piątek, 31 października 2014

Paweł Smoleński "Pochówek dla rezuna"

    Autor : Paweł Smoleński
    Tytuł : "Pochówek dla rezuna"
    Wydawnictwo : Wydawnictwo Czarne
    Miejsce i rok wydania : Wołwiec 2011
    Gatunek : reportaż
    Wyzwanie :  Biblioteczne
                                 
źródło zdjęcia:lubimyczytać.pl

 

" >> Pochówek dla rezuna << powinien znaleźć się w bibliotece nie tylko każdego nauczyciela historii i literatury polskiej, ale i każdego czytelnika poszukującego własnej tożsamości w zderzeniu nie z zawsze chlubną, a o czym przypominają nam dzisiaj Jan Tomasz Gross i Paweł Smoleński , historią naszego kraju. Bardzo ważna książka"
        Marek Włodarski >>Koneser<<

     Z widniejących na ostatniej stronie okładki fragmentów opinii wybrałam tę jedną, nie dlatego że inne są nieprawdziwe, prawdziwe są aż do bólu ale dlatego że uważam iż książka ta faktycznie obowiązkowo powinna zostać przeczytana przez każdego Polaka. I nie tylko gdyż jak wspomina w opinii Adam Szostakiewicz tekst ten dotyczy dosłownie wszystkich , w każdym miejscy świata gdzie "sąsiedzi zgotowali sąsiadom taki los" .
   
   O ile książki wspomnianego wyżej J. T. Grossa są znane a ich publikacji towarzyszyło spore zamieszanie, oburzenie i odsądzanie autora oraz wydawnictwa od czci i wiary to książka Pawła Smoleńskiego mająca przecież też sporą siłę rażenia obyła się bez tego medialnego szumu. Nie będę tu oceniać czy to dobrze czy źle. Jednak dziwi mnie to , nie to że chciałabym zamieszania czy kolejnych wojen podjazdowych między zwolennikami rożnych opcji. Chodzi tylko o to że uważam iż książka ta powinna być szerzej znana, omawiana , komentowana i przede wszystkim mogłaby być lekcją pokory dla nas, nie tylko oczywiście. Jednak jest dokumentem na to iż nigdy nie jest tak że można podzielić świat na czarno biały , nie jest też tak że raz przypisana barwa będzie nią zawsze i w każdej sytuacji. Pozostając przy kolorystycznych porównaniach , już nie chodzi o to że bywają i szarości, chodzi o to że często gęsto czerń zmienia się w biel i niestety też odwrotnie. Można by rzec że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, niestety nie zawsze , wbrew chęciom wybielenia, zrozumienia czasem perspektywa się nie zmienia niezależnie od tego jak bardzo tego byśmy chcieli. Zastanawiam się ileż razy jeszcze historia ( oby tylko ta przeszła) udowodni nam iż człowiek zdolny jest do czynów zarówno wielkich i godnych chwały jak i tych godnych potępienia. i to niezależne od narodowości, niezależnie od obiektywnej racji , niezależnie od jakiegokolwiek czynnika.
    Znane są już działania UPA , choć kiedyś wiedza ta ograniczała się tylko do Ukraińców będących nacjonalistami . Tych o których czytamy we wspomnieniach choćby z Pawiaka , będących w tym hitlerowskim w czasie okupacji więzieniu strażnikami. Poza tym wiemy niewiele , Wołyń skapany we krwi , kolejny głośny temat. Nie neguję potrzeby jego nagłaśniania, uprzedzam na wszelki wypadek. Jednak czy znamy i inną stronę historii ? Gdzie to nie UPA a WP byli katami ? Czy można w to uwierzyć w ogóle ? Serce mi się krajało , z żalu nad pomordowanymi ale i z żalu za wizją sprawiedliwego , walczącego za ojczyznę patrioty polskiego. żołnierza będącego moim bohaterem narodowym , walczącego z najeźdźcami , z okupantem , biorącego udział w powstaniu , ofiarnie wędrującego lasami w poszukiwaniu oddziału do którego mógłby się przyłączyć w celu walki o wolność. Zbyt idealistycznie i romantycznie sobie to wyobraziłam , powiecie zapewne. Pewnie i tak . Wiem że wojna to bol, krzywda, krew ,śmierć i łzy . Nie ma w niej nic pięknego , romantycznego . Wojna odczłowiecza  niezależnie od tego czy walka jest sprawiedliwa czy nie ( odwieczne już pytanie od starożytności zadawane o wojnę obronną ) , nie ważne czy się bronimy czy atakujemy nie ma możliwości by to nie pozostawiło śladu.
    W książce Pawła Smoleńskiego nie znajdziemy wytłumaczenia, nie znajdziemy usprawiedliwienia ani stwierdzeń dotyczących tego kto ma rację , kto ucierpiał bardziej a kto mniej. Znajdziemy za to historie ludzi takich jak my rzuconych w wiry historii, żyjących obok siebie , przyjaźniących się i kochających ale i kłócących jak to w życiu bywa. Do chwili kiedy gdzieś ktoś za nas decyduje że sąsiad nasz od teraz jest naszym wrogiem i tak należy na niego patrzeć. To ludzie chcący żyć, trwać, pracować , modlić się i umierać jak każdemu los napisał. Niestety z nich los okrutnie zakpiła a echa tych kpin słychać do dziś.
    Czy się dziwię ? A czy można nie dziwić się temu że niszczone są cmentarze , miejsca w końcu święte, cmentarze rosyjskie, żydowskie , niemieckie , polskie, ukraińskie tylko dlatego że leżą na nich ludzie określonej narodowości ? Czy można nie dziwić się temu że człowiek nie może pochować godnie bliskich tylko dlatego że echa wojny wciąż słychać ? Mówimy o pochowaniu a nie stawianiu pomników! Czy można nie dziwić się temu że odwet za zbrodnie jednej nacji bierzemy na drugiej ?  Jak nam cywili to i my .... A przecież przeciętny żołnierz nawet nie był winien temu co się działo a co dopiero cywil. Wiem , domyślam się pomyśleliście zapewne o tym iż można odmówić wykonania rozkazu, tylko kto powinien być pierwszy ? I z jakiego powodu rozkaz padł ? Nie nam to oceniać , co nie przeszkadza jednak wyciąganiu wniosków i pracy nad sobą by nigdy to co złe się nie powtórzyło.
   
     Wpiszcie w wyszukiwarkę
   Zawadka Morochowska
   Mokre
   Pawłokomy 
     Gwarantuję szokującą lekturę. Problem z ta książką jest taki że gdy czytam o Polakach  jako o ofiarach całym sercem jestem za nimi ot choćby wspomniany już Wołyń. Jednak gdy czytam o Ukraińcach o ich dążeniu do wolności , do niepodległości, o biedzie u nich panującej i o marzeniach czy tym bardziej o rzezi na nich dokonanej całym sercem jestem za nimi bo i im trudno nie przyznać racji. Tak jak ksiądz Dziubina każdy z nich ma swoją prawdę a to co przeżył  przeciwieństwie do nas czytających wpływa na poglądy. /najgorsze w tym wszystkim jest to iż jedyną winą tych ludzi ( nie zawsze, nie wszędzie i nie bez wyjątku ale jednak w większości) była narodowość , wyznanie i język . Jak gdybyśmy wszyscy nie byli ludźmi  czującymi , kochającymi , marzącymi, pracującymi i modlącymi się do jednego Boga, niezależnie od tego w którym kościele i w jakim języku. 

   Książka ta jest jednym wielkim apelem o pojednanie. Autor w 2003 roku został laureatem Nagrody Pojednania Polsko - Ukraińskiego , co jest z pewnością idealnym dowodem pozytywne motywy powstania tych reportaży. Marzeniem moim jest by marzenie o pojednaniu stało się rzeczywistością , nie na wielkim ekranie przez pięć minut gdy patrzy świat ale jednostkowo za to na stałe w życiu codziennym wszystkich ludzi nie tylko tych z reportaży zawartych w tym tomie. 
     
                        


    

środa, 29 października 2014

Jo Nesbo "Człowiek nietoperz"

Autor : Jo Nesbo
Tytuł : "Człowiek nietoperz"
Przekład : Iwona Zimnicka
Wydawnictwo : Wydawnictwo Dolnośląskie
Wyzwanie : Czytamy kryminały
Gatunek : kryminał
                                     
                      
           

    Pierwsza książka Jo Nesbo i zdecydowanie zapowiedz mistrza. Harry Hole od początku walczący z nałogiem przekonująco z nim  się siłuje, przegrywając i wygrywając na przemian. Ulega i poddaje się jednak tylko po to by wstać silniejszym , podobnie w kotka i myszkę bawi się z czytelnikiem autor. Kiedy już jesteśmy pewni że znamy mordercę okazuje się iż niczym królika z kapelusza Hole wyskakuje z nowym pomysłem zdecydowanie popartym argumentami. Oczywiście tylko po to by na następnych stronach uraczyć nas wątpliwościami i by przekonać nas że mimo iż myślał że... teraz uważa inaczej. 

   Rozwiązanie nie do końca mnie usatysfakcjonowało ale każde inne byłoby skrajnie poprawne politycznie a wersja , która nam zafundowano taka nie jest. Choć oczywiście elementy przemawiające na korzyść oskarżonego nie są od czapy i z większością jego toku myślenia można się zgodzić . Poza zastosowana metodą tu wyrasta z nas protest. Zabieg z "wiem że jestem psychopatą" jest irytujący ale podgrzewa atmosferę bo gdy już choć trochę przyznajemy rację ( co do "motywów" ) mordercy dostajemy powyższą informację. Ta jak wiadomo automatycznie przekreśla możliwość choćby i minimalnego zrozumienia , bo psychopaty zrozumieć się nie da. Pozostaje pytanie czy faktycznie to z psychopatą mamy do czynienia. Na to pytanie jednak każdy musi odpowiedzieć sobie sam.
 
   W prozie Jo Nesbo nie ma optymizmu, świat jest szary , bury i niesprawiedliwy jak to w skandynawskich kryminałach jednak świeci się gdzież w tle światełko nadziei nie tyle na lepsze jutro co na przetrwanie. Codzienna mozolna walka z przeciwnościami nie powoduje skrajnej depresji udzielającej się czytelnikowi niemniej wcale nie jest różowo. Bo czymże jak nie ucieczką od problemów jest alkoholizm bohatera, czy inne uzależnienia  nie tylko on jest ich ofiarą. Każdy ma jakąś tajemnicę , jakiegoś trupa w szafie , jedni nad tym panują lepiej inni gorzej ale każdy stara się to ukryć w miarę możliwości. Nikt nie jest idealny jak to w życiu i to jest mocną stroną tych powieści. W końcu łatwiej nam identyfikować się z kimś mającym słabości , kimś ludzkim a nie chodzącym ideałem irytującym samą swoją perfekcyjnością.
   
     Za książkę dziękuję :

     

wtorek, 28 października 2014

Notatnik moleslawa

      Wspomniałam pisząc o książce Sławomira Kopra iż zadziwia mnie przebogata bibliografia z której korzystał autor. Jest zaiste imponująca postanowiłam wypisać sobie choć jej część by zmotywować się do regularnej lektury książek historycznych. Ot tak dziesięć tytułów na dobry początek choć to ani ułamek tego co podane jest na końcu "Wielkich zdrajców od Piastów do PRL". Jednak od czegoś przecież trzeba zacząć.
 
    Fornalska M. "Pamiętnik matki" tom 1-2 (akurat mam na półce)
    Sobol S. "Tajemnice polskich rodów arystokratycznych"
    Traciłowski K. "Jakub Szela"
    Watowa O. "Wszystko co najważniejsze"
    Podhorecki L. "Sobiescy herbu Janina"
    Kieniewicz S. "Warszawa w powstaniu styczniowym" i "Ruch chłopski w Galicji w 1846 roku"
    Boras S. "Książęta piastowscy Śląska"
    Wieczorkiewicz P. Błażejowska J. "Przez Polskę Ludową na przełaj i na przekór"
 
     Obowiązkowo zresztą powiększę listę o biografię Jana III Sobieskiego, jeśli macie jakieś propozycje lektur proszę o podpowiedzi.

    Kolejna czytana przeze mnie książka z kolei zaowocowała chęcią sięgnięcia po "Chłopca z Salskich Stepów" Igora Newerlego. Książką tą była opisana już pozycja : "Zwyciężając śmierć" autor to bowiem nikt inny jak bohater "Chłopca z Salskich Stepów" tyle tylko że Newrely zmienił mu imię gdyż Iljicz kojarzyło się wówczas jednoznacznie a tych skojarzeń chciał uniknąć oraz zarzutów o celowość, wiadomo jak to jest akurat ktoś uwierzyłby w przypadek.  
 
   Natanna dla odmiany wraz z Koczowniczką zachęciły mnie do sięgnięcia po "Lot nad kukułczym gniazdem". Sama jestem bardzo ciekawa naszych czytelniczych wrażeń w związku z tą lekturą.

   Korci mnie powrót do "Pana Tadeusza" , syn przerabia "Dziady" i tak jakoś mnie naszło ale chyba jednak zajmę się czymś czego nie czytałam po wielokroć. Ot choćby po "Pamiętniki" jego syna , budzące do dziś kontrowersje, bo wolno czy nie i w jakim stopniu ingerować w życiorys osób znanych. Oczywiście mieszanie kogoś z błotem i wyciąganie tylko trupów z szafy jest nie na miejscu nikt nie przeczy ale czy właściwym jest tworzenie iluzji ideału i perfekcjonizmu ? Ot pytanie bez odpowiedzi. 

      W niedzielę oglądałam relację z przyznania nagrody im. Wisławy Szymborskiej ,nagroda jest przyznawana od 2013 roku. Tym razem laureatką została Julia Hartwig, nie zabrakło oczywiście Michała Rusinka, byłam pod ogromnym wrażeniem prowadzącej Agaty Buzek. W ogóle takie programy to mogę oglądać dniami i nocami.

piątek, 24 października 2014

Włodzimierz Iljicz Diegtiariew "Zwyciężając śmierć"

 Autor : Włodzimier Iljicz Diegtiariew
 Tytuł : "Zwyciężając śmierć "
 Przekład : Marceli Klimkowski
 Wydawnictwo : Wydawnictwo Lubelskie
 Miejsce i rok wydania : Lublin 1974
 Gatunek : wspomnienia,
 Wyzwanie : Rosyjsko mi, Wojna i ... literatura , Czytamy od A do Z, Z półki 2014 , 
      
                
  

     Każdemu chyba znana jest choćby tylko ze słyszenia książka "Chłopiec z Salskich Stepów" Igora Newerlego opowiadająca o życiu Włodzimierza Diergaczowa , lekarza poznanego przez jej autora w obozie koncentracyjnym zwanym Majdankiem. Igor Newerly zaprzyjaźnił się z tym rosyjskim lekarzem , który z oddaniem opiekował się chorymi, zaprzyjaźnili się i stąd też ta powieść. Była formą podziękowania za pomoc, i bardzo się przydała bowiem jej bohater przetrwawszy wojnę miał problemy w swojej ojczyźnie po powrocie. Wiadomo jest że  w ZSRR wychodzono z założenia że KL nie szło przeżyć a zaś jeśli się przeżyło to z pewnością współpracując z hitlerowcami. Tak było i w tym przypadku, książka Igora Newerlego ukazała prawdziwe życie jakie prowadzili w KL więźniowie oraz oddanie bohatera ojczyźnie, co pomogło mu nieco w oczyszczeniu się z nieprawdziwych przecież zarzutów.
   
    Wprawdzie ta lektura jeszcze przede mną , za to udało mi się przeczytać wspomnienia z tego okresu samego Włodzimierza Dziergaczowa a raczej Włodzimierza Iljicza Diegtariewa bo tak brzmi jego prawdziwe nazwisko. Wspomnienia z niewoli hitlerowskiej najpierw w obozie jenieckim  w Łomży , później na Majdanku przez Oświęcim do Flossenburga włącznie. Dzięki temu poznajemy również dalsze losy gdyż Newerly po tym jak Diegtariew zgłosił się do opuszczenia Oświęcimia stracił z nim kontakt i nie wiedział przez długi czas nawet czy jego wybawiciel i przyjaciel przeżył czy nie.  

    To w ogóle odrębna historia ale w skrócie wspomnę tylko iż publikacja "Chłopca" spowodowała lawinę wydarzen pisarze spotkali się Diegtariew przyjechał nawet do Polski , poza tym ruszyła lawina listów od osób znających tegoż lekarza rosyjskiego będących z nim w niewoli , który udało się przetrwać tę kaźń.

    "Zwyciężając" śmierć jest książką wspomnieniową , bardzo gorzką i tragiczną ale tak naprawdę która książka o KL nie jest ? Poznajemy losy naszego lekarza , tu wspomnę tylko iż z wykształcenia był weterynarzem tym większy szacunek budzi jego praca na rzecz zdrowia pacjentów wykonywana z takim oddaniem i w takich warunkach uwłaczających przecież ludzkiej godności. O ile jeszcze w obozie jenieckim najważniejsze było wydostanie się z niewoli i powrót do czynnej służby co zresztą się udało ale na krótko to w kolejnych miejscach coraz więcej znaczenia nabierała praca lekarska właśnie i nie tylko oczywiście , również konspiracja i pomaganie innym w przetrwaniu poprzez dokarmianie, umożliwienie odpoczynku czy nawet zaszeregowanie do grona nieżyjących już więźniów, Była to jedna z metod unikania wyroków śmierci, przy okazji dowiedziałam się dlaczego w Oświęcimiu zaczęli tatuować numery. Było to tak , ponieważ więźniowie chodzili z naszytymi numerami łatwo było je zmienić przeszywając żyjącemu numer zmarłego , skoro zmarł to nikt go nie szukał ( co powodowało oczywiście inne komplikacje) a to czasem się naprawdę udawało. Do czasu. Kiedyś więzień z wyrokiem śmierci został po takiej zmianie numeru jednak rozpoznany i nakazano w tej sytuacji tatuowanie. Jak wiemy z innych źródeł skomplikowało to procedurę ale nie zaniechano jej całkowicie , po prostu w miarę możliwości poprawiano tatuaże.
 
    Istotne jest oddanie autora ojczyźnie, wiara w zwycięstwo i powrót do domu, choć akurat szykan się nie spodziewał zapewne. Oczywiście jest bardzo dużo odniesień do państwa radzieckiego , do rozwoju społeczeństwa pod wpływem komunizmu oraz krytyka zachodu ( hitlerowców rzecz jasna również ale to oczywiste) nie do końca wiem czy szczera. Chyba jednak tak. Trudności pojawiają się w odczytywaniu takich właśnie spraw szczególnie jeśli zakładamy że autor chciał opublikować swoje wspomnienia a i jednocześnie nie możemy z góry zakładać nieszczerości. Przecież nikt nie powiedział że fakt faktem dość spora ilość miłości i wierności komunizmowi i radzieckim wartościom były kreacją. Ja w każdym razie nie wyrokuję.

    Niezależnie od tego w/w książka ta zrobiła na mnie wrażenie jak każda dotycząca tego tematu, nie będę tu pisać o nowatorskim ujęciu tematu bo taki nie jest, trudno zresztą być oryginalnym prawda, opisując tak straszne rzeczy. Nie o formę a o treść raczej tu idzie , o to by świat poznał prawdę. I nigdy nie będzie dość takich pozycji , należy o tym mówić , przypominać , upominać i napominać by nigdy ale to nigdy takie bestialstwo się nie powtórzyło. I przede wszystkim pilnować by następne pokolenia również o tym pamiętały, pamiętały !!!! Podkreślam to gdyż nie chodzi mi o zemstę, nie nawołuję do wymierzania sprawiedliwości , nie o to mi chodzi. Chodzi mi o to by ludzie po prostu znali prawdę a to po to by nie zgadzali się na fałszowanie historii a tym bardziej by nie zgadzali się na powtórzenie jej. Uczmy się , historia jest genialna lekcją życia trzeba tylko słuchać i myśleć jak wykorzystać wnioski dla dobra ogółu i jednostki zarazem.

czwartek, 23 października 2014

No nareszcie "Wnuczka do orzechów" Małgorzaty Musierowicz

   Po długim , co tam długim bardzo długim ciągnącym się w nieskończoność oczekiwaniu taka wiadomość. "Wnuczka do orzechów" już w przedsprzedaży. Premiera 6 listopada !!! Na stronie Akapit Press można już zamawiać wysyłka w dniu premiery.  Również w sklepach Empik można dokonywać zakupów w przedsprzedaży :-)

        

  
    To się nazywa DOBRA WIADOMOŚĆ !!!!

   Już się nie mogę doczekać kolejnej wizyty u Borejków, no u Pałysów bardziej niech będzie :-)  chyba sięgnę sobie na półkę z Jeżycjadą by uprzyjemnić sobie oczekiwanie.

    Hura, hura, hura !!!!
  

Skoro miałczy to i hałczy czyż nie ?

    Może ktoś mi wyjaśni dlaczego tak jest że kot miauczy robiąc miau, miau , miau a pies robiąc hau , hau , hau - szczeka ? Kot miau , miau , miau miauczy czyli logika wskazuje na to że pies wydając dźwięk hau , hau hauczy czyż nie ?
   Zgadzam się całkowicie z moją córką i jej postulatem należy zmienić zasady języka polskiego dla zachowania zasad logiki!!!

    Oczywiście żartuję ale odmiana stosowana przez moje dziecię za każdym razem mnie rozbraja i naprawdę zadaję sobie pytanie dlaczego: "skoro miałczy to nie hałczy" ?

wtorek, 21 października 2014

Consilia Maria Lakotta "Serce buszu"

  Autor : Consilia Maria Lakotta
 Tytuł : "Serce buszu"
 Przekład : Jacek Jurczyński SDB
 Gatunek : obyczajowa
 Wydawnictwo : Wydawnictwo M
 Miejsce i rok wydania : Kraków 2010
 Wyzwanie : Biblioteczne

                    


       Kolejna powieść Consilii Marii Lakotty ,którą czytałam kompletnie zatopiona w opisywanym świecie. Opowiada o historii pierwszych katolickich misjonarzy w Rodezji ( dziś Zimbabwe) , o tym jak ojcowie jezuici i siostry dominikanki przecierały szlaki dla naszej wiary pomagając jednocześnie miejscowym ludom w codziennym życiu. Było niebezpiecznie nie tylko ze względu na dzikie zwierzęta lwy, nosorożce, pawiany broniące swoich terenów a jakże, węży tych najjadowitszych również. Pogoda nie rozpieszczała naszych pionierów będąc sprzymierzeńcem egzotycznych chorób z , którymi trzeba sobie było poradzić pamiętając że wszystko co się robi czyni się z wezwania Jezusa do miłości do bliźniego. I to bliźni właśnie oraz chwała Boża są na pierwszym miejscu w całej tej historii.
    Zarówno ojcowie misjonarze jak i siostry z poświęceniem zajmują się opieką nad zdrowiem tym fizycznym i duchowym swoich podopiecznych. Poznajemy historię zakładania misji wśród buszu kiedy to misjonarze spali w lepiankach bezpośrednio na ziemi, kiedy to budynek w kształcie kwadratu tudzież prostokąta postawiony wśród wioski powodował niemałe obawy bo przecież ludzie żyją w okrągłych chatach. Ojcowie ofiarnie nauczają o swoim Bogu walcząc z pogańskimi bożkami , losy tej walki dla wielu tragiczne są czymś czego nie da się czytać obojętnie. Mamy i wojny i napaści, niezgodę wśród rdzennych ludów gdzie silniejsi wycinali słabszych, czarną magię, monogamię , zwyczaje i życie codzienne gospodarzy tych ziem. Trudy zdobywania pożywienie i wody. Poszukiwaczy złota i diamentów , rozwój pierwszych miast i świątyni. Podbój orężem i dobrym słowem i tak jak być powinno dobro zwycięża ucząc nas że tylko życie dla Boga i według Jego wskazówek jest drogą dla każdego człowieka.
    Trochę to może czarno białe, jakkolwiek to nie zabrzmi, podziała na dobrych i złych jest dość mocno zarysowany i tylko ci źli stają się z czasem dobrymi o co w gruncie rzeczy chodzi. Nowe dusze dla Pana zdobywane są zresztą nie tylko wśród tubylców ale i wśród innowierców protestantów choćby czy ateistów których też nie brakowało. Przedstawione jest także ważne zagadnienie iż wiara nie jest nam dana raz na zawsze , że w czasie gdy spotyka nas zło często sięgamy po coś innego , gdyż zaufać tak do końca Bogu wcale nie jest łatwo, ukazane są tego typu sytuacje gdzie tubylcy sięgają do wiary przodków co w rożnych sytuacjach powoduje różne skutki. To takie trochę pocieszenie że nie tylko my tak mamy , i dowód na to że mimo zwątpienia Bóg na  nas czeka z otwartymi ramionami. Tylko od nas zależy co z tym zrobimy.

        
                            

   

czwartek, 16 października 2014

Romuald Romański "Niewyjaśnione zagadki historii Polski"

  Autor : Romuald Romański
 Tytuł : "Niewyjaśnione zagadki historii Polski"
 Wydawnictwo : Bellona
 Gatunek : historia
 Wyzwanie :  Czytamy książki historyczne 

                    
                

    Z okładki :
   " Każdy naród ma swoje wstydliwe historie i tajemnice, których nie udało się wyjaśnić. Ile ich było w naszych dziejach, nikt chyba nie zliczył. Są czasem równie barwne jak sensacje Rzymian, krzyżowców czy wielkich europejskich dynastii, tyle że, niestety mniej znane. Wszyscy słyszeli o tragicznej śmierci św. Stanisława, ale mniej już liczni o nieszczęsnej Marynie Mniszchównie, polce na carskim tronie. O tych i innych zagadkach naszych dziejów Romuald Romański opowiada ze swadą, bez śmiertelnej powagi, bo przecież historia nie jest nudną nauką., ale raczej nauczycielką życia, nie pozbawioną paradoksów i momentów humorystycznych."

      Równie wciągająca co poprzednio opisywana książka Stanisława Kopra, zresztą to fakt iż poruszane są w niej sprawy św. Stanisława i Jakuba Szeli spowodował że od razu po nią sięgnęłam. Chciałam się dowiedzieć czegoś więcej na te tematy. W kwestii św. Stanisława jest dość trudno o odmienne zródła zatem sporo informacji się zwyczajnie powtarza. Zaś w przypadku Jakuba Szeli obaj autorzy są odmiennego zdania , trudno wprawdzie pisać o tym co myśli Sławomir Koper gdyż jak pisałam robi to na tyle obiektywnie że to raczej czytelnik ma sobie wyrobić zdanie. Niemniej jednak został ujęty w kategorii zdrajcy zatem jakiś trop czy tez kierunek myślenia to narzuca. Odmiennego zdania jest Romuald Romański choć podkreśla również że to my mamy sobie zdanie wyrobić samodzielnie. Jednak jego interpretacja zachowania i motywów działania Szeli nie pozostawia wątpliwości co do interpretacji. Zastosowana argumentacja jak najbardziej mnie przekonuje , nie będę tu przytaczać przykładów jakimi autor przekonuje nas do swojego zdania bo nie o streszczenie tu chodzi. Niemniej zachęcam do porównania. Nie ukrywam że sprawiło mi to może nie niespodziankę gdyż tę właśnie wersję znałam ze szkoły , co jednak zmusiło mnie do przemyślenia tej sprawy i zaowocowało kolejnymi poszukiwaniami. Wiadomo że jak zaznaczał Koper historię piszą zwycięzcy , w naszej historii jednak ci zmieniają się a zatem i "wersje" historii ulegają zmianie. Całkiem odrębną sprawą jest to że interpretacja czynów bywa zależna nie tylko od tego która strona nam je przedstawia ale i jak to w historii bywa od możliwości nauki . Od tego jakim materiałem dysponujemy i jakimi metodami w przeprowadzaniu badań oraz analiz. Dobrym przykładem tego są kolejne opisywane przez Romańskiego przypadki.
     Różnica wręcz rzuca się w oczy jeśli chodzi o niewyjaśnioną do końca śmierć Wiśniowieckiego i to w jaki sposób postęp nauki umożliwił zbadanie przyczyny śmierci Napoleona. Choć mimo iż znamy przyczyny , w przeciwieństwie do Wiśniowieckiego , w obu przypadkach zagadką pozostają niejako wykonawcy. W przypadku pierwszym zresztą nie wiemy do końca czy chodzi o śmierć z powodu choroby czy może o śmierć spowodowaną pomocą osób trzecich. I niestety już się nie dowiemy .
     Autor poruszył kilka przypadków w historii Polski , ale nie tylko ,w których najprawdopodobniej już nie poznamy prawdy. Jednak pisze rożne wersje wydarzeń i właściwie wszystkie są równie prawdopodobne. Czyta się to jak powieść sensacyjną ,czytelnik zastanawia się w jaką wersję może wierzyć , dostaje ich kilka i może wybierać do woli. Autor raczej nie wywiera wpływu na nasze zdanie, choć zdarza się że kreuje wizję po to by za chwilę ją całkowicie odrzucić. To tylko moim zdaniem wzmaga ciekawość.
    Dziwi mnie tylko tytuł drugiego rozdziału, zakładam że chodziło o uzasadnienie tego iż zagadka osoby Dymitra Samozwańca ma związek z naszą historią i pojawiła się w książce nie  przypadkowo. Rozdział  ten jest jednym z najlepiej poprowadzonych i pochłania się go wręcz a nie czyta. Tytuł jednak bliższy byłby rzeczywistemu bohaterowi gdyby w nim padło cokolwiek o Dymitrze , gdyż Polki na Carskim tronie jest tam jak na lekarstwo.
    Ogólnie jednak twierdzę iż książka ta jest fantastyczną lektura na ten jesienny czas , jak zapowiadano na okładce sporo w niej humoru , napisana jest lekko i przyjemnie się ją czyta.

 
            Książka przeczytana w ramach wyzwania : history books

środa, 15 października 2014

Sławomir Koper "Wielcy zdrajcy od Piastów do PRL"

Autor : Sławomir Koper
Tytuł : "Wielcy zdrajcy od Piastów do PRL"
Wydawnictwo : Bellona
Gatunek : historia
Wyzwanie : Czytamy książki historyczne
             
                  
       Z okładki :
  " Nowa książka Sławomira Kopra to opowieść o ludziach, którym z różnych powodów nadano etykietę zdrajców. Autor stara się rozwikłać zagadki sprzed lat, poznać motywy  działania i przebieg wydarzeń. Zaskakiwać może dobór tematów; wśród bohaterów książki znalazł się biskup Stanisław ze Szczepanowa, kanonizowany dwa wieki po śmierci, a następnie  uznany za patrona kraju. Historycy do dzisiaj spierają się o jego ocenę.
   Autor nie ma wątpliwości tylko przy kilku postaciach. Jakub Szela jest dla niego płatnym mordercą na usługach dworu wiedeńskiego, Feliks Dzierżyński krwawym rewolucjonistą dążącym do sowietyzacji Polski a Wanda Wasilewska i Bolesław Bierut agentami Kremla. Ciekawostką książki pozostają jednak liczne smaczki obyczajowe nadające nawet najgorszym zdrajcom całkiem ludzki wymiar. A lekki styl i wartka narracja wraz z wplecionymi w tekst fragmentami wspomnień. kronik czy pamiętników podnoszą jej wartość.
   Biskup Stanisław ze Szczepanowa
   Chmielnicki bohater Rosjan
   Lew Lechistanu w szwedzkim obozie
  "Krwawy Feliks"
  Wanda Lwowna "


     Autor ma rzesze zwolenników jak i przeciwników. Jedno jednak trzeba mu oddać potrafi zainteresować czytelnika na dodatek skłonić go do dalszych poszukiwań w temacie a o to m.in. chodzi. Trochę też ale to już zależy od wieku osoby czytającej jest niespodzianek bo "inaczej nas uczono" , mnie przynajmniej zaskoczył ot choćby z przypadkiem Jakuba Szeli czy Jana III Sobieskiego. Przy pewnych osobach jak Feliks Dzierżyński czy Wanda Wasilewska nie ma wątpliwości , przy innych się pojawiają zresztą można to oddać autorowi że zawsze stara się tak przedstawić bohatera opisywanej historii, by swoją opinią nie skazywać go na jakikolwiek wniosek czytającego. Bywa bardzo ciekawie, pewnych kwestii  nie wyjaśniono do dziś i jeszcze się o nie historycy pospierają. Ot choćby biskup Stanisław , był zdrajcą czy bronił sprawy której w swoim przekonaniu bronić mógł?
  
    Książka pełna niespodzianek czyta się ją niczym jakieś dzieło sensacyjne. Autor pisze w sposób wręcz porywający, na dodatek jak wspomniałam zaintrygował mnie kilkoma sprawami tak bardzo że postanowiłam w temacie jeszcze się pokręcić. Miejscami moją wiedzę historyczna zdobytą w szkole ( nikłą przyznaję) chwilami stawia na głowie , któż w tej sytuacji nie sięgnąłby po więcej.
  
    Sławomir Koper przygotował się do pracy korzystając z najróżniejszych naprawdę licznych i imponujących źródeł czego dowodem obfita bibliografia na końcu tomu. Przyznaję że to m.in. od niej zacznę moją przygodę ze sprawdzaniem swej wiedzy w zakresie historii.
 
   Zaletą tej książki jest łatwość z jaką wśród poruszonych tematów porusza się Koper, widać że jest to jego pasja , zna temat i pisze tak że odnosi się wrażenie iż o ile nie brał udziału to chociaż był świadkiem opisywanych scen. Kolejnym plusem jest i to że przytacza autor sporo dzieł innych pamiętniki, wspomnienia, czy kroniki innych wcześniejszych powiedzmy historyków pozwalają na spojrzenie na sprawę z każdej możliwej strony. Jak pisałam wcześniej autor pozostaje obiektywny nie narzucając swojej wersji historii co ostatnio niestety bywa nagminne do tego stopnia że po niektóre pozycje człowiek nie sięga bo ma wątpliwości co do treści.

                Książka przeczytana w ramach wyzwania : history books

   
 
 

poniedziałek, 13 października 2014

Consilia Maria Lakotta "Mariska z węgierskiej puszty"

Autor : Consilia Maria Lakotta
Tytuł : "Mariska z węgierskiej puszty"
Przekład : Jacek Jurczyński SDB
Wydawnictwo : Wydawnictwo M
Miejsce i rok wydania : Kraków 2014
                                  

zródło zdjęcia : Wydawnictwo M
      
        Z okładki :
  " Węgry ... Wystarczy tylko przymknąć oczy, a z łatwością przywołamy obraz puszty i nawet poczujemy jej zapach. Oczami wyobraźni pod rozgwieżdżonym niebem dojrzymy Cyganów i usłyszymy żałosne łkania ich skrzypiec, ponieważ od wieków >>za parę groszy szlochają oni z biedakami i biadają z nieszczęśliwie zakochanymi<<
   Obraz ten towarzyszy także akcji powieści rozgrywającej się w latach 1910 - 1953. Fabuła oraz imiona bohaterów są fikcją literacką. Autentyczne są natomiast losy narodu węgierskiego ukazane na tle dziejów małżeństwa Mariski i Jarosa oraz ich syna Michaela - księdza, któremu przyjdzie zapłacić najwyższą cenę za niezłomność wpojoną mu przez matkę.
    To właśnie im - matkom kapłanów - Autorka dedykuje tą książkę.
    Plastyczne obrazy węgierskiego folkloru i historii poruszą wrażliwość każdego czytelnika. "

     Zastanawiam się co napisać , książka zbiera same pozytywne recenzje , jest ich naprawdę dużo i nie bardzo widzę sens uzewnętrzniania swojego skromnego zdania. Skoro jednak przeczytałam , i na dodatek mam ochotę na więcej to te kilka skromnych zdań wypadałoby napisać.
   Od samego początku polubiłam Mariskę , uparcie w trakcie lektury przychodziła mi na myśl inna, jedna z moich ulubionych bohaterek literackich mianowicie Krystyna córka Lavransa. Klimat choć czas akcji dzielą setki lat , bardzo podobny. Myślę że wszyscy , którzy wcześniej polubili Krystynę polubią i Mariskę. Powołanie tej postaci do życia pozwoliło autorce przedstawić część historii narodu węgierskiego , jakże podobną do naszej własnej. Gdyby pominąć narodowość spokojnie moglibyśmy bohaterów umieścić w Polsce. Podobne  losy naszych narodów pozwalają na identyfikację z bohaterami, nie mamy problemów ze zrozumieniem ich wewnętrznych konfliktów. Jest to powieść wielowątkowa, miłość , historia , polityka i religia mieszają się ze sobą nawzajem. Jedno nie pozostaje bez wpływu na drugie, życie bohaterów ich decyzje podporządkowane są losom kraju, nawet jeśli decyzje te bywają kontrowersyjne to tylko po to by wraz z dojrzewaniem bohatera czytelnik pozbył się wątpliwości co do tego co jest słuszne i jak powinien postąpić. Ważnym wątkiem jest oczywiście religia i losy kościoła doby komunizmu ale też wcześniejsze postawy ot choćby Gabora, który w pewnym momencie rozumie że w życiu należy opowiedzieć się za tym co najważniejsze. Nawet Laci w gruncie rzeczy mimo zdecydowanie negatywnego obrazu , jaki kreuje autorka w pewnym momencie ukazuje nam się jako bardziej ludzki . Pięknie wykreowana została główna bohaterka , kobieta skromna, oddana Bogu i rodzinie, kroczy jasno wytyczną ścieżką a jej życie  jest potwierdzeniem jakże wymownym jej wysokiego morale. Nie ma najmniejszych ustępstw jeśli chodzi o rzeczy najważniejsze , najistotniejsze. Oj nie jest to postać , którą łatwo naśladować , niemniej powinniśmy przynamniej próbować.
    Nie ukrywam że powieść bardzo mnie poruszyła , nie umiałam pozostać obojętna na wybory bohaterów, jednocześnie z podziwem i szacunkiem obserwowałam Mariskę w jej jakże skromnym , ciężkim i wypełnionym pracą życiu. Bardzo ale to bardzo zazdrościłam jej pewności i trwałości w swoich poglądach wiedząc iż sama zawahałabym się pewnie niejednokrotnie. Jest to książka do której z pewnością wrócę , z przyjemnością również zapoznam się z innymi powieściami autorki. Zresztą życie samej autorki to materiał na osobną powieść i może być wzorem dla każdego z nas podobnie jak życie tytułowej Mariski.

     Za książkę i chwile z nią spędzone dziękuję Wydawnictwu M

               

   

niedziela, 12 października 2014

Marzena i Tadeusz Wozniakowie "Ojca Grande przepisy na zdrowe życie" tomy 1 - 3

             

     Całkiem niedawno w "Głosie Wielkopolskim" zaczęto wydawać w częściach przepisy na zdrowe życie Ojca Grande. Zaszalałam i po trzech częściach postanowiłam kupić książki. Powinnam napisać książeczki bo mały format i ilość stron niewielka ale ile w tym treści.
     Podobają mi się bardzo mądre , chwilami nawet dla dzisiejszych kobiet kontrowersyjne poglądy o.Grande , ot choćby to że "Chłop się tak czuje jak kobieta ugotuje" . Pomijam już kwestię tego że to mężczyzni są lepszymi kucharzami niż kobiety - podobno! Jednak nie zaprzeczymy temu że kuchnia nasza zwykle pełna jest konserwantów i chemii wszelakiej w większość robi  wszystko by jak najmniej spędzać w niej czasu. Ojciec Grande przekonuje nas jak ważne jest zdrowe odżywianie. I przede wszystkim udowadnia że wcale nie jest ono specjalnie drogie a najlepsze przepisy na zdrowe jedzenie są zdecydowanie jeszcze przedwojenne. Wręcz poleca kuchnię przedrozbiorową, potem jak tłumaczy  było w naszych kuchniach coraz gorzej.
   Nie będę tu przytaczać recept i przepisów, niemniej przyznam że w sporej części się z nim zgadzam. Kilka z przepisów stosuję nawet nieświadomie gdyż odziedziczyłam je po babci. Kilka ba kilkanaście nowych zamierzam zastosować. Przychylam się do picia mleka , ojciec Grande poleca litr mleka dziennie, dla mnie to pestka. Jeśli ktoś nie  trawi mleka normalnego słodkiego może je zastąpić kefirem a i nawet przepis na domowy kefir jest. To jeden z tych który zamierzam sprawdzić.
    Cokolwiek by nie powiedzieć czy napisać nie można nie przyznać racji o.Grande nasze zdrowie zaczyna się w kuchni i zdrowe odżywianie z pewnością ma na nie wpływ. Oczywiście nie tylko , również istotne jest to jak traktujemy bliskich , jakie relacje mamy z bliznimi i co najważniejsze z Bogiem. Według tego zakonnika mamy możliwość żyć nawet 120 lat w dobrym zdrowiu a za wzór stawia nam on niejednokrotnie mieszkańców
Syberii przykładowo. Wspominając o swoich losach na zesłaniu gdzie był jako dziecko uświadamia nam że odpowiednie odżywianie to nie jest kwestia wielkich pieniędzy a rozsądku.

    Mnie do siebie i swoich poglądów przekonał o czym z pewnością jeszcze będę pisać , oczywiście nie tutaj tylko na drugim blogu bo to tam poruszam kwestie kulinarne, zdrowotne i duchowe.

piątek, 10 października 2014

Maksym Gorki "Matka"

  Autor : Maksym Gorki
  Tytuł : "Matka"
  Przekład : Halina Górska
  Miejsce i rok wydania : Warszawa 1973
  Wydawnictwo : Państwowy Instytut Wydawniczy
  Wyzwanie : Biblioteczne

            


          Jestem pod wrażeniem , czytałam ja do drugiej w nocy i w żaden sposób nie mogłam odłożyć. Musiałam wiedzieć co stanie się z bohaterami i ich ideami. Może nie do końca się dowiedziałam gdyż historia opisywana prze Gorkiego to tylko wycinek życia Pelagii Własowej i jej syna Pawła. Pierwowzorem tytułowej bohaterki jak i jej syna byli faktycznie żyjący ludzie. W 1902 roku w osadzie Sormowo w Niżnym Nowogrodzie , Gorki był świadkiem demonstracji na której Piotr Zołomow niósł sztandar , on i jego matka Anna Kriłłowna  byli prototypem Pelagii i jej syna, jak zdradza sam autor. To te wydarzenia sprowokowały go do napisania powieści w której jednym z ważniejszych wydarzeń jest opis tej właśnie sceny. Oczywiście samo życie Gorkieko nie było łatwe i przyjemne , jak wiadomo całym sercem popierał ten rodzący się system socrealistyczny. Zaznaczam że powieść powstała w 1905 roku, system ten jawił się wówczas jako idealny i sprawiedliwy i obiektywnie patrząc tylko rewolucja i zniesienie różnic między wyzyskiwanymi a wyzyskującymi było szansą na lepszy dla robotników i chłopów los. Do dziś przecież nieobce są nam tego typu pomysły , aczkolwiek znając już dalsze losy socjalizmu wiemy iż żaden system nie jest idealny jeśli wezmą się zań nieodpowiedni ludzie.
      Jednak patrząc na to oczyma tytułowej Matki , nie pozostaje nic innego tylko przytaknąć, przytaknąć walce o sprawiedliwość  by nie było tak jak w podanym jednym z przykładów że prezes kupuje kochance zloty nocnik a jego robotnicy z fabryki umierają z głodu i wycieńczenia. Wiemy że nie pracowało się wtedy osiem godzin a kilkanaście, życie robotnika zaczynało się wcześnie rano i kończył poznym wieczorem. Jedyną rozrywką bywała wizyta w cerkwi ( czy kościele wszak na całym świecie było podobnie tylko gdzie indziej zmiany zachodziły ciut szybciej) i wizyta w wyszynku gdzie ludzie zapijali swoje problemy. Tak czytałam i myślałam jak w sensie podejścia do życia oraz wyzysku się niewiele zmieniło. Wszak i dziś na umowach śmieciowych ludzie podobnie za grosze pracują by zapewnić sobie byt. Owszem jest i prawo pracy , przez jednych stosowane przez innych skrzętnie omijane. Oczywiście nie bardzo można porównywać skalę biedy ówczesnej i dzisiejszej , jednak mimo wszystko "Matka" jest zadziwiająco aktualna i niemożliwa do realizacji podobnie jak wtedy. Z tym że powody są ciut inne. Teraz po doświadczeniach bolszewizmu i komunizmu , wiemy czy skończyły się te ideały i jak bardzo były bliskie baśni i bajkom. Wtedy zaś rzadko kto wierzył że się uda. Choć gdyby nie wiara pojedynczych osób nie mogłyby powstać grupy takie jak ta opisana w tej powieści.
     Pelagia Własowa jest idealnym typowym przykładem , jako mmłoda dziewczyna zmuszona do ślubu z niekochanym i złym człowiekiem , tylko dlatego że wszyscy tak robią. Jej życie zamknięte w czterech ścianach poświęcone unikaniu razów zadawanych przez pijanego męża, który gdy niedostatecznie szybko posprzątała po posiłku po prostu zrzucał wszystko na ziemię i bił ją potem pijąc jak zawsze wódeczkę. Ne różniło się zbytnio od życia większości kobiet tego czasu. Wyzwoliła ją z tego kieratu dopiero śmierć męża. Została sama z synem , również robotnikiem , który początkowo chciał iść utartymi szlakami czyli praca , picie i rozróby. Jednak coś powoduje że Paweł się buntuje przeciwko schematom , zmienia się , czyta a z wiedzą rośnie świadomość tego iż jest człowiekiem , podobnie jak inni i że jest możliwość zmiany ich losu. Staje się wręcz przywódcą grupy socjalistów. Wraz z dojrzewaniem syna , obserwujemy i zmiany u matki. Jej życie przestaje być automatycznie ustawione na bycie poddana kieratowi , zaczyna rozmawiać z synem i może nie do końca rozumiejąc całą ideologię , rozumie najważniejsze. Jej syn chce żeby ludziom było lepiej, żeby było sprawiedliwie ( cóż za utopia) ,jego przyjaciele również. Matka najpierw po prostu ich akceptuje, po aresztowaniu syna wręcz uczestniczy aktywnie w nielegalnej działalności, pomagając w kolportacji prasy i książek a nawet pomagając ludziom , którzy z tych samych powodów co jej syn byli sądzeni ale udało im się zbiec ze zsyłki czy katorgi. Staje się jedną z ważniejszych i szeroko wśród działaczy znaną postacią.Jest to przykład rodzenia się człowieczeństwa u dotąd zaszczutej istoty, człowieczeństwa nie kobiecości bo to nie proza feministyczna. Choć gdyby spojrzeć na to oczyma feministki , którą nie jestem, nieco przykładów acz mimowolnych by się znalazło.

    Jak dla mnie powieść jest naprawdę świetna, oddaje bardzo realistycznie działalność socjalistów, bo to na niej i na "dojrzewaniu" Pelagii się ona opiera. Na dojrzewaniu poglądów, rodzeniu się świadomości że jest człowiekiem i nie powinna żyć jak zwierzę tylko dlatego że ktoś , gdzieś jej kosztem chce żyć jak pan. Moim zdaniem powinna to być nadal lektura obowiązkowa , tym bardziej że pisana przez osobę naprawdę oddana sprawie i piszącą szczerze i z wiarą w ideały. Sporo złego zrobiło książce zaszeregowanie do działu literatury radzieckiego socrealizmu i zrobienie z niej dzieła propagandowego Owszem propagandowym było ale nie o te ideały walczyło , do których je przypisywano. Trudno bowiem czytać tę powieść wiedząc o tym jak system skończył i do jakich ofiar dochodziło w trakcie jego działania. Trzeba usilnie pamiętać że autor pisząc tę książkę o tym wszystkim nie wiedział , jeszcze się to nie zdarzyło a z powieści aż kipią ideały , cóż z tego że gdyby się ziściły mielibyśmy do czynienia z utopią, któż by nie chciał ? A że życie swoje a ideologie swoje ...

   W każdym razie ja po Gorkiego jeszcze sięgnę a będzie co czytać :-) I proszę nie dajcie się nabrać że to radziecki czy socjalistyczny produkcyjniak , ta powieść jest naprawdę warta przeczytania. i wierzcie mi że czyta się z dużą przyjemnością.
   
    

     

czwartek, 9 października 2014

Literacka Nagroda Nobla 2014 przyznana laureatem jest ...

   Z niecierpliwością czekałam na wyniki, stawianie na to kto może wygrać wśród ponad dwustu nazwisk jest raczej trudne. Faworytem podobnie jak w ubiegłym roku był Haruki Murakami. Poza tym nazwiskiem typowane były  też :
    Amos Oz - Izrael
    Ngugi wa Thiong'o - Kenia
    Swietłana Aleksijewicz - Białoruś
    Adonis - Syria
    Patrick Modiano - Francja
   
   Z Polaków wymieniało się :
      Adama Zagajewskiego
      Hannę Krall
      Olgę Tokarczuk
      Tadeusza Konwickiego

  Moim kandydatem jest od lat już Umberto Eco i co roku czekam z napięciem na werdykt. Tym razem wcale nie było inaczej czekałam z napięciem i okazało się że ....

      Literacką Nagrodę Nobla w 2014 otrzymał:
                
zródło zdjęcia :lubimyczytać.pl

                                         Patrick Modiano  
    
  

Maria Ulatowska "Kamienica przy Kruczej"

Autor : Maria Ulatowska
Tytuł : "Kamienica przy Kruczej"
Wydawnictwo : Prószyński i S - ka
Miejsce i rok wydania : Warszawa 2012
Wyzwanie : Bibliotecznie



     "Kamienica przy Kruczej" urocza opowieść o II  wojnie światowej ale nie tylko , również o latach powojennych, o życiu w Polsce teoretycznie wolnej. Bohaterów poznajemy już w latach przedwojennych kiedy to antysemityzm dochodził do głosu również u nas. Kiedy to ludzie decydowali uciekać czy zostać i starać się przetrwać. Czy wojna wybuchnie , czy może jednak uda się jej uniknąć. Część bohaterów pojawia się dopiero w latach wojny i okupacji. Losy Antoniny bo to głównie na niej oparta jest historia  są wspólne dla wielu żydowskich dzieci tego okresu. Jak wiemy nagle okazało się że wystarczy nieodpowiednie nazwisko lub wygląd by z góry był przesądzony los człowieka , który przecież niczego poza "złym urodzeniem" nie zrobił, niczemu nie był winien a jednak. Jak wiele matek musiało zostawić swoje dziecko by to miało w ogóle szansę przeżycia? Antosia przyszła na świat w krytycznym momencie , na dodatek w rodzinie Kornblumów z góry skazanej przez nazistowskie władze na stracenie. Była to tylko kwestia czasu, matka podejmuje dramatyczną decyzję , zostawia dziecko na wycieraczce sąsiadów z nadzieją że zajmą się jej córką lub znajdą jej odpowiedni dom. Intuicja dobrze jej podpowiedziała gdyż faktycznie to u sąsiadów Ostanieckich dziewczynka znalazła szczęśliwy, mimo koszmaru toczącej się wojny, dom.
    Przy okazji zaznajamiamy się z historią lokatorów tego domu, domu przy ulicy Kruczej 46 . Pani Maria wyspecjalizowała się w opisywaniu bohaterów zbiorowych bo tutaj właściwie każdy jest bohaterem losy jednych wiążą się z losami drugich, decyzje jednych mają wpływ na resztę. Jak się okaże z czasem lokatorzy Kruczej odnajdują się nawet po latach w wolnej Polsce. Sporo tu zbiegów okoliczności , ale przecież niezbadane są wyroki i równie w życiu się dzieje. Jak sama autorka nam zdradziła , losy bohaterów są fikcyjne i rzeczywiste jednocześnie . Gdyż utworzyła je z zasłyszanych historii prawdziwych , zmieniając co nieco by utrudnić a wręcz uniemożliwić ich identyfikację i ubarwiając. Choć losy ludzi w ogóle a już w tamtym trudnym okresie szczególnie nie potrzebowały ubarwień , rzeczywistość była wystarczająco nierzeczywista i do dzisiaj trudno w nią uwierzyć.
     
               

środa, 8 października 2014

V.S.Naipalul "Indie. Miliony zbuntowanych"

Autor : V.S.Naipaul
Tytuł : "Indie. Miliony zbuntowanych"
Przekład : Agnieszka Nowakowska i Maryna Ochab
Wydawnictwo : Czarne
Seria: Reportaż
Gatunek : reportaż
Wyzwanie : Bibliotecznie i Czytamy serie wydawnicze

 


     Przyznaję że po książkę sięgałam bez wiedzy kim jest autor i jakimi nagrodami został nagrodzony , że jest noblistą z 2001 roku i tegorocznym nominowanym za tę właśnie książkę do Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego. Jak również Nagrodą Bookera w 1971 roku, Nagrodą T.S.Eliota w 1986 roku , Nagrodą Davida Cohena w 1993 roku oraz licznymi doktoratami honoris causa. W 1990 roku otrzymał tytuł szlachecki. Pisze w języku angielskim, zarówno powieści jak i reportaże. Sporo czasu poświęca pisaniu o Indiach gdyż jako potomek emigrantów Indyjskich cały czas usiłuje zrozumieć kraj z którego pochodzili jego przodkowie. Stąd m.in. "Indie.Miliony zbuntowanych".
      Wcale nie jestem pewna czy sięgnęłabym po jego książki nawet wiedząc o wspomnianych wyżej nagrodach, teoretycznie powinno się przynajmniej znać twórczość noblistów jak wyszło na jaw nie znam nawet niektórych nazwisk a co dopiero twórczości. Tylko dzięki temu że książka dotyczy Indii i wydana została w moim ulubionym wydawnictwie po nią sięgnęłam. Choć obiecuję sobie poprawę i większe zainteresowanie noblistami w dziedzinie literatury , w końcu nie urywajmy wypadałoby coś o ich twórczości wiedzieć prawda ?

      Książka Naipaula napisana została ponad dwadzieścia lat temu, czas który opisuje sięga jeszcze dalej  kiedy nawet nie było mnie na świecie. Jak widać to że w książce nie są opisane Indie dzisiejsze nie ma specjalnego znaczenia, gdyż jest niejako ponadczasowa. Choć oczywiście wile się tam przez ten czas zmieniło, jednak najważniejsze zmiany lat osiemdziesiątych XX wieku zostały jak najbardziej ujęte. Gdybym miała to w jednym zdaniu napisać to jest to książka w której autor ukazuje zmiany polityczne i gospodarcze oraz ich wpływ na przeciętnych ale nie tylko ludzi. Rozmowy toczy z najróżniejszymi przedstawicielami różnych kast, zawodów, nawet z gangsterami czy często z przedstawicielami różnych religii i hinduizmu i muzułmanami. Trafiają się i komuniści i rewolucjoniści. Dzięki temu obserwując zmiany społeczne i gospodarcze widzimy też jak wpływały one na jednostki i jak jednostki z nimi sobie radziły.
      Dla mnie poza wzmianką o podziale Indii i Pakistanu kiedyś tam w szkole a może i w telewizji temat nie istniał. no może jeszcze w odniesieniu do Afganistanu to tak. Tu mamy możliwość podejrzenia tego jak to wyglądało, jak ludzie sobie z tą nagłą zmiana poradzili albo i nie bo przecież i tacy byli.
     Wędrując z autorem na przeróżne spotkania w najróżniejszych miejscach dowiadujemy się też jak ludzie mieszkają, pracują , jakie panują zwyczaje w domach , na ulicy czy w biurach. Zwyczaje i religia jest mocno obecna w tych reportażach, jest właściwie nieodłączna od codziennego życia. Dla nas niezaznajomionych z hinduizmem może być cokolwiek egzotyczna, dla mnie była.
     Świetnym choć krótkim dla mnie rozdziałem jako dla kobiety był ten o kobietach właśnie ukazanych poprzez portret czytelniczek określonych czasopism. Coś pięknego naprawdę, przez podejście redaktorów do odbiorców ich pisma poznajemy żywot kobiety do której jest ono skierowane. Oczywiście nie jest to portret pełen poznajemy jej życie , zajęcia i troski oraz zwyczaj dopierania panny młodej dla kandydata na męża . Smutkiem napawa mnie to o czym autor ledwie wspomina czyli o posagu , który kobieta musi wnieść do związku. Wprawdzie pisze o tym ale jakoś prześlizguje się po temacie. Wiadomo że problem kobiet zabijanych ze względu na zbyt mały posag nadal jest problemem istotnym. Czytam w najnowszym "Przebudźcie się!"  "że z powodu sporów o posag co godzinę traci tu życie jedna kobieta. Choć jego (posagu) płacenie i przyjmowanie jest prawnie zabronione."  Być może tak sobie to tłumacze iż dotyczy ten problem raczej wsi a autor raczej skupiał się na dużych miastach Kalkuta, Bombaj .
 
     Dzieło to nie należy do łatwych w odbiorze, prawie sześćset stron , drobnym drukiem , rozmowy z rożnymi ludzmi , czasem czyta się je jak gdyby były kalka losów poprzedników czasem wręcz przeciwnie. Pewna monotonia się wkrada ale serdecznie namawiam Was byście nie odkładali jej na zawsze , naprawdę warto poczynić ten wysiłek i przeczytać ja całą będziecie mieć większą wiedzę o Indiach okresu przemian , na dodatek niesztampowo przedstawione tu społeczeństwo ani nie ma obrazków niczym z bollywood ani mimo dość szczerego ( choć mam wrażenie że nie do końca) przedstawienia  tej ciemnej strony kraju czyli biedy nie epatuje się tu jakimiś rozdzierającymi serce obrazami. Dostajemy mam wrażenie dość ogólny i myślę w miarę bliski prawdzie obraz.
      Przyznaję że z każda książką czytana na ten temat mam wrażenie że nawet mimowolnie dostajemy obraz przefiltrowany przez autora , obiektywnie tak do końca chyba się pisać po prostu nie da. Odmienna sprawą jest tez możliwość bycia nie tylko gościem co jednak w relacjach jest najczęstsze ale i mieszkańcem Indii a to już trudniejsze , co widać choćby na przykładzie tej książki. Autor mimo korzeni sięgających Indii jest gościem i mimo pozornej bliskości się to czuje.

      Dla mnie w każdym razie ta książka to prawdziwa przygoda również intelektualna i naprawdę zachęcam do sięgnięcia po nią. Do spokojnej lektury, być może do lektury czynionej na raty ale z pewnością oryginalnej i interesującej. Chwilami miałam wrażenie że czytam mitologię czy jakieś legendy a to było o całkiem aktualnych (ówcześnie) obyczajach religijnych. Dla nas jak już wspomniałam jest to nieco egzotyczne, tajemnicze a przez to jeszcze ciekawsze.

      Książka przeczytana w ramach wyzwań :
       

                                              oraz

        


     

       

poniedziałek, 6 października 2014

Nike 2014 dla Karola Modzelewskiego

     Nagrodę Nike 2014 otrzymał  Karol Modzelewski za autobiografię "Zajezdzimy kobyłę historii. Wyznania poobijanego jezdzca"
 
                      
zródło zdjęcia : lubimyczytać.pl

     
  

niedziela, 5 października 2014

"W towarzystwie uroczych pań" Alexander McCall Smith

Autor : Alexander McCall Smith
Tytuł : "W towarzystwie uroczych pań"
Przekład : Tomasz Bieroń
Wydawnictwo : Zysk i S - ska
Seria : Kobieca Agencja Detektywistyczna nr 1
Gatunek : kryminał obyczajowy ;-)
Wyzwanie : Bibliotecznie
 
                 
zródło zdjęcia: lubimyczytać.pl


  Moja ulubiona seria o Mmie Ramotswe się rozwija , nawet nie wiedziałam że są kolejne tomy czyli "Kredens pełen życia" i "W towarzystwie uroczych pań" właśnie , okazuje się że jest i kolejny tom w przygotowaniu to się nazywa zrobić dobrze molom książkowym. Nie wiem jak Wy ale ja po prostu przepadam za botswańską panią detektyw o tradycyjnych kształtach. Klimat tych książek jest nie do podrobienia , zagadki kryminalne mam wrażenie są najmniej ważne choć oczywiście poznajemy ich rozwiązanie. Jednak od samego początku odnoszę wrażenie iż jest to tylko pretekst do ukazania nam życia w Botswanie , mma Ramotswe wiecznie wspomina jak to było kiedyś uczciwie, porządnie i spokojnie usiłując i w dzisiejszym pędzącym świecie stosować się do pewnych zasad człowieka przyzwoitego. Wiedzącego co to uczciwość, honor i obowiązek. Wychodzą z tego najrówniejsze sytuacje czasem śmieszne czasem mniej jednak ogólny wniosek jest taki i ostoja naszą w tym pełnym materializmu świecie mogą być tylko i wyłącznie dawne dobre wartości o których jak widać nie wszyscy zapomnieli.
     Bardzo lubię czytać o mmie jej mężu J.L.B. Matekonim równie uczciwym i przyzwoitym jak ona, któremu tak naprawdę również przydarzają się najróżniejsze sytuacje w których musi stanąć na wysokości zadania. Bohaterowie jak to się mawia z krwi i kości, to że się ich lubi to mało, po prostu nie da się ich nie kochać z ich słabościami a mają ich mimo wszystko nie mało. Wadami ale i dążeniem do tego by być jednak zawsze w zgodzie z wyznawanymi wartościami.
    Dużo przyjemności daje mi również podglądanie ich codziennego życia , statecznego, powolnego choć to nie zawsze w końcu Agencja Detektywistyczna nie jest pracą nudną choć nie jest też tak porywająca jak by się zdawało. W każdym razie ja te książki mogę czytać pasjami i zawsze ale to zawsze podtrzymują mnie na duchu , poprawiają humor i zwiększają wiarę w człowieka no i pozwalają podpatrzeć życie w Afryce a tego nigdy mi nie będzie zbyt wiele.


                                      Afryka
                               Afryka Afryka
                           Afryka Afryka Afryka
                               Afryka  Afryka
                                      Afryka


                Taki sympatyczny znaczek jest na każdej z książek o Kobiecej Agencji Detektywistycznej nr. 1 i jak tu nie kochać Afryki, mmy Ramotswe i jej przyjaciół ? Nie da się. Ja kocham a i Wam ten związek z całego serca polecam.
  
                            

sobota, 4 października 2014

Nagroda Nike 2014

  
 Wyniki już jutro a my możemy sobie podejrzeć co też w ogóle będzie brane pod uwagę.Do finału przeszło siedem książek oto one :
    Jerzy Pilch "Wiele demonów"
    Karol Modzelewski "Zajezdzimy kobyłę historii. Wyznania poobijanego jezdzca" 
    Ignacy Karpowicz "ości"
    Szymon Słomczyński "Nadjeżdża"
    Brygida Helbig "Niebko"
    Patrycja Pustkowiak "Nocne zwierzęta"
    Marcin Świetlicki "Jeden"

   Mnie się nie ukrywam jak zawsze Pilch podoba ale i "Niebko" Brygidy Helbig wydaje się ciekawe , uprzedzam nie czytałam i opieram się na fragmentach. Ten z Pilcha jest dla niego jak najbardziej reprezentatywny zatem i inne tak odbieram.
   Zwycięzcą plebiscytu czytelników "Gazety Wyborczej" są "ości" Ignacego Karpowicza. Niemniej trzymam kciuki za wyżej podanych autorów Brygidę Helbig i Jerzego Pilcha ( ale tu nie jestem obiektywna ) .

    Wiecie że nagrodzie osiemnastka strzeliła , nawet nie zauważyłam kiedy :-)

Jerzy Ficowski "Demony cudzego strachu" - wcale Cyganom nie dziwię się

Autor : Jerzy Ficowski
Tytuł : "Demony cudzego strachu"
Wydawnictwo : Nisza
Miejsce i rok wydania : Warszawa 2013
Gatunek : zbiór felietonów
Wyzwanie : Bibliotecznie

                           
zródło zdjęcia: lubimyczytać.pl


     Dawno już lektura książki mnie tak nie wyczerpała jak "Demony cudzego strachu" Jerzego Ficowskiego. Czytałam na raty , każdy rozdział musiałam sobie przemyśleć ze spokojem. Niektóre wywoływały uśmiech , miały w sobie nawet sporo komizmu choćby początkowe teksty o legendach dotyczących autora jakie krążą a raczej jakie krążyły wśród Cygańskich taborów swego czasu. Tylu życiorysów może mu niejeden kot pozazdrościć. I jak to sam autor zaznacza mimo nieprawdziwości po Cygańsku są przecież prawdziwe. Brakowało mu tylko jednego, by był w nich Cyganem wyklętym przez ród, tej przyjemności jednak wbrew nieujawnionym życzeniom  panu Jerzemu odmówiono. Myślę że to mogło być problem, sam przyznaje że wtedy czułby się że go adoptowali ,przyjęli choć chwilowo do swoich a tak na zawsze pozostał jednak gadziem. 

    Książka ta czyni aktualnym pytanie o prawo do nie tylko zaglądania w cudze życie ale i zdradzania tego czego zdołaliśmy się dowiedzieć. Nie jednostkowo oczywiście, chodzi o całą społeczność Cygańską w tej sytuacji. Zrozumiałe jest że chcemy wiedzieć , że korzystamy z pracy naukowców i pasjonatów jak chociażby z prac Wojciecha Cejrowskiego dotyczących Indian . Pozostaje jednak pytanie czy ci Indianie gdyby dać im te książki i przetłumaczyć byliby zachwyceni, czy raczej nie i uznaliby że ciekawość zabrnęła zbyt daleko ?
   Właśnie należy jeszcze oddzielić typowe podejście naukowca , który zjawia mówiąc kim jest i jakie ma plany od sytuacji gdy ktoś zaprzyjaznia się a potem okazuje się że on tylko książkę pisał. Czy w tej sytuacji stawiając się na miejscu Cygańskiej braci, wiedząc przecież jak bardzo pilnowali swej odrębności i swych tajemnic nie czulibyśmy się zdradzeni. Mam tu na myśli czasy przeszłe , choć do dziś przecież w jakimś stopniu pozostają oni dla nas tajemnicą.
   
    Z jednej strony zrozumiem ciekawość naukowca czy też pasjonata bo nie do końca wiem jak mam podejść do pana Jerzego Ficowskiego, dzięki niemu zresztą świat poznał Papuszę ale czy Papusza była dzięki temu szczęśliwsza? Z tego co czytałam żałowała choć zapewne było to chwilowe że czytać i pisać jej się zachciało. Wierzę że w głębi duszy nie żałowała , chcę wierzyć że nie żałowała. a jednak czy nie byłaby szczęśliwsza wśród swoich jako zwyczajna żona Cygana żyjąca według ichniego kodeksu , nie wiedząc o tym że można inaczej. W końcu mawia się "Czego oczy nie widzą tego sercu nie żal" ... A jednak pytanie to nie doczeka się , tak myślę jednoznacznej odpowiedzi. W końcu potrzeba nauki pisania była jej własną a talent samorodny.
   
   Jednak biorąc pod uwagę to czego dowiedziałam się z tej książki a wiedza ta o ile się domyślam jest tylko częściowa , fragmentaryczna wcale Cyganom nie dziwie się że mieli żal, że poczuli się zdradzeni. to nie jest tak że twierdzę iż wiedza nie powinna być przekazana, sama w końcu lubię o Cyganach czytać i dowiadywać się czegoś nowego. Jednak nie wyklucza to zrozumienia również ich strony medalu. Oczywistym jest dla mnie że są to rzeczy nie do pogodzenia to tak jakby "Zjeść ciastko i chcieć je mieć nadal" nie da się , tu też nie da się zadowolić obu stron , co gorsze nie da się już cofnąć czasu by naprawić być może tylko pewne niedopatrzenia , które spowodowały taki a nie inny oddźwięk w tym hermetycznym środowisku.
 
    Pomijając te wszystkie targające mną wątpliwości uważam że książka ta mimo wszystko jest potrzebna . Sporo w niej historii samych Cyganów, wiele można się o nich dowiedzieć ot choćby na jakie grupy się dzielą. Skąd przybyli , dokąd zmierzają. Czy Cygan tęskni za ojczyzną , której przecież w sensie geograficznym nie ma, nie zmniejsza to przecież prawa do tęsknoty za krajem pochodzenia . To było poruszane i w innej książce gdzie przyrównano niejako historię Żydow i Cyganów , Żydzi swoją ziemię otrzymali a Cyganie do dziś nie. Choć odnoszę wrażenie że to droga a dokładniej życie w drodze jest dla nich najlepszym wyjściem , nie bez powodu Papusza wołała "Lesie ojcze mój"  !
    I nie bez powodu myślę tom ten ma taki a nie inny tytuł "Demony cudzego strachu"  cóż za wieloznaczny tytuł , nie tylko w odniesieniu do tego konkretnego tak zatytułowanego tekstu o diabełkach i trupkach ( a co to i skąd ano przeczytajcie) ale i w odniesieniu do strachu przed magią, wróżeniem czyli tym czym Cyganie się zajmowali a i przed ich umiejętnościami rozszyfrowania człowieka i w końcu przed nimi samymi. Bo przyznajmy nadal pozostają dla nas zagadką równie ciekawą jak i niepokojącą.
      
             Książka przeczytana w ramach wyzwania :

     

piątek, 3 października 2014

Piramidkowo czyli jakie książki udało mi się zdobyć w bibliotece i nie tylko ...


    Dawno już piramidek czyli stosików nie było, postanowiłam do nich wrócić. Lubię podpatrywać kto jakie książki zdobył, pożyczył kupił i jakie planuje czytać, myślę że wszyscy to lubimy. Przy okazji można przecież znaleźć coś dla siebie. Czasem wystarczy tytuł czy okładka by zachęcić , niekoniecznie musi to od razu być opis książki i tego jakie odnieśliśmy wrażenia w trakcie czytania. Czasem bywa że książka mimo iż wydawała się interesująca, mnie jednak nie wciąga i jej nie kończę z najróżniejszych powodów. Jednak dlaczego miałaby nie zainteresować kogoś innego ? Może akurat znajdzie taki tytuł swojego amatora czy też może i gorącego orędownika.
    Zatem do rzeczy.

   Na pierwszy rzut zdobycze biblioteczne:

                       
                        

   Ewa Krystyna Hoffman - Jędruch "Ślady na piasku"  
   Jerzy Ficowski "Demony cudzego strachu"  klik
   V.S. Naipaul "Indie" klik
   Hakan Nesser "Kobieta ze znamieniem"
   Maria Ulatowska "Kamienica przy Kruczej"klik
   Katarzyna Węglicka "Wędrówki kresowe"
   Alexander McCall Smith "W towarzystwie uroczych pań" klik
   J.M.Coetze "Mistrz z Petersburga"
   Maria Bogucka "Ludzie z Kresów"  ( klik )
   Maksym Gorki "Matka" klik

    I druga piramidka , książki zakupione na promocjach trzy sztuki dzisiaj gdyż "Biedronka" zlitowała się nad biednymi molami książkowymi i w promocji ma książki trzy gdzie za trzecią płaci się jeden grosz , na dodatek samemu dobiera się tytuły nie ma gotowych pakietów co mnie bardzo cieszy. 

                            


    Wojciech Cejrowski "Wyspa na Prerii" klik
    Hakan Nesser "Sprawa Ewy Moreno" ( klik )
    Kard. Jorge Bergoglio Rabin Abraham Skórka "W niebie i na ziemi"
    Eugeniusz Byliński Marian Król "PAcyfikacja mieszkańców wsi Brodziszewo (1939 - 1940) "
    Towarzystwo im. Hipolita Cegielskiego "Dekalog pracy organicznej w XXI wieku"
    Barbara Johnson "Schowaj swoje zgryzoty do wielkiego pudła i usiądź na nim" ( tytuł mnie rozbroił kosztowała jak dwie poprzednie złotówkę więc tym bardziej mnie kusiła)
    Michael Crichton "Pod piracką flagą"
    Kate Fox "Przejrzeć Anglików" ( kto by nie chciał ?)
    Sławomir Koper "Wielcy zdrajcy od Piastów do PRL"klik
    Romuald Romański "Niewyjaśnione zagadki historii Polski" klik



             Zapraszam Was również do konkursu w którym biorę udział


          
  
                                       Blog kulturalny