wtorek, 30 września 2014

Hakan Nesser "Sprawa Ewy Moreno"

Autor :Hakan Nesser
Tytuł : "Sprawa Ewy Moreno"
Przekład : Elżbieta Ptaszyńska - Sadowska
Wydawnictwo : Wydawnictwo Czarna Owca
Seria : Czarna Seria
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2014
Gatunek : kryminał
 
                           
           

       Jest to moje pierwsze spotkanie z tym autorem , jak to z Czarna serią bywa wzięłam z półki w ciemno i nie żałuję. Wprawdzie nie jestem tak zachwycona jak przy twórczości Nesbo czy Larssona ale i tak nie jest zle.
    
    W swoje osiemnaste urodziny Mikaela Lijphart dowiaduje się od matki kim jest jej ojciec, poznaje jego imię i nazwisko: Arnold Maager i gdzie przebywa : zakład psychiatryczny Sidonis. Od Ciotki wyciąga informację iż jej ojciec jest zabójcą ale kogo, kiedy i dlaczego zabił już nie  Postanawia go odwiedzić i dowiedzieć się czegoś więcej na temat przeszłości, dlaczego tam trafił szesnaście lat temu i z jakiego powodu matka nic nie chce jej zdradzić poza tym co już powiedziała. Jak postanawia tak robi, jedzie do ojca od którego dowiaduje się prawdy , dostaje też listy , które cały czas do niej pisał. I znika .... bez śladu.
    Inspektor Ewa Moreno przypadkiem spotyka ją jeszcze w drodze do ojca , po krótkiej rozmowie zapada jej w pamięci młoda płacząca dziewczyna, to dlatego w ogóle do niej się odezwała, że płakała. Kilka dni później również przypadkiem na posterunku spotyka matkę Mikaeli , która zgłasza zaginięcie córki. Jeszcze dziwniejsze jest zniknięcie z zakładu dla obłąkanych ojca Mikaeli, od tej pory Ewa Moreno nie może zostawić tej sprawy mimo iż jest na urlopie i nie ma żadnego obowiązku się nią zajmować.
    Dlaczego Mikaela zniknęła, dlaczego zniknął jej ojciec, co takiego jej powiedział lub zrobił ? Czy zwłoki młodego mężczyzny znalezione na plaży mają z tym jakikolwiek związek , czy też to tylko przypadek ?
 
    Ogólnie całkiem udany kryminał, choć może bez tego charakterystycznego dla szwedzkich kryminałów melancholijnego tła. Nie ma jak zazwyczaj aż takiego zniechęcenia i przygniecenia złem tego świata bohaterów a to już jakieś odżywcze zmiany jak na serię ( choć nie wiem jak dla samego Nessera być może wszystkie jego powieści się z tego wyłamują) . Zagadka dość ciekawa choć rozwiązanie jak dla mnie trochę dziwne , z jednej strony całkiem logiczne kiedy dowiadujemy się dlaczego Arnold Maager oszalał. Jest to logiczne, całkiem zrozumiałe ok tu wszystko pasuje. Jeśli chodzi o motyw morderstwa właściwie też nie można się przyczepić. Jednak zabrakło mi tego czegoś w atmosferze kiedy czuje się że nadciąga morderca , ja tam nie jestem przekonana że zabił ten którego wskazali. Jakoś mnie nie przekonuje "spojrzałam i wiem" .
    Niemniej czytało się dobrze, bohaterowie dają się lubić a to już coś , może trochę głębiej chciałabym wejrzeć w ich psychikę ale ok. Nie jestem zachwycona ale czytałam z zaciekawieniem i mimo wszystko polecam.  
    
     

niedziela, 28 września 2014

Wojciech Cejrowski "Wyspa na Prerii"

Autor :Wojciech Cejrowski
Tytuł : "Wyspa na Prerii"
Wydawnictwo : Zysk i S - ka
Gatunek : reportaż

    Całkiem niedawno przynajmniej tak mi się zdaje, czytałam książkę "Wałkowanie Ameryki" Marka Wałkuskiego , pamiętam że bardzo spodobał mi się opis wsi , życia na niej tzw. stylu country. Tym razem dzięki Wojciechowi Cejrowskiemu mogłam ponownie podejrzeć te niedostępne dla nas ( czytaj :przeciętnych czytelników) rejony. Jak  napisał  pan Wojciech:  "Gdyby ktoś chciał sprawdzić osobiście , jak tam jest, drogę znajdzie łatwo: wystarczy zjechać z autostrady , potem jeszcze raz zjechać , i znów zjechać , i tak do skutku - aż skończy się mapai wylądujesz na polnej drodze , prowadzącej na jakieś ranczo."  (tekst z okładki)
   I o tej dzikiej krainie opowiada nam autor na tych około trzystu stronach. I o jej mieszkańcach oczywiście. W charakterystycznym dlań stylu ,z ironią , z humorem nawet jeśli śmiać przychodzi mu się z samego siebie, wiedzie nas pan Wojciech po bezdrożach prerii ukazując zasady umożliwiające przetrwanie w tym rejonie. Wydawałoby się że niby to żadna sztuka a jednak czeka tyle zasadzek i przykrych niespodzianek dla amatorów będących przekonanymi o swojej wszechwiedzy ...zresztą sprawdzcie sami.
    Wojciech Cejrowski ma niesamowity dar opowiadania, potrafi przykuć uwagę czytelnika czasem mało znaczącymi szczegółami , które w jego opowieści nabierają kolosalnego znaczenia przynajmniej w trakcie czytania. Odnoszę wrażenie że przeczytałam ponad dwieście stron o niczym , o siedzeniu , o zakupach i malowaniu skrzynki a jednak w czasie czytania nie byłam w stanie odłożyć książki. Musiałam wiedzieć jakiego koloru będzie skrzynka, jaki efekt daje trawa ta konkretna rozpuszczona w drinku czy też dlaczego toaleta nie ma tylnej ścianki. Dlaczego kowboje nigdy nie odkładają kapelusza, co jest najważniejsze na prerii i czy kojot może żyć o trzech nogach? Wierzcie mi  nie sposób odłożyć tej książki nie poznając odpowiedzi na te wszystkie pytania. To jest dopiero umiejętność napisać książkę w której właściwie niewiele się dzieje jednocześnie wciągając czytelnika w tę niemrawą akcję tak bardzo że nie jest on w stanie porzucić lektury.
    Dużym plusem tej całej opowieści z pewnością są sylwetki ludzi opisanych przez autora pisze o nich zawsze i bez wyjątku z szacunkiem , przybliżając nam ich zajęcia czy charaktery. Świetnie charakteryzuje mentalność tych ludzi pewna historia o chłopcu (właściwie już nie chłopcu) przed którym cała społeczność ukrywa pewien fakt znany wszystkim. Tylko po to by nie prawić mu przykrości. Rzadkie zjawisko i godne naśladowania.
    Tradycyjnie już mamy porównanie tego co u nas z tym co u nich i tu jak zwykle wypadamy blado , bardzo blado ale czemu się dziwić , nawet jeśli to zapomniana wieś na krańcu świata to jednak jest to Ameryka. Nie żebym bezkrytycznie doń podchodziła , jednak dzielą nas lata świetlne.
      Mam mieszane uczucia jeśli chodzi o "Wyspę na Prerii" , zdecydowanie wolę kiedy czytam o Indianach w dzikiej dżungli po wielodniowych poszukiwaniach ich siedzib. Jakoś bardziej to do mnie przemawia, tu odnoszę wrażenie że zabrakło tego dreszczyku emocji i oczekiwania. Z drugiej strony jak już wspomniałam mimo tego odczucia niedosytu , książki nie byłam w stanie po prostu odłożyć i nie czytać nie było takiej opcji.
    

Robert Low "Zaprzysiężeni. Skarb Attyli"

Autor : Robert Low
Tytuł : "Zaprzysiężeni. Skarb Attyli"
Przekład : Robert J. Szmidt
Gatunek : beletrystyka historyczna
Seria : Zaprzysiężeni
Wydawnictwo : Wydawnictwo Książnica



   Z okładki :
   "Młody Orm , zwany Zabojcą Niedzwiedzia , opuszcza rodzinne strony i zaciąga się do załogi Einara Czarnego. Życie na pokładzie drakkara okazuje się prawdziwym wyzwaniem, ale  młodego adepta otaczają wyjątkowi kompani związani przysięgą na śmierć i życie. Nie maja sobie równych w walce i .... pijaństwie ani tez nie zawahają się zginąć w obronie swych braci. Zwerbowani , aby odszukać relikwie, wyruszają na poszukiwanie miecza wykutego z włóczni, która przebiła Boga chrześcijan. Droga Zaprzysiężonych wiedzie przez zdradzieckie wody szlaku wielorybów, aż do miejsca , w którym ukryto owiany tajemnicą skarb Attyli, władcy Hunów. Tam zmierzą się z niebezpieczeństwem, które wystawi na próbę ich braterstwo krwi." 

      Autor ma dar opowiadania, dzięki niemu w trakcie czytania przeniosłam się w czasie i wraz z bohaterami pływałam, walczyłam , grabiłam , podbijałam a czasem jak to kobieta czytająca męska literaturę buntowałam się na obyczaje. Ot taki niepokorny czytelnik , któremu nie dość oczarowania powieścią chciałby w niej zaprowadzić własne porządki.
    Akcja Zaprzysiężonych odbywa się ok 965 roku , pełna jest odniesień nie tylko do faktów historycznych ale i do legend, podań , sag . Na ich podstawie Low zbudował cudną powieść przygodowo - historyczną , którą czyta się jednym tchem. Podglądamy dzięki niemu codzienne życie wikingów oraz przy okazji ludzi z krain przez nich podbijanych lub tylko odwiedzanych. Bohaterowie żyją pod władzą bogów , których my poznać możemy tylko z mitologii, ciekawe to , wbrew pozorom wiele wspólnych zachowań się znajduje dla nich i dla nas. ciekawym wątkiem jest watek o mnichach i szerzeniu chrześcijaństwa , pokazany i owszem z punktu widzenia naszych bohaterów zatem  w niezbyt pozytywnym świetle.
   To połączenie ówczesnych realiów, legend i mitów oraz też obecnej w książce może w mniejszym stopniu ale zawsze , fantastyki powoduje że każdy znajdzie w niej coś dla siebie.
     Nie ukrywam że z niecierpliwością czekam na kolejne tomy a wydane są już dwa. To jest to co Tygryski lubią najbardziej sagi, sagi, sagi ....

    Za książkę dziękuję :
    
                    


     

piątek, 26 września 2014

Maria Ulatowska "Prawie siostry"


Autor :Maria Ulatowska
Tytuł :"Prawie siostry"
Wydawnictwo : Prószyński i S - ka
Gatunek : powieść obyczajowa
Wyzwanie : biblioteczne
 

    Książki pani Marii są jednymi z tych po które sięgam w ciemno i jeszcze nigdy się nie zawiodłam. Kiedy na bibliotecznej półce widzę kolejny tytuł w charakterystycznej okładce ręka sama wędruje ku nowej zapewne równie ciepłej i wartościowej lekturze jak te , które czytałam wcześniej. Kiedy za oknem szaro, zimno i ponuro, kiedy pogoda jest zaprzeczeniem polskiej złotej jesieni, najlepszym lekarstwem na poprawę nastroju jest książka. Powieści Marii Ulatowskiej nadają się do tej roli idealnie.
  "Prawie siostry" to historia trzech dziewcząt Aleksandry (Leksi) , Jolanty (Luśki) i Teodory (Teo) , które po ukończeniu liceum ustalają iż co pięć lat piątego września spotykać się będą by zobaczyć jak im się wiedzie , co u każdej słychać i jak wychodzi im realizacja planów. Poznajemy ich pierwsze poważne decyzje, pierwsze związki te bardziej i mniej poważne. Mimo iż dziewczyny utrzymują kontakt data piątego września co pięć lat nabiera specjalnego znaczenia.
  Jak zawsze otrzymałam od autorki mądrą, pełną ciepła opowieść o ludziach , którzy czują , planują , kochają , cierpią, śmieją się i bawią jak każdy z nas. Identyfikacja z bohaterkami jest dość łatwa co przecież pozwala bez reszty oddać się toczącej się historii. Właśnie to że bohaterki są tak normalne , tak ludzkie , że nie są niedościgłymi ideałami pozwala na wczucie się w rolę każdej  z nich.
  Przyjemna lektura zarówno na deszczowe jak i słoneczne, jesienne popołudnie. Czyta się ekspresowo , kibicując naszym ulubienicom zapominamy o upływie czasu nie zauważając nawet kiedy przyjdzie nam zamknąć ostatnią stronę tej niewielkiej w gruncie rzeczy książeczki.
                      

sobota, 20 września 2014

Joanne Limburg "Moje życie w kręgu obsesji.Pamiętnik"

Autor : Joanne Limburg
Tytuł : "Moje życie w kręgu obsesji. Pamiętnik"
Przekład : Anna Zeller
Wydawnictwo : Świat Książki
Wyzwanie : z półki 2014
Gatunek : pamiętnik
                         


    Z okładki :
  " Moje życie w kręgu obsesji jest dosadnie szczerym, opowiedzianym ze swadą pamiętnikiem niepozbawionym szczypty czarnego humoru. Joanne Limburg rozmyśla o rzeczach o których wcale nie myśleć, i robić rzeczy których wcale nie chce robić. Obsesyjne myśli i kompulsyjne zachowania zdominowały jej życie. Już w dzieciństwie czuła że coś jej doskwiera, ale dopiero po latach poszukiwań odnalazła drogę do okiełznania swoich lęków."

    Bardzo ważna książka z dwóch względów. Po pierwsze temat chorób i zaburzeń psychicznych jest tematem tabu. Czasem zdarzy się że czytamy iż ktoś chory jest na depresję i właściwie jest to chyba jedyna choroba szerzej znana. Jednak wcale nie oznacza to że łatwo się do niej przyznać . o ile jeszcze osobom znanym się to zdarza to przeciętny człowiek raczej chowa się wraz ze swoim schorzeniem. Podobnie jest z nerwicą natręctw, na  którą cierpi bohaterka. Traktujemy ją jako temat , którego nie należy poruszać no chyba że w celach humorystycznych. I tu dochodzimy do drugiego powodu dla którego ta książka jest tak ważna.
     Wizerunek choroby , gdyż zwykle choroba ta czy też zaburzenie przedstawiane jest w sposób komediowy ot choćby detektyw Monk ( pamiętacie te ręczniki ?) czy z naszego podwórka "Dzień świra".  Tak by było śmiesznie kiedy główny bohater nie może wyjść z domu bo sprawdza czy drzwi pozostawił zamknięte i sprawdza tyle razy że w końcu nie ma już po co wychodzić. Gdy ktoś ustawia w kółko wazonik z serwetka prostopadle do półki itd. Ot wystarczy pomyśleć o mamie Freddiego z icarly czy o sławnej Bukietowej z serialu "Co ludzie powiedzą?" , nie twierdze że te dwie osoby są chore ale cechy zaburzenia obsesyjno - kompulsywnego są widoczne.
     Autorka tego swoistego pamiętnika, bardzo szczerego aż do bólu pokazuje nam inną stronę nerwicy . Bardzo otwarcie pisze o swoich dolegliwościach i odczuciach z nimi związanych. Począwszy od dzieciństwa przez dojrzewanie, studia do czasów obecnych. Czytamy o tym czego się boi , jak sobie z tym radzi i jak radzi sobie z tym jej najbliższa rodzina. Gdyż nie ukrywajmy nie pozostaje to bez wpływ na najbliższych. Jej wędrówka od lekarza do lekarza , od psychologa do psychologa niestety nie jest napawającą optymizmem drogą do wyzdrowienia. Chciałoby się by lekarz przepisał lekarstwo , zastosował skuteczną terapię i mamy happy end. Niestety wygląda to trochę inaczej i trwa znacznie dłużej.
    Autorka również dzięki swojemu wykształceniu uzupełnia tekst swoich wspomnień również sporą dozą informacji naukowych dotyczących schorzenia , jego leczenia i stosowanych leków oraz terapii. Dzięki jej pracy poznajemy niejako historię schorzenia i teorie jakie przez lata mu towarzyszyły. Padają nazwiska znanych i mniej znanych psychologów, psychoanalityków, filozofów nawet. Trzeba przyznać że Joanne Limburg włożyła w tę książkę całe serce chcąc przekazać że ( przynajmniej ja tak to odbieram) póki jest nadzieja należy walczyć i szukać światełka w tunelu.  
     Uzupełnieniem dość dokładnie tłumaczącym czy też raczej pozwalającym na wyobrażenie sobie z czym na co dzień do czynienia ma autorka są cytaty z testu padewskiego, moim zdaniem dość dobrze oddające sedno rzeczy.
     Książka ta nie jest książka łatwą ale też nie dotyczy błahego tematu.

            
 

Danuta Noszczyńska "Mogło być gorzej"

   Autor : Danuta Noszczyńska
  Tytuł :  "Mogło być gorzej"
  Wydawnictwo : Philip Wilson
  Wyzwanie : z biblioteki
  Gatunek : literatura obyczajowa

   Jak zwykle na książce pani Danuty się nie zawiodłam, potrzebowałam miłej ,lekkiej i humorystycznej lektury w sam raz na jedno popołudnie i dokładnie to dostałam. Julia bohaterka książki, matka dwóch dziewcząt i żona Jacka. Pracuje w domu kultury , ma sympatyczne koleżanki w pracy i poza, niesympatycznego szefa i spora grupę dzieci pod opieką. Wpada na pomysł by się dokształcać na studiach podyplomowych. Mąż niezbyt zadowolony z kolejnego pomysłu żony z początku się nie zgadza. Wpada mu jednak propozycja wyjazdu za granicę i by przekonać doń żonę proponuje że będzie mogła spełnić swoje marzenie jeśli on będzie mógł pojechać do Anglii.
   I teraz tak naprawdę zaczyna się właściwa opowieść , Julia pozostawiona sama sobie z dwójką dzieci pod opieką  , pracą pod okiem nielubianego szefa , korzysta z pomocy pewnej miłej starszej pani , która z chęcią nie mając własnych wnuków zajmuje się młodszą córką naszej bohaterki.
   Mimo pomocy , Julia ma wrażenie że chwilami nie wie co robi , nagle pojawiają się zakupy na których nie była, czas leci w sobie tylko znanym tempie , na dodatek mąż najprawdopodobniej zdradza ją z jej koleżanką z pracy .
    Bardzo zabawna powieść , serdecznie polecam dobra zabawa gwarantowana.


 
   

wtorek, 16 września 2014

Jo Nesbo "Pancerne serce"

  Autor : Jo Nesbo
 Tytuł : "Pancerne serce"  
 Przekład : Iwona Zimnicka
 Wydawnictwo : Wydawnictwo Dolnośląskie
 Wyzwanie : z półki


       Trzecia książka tego autora i podobała mi się jakby ,mniej. Zagadka faktycznie interesująca i trudna do rozwiązania, ktoś zabija ale kto i dlaczego ? No i samo dochodzenie jak zawsze zagmatwane, fałszywe tropy, niewłaściwi podejrzani a kiedy w końcu  dochodzimy do sedna nie ma mowy o stwierdzeniu "Jasne, przecież to było jasne od samego początku. Dlaczego mi to umknęło? " Choć może się mylę i ktoś obstawiał z całą pewnością właściwego konia.
      Bohaterowie jak zwykle ciekawi, Hole ma swoje zjadające go problemy i kolejny romans co mnie trochę jednak już powiedzmy irytuje, nie żebym specjalnie pruderyjna była ale o ile gdzieś tam w tle cały czas pojawiało mi się pytanie o Rakel to w tej części świecił mi już czerwony neon. No bo w końcu kocha ją czy nie ? Wiem to najmniej istotna sprawa w toku dochodzenia ale jednak dla portretu psychologicznego bohatera dość istotna.
   Tym razem trochę jak dla mnie intryga trochę przekombinowana, ale Nesbo nadal jest w dobrej formie, bo tego odmówić nie można , podejrzani się mnożą tylko po to by zginąć i otworzyć drogę kolejnej koncepcji policyjnego detektywa. Jezdzimy z bohaterami trochę po świecie, intrygujący temat wulkanów niestety został odstawiony na boczny tor a szkoda.
   Powieść może nie zachwyciła mnie tak jak poprzednie, jednak nadal plasuje się wysoko wśród wszelkich kryminałów i thrillerów , które okazję miałam przeczytać. 
   
    

                                    

sobota, 13 września 2014

Jo Nesbo "Pierwszy śnieg"

   Autor : Jo Nesbo
   Tytuł : "Pierwszy śnieg"
   Przekład : Iwona Zimnicka
   Wydawnictwo : Wydawnictwo Dolnośląskie
   Gatunek : kryminał skandynawski
   Wyzwanie : z półki 2014
 
                      
zródło zdjęcia: lubimyczytać.pl

 
Zima - czarowi tej pory roku  ulega przynajmniej na początku  praktycznie każdy nie tylko dzieci. Niezależnie od wieku zdarza nam się oddawać białym szaleństwom, obrzucanie śnieżkami , orzeł na śniegu czy bałwan z marchewką zamiast nosa to wręcz niezbędne elementy towarzyszące zabawom w trakcie tych jakże krótkich dni. Poza tym przecież , pierwszy śnieg rozświetla świat, bure barwy póznej jesieni ,błota i smętny smutek ustępują  śnieżnej czystej bieli a świat staje się jaśniejszy, piękniejszy, czyściejszy.
   Giną kobiety zawsze mężatki i matki, zgony łączy jeszcze pierwszy śnieg i .... bałwan. Zawsze wraz z mordercą pojawia się bałwan. Odpowiedzi na pytanie kto stoi za tymi zdarzeniami szuka Harry Hole w doborowym towarzystwie współpracowników oraz nieodłącznej butelki w chwilach kryzysu.
    Świetna robota , prawdziwy majstersztyk, myślę tu o fabule, o prowadzeniu śledztwa, o fałszywych tropach, o tym że kiedy już mamy podejrzanego co tam podejrzanego , winnego już mamy i to nie raz, okazuje się że więcej jest argumentów za jego niewinnością niż za winą. Autor wodzi czytelnika za nos , kreśli tak wiarygodny portret mordercy że kiedy już pozbywamy się wątpliwości wiadomość "To nie on/ona!" brzmi niczym jakiś koszmarny żart.
    Pisząc o "Wybawicielu" polecałam go jako świetną wręcz rewelacyjna lekturę. "Pierwszy śnieg" uważam za obowiązkową rzecz dla miłośników kryminałów i za wzór dla osób piszących czy też chcących pisać  powieści kryminalne. Tak powinno się pisać!!! Napięcie nie spada do ostatniej strony a rozwiązanie podnosi ciśnienie jeszcze bardziej choć wydawało się to już niemożliwe.
 
             Książka przeczytana w ramach wyzwania : z półki 2014

   
    


środa, 10 września 2014

W Krakowie będzie się działo czyli zaproszenie na spotkania autorskie.

Zapraszam serdecznie na spotkania autorskie z Szymonem J. Wróblem i Markiem Barańskim autorami najnowszej książki o ks.Jerzym Tischnerze       
 
 
 
                        
oraz : 
 Spotkanie z Krzysztofem Ziemcem autorem książek "Wszystko jest po coś" i "Rozmowy z dystansu" . 
 
       
 
 
 To są te chwile kiedy chciałabym mieszkać w Krakowie :-)

poniedziałek, 8 września 2014

Listy Henryka Sienkiewicza wędrują do ....

       Nie będę przedłużać bo i tak wszyscy wzrokiem szukają tylko tego kto wygrał a gadanie tfu pisanie mają w nosie i wcale się nie dziwię w takiej sytuacji.

    Kwiatusia  -  adres proszę mi przesłać na maila.
 

Jo Nesbo "Wybawiciel"

 Autor : Jo Nesbo
 Tytuł : "Wybawiciel"
 Przekład : Iwona Zimnicka
 Wydawnictwo : Wydawnictwo Dolnośląskie
 Gatunek : kryminał skandynawski
 Wyzwanie : z półki 2014

        Jednym słowem : rewelacja !

     Lubię , bardzo lubię kryminały skandynawskie, jak zapewne wiecie mają one specyficzny klimat. Po pewnym przesycie kiedy to próbowałam czytać na bieżąco, to co wydawane było w samej "Czarnej serii" o innych nawet nie wspominając, doszłam do wniosku iż muszę nieco  odpocząć od tematu. Kiedy pojawił się nowy pisarz czytaj: kiedy zaczęto wydawać jego powieści i w Polsce, stwierdziłam że odpuszczam. I to był błąd. Jo Nesbo bowiem zasługuje na wszystkie świetne opinie jakie czytałam na temat jego książkek. Trochę to ryzykowne pisać w ten sposób po pierwszej lekturze , ale po pierwsze ponoć wcześniejsze są jeszcze lepsze a tą jestem zachwycona ( czyli będzie tylko lepiej) , po drugie czytać zaczęłam już "Pierwszy  śnieg" i jakość jest na równie wysokim poziomie. Jeśli wszystkie powieści tego Pana są równie dobre ma we mnie (na razie) potencjalną wierną fankę swojej pisarskiej działalności.



     W "Wybawicielu" jest wszystko co dobry kryminał powinien mieć w sobie intrygujący główny bohater a właściwie powinnam zaznaczyć ich aż dwóch bowiem  zarówno i ścigający i ścigany pretendować mogą do tego miana. Ścigającym jest policjant Harry Hole , przystojny w "inny" sposób , taki typ pięknego brzydala, cierpiący z powodu odejścia ukochanej , topiący swoje smutki i niepowodzenia w alkoholu co nie przeszkadza być mu skutecznym a to przecież jest najważniejsze. Ścigany Mali Spasitelj czyli Mały Zbawiciel , ofiara ( było nie było ) wojny w byłej Jugosławii. Zabójca na zlecenie , wynajmowany do spraw powiedzmy wątpliwych , o ile sam pseudonim został mu nadany przez dowódcę i niejako nakreślił role jaka miał w wojnie odegrać to okazała się również bardzo adekwatna w stosunku do jego dalszej działalności. Oboje zarówno Hole jak i Wybawiciel przedstawieni zostali bardzo sugestywnie, każdy ma swoja rację i czytelnik a w każdym razie ja sekundowałam obu, jednemu by rozwiązał sprawę , drugiemu wbrew rozsądkowi by udało mu się ... co ? Nie zdradzę.
     Autor ukazuje również  tzw. ciemną stronę społeczeństwa , narkomani, bezdomni , prostytutki ale nie tylko pokazuje również i wyższe sfery które nie są wolne od przywar a i większych grzechów również nie udaje im się uniknąć niezależnie od tego czy są milionerami, żołnierzami Armii Zbawienia czy nawet policjantami.
    Giną ludzie: narkoman od niego właściwie wszystko się zaczyna , żołnierz Armii Zbawienia, policjant na służbie i kobieta .... co maja ze sobą wspólnego ? Czy zabiła ich jedna i ta sama osoba ? Kto i w jakim celu wynajął Zbawiciela i czy ten aby dobrze wykonał swoje zlecenie?  
    Nie ukrywam , jestem pod wrażeniem , z każdą stroną pytań przybywa, stwierdzenie że dobrzy okazują się zli a zli wręcz odwrotnie niczego tu nie oddaje. Równie miałkim byłoby napisanie że w każdym kryje się i dobro i zło , choć oczywiście twierdzenie to w jakimś stopniu jest prawdziwe.
     Proponuję zorganizować sobie stosik książek autora , ja tak już zrobiłam , zaopatrzyć się w ulubioną herbatę czy kawę zapas jedzonka do podjadania i mamy zajecie na jesień idealne. Moja jesień z pewnością minie pod znakiem książek Jo Nesbo a i Was do tego zachęcam.

    Książka przeczytana w ramach wyzwania Z półki 2014  :

                      

              
     
        Czekała na lekturę na mojej półce od grudnia 2013 roku . Pytanie dlaczego pozostaje bez odpowiedzi. Mogłabym pytać dlaczego nikt mi nie powiedział że te powieści są po prostu genialne ale wiem że zwyczajnie nie słuchałam. Bo zachwytów w sieci jest na tyle dużo że nie mogę udawać że nie widziałam. Za to pocieszam się że jeszcze tyle fascynującej lektury przede mną :-)
 
      Mała uwaga na koniec a właściwie pytanie dlaczego czarny metzner ? Czy po to żebym szukała po sieci jak to cudo wygląda ? Bo rzecz jasna jak nazwa już padła a opis sytuacji był tak dramatyczny po prostu musiałam w celu uzupełnienia wizji toczącej się w mojej wyobraźni sprawdzić cóż to za istota. Nie zdradzę , sprawdzcie sami , jednak skłanianie czytelnika by odłożył książkę w takim momencie jest no cóż zwyczajnie podłe ;-) 
 

sobota, 6 września 2014

"Cygan to Cygan" Lidia Ostałowska

  Autor : Lidia Ostałowska
   Tytuł :  "Cygan to Cygan"
  Gatunek :  reportaż
   Wydawnictwo : Wydawnictwo Czarne
  Miejsce i rok wydania :  Wołowiec 2012
         

       Zbiór reportaży autorstwa Lidii Ostałowskiej jest porywający, nikogo chyba nie pozostawi obojętnym. Niezależnie od tego jaką opinię mamy wyrobioną o Cyganach i czy kierujemy się stereotypami czy raczej jakąś pełną ideałów wizją romantycznych grup odjeżdżających ku zachodzącemu słońcu w wozach zaprzężonych w rącze konie, wizja przedstawiona w tej niewielkiej w gruncie rzeczy książeczce jest wstrząsająca.
      O ile jeszcze przy Papuszy dostrzegałam gdzieś urok i czar  niepoddawania się systemom i życia wolnego , niczym nie skrępowanego. O tyle tu widzę przerażającą biedę , ubóstwo , niesprawiedliwość i to nie tylko z zewnątrz ale również wśród swoich. Istnieją i bardziej optymistyczne elementy, nie twierdzę że nie i na nich warto byłoby się skupić gdyby nie to że ogrom negatywnych wizji je przytłacza. To trochę tak jak z tym co widzimy na ulicach i w sklepach, obraz biednego Cygana jest równie prawdziwy co obraz tego bogatego, jednak to ci biedni bardziej rzucają się w oczy, tych bogatych uważamy za ewenement.   
    Mnie przeraziła zarówno opisywana bieda w cygańskich slumsach , ale czemu się dziwić , pokażcie mi kraj bez tych enklaw skrajnej nędzy, oczywiście zamieszkują je nie tylko bohaterowie w/w zbioru. Jednak tak naprawdę prawdziwą zgrozą napełniło mnie podejście władz do tych ludzi. Byle się ich pozbyć, byle ich wyrzucić , by sobie poszli a my możemy udawać że jest super a problemy społeczne nas się nie imają. I jak tu nawiązać kontakt, jak złapać nić porozumienia ?
     W żaden sposób nie umiem ubrać w słowa tego co mną targało przy tej lekturze, chwilami byłam wściekła i to nie tylko na "władzę"  poniewierającą bohaterami tego zbioru, również na nich samych, tego nie ukrywam. Zresztą oszukiwanie i wykorzystywanie swoich jest jednoznaczne ze złamaniem kodeksu. Były i chwile kiedy doskonale rozumiałam ich pretensje i żale i nie rozumiałam jak można być tak nieludzkim by zamiast im pomóc po prostu ich się pozbyć.

    Książka przeczytana w ramach wyzwań :

                

   

                                       oraz

                

czwartek, 4 września 2014

"Życie może być proste" Werner Tiki Kustenmacher i Lothar J.Seiwert

  Autor : Werner Tiki  Kustenmacher i Lothar J.Seiwert
  Tytuł : "Życie może być proste. Jak żyć łatwo i szczęśliwie"
 Przekład : Iwona L. Sol  Chudzyńska
 Wydawnictwo :  Philip Wilson

     
żródło : lubimyczytać.pl
Poradniki chyba jednak nie są dla mnie. Po pierwsze wszystko to znam z innych książek czyli upraszczanie, minimalizowanie i nieprzejmowanie się. Brzmi znajomo ? No właśnie. Jak zresztą z każdym poradnikiem problem polega na tym że są w nim ( albo i nie ma ) wskazówki i rady jeśli sami ich nie zastosujemy nikt tego za nas nie zrobi.

      Właściwie  nie da się specjalnie niczego autorom zarzucić bo tak ogólnie mają rację , być może jednak zbyt ogólnie , z drugiej strony książka jest pisana dla szerokiego grona odbiorców i trudno tu o indywidualizację.
   Pierwszą część starałam się czytać dość uważnie , później już leciałam przeglądając bardziej niż czytając. Książka , myślę sobie bardziej odpowiednia dla ludzi pracujących  raczej w jakiś korporacjach czy biurach. Kiedy mowa o zlecaniu zadań innym a zdarza się to często, reszta która raczej trwa w gronie podwładnych może sobie ewentualnie pokiwać głową i pomarzyć.
    Zdecydowanie choć porządku, spokoju i ciszy szukam oraz harmonii i ucieczki od chaosu również , książka nie jest dla mnie. Dla innych ,dlaczego nie ? A może mimo wiedzy o tym iż to nie lek a jedynie recepta ,błędnie zakładałam że przeczytam i samo się zrobi ? Kto wie.
 
    Książka przeczytana w ramach wyzwania :
 
               

 
 
    Na marginesie zaznaczę że wynik konkursu z Sienkiewiczem będzie w poniedziałek.

wtorek, 2 września 2014

Jak nie zwariować z dziewiatką dzieci w dziesiątej ciąży ...

zródło zdjęcia: lubimyczytać.pl
     Tytuł : Justyna Walczak
     Autor : "Dom pełen kosmitów. Jak nie zwariować z dziewiątką dzieci w dziesiątej ciąży."
     Wydawnictwo : The  Facto
     Miejsce i rok wydania : Warszawa 2013

     Z okładki :
   " Walczakowie to ... zwyczajni polscy Walczakowie z trójmiasta. No, prawie zwyczajni. Bo jednak dziewięciorgiem dzieci mało którzy rodzice mogą się pochwalić. Mama tej niesamowitej zgrai po wielu przygodach z małymi kosmitami zwanymi dziećmi postanawia opuścić dziwną planetę zwaną własnym domem i powrócić do pracy. Wtedy jednak dzieje się coś niespodziewanego - zachodzi w dziesiątą ciążę ...
   "Dom pełen kosmitów" to pełna dystansu opowieść Justyny Walczak o jej rodzinie. Momentami wzruszająca, częściej zabawna, mówi o szczęściu jakie daje rodzeństwo pisane przez bardzo duże R. Jeśli czasem masz  wrażenie , że wariujesz ze swoim jedynakiem czy bliźniakami , książka Justyny Walczak Pozwoli ci zrozumieć, w jak komfortowej sytuacji jesteś. Znajdziesz tu też moc porad wychowawczych i matczynych podstępów przetestowanych na kosmitach w różnym wieku. "

       O rodzinach wielodzietnych wbrew pozorom powstało kilka naprawdę ciekawych opowieści "Jaśki" , "Życie wśród dzikusów", "8+2 i ciężarówka" czy  z naszego rodzimego podwórka cała Jeżycjada . Wszystkie te książki są książkami optymistycznymi, pewnie że ukazują i problemy , nie ma ta że ich nie ma i to niezależnie od ilości potomstwa.
      Książka Justyny Walczak nie wyłamuje się niczym z tego grona , no ok ilością dzieci , fakt wygrywają w przedbiegach. Ciekawie opisane życie rodziny wielo widziane oczyma ich mamy , głównej dowodzącej. Zabawne perypetie, czasem poważniejsze problemy , kwestia organizacji bo jak tu wszystkich porozwozić ? Prania , hm pranie to w ogóle wyższa szkoła jazdy dla kompletnego perfekcjonisty wystarczy małe wyłamanie i nagle okazuje się że nit nie ma majtek albo skarpetki dotąd występujące w parach występują solo , tylko i wyłącznie kompanów gdzieś wcięło.
    Jak dla mnie całkiem ciekawa , trudno wprawdzie uznać iż pokazuje przeciętną rodzinę wielo , dla rodziców istotne jest wykształcenie dzieci i robią wszystko by je zdobyły z zajęciami dodatkowymi i szkołami prywatnymi włącznie. Nie to że twierdzę że przeciętnej rodzinie wielo nie zależy, zależy i owszem gorzej z możliwością realizacji. Bo książka ta rozprawia się z mitem rodziny z kilkorgiem dzieci, nie mającej co do garnka włożyć , z niewykształconymi rodzicami i dziedziczoną biedą. Pod tym względem ta pozycja jest bardzo potrzebna , by uświadomić wszystkim że wielodzietność może być świetnym pomysłem na życie w miłości, trosce i w dobrym towarzystwie i bez krzywdy dzieci.
   Na marginesie wspomnę jeszcze że cała rodzina maniacko czyta książki :-)

                   Książka przeczytana w ramach wyzwania :