wtorek, 30 kwietnia 2013

Teoretycznie 55

 
 
 
 
 
Dlaczego teoretycznie ?  Poniżej odpowiedz.
 
Dziesięć książek , które najbardziej mi się podobały :
 
 "Ja, pani wozna" Ewa Ostrowska  
"Artysta zbrodni" John Case
"Upadek człowieka pod dworcem centralnym" Jerzy Pilch
"Spis cudzołożnic" Jerzy Pilch
"Odziedziczone marzenia" Barack Obama
 wszystkie książki Joanny Chmielewskiej
 wszystkie książki Małgorzaty Musierowicz
"Marianna i róże" Janina  Fedorowicz i Joanna Konopińska
"Ósemka" Katherine Neville
"Listy Wojtusia z Zawad" Marceli Motty
i całą masę innych
 
Dziewięć książek ,które najmniej mi się podobały :
 
 Nie ma takich, właściwie są tyle że jeśli mi się książka  nie podoba odkładam na bok i nie czytam a trudno wypowiadać się o czymś czego się nie czytało do końca. Ok raz mi się zdarzyło ale to już wina "kultury" bohaterki książki a że był to właściwie wywiad to miała doskonały wpływ na to co mówi i jak to robi.
 
Osiem blogów ,które najchętniej/najczęściej czytam:
 
Czytam więc  jestem -  blog Joanny Gołaszewskiej
Beznadziejnie zacofany w lekturze
Krimifantamania
Stulecie literatury
Książki Sardegny
Pasje i fascynacje mola książkowego ...nie tylko literackie
Śmieciuszek życiowy czyli co u Bazyla piszczy
...ale ja wolę sobie poczytać
 
Siedem książek ,które chcę przeczytać :
 
E.L.James "Pięćdziesiąt twarzy Greya"
Karol Marks i Fryderyk Engels "Manifest komunistyczny"
"Na starym Grunwaldzie"
Maria Pruszkowska "Prześlę panu list i klucz"
Maria Pruszkowska "Życie nie jest romansem ale..."
Bartłomiej Paszyk "Książki zakazane"
Zbigniew Raszewski "Pamiętnik gapia"
 
Sześć powodów żeby sięgnąć po książkę :
 
jeśli ktoś potrzebuje powodu ...  
 
# kiedy chcesz zabić natrętnego komara, może też być mucha
# kiedy jedna noga w stoliczku czy nawet kredensie odmówiła posłuszeństwa można ją zastąpić np. dziełami Lenina ( sprawdzone)  
# kiedy ktoś natrętnie nagabuje możesz się za nią schować
# kiedy cię atakują jako broń podręczna, choć lepsze jajka koniecznie surowe
# kiedy nie chcesz iść spać
# kiedy natychmiast musisz uciszyć  szczekającego psa
 
Pięć powodów by nie sięgnąć po książkę :
 
# komara tudzież muchę zabiłaś/łeś packą już nie musisz sięgać po książkę
# wolisz  skorzystać z usług przystojnego stolarza dzięki temu nie musisz sięgać po książki  
# niby nagabuje ale mimo wszystko postanawiasz wykorzystać okazję nie musisz już sięgać po książkę
# te jajka jednak są bardziej efektowne w użyciu nie musisz sięgać po książkę
# seks jest zdecydowanie lepszą opcją i już nie chcesz sięgać po książkę
 
...a pies ,dobrze wychowany pies nie powinien bez powodu szczekać
 
Cztery miejsca w których najlepiej się czyta :
 
 Podłoga w kuchni o trzeciej nad ranem.
Wanna.
Toaleta oczywiście.
MPK* w drodze do pracy.
 
(  Chcecie wiedzieć co łączy te miejsca?  Nie ma w nich moich dzieci. Kocham je , ale kiedy czytam  oni mają zawsze najważniejsze sprawy do załatwienia.)
 
Trzech autorów na ,których książki czeka się bardzo długo :
 
Jerzy Pilch ( wiem jest nowa po pięciu latach)
Małgorzata Musierowicz
Joanna Chmielewska
 
Dwie dobre ekranizacje :
 
"Zielona mila" na podstawie powieści S.Kinga "Zielona mila"
""Dziewiąte wrota" na podstawie powieści Arturo Perez Reverte "Klub Dumas"
 
Jeden autor niesłusznie zapomniany :
 
 Tylko jeden???
 
niech będzie :
Eugeniusz Paukszta
 
 
 
 
 
* MPK czyli Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne
 
 
 
 

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Papież Franciszek Kard. Jorge Mario Bergoglio "Chciałbym kościoła ubogiego dla ubogich"

    
Jak zwykle przed czytaniem książki nie będącej pozycją ściśle rozrywkową przygotowałam sobie sporo małych zakładek ,którymi zaznaczam co ważniejsze fragmenty, mądre myśli, słowa do których chcę wrócić zastanowić się nad nimi czy też z kimś się nimi podzielić. Książeczka o naszym nowym papieżu Franciszku jest skromnej objętości, zaledwie 112 stron, a karteczek mi zabrakło ,kolejny już raz potwierdziło się że krótkie, zdawałoby się niepozorne teksty zawładnęły mną totalnie.
  
  " ...Jako księża musimy też dbać o jakość kazań ,by nie mówić ponad głowami i dawać teologicznych wykładów. Papież Franciszek jest mocny w prostocie i zrozumiałości swych kazań" 
                                                      Kard. Zenon Grocholewski
 
  " ...Myślę że papież Franciszek w swojej prostocie pomoże ludziom dążyć do świętości."
                                                     Kard. Zenon Grocholewski
  
  " Każdy z papieży trochę zmieniał styl. To nie jest papież, który będzie chciał celebrować siebie. Będzie to papież bardzo prosty , już w tych dniach pokazał prostotę. Nawet fakt , że poszedł do hotelu , w którym mieszkał i zapłacił za pokój . Tą prostota papież bardzo ubogaci kościół , bo tego nam dziś potrzeba , a także tych bardzo prostych kazań."
                                                     Kard. Zenon Grocholewski
                         
        Podzielam zdanie kardynała Grocholewskiego, to jest to czym ujmuje mnie nowy papież. Jest blisko przeciętnego szarego człowieka i nie tylko mówi o tym że należy pomagać, nawracać ,pochylić się nad  biednym i zgnębionym ale i potwierdzają to Jego czyny. Poniżej dowód :  
 
     " Jako pasterz głównej jednostki kościelnej kraju jeszcze bardziej rozwinął  i  rozszerzył swą działalność na rzecz ubogich, zmarginalizowanych i innych potrzebujących, która nie była mu obca już wcześniej. Dość szybko zasłynął , który nie tylko i nie tyle w słowach, ile raczej czynami potwierdza swą postawę : opuścił majestatyczny pałac biskupi i zamieszkał w zwykłym domu parafialnym , nie korzystał z własnego samochodu z kierowcą , ale poruszał się po wielkiej aglomeracji  miejskiej środkami komunikacji ogólnej , często odwiedzał najuboższych w odległych dzielnicach miasta , przy czym nie ograniczał tych działań tylko do tych ludzi z sakramentami ,odprawiał dla nich msze święte ,słuchał spowiedzi itp.
   Jednocześnie umiał wykorzystać swą wysoką pozycję społeczną do upominania się o tych najbardziej poszkodowanych i do głośnego mówienia o najpoważniejszych społecznych problemach. Powiedział że w stolicy ciągle istnieje niewolnictwo , mając na myśli prace na czarno wielu robotników ,wykorzystywanych do ciężkich robót za małe pieniądze..."
                                                                                                     Krzysztof Gołębiowski    (rozdz.:  "Franciszek - papież Kościoła ubogich ,obrońca rodziny."  str. 25 )

   
         
       
    Cytować mogłabym bez końca, książka składa się  z kilku części m.in. wywiadów  na temat Ojca Świętego z kardynałem Zenonem Grocholewskim - prefektem Kongregacji ds. Edukacji   Katolickiej ,oraz ks.Andrzejem Koprowskim SJ - dyrektorem programowym Radia Watykańskiego. Jednak najciekawsze są homilie i przemówienia kardynała Jorge Mario Bergoglio SJ  jak i te podpisane już jakże pięknym i wiele mówiącym imieniem nowego papieża : Franciszek. 
    Zarówno wspomniane kazania jak i homilie potwierdzają że , nie ujmując poprzednikom, ten człowiek  jest blisko wiernych, zarówno słowa o pracujących niewolnikach, samotnych matkach, niewierzących , nawracaniu nie na siłę , o klerze zbyt odległym od wiernych, są słowami człowieka znającego prawdziwe życie i codzienne problemy z ,którymi się zmagamy,o przebaczaniu i o trudzie z jakim przychodzi nam o to przebaczenie prosić. Jaki będzie kościół Franciszka ,  nie wiem , jednak wiem że jeśli słowa i założenia zostaną poparte czynem ( a dotychczas jak czytamy tak było)  to mogę z przyjemnością  powiedzieć iż znalazłam swojego,  naprawdę swojego papieża. 
        Chyba nie ma tematów dręczących wszystkich ludzi na świecie ,których w swoich tekstach kard. Bergoglio by nie poruszył. Od aborcji poczynając, przez materializm i konsumpcję po samotność w tłumie. Odważne porównania kleru do faryzeuszy, wezwanie do zejścia z piedestału i przemawianie w języku zrozumiałym dla obu stron, to kolejne elemnty pozwalające na optymizm dotyczący posługi papieża Franciszka. 
 
   Skłamałabym że czytało się łatwo i szybko. Książka wymaga przemyśleń , koncentracji i cierpliwości. Jednak jest to lektura wartościowa, optymistycznie nastrajająca co do przyszłości kościoła , a w końcu kościół to również i wierni. Zresztą czy zdanie " Chciałbym kościoła ubogiego dla ubogich" nie mówi wystarczająco wiele ?  

                 
               Za książkę dziękuję wydawnictwu M  





       
               
         
                A na zakończenie :

Wspomniane karteczki :-)
 

niedziela, 28 kwietnia 2013

Wydawnicze koszmary


     Przeczytałam wprawdzie do końca ulubioną książkę z dzieciństwa, jednak czytając miałam pewne wątpliwości. Czegoś mi brakowało, jakby atmosfery, pewnych scen, coś następowało zbyt szybko, coś stwarzało wrażenie innego niż wtedy. I nie mam na myśli tego że ja dorosłam a książka wydawała się dziecinna, bo tak nie było. Choć faktycznie przyszło mi na myśl że może wtedy czytałam wolniej , poza tym w wersji trzy tomowej a co za tym idzie mogłam mieć wrażenie że była to historia dłuższa i jak dla mnie bardziej wciągająca. W końcu wykorzystałam google , choć nadal w pierwszym odruchu szukam w encyklopediach, tu jednak żadna ( z tych które mam)  by mi nie pomogła. I znalazłam, czytana przeze mnie wersja ma 675 stron zaś pełna 1670 , nie lubię matematyki ale różnicę tysiąca stron jednak dało się dostrzec.
   Zatem jutro ruszam na polowanie, szukam pełnej wersji. Nie wiem jak dla Was ale dla mnie te strony mają znaczenie, KOLOSALNE!!! Opisy przyrody oczywiście, kto by to czytał? Podchodzenie przeciwnika ,odginanie każdej gałązki ,przekładanie patyka a nawet ruch listka na wietrze ma u diabła znaczenie. Kto z kim ,o czym rozmawiał i kiedy oraz dlaczego palił fajkę czy wykopywał topór wojenny to również jest istotne. Ciekawam geniusza, który wpadł na pomysł skrótów? Nie jest to niestety jedyne wydawnictwo popełniające ten koszmarny błąd.W ogóle już sama wstrętna okładka powinna mi dać do myślenia jak i to że już kiedyś się na tym wydawnictwie przejechałam jak to się potocznie mawia.
   Zdaję sobie sprawę że w kwestii utworów Maya były i są nadal problemy zarówno z tłumaczeniem jak i z cenzurą ale tu cenzura nie ma nic do rzeczy. Ja czytałam w końcu wydanie powojenne a nie przed zatem cenzura to marny pretekst. Zastanawiam się po co wydawnictwa wydają takie okaleczone twory? Przyzwyczaiłam się do tego że trzeba sprawdzać czy w książce nie ma streszczenia, odpowiedzi na masę durnych pytań i co lepsza "popisanych drukiem" marginesów bo bez tego czytelnik nie zauważyłby że akurat ma przed nosem charakterystykę postaci ( opis bohatera zwykle straszy z boku ni przypiął ni wypiął) , ważne wydarzenie, czy tez opis przyrody, ważną rozmowę i co tam jeszcze zaznaczają. Sprawdzam, unikam jak mogę i kupuję normalne książki. 
   Do tego że małe książczyny mające tytuł  i autora ani owym dziełem nie są ani przez podanego autora pisane nie były również przywykłam po prostu omijam szerokim łukiem ,choć chyba właśnie sprzeciwu brakuje stanowczego, bo jakim prawem 30 stronnicowe streszczenie nosi miano "Potopu" Henryka Sienkiewicza? Skoro nim nie jest?
   Teraz okazuje się że książki czytane w dzieciństwie nie tak odległym przecież muszę sprawdzać pod względem "oryginalności" bo może gdzieś ktoś za mnie podjął decyzję że zgłupiałam i po latach kilkunastu nie dam już rady przebrnąć przez całość.  Tylko czego się spodziewać skoro i "Anię z Zielonego Wzgórza" nam unowocześniono ? Jakby przekład Rozalii Bernsteinowej parzył przy czytaniu.

     Zdaję sobie sprawę z tego że te wszystkie koszmarki wydawnicze mają swoich nabywców, co gorsza rodzice czyli powiedzmy moje pokolenie tworzy kolejnych ekspresowych czytelników. Mam już za sobą dyskusje z synem pt. "Mama Marcina bardziej go kocha bo mu kupiła streszczenie, opracowanie czy audiobook" jednak dzięki mojemu uporowi syn z ADHD (czyli niby brak koncentracji ) czyta po kilka tomów tygodniowo w tym lektury i jakoś nie cierpi a ma na tyle miłą i inteligentną polonistkę że to dostrzega. Wręcz ostrzega rodziców że jej sprawdzanie wiedzy z przeczytanej treści pozwala na "wyłapanie" tych korzystających z bryków ( inna sprawa czy daje oczekiwane efekty?). Swoją drogą doceniam i moją nauczycielkę ze szkoły podstawowej, choć nadal jej nie lubię, jednak pytania dotyczące nawet ubrań bohaterów w określonej scenie wykluczały czytanie po łebkach. Jakby nie było gdy dziś z córką czytam bajki Mickiewicza nie bez powodu przypominają mi się fragmenty prowadzonych przez nią lekcji.
    

wtorek, 23 kwietnia 2013

Piosenka imieninowa

 
 
 
  
  
         Z najlepszymi życzeniami ....

Przeczytałam książkę

   
   W sumie historia jakich wiele , dziewczyna z małej miejscowości dostaje się na studia w Warszawie. Poznajemy ją w dniu wyjazdu z domu kiedy to mama odprowadza ją na autobus po drodze doradzając i tłumacząc co i jak w Warszawie, norma którą zna każdy kto wyruszył swego czasu spod rodzicielskich skrzydeł by podbijać świat. W tym dniu niezaprzeczalnie zaczyna się samodzielne życie naszej bohaterki. Mieszkanie w którym wynajmuje pokój wygląda jak większość mieszkań do wynajęcia dla niezbyt majętnych studentów, umeblowane w latach siedemdziesiątych nadal jest schronieniem dla wszystkich mebli tego okresu. Pierwsze dni na uczelni przebiegają szablonowo od pytań "Czy mnie zaakceptują? " i "W co się ubrać?" po zawojowanie praktycznie wszystkich. Pełen sukces, ale czy ktokolwiek w to wątpił?
  Gorzej z życiem rodzinnym i uczuciowym. Rodzinka z rodzaju patologicznych , rodzice popijają ,mama nawet ma za sobą podobne problemy w przeszłości w domu rządzi młodszy brat nieuk i obibok w dodatku złodziej popalający marihuanę a pewnie nie tylko. Kiedy na horyzoncie pojawia się przystojny, bogaty i ujmujący Wiktor wiemy że wszystko potoczy się w jednym kierunku. I tu zaskoczenie ,pewien incydent  powoduje rozstanie, całym sercem protestowałam przeciw temu jednak rozsądek całkowicie popierał decyzję bohaterki.
 
   Nie to jeszcze nie koniec , jest i kolejna miłość jeszcze bardziej skomplikowana, tym razem ewidentnie wykorzystywana bohaterka wydaje się mieć klapki na oczach. Mariusz bo tak ma na imię nowa miłość to chłopak ,który od początku kłamie oszukuje, wykorzystuje, zdradza i jest naprawdę realnym zagrożeniem. Autor pokazuje klasyczną pułapkę w jaką wpada wiele dziewcząt by tylko mieć kogoś udają że nie widzą , nie, nie udają one nie dopuszczają do siebie prawdy o partnerze. Pije - nie tak wiele znowu, kłamie - boi się że go opuszczę jak poznam prawdę, zdradza - to jest to co dociera ostatnie i tu albo całkowite zaprzeczenie albo .... może być jeszcze gorzej . Jak? To trzeba przeczytać.
 
     Wydawałoby się że książka jak każda inna tego rodzaju, opowiada o życiu studentów, miłość związki, zdrady, praca , nauka wiadomo podstawy studenckiej egzystencji. Co w tej pozycji jest tak wyjątkowego, że nie tylko przeczytałam z zapartym tchem ale i z niecierpliwością czekam aż w moje ręce wpadnie kolejna książka tego autora?  
   W dużym stopniu to zasługa tytułu, w wywiadzie pan Mikołaj  zdradza że namówiono go na zmianę tytułu gdyż początkowo miał on brzmieć "Pokój z widokiem na miasto" , wydawca jednak przekonał go do obecnej wersji. Uważam to za słuszne posunięcie, zastąpiło to sporą część reklamy , nie ukrywam że i ja tylko ze względu na tytuł ową książkę wzięłam do ręki.
  Poza tym, proszę w tym krótkim opisie  powieści, który zamieściłam na początku wpisu w miejsce bohaterki dać bohatera, dokładniej zmienić płeć proszę, jednocześnie nie zmieniając ani imion ani płci Wiktora i Mariusza.
 
   Tak , to jest powieść o homoseksualiście i jego starcie w nowe życie w wielkim mieście , tytuł powieści "Gej w wielkim mieście" jest  nawiązaniem do pewnego serialu jak i celowym zwróceniem uwagi na sedno oraz jak wspomniałam reklamą. Świetną reklamą. Dotychczas książek dotyczących tematyki LGBT czytałam niewiele ot Schiling, Okoniewska czy Witkowski jednak zawsze były to dobre książki, podobnie jest tym razem. Jeśli chodzi zaś o pozostałe kwestie czyli zapominamy że główny bohater jest gejem , to najbardziej spodobał mi się realizm świata przedstawionego w tej historii. Pewnie też dlatego że rocznikowo jestem zbliżona do autora a zarazem i bohatera , zespoły ,piosenki a nawet seriale wymienione w powieści są tymi których słuchałam i które oglądałam, fascynacje bohatera i pierwsze jego platoniczne miłości jak choćby do Dexa Dextera ( Michael Nader)  z "Dynastii" czy Sully'ego ( Joe Lando) z "Dr.Quinn" to i moje pierwsze zauroczenia . Bardzo adekwatnie przedstawione jest małe miasteczko z jego mieszkańcami i ich często choć nie zawsze zaściankowymi poglądami, ta świadomość iż wszyscy o sobie wszystko wiedzą  a to co staramy się ukryć za czterema ścianami domu jest tajemnicą poliszynela. Realny, do bólu prawdziwy świat z jego mrocznymi stronami , pięknie przedstawione codzienne życie w którym to przecież nie kolor samochodu jakim pojedziesz na wykład jest istotny a to czy masz czym zapełnić choć jedną półkę w pustej dotychczas lodówce. Cudo, jestem zachwycona. 
  W wywiadzie Mikołaj Milcke ( pseudonim) mówi że jego książka stoi na półce obok Miłosza , wiadomo alfabet . Jednak nie zawahałabym się nad ustawieniem jej obok Witkowskiego czy Pilcha pomijając tu kwestię kolejności literek. Dla mnie rewelacja , piękny otwarty sposób opisywania, barwne pełne życia postacie z którymi człowiek nie tylko chciałby się zaprzyjaźnić, są tak napisane że po prostu wiadomo że te osoby są, żyją chodzą po świecie co zresztą również autor potwierdza. 

     Autor : Mikołaj Milcke
      Tytuł : "Gej w wielkim mieście"
     Wydawnictwo : Dobra Literatura
      Rok i miejsce wydania : 7 listopad 2011 Słupsk
    
  


       
       Książka przeczytana w ramach wyzwania "Polacy nie gęsi .."


        Ocena książki : 10 / 10
 

niedziela, 21 kwietnia 2013

Michael Palmer "Cicha kuracja" czyli ważny głos w sprawie medycznych ubezpieczeń ;-)

  
  
 Harry Corbett jest lekarzem ogólnym, ma  młodszą żonę Evie , ciekawą pracę ,brata i klątwę rodzinną jak sam to nazywa. Znalazł taką informację :
  "Prawdopodobnie znaczną rolę odgrywają tu przyczyny społeczne i genetyczne.W miektórych rodzinach obserwujemy wzorzec,który nazwaliśmy > prawem dekady< . Ujmując rzecz po prostu,wygląda na to,że pierwszy atak serca u syna występuje dokładnie dziesięć lat wcześniej niż u jego ojca.Oczywiście istnieją wyjątki od tego prawa,ale zawsze lepiej sprawdzić. Jeśli ma się pięćdziesięcioczteroletniego pacjenta z zawałem serca,to wywiad pokaże, że jego ojciec miał swój pierwszy zawał w wieku sześćdziesięciu czterech lat. Nie sześćdziesięciu trzech czy sześćdziesięciu pięciu był dokładnie dziesięć lat starszy ..."  

     W rodzinie doktora zawał uderzył zarówno w dziadka jak i w ojca dokładnie pierwszego września, można łatwo domyślić się że zgodnie z wyżej przytoczoną zasadą. Jako że pierwszy września zbliża się wielkimi krokami a sam zainteresowany poczuł tzw. ból zamostkowy i wiecznie coś mu z sercem się dzieje rozumiemy jego strach i oczekiwanie w napięciu.
   Evie ma mieć poważną operację, usunięcie pękniętego tętniaka tętnicy przedniej mózgu a w pracy u doktora toczy się walka o wysoką stawkę. Specjaliści pod wodzą kardiochirurga Caspara Sidonisa starają się zabrać wszelkie uprawnienia do drobnych zabiegów specjalistycznych typu zszycie małego rozcięcia czy też nastawienia kości,zamierzają wymóc na nich wołanie specjalisty do każdego takiego wypadku. 
    Sporo tego, ile można znieść , okazuje się że znacznie więcej. W przeddzień operacji żona doktora zostaje zabita w szpitalu, podejrzenia kierują się ku lekarzowi gdyż tylko ktoś znający się na medycynie mógł w taki sposób wysłać ją na drugi świat, przeciwnik Harryego Corbetta doktor Sidonis oskarża go o to przestępstwo.
   To dopiero początek zmartwień naszego bohatera, wraz ze śmiercią żony dowiaduje się o jej drugim a i nawet trzecim życiu , nie dość że miała romans ,który to miał być motywem zbrodni gdyż zamierzała odejść do kochanka, to jeszcze prowadziła tajemnicze życie nocne. Po śmierci żony Harry chce dojść do tego kto ją zabił i dlaczego. Dowiaduje się że miała inne mieszkanie, pracowała jako luksusowa prostytutka i prowadziła dochodzenie w jakiejś sprawie.

   Siedem lat wcześniej  agent CIA wpada w ręce ludzi ,których miał śledzić jest torturowany ....
   Sześć lat wcześniej czworo przyjaciół ulega zatruciu pokarmowemu w restauracji chińskiej "Jadeitowy smok" przynajmniej jeden z nich umiera w szpitalu .... 
 
   Świetny pomysł, dobre wykonanie, wiarygodni bohaterowie ,przekonujące motywy ,właściwie równie zrozumiałe co nieludzkie i nie do przyjęcia dla normalnego człowieka niekoniecznie uznającego dekalog. Duży bardzo duży plus za budowanie postaci drugoplanowych, rzadko się to zdarza by po przeczytaniu powieści pamiętać wspomniane tylko raz czy dwa osoby, a by je polubić jeszcze rzadziej. Tutaj się to udało. Poza tym jeszcze tylko wam zdradzę że i pewien bezwzględny przestępca wzbudził mój podziw , nie wykonywaniem seryjnych mordów rzecz jasna , niemniej jest to interesująca postać, bardzo interesująca . Dla mnie.
    Kto by pomyślał że w tym wszystkim chodzi o ....

    Książka przeczytana w ramach wyzwania  " Z półki" ,czekała ,czekała i teraz dziwię  się sobie że aż tak długo.
  
    Ocena książki :  8,5 / 10 
 
   Zdradzę Wam że z każdą kolejną przeczytaną książką tego gatunku, zazwyczaj pisaną przez lekarzy przestaję się dziwić że uciekają oni od pracy w szpitalach na rzecz pisania. Też bym uciekła jeśli choć jakiś procent tego co piszą pokrywa się z rzeczywistością.
 
   
  

środa, 17 kwietnia 2013

John S. Marr & John Baldwin "Jedenasta plaga"

   
   Autorzy : John S.Marr & John Baldwin
    Tytuł : "Jedenasta plaga"
   Tytuł oryginału : " The Eleventh Plague"
    Przełożyła : Bogumiła Malarecka
   Wydawnictwo : Dom Wydawniczy Rebis
     Miejsce i czas wydania : Poznań 2000

 
      Z okładki :
 
    " Roje agresywnych pszczół atakują mieszkańców San Antonio. Wkrótce potem zaczynają wymierać zwierzęta domowe, a ludzie ślepną i zapadają na groźne choroby. Nadciąga plaga na biblijną skalę, plaga grozniejsza niż trąd , cholera, dżuma i AIDS razem wzięte. A co najgorsze stoi za nią człowiek - gotowy na wszystko mściwy szaleniec. Ludzkość może uratować tylko wirusolog Jack Bryne, specjalista od zadań niewykonalnych.
   Jedenasta plaga  to mrożący krew w żyłach dreszczowiec łączący dynamiczną , wciągającą akcję z przerażającą wizją możliwości współczesnej mikrobiologii. "  

       
    Thriller medyczny w najlepszym wydaniu, wciąga  niesamowicie każdy krok bohaterów powoduje gwałtowne reakcje, strachu ale i nadziei że mimo niepowodzeń, fałszywych tropów i ogólnej niewiary w rację jedynej osoby ,która wie o czym mówi i jak walczyć z zagrożeniem wszystko dobrze się skończy. Oczywiście Jack Bryne wydaje się znajomy, nawet bardzo i dlatego głównie go polubiłam, sama nie lubię gdy ktoś porównuje książkę czy bohaterów do innych zatem ja się powstrzymam i nie napiszę o kogo chodzi. Kiedy tylko zaczniecie czytać i pod warunkiem znajomości powiedzmy kilku powieści z tego gatunku sami na to wpadniecie.
    Jest coś co nie pozwoliło mi przestać czytać, po prostu musiałam teraz natychmiast dowiedzieć się co i jak, żadnych przerw ani małych ani tym bardziej dużych, jeśli ktoś lubi podjadać w trakcie czytania to radzę przygotować spore zapasy pod ręką. Zresztą czy można się dziwić, w końcu o ile częste jest łączenie współczesnych osiągnieć z historiami przedstawionymi w  Biblii, to niestety rzadko można powiedzieć że zabieg ten udał się w stu procentach. W tym przypadku pisze to z pełną odpowiedzialnością , udało się , więcej wyszło naprawdę dobrze. Widać że książka to dzieło osób znających się na rzeczy , mało powiedziane, osób dla których praca jest prawdziwą pasją. Wierzcie mi że to widać co więcej zainteresowanie naprawdę się udziela i w trakcie czytania nic innego nie ma znaczenia. 


     Książka przeczytana w ramach wyzwania
" Z półki "


 

          Ocena książki : 10 / 10

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Islam i kobiety subiektywnie.

     Czytaliście kiedyś książkę mając wrażenie że zrobiono Was w bambuko? Spodziewaliście się czegoś w miarę obiektywnego a dostaliście tekst napisany w celu uzasadnienia jedynie słusznej tezy podanej na dodatek w koszmarnym stylu?  Zwykle kiedy zaczyna się dyskusja na temat religii w szkole pada stwierdzenie ( ze strony będącej przeciw) że albo należy zmienić nazwę na "religia katolicka" albo wprowadzić "religioznawstwo" i uczyć sprawiedliwie o wszystkich grupach religijnych. Podobny mam problem z tą książką. Tytuł skądinąd bardzo interesujący "Dlaczego Bóg nienawidzi kobiet?" sugeruje a i owszem że będziemy mogli poczytać o kobietach i ich roli widzianych w najróżniejszych religiach. Jak wiadomo, powierzchownie patrząc na to jakie prawa i obowiązki mają przedstawicielki płci pięknej według świętych ksiąg ,takich jak "Biblia" czy "Koran" a zapewne i "Księga Mormona" są one na z góry przegranej pozycji. Podstawowym prawem jest dla nich prawo ;-) do bycia posłuszną .
   Autorzy tej pozycji mieli chyba zamiar napisać coś będącego panoramą uciśnienia kobiet przez religię , nie wyszło, poza małą wzmianką o Mormonach czy Baptystach oraz gdzieś tam nawet pojawiających się Katolikach , dostaliśmy kolejne oskarżenie Islamu i Muzułmanów. Sami zresztą chyba się zorientowali gdyż w pewnym momencie starają się przekonać czytelnika że odnosi on mylne wrażenie ,myśląc że tylko na  jednej grupie wierzących się skupili, nie udało się to ,jeszcze bardziej zwrócili uwagę na swój brak obiektywizmu.
     Wieczne powoływanie się na jeden cytat z "Koranu" również nie był dobrym pomysłem, ileż zachowań wynikających z kultury i historii można wsadzić w jeden worek ?

       " Mężczyźni stoją nad kobietami ze względu na to, że Bóg dał wyższość jednym nad drugimi, i ze względu na to, że oni rozdają ze swojego majątku. Przeto cnotliwe kobiety są pokorne i zachowują w skrytości to, co zachował Bóg. I napominajcie te, których nieposłuszeństwa się boicie, pozostawiajcie je w łożach i bijcie je! A jeśli są wam posłuszne, to starajcie się nie stosować do nich przymusu. Zaprawdę, Bóg jest wzniosły, wielki!"

    Z powyższego cytatu oczywiście wyjęto dwa zdania , " Mężczyzni stoją nad kobietami ze względu na to że Bóg dał wyższość jednym nad drugimi " oraz " I napominajcie te ,których nieposłuszeństwa się boicie,pozostawiajcie je w łożach i bijcie je!" , powtarzając je w kółko Macieju i dookoła Wojtek, uzasadniając jak to jest zle muzułmankom.
    Nie twierdzę rzecz jasna, że mają raj na ziemi ( tu muszę zapytać, co ze Świadkami Jehowy?) ,jednak żadną miarą nie może to być całe uzasadnienie tezy tego jaki Islam jest okrutny. Kiedy tylko czytelnik stara się sam sobie wytłumaczyć ,że coś wynika z kultury czy też nawet jakiś zwyczaj jest starszy od samego Mahometa ( Pokój z Nim) dostaje po oczach takim oto stwierdzeniem : "Nie można tłumaczyć tych zjawisk tym że i tu jw."  A ja pytam dlaczego nie wolno? Wolno a nawet mamy obowiązek ,jeśli już bierzemy się za określony temat poznać wszystkie za i przeciw. Gdybyśmy chcieli  wykluczyć z kolei kwestię tradycji i kultury niewiele by pozostało. W każdej cywilizacji zwyczaje ,tradycje i przekonania religijne mieszają się ze sobą , czasem trudno dojść do tego co było pierwsze. Nie trzeba daleko szukać wystarczą katolickie święta ,których źródłem były  pogańskie obyczaje. Podobnie i tutaj mamy do czynienia z takimi zagadnieniami.  Choćby zwyczaj tak piętnowany jak obrzezanie  inaczej klitoridektomia , będąca jednocześnie dowodem na to że szersze spojrzenie na omawiane zjawisko byłoby wręcz pożądane a tu jedna z definicji , tu   następna z której wynika że nie tylko Muzułmanie stosowali /stosują ten okrutny zwyczaj jak i że jest on znacznie starszy niż Islam i Chrześcijaństwo.
   Wiedząc iż zwyczaj ten jest nadal przestrzegany i to nie tylko jak nam się wydaje w najbiedniejszych krajach Afryki, ale i wśród ludzi mieszkających np. na tzw. zachodzie , że muzułmanie co zdarza się często nawet są w stanie nie tylko wyjechać na wakacje z dzieckiem w celu jego obrzezania ( dziewczynek bo chłopcy są o tyle uprzywilejowani że zabieg ten można wykonać legalnie i we właściwych warunkach) czy też sprowadzić babkę ( znachorkę, akuszerkę ) wykonującą ten zabieg do siebie. Matki robią to własnym córkom, nawet te które same przez to przeszły. Zatem wiedząc o tym zamiast bić pianę i wprowadzać kolejne martwe przepisy można pomyśleć o tym co zrobić by zwyczaj ten praktykować w warunkach podobnych do tych ,które oferuje się przyszłym mężczyznom.
 
    Nie będę się już czepiać że i kwestię mordów honorowych da się odczytywać dwojako , nie ukrywam że i z hipokryzją na czele. Bo czymże jest mord honorowy, o co w tym chodzi i skąd się wziął . Przecież nie wystarczy wam moje słowo że jest inaczej , przynajmniej czasami ,niż się wydaje. I nie nie zamierzam nikogo przekonywać że jest to dobre, ale może warto wiedzieć że czyni się to w celu uchronienia kobiety od większego zła czyli od piekła? Jednak by była to ochrona a nie rzez powinny być spełnione warunki o których autorzy książki nawet nie napomknęli. Od stwierdzenia cudzołóstwa poczynając.

    Totalnie, takie odnoszę wrażenie pominięto kwestię przepisów i ich przestrzegania, owszem słowem szariat , można by ścianę wytapetować , ale już to że jak z każdym prawem tak i z przestrzeganiem tego bywa różnie pominięto. Wielokrotnie jest tak że z pomocą prawa ludzie mszczą się na sobie nawzajem , to pierwsze. Poza tym " nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu" jak widać wszędzie i zawsze gdyż i prawo można interpretować dowolnie ( no w miarę) a to że znajdzie się niestety( jak przypadku talibów np.) grono nadgorliwców wprowadzających terror zamiast rządów nie jest jeszcze dowodem na to że przepisy ( czyt. religia) są złe.
  Przykładem choćby nasze postrzeganie kary ucięcia dłoni za kradzież, u nas za kradzież chleba ( był przypadek z kostką masła )  zależnie od fanaberii okradzionego może grozić nawet proces, tam zaś za kradzież chleba z powodu głodu nie grozi nic. Podobnie jest z karą ukamienowania za cudzołóstwo ,nie dość że nie ukamienowanie a baty to potrzeba czterech męskich świadków, bez nich...? Inna sprawa że inna kara jest dla zamężnych kobiet inna dla wolnych a jeszcze inaczej jest o ile dobrze pamiętam z karaniem mężczyzn. Ja wiem że w praktyce jest jak jest ale co ma do tego  ( do tej praktyki) tytułowy Bóg? Odpowiedzialni są ludzie.

    Pomijając już nawet temat Islamu, choć trudno gdyż to o nim jest praktycznie cała książka usiłująca propagować islamofobię. Małe napomknięcie o Mormonach i ich wielożeństwie, praktycznie poza kwestia aborcji pominięto religię katolicką choć to przecież  to nie jedyny przykład gorszego traktowania kobiet niż mężczyzn przez kościół a zatem i przez Boga prawda?  Więc albo dopisek że chodzi o świat muzułmański albo szersze spojrzenie na temat wykraczający poza tezę "Islam jest zły, Islam jest be".

   

  

       
   Autorzy : Ophelia Benson i Jeremy Stangroom
    Tytuł : "Dlaczego Bóg nienawidzi kobiet?"
   Tytuł oryginału : "Does God hate women?"
     Przełożyła : Elżbieta Smoleńska
   Wydawnictwo : Czarna Owca Warszawa 2011

       Jeszcze maleńka uwaga coś co chyba jednak najbardziej mnie rozdrażniło to forma przekazu . Miałam wrażenie w momencie czytania ,gdy przytaczano najstraszniejsze przykłady że czytam coś na poziomie brukowców, spokojnie dałoby się to opublikować w takim "Fakcie" na przykład. Tania sensacja bazująca na najniższych ludzkich instynktach i co typowe dla tego rodzaju  prasy pominięcie szerszego kontekstu, medialne skazanie przed procesem i zmieszanie z błotem bez możliwości obiektywnego poznania sprawy.
  
    Ocena książki : 4 / 10

   Książka przeczytana w ramach wyzwania u Sardegny  Trójka e - pik na marzec, miała to być książka której bohaterkami są kobiety.

         
    
  
  


  
     
   
                
    

   
   
  
  

sobota, 13 kwietnia 2013

Michael Palmer " Druga diagnoza"

   Autor : Michael Palmer
  Tytuł : "Druga diagnoza"
  Wydawnictwo : A. Kuryłowicz Albatros
 

    Z okładki :

" Thea Sperelakis ,33 letnia internistka, jest najmłodszym dzieckiem światowej sławy diagnosty, doktora Petrosa Sperelakisa. Mimo niezwykle wysokiego ilorazu inteligencji oraz niemal fotograficznej pamięci napotyka kłopoty w relacjach z ludzmi ,jest łatwowierna i nie potrafi kłamać , co jest wynikiem zdiagnozowanego u niej w dzieciństwie zespołu Aspergera . Ku rozpaczy ojca postanawia dołączyć do Lekarzy Bez Granic w Republice Konga. Musi jednak wracać do Bostonu gdy dowiaduje się , że Petros zapadł w głęboką śpiączkę , potrącony samochodem przez nieznanego sprawcę. Jego szanse na przeżycie ocenia się na minimalne. W rzeczywistości Petros zachował  świadomość  - tyle tylko, że jest całkowicie sparaliżowany i niezdolny do ruchu, nie widzi i nie może mówić. Thea podejrzewa ,że ojciec chce jej coś przekazać, że zna odpowiedzi na dręczące ją pytania, a jego wypadek nie był dziełem przypadku. Co takiego wiedział Petros? Kto obrał go za cel? Czy Thei tez grozi śmiertelne niebezpieczeństwo? Sprawę pomogą wyjaśnić elektroniczne kartoteki pacjentów, stosowane obowiązkowo w całym niemal kraju ... "

       Lubię , nawet bardzo lubię ten gatunek powieści , pozwala się odprężyć i zapomnieć o otaczającym świecie. Rzecz jasna musi to być dobry thriller, intrygująca zagadka, oryginalne metody dochodzenia do rozwiązania i cień zagrożenia podążający krok w krok za bohaterem. Wszystkimi tymi cechami odznacza się "Druga diagnoza".  Thea ,główna bohaterka jest lekarzem , o tyle niezwykłym że poświęca swoje życie w Afryce pracując dla Lekarzy Bez Granic pomimo tego iż cierpi na zespół Aspergera. Jest to celowy zabieg autora, po pierwsze i dla mnie najważniejsze pozwala na zapoznanie się czytelnika z tym schorzeniem, przekonuje go o tym iż da się żyć i osiągać sukcesy mimo wszystko, a nawet autor posunął się do tego że czyni z wydawałoby się słabości, główny atut. Gdyby Thea nie miała AS , najprawdopodobniej nie dostrzegłaby najpierw zagrożenia życia ojca a następnie jego prób porozumienia się z nią. A od tego się wszystko zaczęło.
   Zakończenie  niby przewidywalne a jadnak zaskakujące, zapewne dlatego że w trakcie czytania całkowicie odrzuciłam taką właśnie możliwość. 

   Książka ta koło powieści Ricka Riordana o Percym Jacksonie czy też "Zwiadowców" Johna Flanaganna jest jedną niewielu którą uznaję za świetny sposób na poradzenie sobie z ważnymi schorzeniami ( a właściwie ze związanymi z nimi odczuciami ) ostatnich czasów jak ADHD,ADD czy zespół Aspergera . Myślę że warto je podsunąć nastolatkom , dwie pierwsze młodszym, ale i dorosłym by mogli zobaczyć że z tym da się żyć a diagnoza nie jest wyrokiem i że tak naprawdę choroba czyni ich wyjątkowymi a nie gorszymi. Zresztą i rodzicom pomagają w zrozumieniu pewnych zachowań dzieci oraz pomagają też w dostrzeżeniu dobrych stron tej niełatwej przecież sytuacji. Piszę to jako mama chłopca z ADHD i mama dziewczynki ,która jak to się mawia "się zapowiada".  

     Ocena książki : 9,5 / 10


środa, 10 kwietnia 2013

Kasia Bulicz - Kasprzak "Nie licząc kota czyli kolejna historia miłosna"

 Autor : Kasia Bulicz - Kasprzak
 Tytuł : "Nie licząc kota czyli kolejna historia miłosna"
 Wydawnictwo : Nasza Księgarnia
 

      Z okładki :
    " Powroty bywają niełatwe ,zwłaszcza powroty do małego miasteczka, z którego się kiedyś uciekło. Asia wie o tym aż za dobrze , dlatego zamierza przejąć spadek po ciotce  jak najszybciej. Okazuje się jednak że oprócz mieszkania odziedziczyła wścibską sąsiadkę ,przystojnego notariusza a także bardzo nieśmiałego kota i garść rodzinnych tajemnic." 
 

   
zródło zdjęcia: lubimyczytac.pl



Przeczytałam, nawet powiedziałabym z przyjemnością ,polubiłam bohaterkę ,jednak bardziej do gustu przypadła mi jej koleżanka Dorota, to o jej ewentualny związek się bardziej martwiłam niż o perypetie miłosne Joanny. Właściwie jest to o tyle uzasadnione że ,przynajmniej moim zdanie dużo ważniejsze są sprawy z przeszłości, począwszy od rodziców wyjeżdżających za pracą poza granice Polski, przez ciotkę  despotkę i nieudaną miłość. Na ucieczce przed tym skończywszy.Z tym wszystkim musi się uporać nasza bohaterka  i to wydaje mi się sednem sprawy, a miłość ? Miłość jest wszędzie, tylko że w życiu Joanny na pierwszy rzut oka jej nie widać. Rodzice - wyjechali, ciotka - zawiodła kiedy była najbardziej potrzebna, były chłopak - koszmar a obecny też nie wiadomo czy kocha.

 
Wprawdzie nie podzielam zachwytów z którymi spotkałam się na najróżniejszych blogach ale też nie widzę powodu dla którego nie miałabym zajrzeć do kolejnych książek autorki. To nie jest tak że książka jest zła, bo nie jest, inaczej gdyby mi się nie podobała nie poświęciłabym na czytanie swojego czasu. Po prostu czasami zbytnie zachwyty i przesłodzone laurki mogą nas wprowadzić w błąd. I wtedy oczekujemy znacznie więcej niż oferuje autor. A po co się rozczarować, lepiej być mile zaskoczonym prawda? 

   Książka przeczytana w ramach wyzwania " Polacy nie gęsi..."   

Ocena książki: 7 / 10

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

"Hamish Macbeth i śmierć żony idealnej" M.C.Beaton czyli wściekle białe tenisówki

    Autor : M.C.Beaton
   Tytuł : "Hamish Macbeth i śmierć żony idealnej"
  Tytuł oryginału : "Death of a Perfect Wife, a Hamish Macbeth Mystery"
  Przekład : Joanna Żywina
  Wydawnictwo : Edipresse Polska S.A.
  Miejsce i rok wydania : Warszawa 2013

      Z okładki :
    "M.C.Beaton - mistrzyni czarnego humoru"
                                          - The Times Magazine ( Londyn)

     
zródło zdjęcia: lubimyczytac.pl
 
" Ukochana Hamisha ,Priscilla Halburton - Smythe,wraca do Lochdubh z nowym narzeczonym ,więc nic dziwnego ,że posterunkowy jest załamany i wszystko go drażni .Najbardziej jednak działa mu na nerwy niejaka Trixie Thomas ,idealna pani domu , która właśnie zamieszkała i namawia mieszkanki Lochdubh do zdrowego egoizmu. Gdy ktoś ucisza ją na zawsze , męska część mieszkańców miasteczka może wreszcie odetchnąć z ulgą.Hamish odetchnie dopiero, gdy znajdzie mordercę

    To wprawdzie czwarty tom serii, dla mnie jednak jest to pierwsze spotkanie z Hamishem Macbethem. Udane muszę przyznać.Świetny pomysł z irytująco doskonała gospodynią domową( choć nie tylko ) ,która wszystko wie lepiej i robi dokładniej niż ktokolwiek w okolicy.
   Jeśli wasza żona nagle zaczyna mieć błysk w mieszkaniu a jej ulubionym zajęciem staje się sprzątanie , serwuje wam na obiad zdrowe ,wyłącznie z ekologicznych składników potrawy  np. kawa z mlecza czy zupa z pokrzyw to może być znak że macie do czynienia z kobietą typu Trixie Thomas. Jeśli dodatkowo wasza żona nagle zaczyna interesować się ochroną środowiska , biegać na spotkania komitetów wszelakich to macie już właściwie pewność. To musi być wina tej zołzy. Zatem nie zdziwi Was fakt że ktoś położy temu kres. Kto? Każdy ma doskonały motyw, pytanie kto nie wytrzyma pierwszy. I na to pytanie musiała znaleźć odpowiedz Hamish Macbeth po tym jak w okolicy pojawiła się taka właśnie żona idealna. Czy udało mu się to zadanie? Jakie kto miał zarzuty w stosunku do zmarłej oraz czy w ogóle znalazła się choć jedna osoba ,która choć przez moment nie chciała sama zakończyć tego koszmaru perfekcyjności?  Na te pytania odpowiedz znajdziecie w książce.  

   Książka przeczytana w ramach wyzwania u Sardegny  Trójka e - pik ,kryminał pisany kobiecą ręką.

   

  

   Ocena książki : 7 / 10

niedziela, 7 kwietnia 2013

"Jestem znacznie lepszą matką gdy ktoś na mnie patrzy" jedno z wyznań mam

Autor : Jill Smokler
Tytuł : " Wyznania upiornej mamuśki"
Tytuł oryginalny : "Confessions of a scary mommy"
 Przekład : Agnieszka Barbara Ciepłowska
 Wydawnictwo : Pruszyński i S - ka
 Miejsce i rok wydania : Warszawa 2012

    Rano gdy opisywałam wrażenie z lektury " Po pierwsze dla pieniędzy" napisałam że nie powinno się czytać tego w autobusie czy tramwaju. "Wyznania upiornej mamuśki" to kolejna z tego typu książek. Jechałam w dość długą i znaną  mi trasę zatem postanowiłam urozmaicić sobie czas. Ze spojrzeń współpasażerów ,gdy to starałam nie śmiać się zbyt głośno wynikało że urozmaiciłam podróż nie tylko sobie.
 
Książka po prostu rewelacyjna, napisana z humorem, w sposób lekki o ważnych przecież sprawach w życiu każdej z nas. Nadaje się zarówno dla kobiet ,które dzieci już mają niezależnie od ich liczby jak i dla tych ,które dopiero macierzyństwo planują. Co najważniejsze autorka wcale ale to wcale nie idealizuje rodzicielstwa, przedstawia je takie jakim jest, przyznając że czasami ma dość i najchętniej swoje dzieci wysłałaby gdzieś na wakacje, podzielam odczucia. Ewentualnie jeszcze, tu myślę również byśmy się zgodziły, można uciec na drugi koniec świata.
   Nie chce ci się sprzątać na okrągło ? Biegać za dziećmi ze zdrowym jedzeniem? Uważasz że  znacznie lepiej wyjdziecie na frytkach i hamburgerach, bo dziecię będzie najedzone a Ty będziesz mieć święty spokój?
Dziecko na drzemkę popołudniową kładziesz w  ubraniu na kanapie, bo po co za chwilę ponownie je przebierać? Jeśli choć na jedno pytanie możesz odpowiedzieć twierdząco to ta książka jest dla Ciebie a zapewne i o Tobie. O mnie jest. Nie dość że co chwila się śmiałam to jeszcze w myślach wznosiłam okrzyki "To zupełnie jak u mnie!"

    Poniżej kilka cytatów dla zachęty:

   "Codziennie rano całuję  na pożegnanie swoją wychodzącą do szkoły humorzastą i naburmuszoną nastolatkę. Zamykam za nią drzwi i pokazuję jej środkowy palec .U obu rąk. "

  "Jeżeli ciąża zapowiada jaką będę matką, mogę od razu oddać swoje dziecko do adopcji."

    " Ciągle jeszcze zrzucam nadwagę po bliźniakach .Właśnie poszły do gimnazjum"

   " Słodycze jadam zamknięta w łazience żebym nie musiała się dzielić z dziećmi"
 
   " Mówię mężowi że zabrakło mleka ,tylko po to, by wyjść po nie do sklepu i zyskać dziesięć minut spokoju. Oczywiście nie ma pojęcia że przedtem specjalnie wypijam resztki."

  " Córka jest dla mnie wredna i jeszcze się dziwi że wolę jej brata. Przejrzyj na oczy kochanie!"

   Naprawdę polecam , ta książka jest wyjątkowa. Nie dość że się uśmiałam to jeszcze wszelkie wyrzuty sumienia ,choć na chwilę zniknęły. Nie tylko ja ,nie jestem idealna. Eureka

      Cytaty ( niebieski kolor) pochodzą z książki Jill Smokler" Wyznania upiornej mamuśki."


   Ocena książki :  8,5 / 10

"Po pierwsze dla pieniędzy" Janet Evanovich

Autor : Janet Evanovich
Tytuł : "Po pierwsze dla pieniędzy"
Tytuł oryginału : "One for the money"
Przekład : Andrzej Leszczyński
Miejsce i rok wydania: Warszawa 1996 ( wydanie I )
Wydawnictwo : Amber 


         Z okładki :
    " Trzydziestoletnia rozwódka ,Stephanie Plum, traci posadę i popada w kłopoty finansowe. Wkrótce otrzymuje niecodzienną propozycję pracy. Ma odnaleźć zwolnionego za kaucją oskarżonego ,który nie stawił się na rozprawę, i doprowadzić go przed sąd. Okazuje się że chodzi o jej dawnego znajomego, Joe Morellego, policjanta oskarżonego o zabójstwo nieuzbrojonego człowieka. Wkrótce Stephanie przekonuje się , że Joe jest niewinny. Jednak zanim to udowodni ,sama znajdzie się w śmiertelnym niebezpieczeństwie... "
 
   Powieści Janet Evanovich podbiły chyba serca wszystkich kobiet, wymarzona bohaterka, uwielbiająca pączki, biegająca do nocnych sklepów po jedzenie i nie tylko, męcząca się po przebiegnięciu kilometra. Posiadająca broń ,której nie lubi używać, pracująca w szpilkach i szortach, dbająca o makijaż przed wyjściem do pracy. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to że Stephanie pracuje jako łowca nagród dla firmy swego kuzyna. Firma ta zajmuje się poręczniem finansowym za przestępców zwolnionych przed procesem  z aresztu, zadaniem naszej bohaterki jest znajdowanie i przyprowadzanie przed sąd tych ,którzy o rozprawie zapomnieli , specjalnie bądz przez roztargnienie. Nie łatwe to zadanie, tym bardziej że jak łatwo przewidzieć rzadko który z zapominalskich dobrowolnie na grzeczną prośbę wsiada do samochodu i daje się zawieźć na posterunek.
  Małomiasteczkowy klimat, ukochana rodzinka w postaci wiecznie zamartwiającej się matki i ojca , oraz rewelacyjnej babci Mazurowej powodują że od czytania nie sposób się oderwać.
  
   Uprzedzam że od tych książek idzie się uzależnić, to po pierwsze. Przed czytaniem należy zaopatrzyć się w ulubione przysmaki ,ewentualnie czytać w komórce zamkniętej na kłódkę jeśli aktualnie się odchudzamy to po drugie. I co najważniejsze jeśli nie chcemy robić z siebie widowiska w środkach komunikacji miejskiej, bądź dusić się ze śmiechu pod ławką zdecydowanie czytamy w domu. Podobnie zresztą jak kryminały Joanny Chmielewskiej. Przynajmniej ja tak mam, że przy twórczości obu tych pań  co chwila parskam śmiechem.
 
    Książka przeczytana w ramach wyzwania u Sardegny , Trójka e - pik , kryminał pisany kobiecą ręką.

   




    Ocena książki : 9 / 10

czwartek, 4 kwietnia 2013

"Pamiętniki wampirów." L.J.Smith

 
  Autor : Lisa Jane Smith
 Tytuł : "Przebudzenie"( "The Awakening") ; "Walka" (The Struggle") ; "Szał" ("The Fury")  
 Cykl : "Pamiętniki wampirów" ( "Vampire Diaries" )
 Przełożyła : Edyta Jaczewska (dwa pierwsze tomy) i Maja Kittel (trzeci tom) 
 Wydawnictwo : Amber
 Miejsce i rok wydania: Warszawa 2008

      Niezależnie od opinii panujących wśród moli, jak i wśród miłośników historii o wampirach  bardzo polubiłam cykl o miłosnym trójkącie Eleny, Stefana i Damona. Wcześniej już wspominałam o tym że oglądam serial na podstawie powieści i to dzięki niemu sięgnęłam po książki. Na początku oczywiście miałam obawy bałam się kolejnego mdłego przedstawienia wampirów . Owszem , nie jest to horror, wizerunek nocnego krwiopijcy zostaje nieco zmieniony przez dodatkowe atrybuty na które to zżyma się mój mąż i stanowczo odmawia oglądania. Chodzi o to że mogą chodzić za dnia, wiadomo że podstawą było ich nocne polowanie na ofiary, wegetarianizm (pozwolicie  że zapożyczę od "Zmierzchu" określenie) Stefana nieśmiertelność pierwotnych itd. Wróćmy jednak do książki bo serial różni się od niej kolosalnie.

   Podstawowa dobra rada, której ja już nie mam szans posłuchać. Najpierw przeczytać książkę, później oglądać ekranizację.Nie inaczej. Dlaczego? Ponieważ mam teraz mały problem. Przytoczę Wam przykład. Poniżej zdjęcie serialowej Eleny ,którą gra Nina Dobrev.
     
             
Nina Dobrev w roli Eleny Gilbert
                                    

  Elena w książce opisana jest w ten sposób :
  " Złotawoblond włosy,tak jasne że w słońcu zdawały się niemal skrzyć.Kremowa skóra ,która zawsze przywodziła mu na myśl łabędzi puch albo alabaster ,leciutko zaróżowiona rumieńcem na wysokości kosci policzkowych. I  te oczy ... Oczy Katherine miały kolor, jakiego nigdy wcześniej nie widział ,błękitu głębszego niż błękit nieba,tak intensywnego jak błękit nieba ,tak intensywnego jak lapis - lazuli w wysadzanej klejnotami przepasce,która nosiła we włosach.Ta dziewczyna miała takie same oczy." 

  Większość postaci dobierano na zasadzie tej miary podobieństwa. I mam teraz problem , gdyż zwykle gdy czytam książkę widzę bohaterów ,wyobraznia nie odpuszcza, każdy zna chyba uczucie kiedy widzimy w ekranizacji, czy tez nawet na portrecie kogoś kto odbiega od widzianego podczas czytania obrazu: " Nie tak sobie jego/ją wyobrażałam"to najczęstsza reakcja  tak naprawdę. 
  Tu mamy jeszcze ciekawiej ponieważ gdy czytam automatycznie przed oczami mam obraz Niny Dobrev i jednocześnie jestem atakowana jej blond włosami i niebieskimi oczkami wrrr.
   Pomijając już kwestię wyglądu ,a większość bohaterów z ekranizacji różni się od pierwowzoru, nie tylko wyglądem ale i charakterem,dodatkowo twórcy postanowili usunąc kilkuletnią siostrę Eleny i dać jej nastoletniego brata. Rozumiem zabieg gdyż  mała siostra byłaby kiepskim materiałem na bohaterkę, podobnie książkowa ciotka Judith zmienie się w ciotkę a owszem ale prawie nastoletnią Jennę ,kolejny plus dla twórców serii telewizyjnej.
  
   Zdecydowanie zatem należy,jeśli się chce najpierw sięgnąć po papierową wersję "Pamiętników" ,dużo łatwiej czytało mi się "Pamietniki Stefano" , z tym że one oparte są w głównej mierze na serialu.
   Czytadełko, nie  oszukujmy się, w sam raz na deszczowe popołudnie. Przyjemnie napisane , interesujące choć nie porywające i muszę to napisać choć aż mnie skręca bo na blogu o książkach jest to strzał w stopę. Jednak nie mam wyjścia. Serial zrobiony jest lepiej.Dużo lepiej, zachęcam do obejrzenia ( jak nie ja) ,a książki? Sama nie wiem chyba sobie odpuszczę dalsze części.  O serialu  kiedyś jeszcze  pomarudzę.

    


      

  
     Paul Wesley ( właśc. Paweł Tomasz Wasilewski)  jako Stefan Salvatore
     Nina Dobrev jako Elena Gilbert
     Ian Somerhalder  - Damon Salvatore ( ciekawe czy faktycznie zagra w ekranizacji "Pięćdziesięciu twarzy Greya" ? Prawda  czy zwykłe   plotki ?
       Zdjęcia okładek książek ze strony lubimyczytac.pl. Zdjęcie Niny Dobrev ze strony NinaDo brev.pl .

  
     Ps./ Jeszcze jedna mała rada, przeglądając sieciowe wieści nie pijemy kawy, szukałam dalszych informacji na temat Greya , któż mógłby go grać i przy Robercie Pattisonie oplułam monitor kawą. Koszmar. Może to było pisane pierwszego  kwietnia ?   
     

   Ocena książki : 4 / 10