Tytuł : "Demony cudzego strachu"
Wydawnictwo : Nisza
Miejsce i rok wydania : Warszawa 2013
Gatunek : zbiór felietonów
Wyzwanie : Bibliotecznie
zródło zdjęcia: lubimyczytać.pl |
Dawno już lektura książki mnie tak nie wyczerpała jak "Demony cudzego strachu" Jerzego Ficowskiego. Czytałam na raty , każdy rozdział musiałam sobie przemyśleć ze spokojem. Niektóre wywoływały uśmiech , miały w sobie nawet sporo komizmu choćby początkowe teksty o legendach dotyczących autora jakie krążą a raczej jakie krążyły wśród Cygańskich taborów swego czasu. Tylu życiorysów może mu niejeden kot pozazdrościć. I jak to sam autor zaznacza mimo nieprawdziwości po Cygańsku są przecież prawdziwe. Brakowało mu tylko jednego, by był w nich Cyganem wyklętym przez ród, tej przyjemności jednak wbrew nieujawnionym życzeniom panu Jerzemu odmówiono. Myślę że to mogło być problem, sam przyznaje że wtedy czułby się że go adoptowali ,przyjęli choć chwilowo do swoich a tak na zawsze pozostał jednak gadziem.
Książka ta czyni aktualnym pytanie o prawo do nie tylko zaglądania w cudze życie ale i zdradzania tego czego zdołaliśmy się dowiedzieć. Nie jednostkowo oczywiście, chodzi o całą społeczność Cygańską w tej sytuacji. Zrozumiałe jest że chcemy wiedzieć , że korzystamy z pracy naukowców i pasjonatów jak chociażby z prac Wojciecha Cejrowskiego dotyczących Indian . Pozostaje jednak pytanie czy ci Indianie gdyby dać im te książki i przetłumaczyć byliby zachwyceni, czy raczej nie i uznaliby że ciekawość zabrnęła zbyt daleko ?
Właśnie należy jeszcze oddzielić typowe podejście naukowca , który zjawia mówiąc kim jest i jakie ma plany od sytuacji gdy ktoś zaprzyjaznia się a potem okazuje się że on tylko książkę pisał. Czy w tej sytuacji stawiając się na miejscu Cygańskiej braci, wiedząc przecież jak bardzo pilnowali swej odrębności i swych tajemnic nie czulibyśmy się zdradzeni. Mam tu na myśli czasy przeszłe , choć do dziś przecież w jakimś stopniu pozostają oni dla nas tajemnicą.
Z jednej strony zrozumiem ciekawość naukowca czy też pasjonata bo nie do końca wiem jak mam podejść do pana Jerzego Ficowskiego, dzięki niemu zresztą świat poznał Papuszę ale czy Papusza była dzięki temu szczęśliwsza? Z tego co czytałam żałowała choć zapewne było to chwilowe że czytać i pisać jej się zachciało. Wierzę że w głębi duszy nie żałowała , chcę wierzyć że nie żałowała. a jednak czy nie byłaby szczęśliwsza wśród swoich jako zwyczajna żona Cygana żyjąca według ichniego kodeksu , nie wiedząc o tym że można inaczej. W końcu mawia się "Czego oczy nie widzą tego sercu nie żal" ... A jednak pytanie to nie doczeka się , tak myślę jednoznacznej odpowiedzi. W końcu potrzeba nauki pisania była jej własną a talent samorodny.
Jednak biorąc pod uwagę to czego dowiedziałam się z tej książki a wiedza ta o ile się domyślam jest tylko częściowa , fragmentaryczna wcale Cyganom nie dziwie się że mieli żal, że poczuli się zdradzeni. to nie jest tak że twierdzę iż wiedza nie powinna być przekazana, sama w końcu lubię o Cyganach czytać i dowiadywać się czegoś nowego. Jednak nie wyklucza to zrozumienia również ich strony medalu. Oczywistym jest dla mnie że są to rzeczy nie do pogodzenia to tak jakby "Zjeść ciastko i chcieć je mieć nadal" nie da się , tu też nie da się zadowolić obu stron , co gorsze nie da się już cofnąć czasu by naprawić być może tylko pewne niedopatrzenia , które spowodowały taki a nie inny oddźwięk w tym hermetycznym środowisku.
Pomijając te wszystkie targające mną wątpliwości uważam że książka ta mimo wszystko jest potrzebna . Sporo w niej historii samych Cyganów, wiele można się o nich dowiedzieć ot choćby na jakie grupy się dzielą. Skąd przybyli , dokąd zmierzają. Czy Cygan tęskni za ojczyzną , której przecież w sensie geograficznym nie ma, nie zmniejsza to przecież prawa do tęsknoty za krajem pochodzenia . To było poruszane i w innej książce gdzie przyrównano niejako historię Żydow i Cyganów , Żydzi swoją ziemię otrzymali a Cyganie do dziś nie. Choć odnoszę wrażenie że to droga a dokładniej życie w drodze jest dla nich najlepszym wyjściem , nie bez powodu Papusza wołała "Lesie ojcze mój" !
I nie bez powodu myślę tom ten ma taki a nie inny tytuł "Demony cudzego strachu" cóż za wieloznaczny tytuł , nie tylko w odniesieniu do tego konkretnego tak zatytułowanego tekstu o diabełkach i trupkach ( a co to i skąd ano przeczytajcie) ale i w odniesieniu do strachu przed magią, wróżeniem czyli tym czym Cyganie się zajmowali a i przed ich umiejętnościami rozszyfrowania człowieka i w końcu przed nimi samymi. Bo przyznajmy nadal pozostają dla nas zagadką równie ciekawą jak i niepokojącą.
Książka przeczytana w ramach wyzwania :
A teraz wyobraź sobie, że przychodzą do Twojego domu goście, których nie zapraszałaś ale jednak przyjmujesz, mieszkają u Ciebie dłuższy czas a gdy chcesz się dowiedzieć czegoś dowiedzieć o ludziach, którzy z Tobą mieszkają słyszysz w odpowiedzi w zasadzie to samo co Dunin od Karpowicza.
OdpowiedzUsuńNie sądzisz, że choćby elementarne poczucie przyzwoitości np. na pytanie o czym mówicie przy mnie swoim językiem, którego nie rozumiem wypadałoby by goście grzecznie odpowiedzieli gospodyni?
No właśnie i kto tu kogo zrobił w ... .
UsuńA ta dwójka już wszędzie, dobrze że jutro ogłoszenie wyników to może i temat umrze śmiercią naturalną.