jest opowieść chłopca o tym jak podczas operacji kiedy lekarze walczyli o jego życie dane mu było zobaczyć Niebo. Chłopiec w rozmowach z ojcem opowiada o tym co widział, kogo spotkał, stopniowo opowiada coraz więcej szczegółów. Ojciec Coltona ( tak ma na imię chłopiec) jest pastorem , mimo wszystko jednak nachodzą go wątpliwości w prawdziwość słów syna . Czy to aby nie tylko jego wyobraźnia ? Szuka odpowiedzi w rożnych źródłach w religii, u psychologa, w nauce. Z każdą rozmową syna z ojcem przybywa szczegółów , chłopiec dysponuje wiedzą , której nie da się wyjaśnić jedynie bujną wyobraźnią.
   Film pokazuje w piękny prosty sposób kwestię wiary, być może momentami mamy wrażenie że zbyt prosty, jednak weźmy pod uwagę iż jest to opowieść czteroletniego chłopca. Poza tym w Biblii czytamy: "bądźcie jak dzieci".
   Ukazuje też tę mniej przyjemną stronę medalu , osoby które nie wierzą w to co widział i o czym opowiada Colton. Jednocześnie sprawa ta odbija się na pracy pastora , istnieje zagrożenie jej utraty nawet , wpływa też na życie codzienne.
  Właściwie wątpliwości i przeciwności należało się spodziewać, (tym bardziej że historia ta oparta jest na faktach, taką informację wyczytałam )  te zróżnicowane reakcje ludzi jak i codzienne troski pastora  potwierdzają moim zdaniem realność tej opowieści.  

     Poza książką "Niebo istnieje ... Naprawdę!" autorami której są Todd Burpo oraz Lynn Vincent , znalazłam też "Niebo zmienia wszystko" autorami są Todd i Sonja Burpo rzecz jasna obie zamierzam przeczytać.
    
   O książce na której podstawie powstał film pisałam tutaj.

piątek, 27 marca 2015

Alex Kava "Kolekcjoner"

   Autor : Alex Kava
  Tytuł : "Kolekcjoner"
  Przekład : Katarzyna Ciążyńska
  Wydawnictwo : Mira
  Seria : New York Times Bestsellers Authors
  
               
                     

 
      Nie zachwyca ale też nie wywołuje wstrętu. Ot lektura na wieczór kiedy nie ma nic lepszego pod ręką. Zbyt szybko wszystkiego się dowiadujemy, zbyt mało tu napięcia , nastroju czy jakiejkolwiek tajemnicy. Mało emocji mimo iż wątki dają większe możliwości w tym względzie, takie to trochę jakby pisane od niechcenia. Pamiętam że kiedyś czytałam dwie inne powieści i było dużo lepiej , wprawdzie były to thrillery ale to wszystkiego nie wyjaśnia. Wtedy naprawdę się wciągnęłam , bałam i przeżywałam wszystkie emocje bohaterów, w stosunku do których nie dało się pozostać obojętnym . W "Kolekcjonerze" nie znalazłam nikogo do kogo mogłabym poczuć choć nić sympatii. Zakładam że jest to po prostu słabsza pozycja wśród tych naprawdę dobrych , tak też się zdarza :-) 

  Książka z półki 2015

wtorek, 24 marca 2015

Jo Nesbo "Karaluchy"

 Autor : Jo Nesbo
 Tytuł : "Karaluchy"
Przekład : Iwona Zimnicka
 Gatunek : kryminał
Seria: Ślady zbrodni
 Wydawnictwo : Wydawnictwo Dolnośląskie
 Źródło książki : książka własna ( z półki?)
 
    


 
     Tajlandia, Bangkok, bieda, pieniądze, mafia, przestępcy seksualni i nie tylko oczywiście, polityka, zbrodnia - niejedna , seks, prostytucja i Hary Hole. Tyle tytułem wstępu. Pierwszą choć nie jedyną ofiarą jest norweski ambasador , ze względu na to iż ginie w nieciekawych okolicznościach w motelu , umówiony z pewną dziewczyną co w Tajlandii, jak to przedstawione  jest w powieści od początku brzmi jednoznacznie. Aby zapobiec wybuchowi skandalu wysłano z Norwegii odnoszącego sukcesy i jednocześnie sprawiającego problemy Harry'ego.
     Autor kolejny już raz pokazuje że napisanie dobrego kryminału , trzymającego w napięciu , zaskakującego ze strony na stronę , z siecią podejrzeń  i potencjalnie winnych to prawdziwa sztuka a On jest w tym mistrzem. Nie ukrywam że w powieściach Nesbo interesuje mnie już nie tyle kto zabił , co to, jak do tego dojdzie nasz policyjny bohater.

sobota, 7 marca 2015

"Slow Love. Jak straciłam pracę, założyłam piżamę i znalazłam szczęście."" Dominique Browning

 Autor : Dominique Browning
 Tytuł : "Slow Love. Jak straciłam pracę, włożyłam piżamę i znalazłam szczęście."
 Przekład : Wojciech Nerkowski
 Wydawnictwo : Świat Książki
 Gatunek : wspomnienia
 Źródło książki : półka własna




     Nie bardzo wiem czego się spodziewałam po tej książce. Nie lubię tej mody na historie opowiadające o tym jak ktoś przejrzał na oczy, rzucił korporację tudzież został zwolniony z pracy i wtedy dopiero jw. przejrzał na oczy i zamieszkał na wsi i tam dopiero odnalazł sens życia. Po pierwsze nie wierzę w bajki ,po drugie może i jednej ewentualnie dwóm osobom mogło się to faktycznie wydać spełnieniem marzeń ale żeby masowo ? A takie wrażenie można odnieść patrząc na ilość coraz to nowych wynurzeń lądujących nie tylko na biurku wydawców ale i tych , które pokonały drogę ku księgarskim półkom.
     Zapewne, największe znaczenie miał tytuł i opis na okładce a i ta piżama ;-)
     Ta książka mimo pozornego podobieństwa do wspomnianego na wstępie gatunku ( bohaterka traci pracę , rozpada się jej związek a to pozwala jej na nowe spojrzenie na świat i rozpoczęcie życia od początku itd. itp. )  jest inna. Nie chcę w żaden sposób urazić autorki gdyż tylko Ona wie co czuła i nie mnie oceniać wiarygodność , wierzę całkowicie. Jednak co mnie zraziło to dłużyzny w opisach. Ciekawiej zaczyna się robić po 160 stronie kiedy to autorka zaczyna planować co zrobić ze swoimi książkami przed sprzedażą domu, które zostawić a które nie oraz to do jakich wniosków w końcu doszła. W ogóle fragmenty "o książkach" są jednymi z żywszych i autentyczniejszych w tej całej historii.  A w scenie ( wcześniejszej) kiedy to agentka nieruchomości tłumaczy że ludzie nie lubią książek bo wolą .... idzie się nawet uśmiechnąć ileż razy sami to słyszeliśmy ? Tu czuję wspólnotę poglądów z autorką książki. Potem niby zioła, z naciskiem na niby - niestety. Trochę o dzieciach , sporo o mężu.
     Więcej stron ominęłam kartkując niż przeczytałam a naprawdę się starałam , przymusu nie ma ale jednak chciałam dać tej historii szansę. Niestety przykro mi to pisać, ale nie polecam.  

czwartek, 5 marca 2015

Ks. Marek Dziewiecki "Miłość na manowcach"

Autor : Ks. Marek Dziewiecki
Tytuł : "Miłość na manowcach"
Wydawnictwo : Wydawnictwo M
Gatunek : poradnik dla małżeństw
Źródło książki : książka od wydawnictwa

                           


     Z okładki :
 
     " Miłość to najpiękniejszy i najtrudniejszy sposób odnoszenia się do człowieka.
      Także w naszych czasach większość ludzi marzy o tym, by kochać i wiązać się z tymi , którzy kochają. Coraz więcej jest jednak tych, którzy twierdzą, że są rozczarowani miłością.
     Miłość nie rozczarowuje nigdy. Zawsze natomiast rozczarowują imitacje miłości. Ta książka opisuje najczęściej występujące obecnie błędy w rozumieniu miłości. Błędy te polegają na myleniu miłości ze współżyciem seksualnym, z zakochaniem i uczuciami, z tolerancją, z akceptacją, >>wolnymi związkami<< lub z naiwnością. Niniejsza publikacja pomaga przywrócić słowu >>miłość<< jego pierwotne znaczenie. 
   Ks. Marek Dziewiecki jest rekolekcjonistą, psychologiem, duszpasterzem, autorem wielu książek. "

        Mam nadzieję że nikogo nie zdziwi iż tematyka w całości potraktowana jest z punktu widzenia kościoła katolickiego. To tak tytułem wstępu i uprzedzenia.

       Książka ta jest napisana w kulturalnym stylu , bez opluwania osób o odmiennych poglądach , co jednocześnie wcale NIE znaczy iż autor swoich oponentów głaszcze po głowie. Nie. Po prostu używa szeregu argumentów i przykładów przedstawiających Jego zdanie, nikogo jednak nie obrażając.
       Całkiem przyjemnie się czyta, z pewnością spojrzymy na kwestię miłości z nieco innej strony. Na małżeństwo zaś jako na związek na całe życie.   
      Bardzo spodobało mi się podejście do czystości przedmałżeńskiej, wierności oraz tego jak możemy kształtować nasze dzieci - ich poglądy przez własny przykład.
    
   
    
   Książka otrzymana od Wydawnictwa M :

         

    Podobne książki :
   Jacek Pulikowski "Warto ratować małżeństwo" (klik)

środa, 4 marca 2015

Philippa Gregory "Czarownica"


Autor : Philippa Gregory
Tytuł : "Czarownica"
Przekład : Maryla Szurek
Wydawnictwo : Książnica
Gatunek :  powieść historyczna
Źródło książki : GW Publicat
 

          
                                       

      Książki Philipy Gregory biją rekordy popularności postanowiłam i ja w końcu poznać jedno z dzieł tej osławionej pisarki. Zdecydowałam się na "Czarownicę" bowiem moim może nieco dziwnym konikiem są procesy czarownic. Wszystko związane z magią i zielarstwem również , jednak sama kwestia tego masowego pogromu głównie kobiet ( choć oczywiście nie tylko, tu mam na myśli tylko czary a nie herezję, za której głoszenie również groził stos ) do dziś mnie zadziwia i jest dla mnie zagadką. W ogóle jest to fascynujący temat, trudno tak już mam ja historia to II wojna światowa a w jej szerokiej tematyce głównie kwestia eksterminacji, jak inne sprawy to historia plag, chorób, pomorów i rozwoju medycyny. W każdym razie raczej mało wesołe tematy, co równoważę fazami czytania kryminałów tzw. humorystycznych. 
    Wracam do przeczytanej książki. 
  Po przeczytaniu , dokładniej nawet w trakcie czytania miałam chwile kiedy zastanawiałam się skąd fenomen ? Przecież czytam romans historyczny , owszem świetnie napisany , widać doskonałą znajomość historii. Powieści jeśli chodzi o realia historyczne niczego nie mogę zarzucić. No może małe rozczarowanie, gdyż zawsze wyobrażałam sobie że damy dworu miały własne eleganckie sypialnie itp. Ale stop , po pierwsze wyobrażanie sobie jest niemiarodajne bo niby na czym ta wyobraźnia miała się oprzeć, na bajkach rzecz jasna. Po drugie to jednak wiek XV a warunki skromniejsze nawet u bogatych niż niejednokrotnie nam się wydaje.
    Relacje pomiędzy nawet bliskimi sobie ludźmi sterowane są głównie pieniędzmi , tym kto jaką pozycję może zapewnić, jakie korzyści będę mieć ze znajomości czy też nawiązania bliższych stosunków z daną osobą. To wszystko, plus zmiany wprowadzone przez Henryka VIII związane z religią , a motywowane praktycznie w sporej części materializmem i sprzeciwem wobec ograniczeń w prawie małżeńskim. To wszystko sprawia wrażenie bezdusznego i bezlitosnego społeczeństwa w którym się dostosujesz albo i nie na własne ryzyko.
   Główna bohaterka Alys wychowanka znachorki, zielarki i czarownicy imieniem Morcha trafia do klasztoru. Podoba jej się życie uporządkowane, zaplanowane co do minuty ale i dostatnie, w cieple ( którego w domu Morchy zawsze brakowało) , najedzona do syta , korzystająca z luksusów , pościeli itp. planuje spędzić tak resztę życia, składa śluby , jest ulubienicą przełożonej. Czego mogłaby chcieć więcej ? Do czasu kiedy na klasztor napada lord Hugo, pali , grabi ...  Alys  -wtedy siostra Anna ucieka pozostawiając pozostałe siostry , przechodzi jej myśl o ratowaniu pozostałych sióstr oraz matki przełożonej i w strachu umyka szukając schronienia u Morach.
    Tu oddaje się temu co jej wcześniejsza nauczycielka , pomaga biednym ludziom w ich cierpieniach. Nadchodzi zaraza , z nią zaś najlepiej radzą sobie Morach i Alys, jedna leczy ziołami druga korzysta z umiejętności pisania i znajomości łaciny dołącza do ziół modlitwy by nikt nie podejrzewał ich i nie oskarżył o stosowanie czarnej magii. Pewnego dnia do chaty przyjeżdżają ludzie lorda Hugo  mają polecenie by przywieźć młodą uzdrowicielkę dla swego pana.
     To dopiero początek historii Alys , jej drogi , rogi skomplikowanej, pełnej przeciwieństw i niesprawiedliwości nie tylko tej kierowanej przeciw naszej bohaterce ale też tej , którą powoduje ona sama. Pozostawienie sióstr i samotna ucieczka nie mogły zostać obojętnymi czynnikami dla sumienia. Wyrzuty sumienia i poczucie winy do pewnego stopnia utrzymuje naszą bohaterkę w swoich ryzach. Do czasu , okazuje się iż to pierwszy krok ku złemu. Nasza bohaterka postanawia za wszelką cenę ponownie dostać się do klasztoru , będącego dla niej symbolem statusu i spokojnego dostatniego życia. Dąży do tego celu po trupach. Pewne nieprzewidziane czynniki , typu miłość , zdrada nieco zmieniają postać celu wzmacniając jednocześnie determinację dziewczyny. Miłość, czarna magia, zdrada, wypadki , zabójstwa , romanse to wszystko jest treścią tej książki. Fascynującej , odkąd przeczytałam iż jest to najsłabsza z powieści Gregory tym bardziej pewne jest iż sięgnę po następne.
     Istotnym motywem jest kobieta i jej ( niestety !!!) dyskryminacja. Począwszy od kwestii palenia na stosie każdej prawie nieco odmiennej kobiety , biednej lub brzydkiej , słabej , chorej czy zwyczajnie z różnych powodów trzymającej się na uboczu. Kobiety indywidualistki , która przykładowo chciałaby lub uczy się czytać i pisać, zna się na ziołach, jest może dla odmiany zbyt piękna lub bogata. Jak widać bat na każdego się znajdzie. Rola kobiety ograniczała się do siedzenia nad garami i rodzenia dzieci , no jeszcze robota w polu to chłopka , lub ewentualnie modlitwy w warstwach wyższych. Pewnie że zajmują się innymi sprawami np. robótkami ;-)  Droga kobiety do lepszego życia to dobre zamążpójście i koniecznie urodzenie potomka płci męskiej. Jeśli nie ma szans na takowe pozostaje klasztor i droga skrajnie odmienna. Jednym zdaniem albo masz kasę pozycję albo cokolwiek nie zrobisz ( bierzemy pod uwagę wpieranie katolicyzmu i zrównywanie klasztorów z ziemią) masz przechlapane.
      
     Książka jest naprawdę pełna niespodzianek , niespodziewanych zwrotów akcji, chwilami włos się jeży. Idzie poznać codzienne życie , to czym się zajmowali , jak jedli , co kto jadł, kiedy i na czym nawet czyli najdrobniejsze detale podane w taki sposób że historia naprawdę nabiera  barw. Może na tym polega fenomen nagłej miłości do historii,opisywanej ostatnio na blogu Stulecie literatury w ciekawym poście z którym częściowo tylko się zgadzam , choć rozumiem przesłanie i biorę do serca :-)

    Za książkę bardzo dziękuję:

  
 
 

niedziela, 1 marca 2015

Mireille Guilliano " Francuzki nie tyją"

 Autor : Mireille Guiliano
 Tytuł : "Francuzki nie tyją"
 Przekład : Danuta Górska
 Wydawnictwo : Wydawnictwo Albatros
  Źródło książki : książka własna
 
                        


    Książka ta znana jest chyba wszystkim choćby tylko z samego tytułu. W zalewie książek o "francuskim stylu życia" idzie znaleźć zarówno pozycje ciekawe jak i takie które raczej nie są objawieniem. Jednak wszystkie są zadziwiająco dobrze przyjęte przez czytelniczki, piszę czytelniczki gdyż to do nich głównie są kierowane. Choć i mężczyźni znajdą coś dla siebie.
  "Francuzki nie tyją"  to bardziej rzekłabym poradnik stylu życia niż diety, spojrzenie na człowieka jako na całość , ciało, zdrowie i dusza. Choć książka nie jest poradnikiem psychologii , zwraca się w niej uwagę na to jak podejście do życia odbija się na zdrowiu i sylwetce.
    Chciałabym napisać że rady i spostrzeżenia w niej zawarte są dla mnie objawieniem , ale tak nie jest. Owszem zgadzam się iż należy pozytywnie spojrzeć na siebie, polubić się i porozpieszczać bo któż wie jak sprawić nam przyjemność lepiej niż my same ?
    Jest to ciekawa opowiastka o Francuzkach , nie przeczę że jest w niej nieco ciekawostek choć raczej dla mnie kulturowych i obyczajowych niż dietetycznych.Najważniejszy wydaje się umiar , ale o tym czytamy już u starożytnych , w Biblii czy tekstach nie tylko chrześcijańskich dotyczących ascezy.
     Za to jest jedno co faktycznie mnie zainteresowało , mam ochotę na więcej i nie ukrywam iż będę poszukiwać jeszcze informacji. Mianowicie chodzi o przepisy od zupy  porowej zaczynając na przepisach na słodkości kończąc. Nawet teraz gdy o tym piszę czuję iż mój apetyt narasta i zapewne po kliknięciu "opublikuj" wyląduję w kuchni przeglądając lodówkę i szafki kuchenne w poszukiwaniu smakowitości. Jak zapowiada wydawca jeszcze w 2015 roku ma pojawić się książka kucharska  Mireille Guilliano "Francuzki nie tyją" jest to dla mnie dość kusząca oferta.
     Nie ukrywam że czytałam tę książkę raczej jako obraz obyczajów niż poradnik dietetyczny , i tu podejście Francuzek do życia jako dążenie do osiągnięcia  przyjemności bardzo mi się podoba i jest też dla nas , zwykle narzekających ( choć oczywiście nie każdy to robi) świetna lekcja. Tak tu o tej przyjemności  życia czerpanej co chwilę wspominam gdyż uważam iż to jest główny sekret tej książki. Zresztą nie na darmo podtytuł brzmi :  "Sekret jedzenia dla przyjemności" . Trudno zresztą nazwać to dietą to zwyczajnie ( i znowu się powtórzę)  styl życia a ten jeśli chodzi o Francję przedstawianą w książkach tego typu nawet mi się podoba. Choćby "Lekcje madame Chic" , jednak gdy czytam poradniki Dominiqe Loreau i porównuję je z opisem z "Lekcji ..." zaczynam zastanawiam się czy aby obie panie piszą o tej samej Francji. Wszak dom i zwyczaje Madame Chic to istny minimalizm odkryty przez Amerykankę . Z kolei Francuzka odkrywa go dopiero w Japonii czyżby prawdziwe okazało się powiedzenie "Cudze chwalicie , swego nie znacie... " Wszystkie wspomniane autorki swoimi książkami sprawiają mi sporo przyjemności oraz przy każdej lekturze od nowa inspirują do zmian nie tyle w otoczeniu co w sposobie  myślenia a to jak wiemy proces na całe życie.