Autor :Maria Bogucka
Tytuł : "Ludzie z Kresów"
Wydawnictwo : Oficyna Naukowa
Miejsce i rok wydania : Warszawa 2010
Wyzwanie : Kresy zaklęte w książkach
Tak naprawdę jest to mała książeczka, całkiem niepozorna do tego stopnia że aż jestem zdziwiona tym że w ogóle ją dojrzałam na bibliotecznej półce. Stała sobie nieśmiało wśród innych historycznych pozycji różnych zdecydowanie większych formatów. Ledwo ją było widać , jak zawsze kiedy widzę że cos jest schowanie , prawie niewidoczne to po prostu muszę wyciągnąć i sprawdzić bo być może kryje się jakiś nieodkryty skarb. I faktycznie książeczka ta jako przeciwwagę do swojej maleńkości ma bardzo bogatą treść.
Autorka Maria Bogucka opisuje dzieje swoich przodków cofając się nawet i do osiemnastego wieku , przytacza najróżniejsze dokumenty m.in. te dotyczące szlachectwa , które były najważniejsze i zdobywano je nieraz naprawdę z trudem. Szczególnie że władza nad rejonem o którym pisze zmieniałam się niczym w kalejdoskopie Turcja, Polska, Rosja , Polska i znowu Rosja trudno wręcz za tymi zmianami nadążyć. Jedno jest pewne historia naszych bohaterów czyli przodków pani Marii nie oszczędzała, zapisała się raczej krwawym atramentem. Jak nie wojny to powstania kozackie, jak nie powstanie to okupacja co chwile coś. Aż dziw że wspomnienia autorki wbrew pozorom pełne są ciepła , miłości i tęsknoty za tym co było i co raczej już nie powróci. Z nostalgią wspomina nie tylko swoje ale i dziadków swoich dzieciństwo, wędrówki Kresowiaków z Podola i Litwy , którym przyszło zatrzymywać się Kiszyniowie, Orgiejowie ,Odessie w drodze do Wilna czy Grodna. To także nie był koniec tułactwa, II wojna światowa zagnała ich w końcu Gdańska , Torunia czy Wrocławia.
Wyłania się mimo tych historycznych tragicznych losów obraz Kresowiaków jako zwartej , trzymającej się razem grupy która zawsze może liczyć na siebie nawzajem. Pilnującej tradycji , patriotycznego i katolickiego wychowania. Jeśli nawet są wyjątki jak Wiktor Kasprowicz , który ożeniwszy się z Rosjanką przeszedł na prawosławie , to okupione cierpieniem wyrzutami sumienia i szczerą późniejszą pokutą.
Ludność tych ziem to międzynarodowy tygiel wręcz o dziwo potrafiący ,póki historia na to pozwala ,żyć w miarę zgodnie i w spokoju. Nie jest to sielsko anielski obrazek być może , jednak ma swój urok a tęsknota za tym co było dawniej wyziera z każdej strony tego małego tomiku. Wszystko to opatrzone jest pięknymi zdjęciami choć nie ukrywam mało ich i przydałoby się więcej. Nie wspominając już o tym że wydanie to prosi się wręcz o większy format na piękniejszym papierze. Jest tego warte. Naprawdę.
Książka przeczytana w ramach wyzwania Kresy zaklęte w książkach
To idealna lektura dla mojej rodzicielki.
OdpowiedzUsuńDla Ciebie też wierz mi :-)
UsuńNo proszę, czasem warto zwrócić uwagę na to, co wcale o uwagę nie zabiega. ;)
OdpowiedzUsuńNa bibliotecznych półkach ciągle można odnaleźć zapomniane perełki. :)
OdpowiedzUsuń