sobota, 28 kwietnia 2012

Radek Knapp "Instrukcja obsługi Polski"

Radek Knapp "Instrukcja obsługi Polski"
   Książka wydana jest w mojej ulubionej serii "Bieguny" wydawnictwa Carta Blanca ,zatem gdy zobaczyłam ją na półce w bibliotece jej los był przesądzony.Musiałam ją przeczytać.
  Autor książki to Polak mieszkający od 12 roku życia w Austrii.Muszę to zaznaczyć gdyż przy czytaniu książki da się zauważyć iż p.Knapp pisał wielokrotnie o Polsce sprzed lat.Nie jest to zarzut,jestem z tego powodu niezwykle zadowolona,z przyjemnością przeczytałam o czasach swego dzieciństwa."Orbisowskie" hotele,opis przekraczania granicy przed 1989 rokiem,Pałac Kultury i Nauki w Warszawie,przy każdej okazji autor nawiązuje do nie tak dawnej przeszłości Polski.
  Nie tylko zresztą.
  Takie sprawy jak wszechobecny katolicyzm, ojciec Rydzyk i kuchnia z jej tradycyjnymi potrawami tj. bigos, flaki czy żurek to oczywistość,która po prostu musiała znalezć się w ksiązce o mojej ojczyznie.

     Wiele przyjemności sprawiły mi rozdziały "Niech pan  wraca do domu panie Polański" wbrew pozorom nie tylko o Romanie Polańskim; "Czterej pancerni i pies", "Janosik" czy "Stawka większa niż życie" ( uprzedzałam że będzie o PRLu) to seriale które oglądali znali wszyscy bez wyjątku podobnież i sam autor.
    Drugi równie bliski mi rozdział to "Koło ratunkowe pana Samochodzika" o literaturze. Może wreszcie dzięki panu Radosławowi ludzie zapamiętają że Henryk Sienkiewicz NIE DOSTAŁ Nagrody Nobla z a"Quo Vadis", tu muszę szanownego Pana zmartwić,nie tylko za granicą funkcjonuje to błędne przekonanie.Do dziś niestety w polskich szkołach ( no nie wszystkich) dzieci uczą się tej wierutnej bzdury. Dla odmiany zaś i dobra wiadomość nie jest tak zle z pamięcią o Kornelu Makuszyńskim czy Adamie Bahdaju jak się wydaje.
     Dużym plusem książki jest to że nie skupia się tylko na tym co warto zobaczyć i zjeść ale i na tym jak zrozumieć duszę Polaka. A jak tam jest z tą duszą i Polską w ogóle? Czym różni się Warszawa od Krakowa?Która z kobiet porywa więcej męskich serc Maria Walewska czy Pola Negri? Do czego Markowi Hłasce potrzebny był koń? Jak Leopold Tyrmand wygrał II wojnę światową?
  Na te i inne pytania znajdziecie odpowiedz w książce.

  Ocena książki:  4,5/6

czwartek, 26 kwietnia 2012

Joanna Chmielewska "Książka poniekąd kucharska"

  "Książka poniekąd kucharska" Joanna Chmielewska, wydawnictwo Vers, Warszawa 2000 , z ilustracjami Szymona Kobylińskiego.  Książka jest rewelacyjna jak większość dzieł wychodzących spod pióra tejże autorki. Przeczytałam ją wielokrotnie i za każdym razem mam niezłą zabawę.

  Oto autoreklama ,którą można przeczytać na stronie dwunastej:
   "Niniejszy wstęp należy przeczytać, aby pozbyć się złudzeń.Niech się nikt nie spodziewa rzetelnych,porządnych przepisów ani informacji,jak się, na przykład piecze chleb.Nikt mnie nigdy nie uczył gotować.Nie spędzam połowy życia w kuchni,nie mam na to czasu.Mam wyłącznie doświadczenia własne i cudze oraz jakieś coś tam w genach,bo moja matka gotowała znakomicie."
   Prawda że zachęcające?
   Dalej jest tylko lepiej.Zresztą pisarka nasza miała równie znakomite "nauczycielki" czyli książki kucharskie z których przytacza co ciekawsze zalecenia,oto i one. Zalecenia:
  " Żywe raki lubieją być wrzucane do wrzącej wody.Jest to bezwzględnie najtrafniejsza informacja, jaką udało mi się znalezć w  pouczających dziełach traktujących o sztuce kulinarnej.Nie było jeszcze raka,który by przeciwko temu twierdzeniu protestował.Może i rzeczywiście lubieją.
   Inne komunikaty mają charakter zaleceń,jak, na przykład: Wziąć sześć silnych dziewek kuchennych.( Rzecz oczywista, jest to posunięcie wstępne przy produkcji prawdziwego tortu mokka.Wbrew pozorom,z dziewek części jadalnych się nie wykrawa.)
  Rano wstawszy pościel odrzucić.(Jak Boga kocham też z książki kucharskiej)"

  Co historia to zabawniejsza. Jak choćby o trzech wykształconych panach , elektronikach którzy podgrzewali mięso w puszce na maszynce elektrycznej. Sedno w tym iż puszkę pozostawili zamkniętą. Nie zdradzę co wyszło z posiłku. Niech to pozostanie niespodzianką. O, albo o pewnym specjaliście zaproszonym do Chin którego karmiono najróżniejszymi frykasami, nic mu nie smakowało aż nagle ........ trafili,pełen zachwyt,jeśli ktoś chce wiedzieć czym go nakarmili zapraszam do lektury.

  Kolejną dla mnie ważną sprawą poruszaną w tej książce jest żywienie rodziny przy niskim budżecie, małej ilości czasu a zarazem wielkim apetytem jej członków. Jakich "akrobacji kulinarnych" dokonywała autorka by zwykła zupa ziemniaczana ,kartoflanka codziennie miała inny smak bądz postać? Na czym najlepiej usmażyć frytki? Jak szybko nakarmić gości, lub głodnego małżonka od drzwi wołającego:"Jeść!"  ?Jak przygotować jajecznicę ,która zachwyci najbardziej wybredne gusta? O tym wszystkim i wielu innych radach dowiecie się przeczytawszy "Książkę poniekąd kucharską" ,a ile przy tym anegdotek dotyczących zarówno samej autorki jak i osób z jej otoczenia.

 Dla zachęty jeszcze tylko zacytuję ten fragment: "Na marginesie wyznaję ,iż kwestię przyjęć,z konieczności ,doprowadziłam chyba do stanu szczytowego.Przybyła kiedyś do mnie przyjaciółka,którą chciałam podjąć z  szykanami.Na stole stało piwo i pokrojony żółty serek.
  Przyjaciółka spojrzała na to i z wielkim wzruszeniem rzekła:
  - O Boże,zrobiłaś przyjęcie...?!"


  Wyzwanie wymaga przepisów, najlepiej wypróbowanych, zatem bardzo proszę podaję przepis na parówki w sosie pomidorowym,które często goszczą na naszym stole a są tak łatwe w przygotowaniu że nawet dziecko da radę.

    Parówki w sosie pomidorowym 

   Szklankę wody zagotować,dolać do niej szklankę rosołku z kostki,wołowego albo drobiowego,wwalić i rozmieszać dwie czubate łyżki koncentratu pomidorowego,posolić i popieprzyć.Można dodać pół łyżeczki ostrej papryki.
  Parówki pokroić na małe kawałki,jeśli są w foli,trzeba to rzecz jasna ,zedrzeć,jesli w prawdziwym flaku można to zostawić,wrzucić do garnka z sosem,parówki,nie flak,i poczekać aż się wszystko zagotuje.
  Czubatą łyżkę mąki rozmieszać z sosem, najlepiej w kubeczku i wlać do garnka energicznie mieszając.I znów poczekać na zagotowanie ciągle mieszając. Smacznego!

  Ciągutki 


  Rozpuścić na patelni ze ćwierć kilo cukru i zrobić z niego karmel.W ten karmel włożyć łyżkę masła.Mieszać wściekle.Wciąż mieszając wlać pół słoika śmietanki.Zdjąć z ognia i popatrzeć co z tego wynikło.

  Przyznaję iż rugi przepis nieco zmodyfikowałam zmieniając kolejność,korzystałam przy tym też z innego trochę przepisu.

   A i jeszcze jeden przepis z tym że nie sprawdzony osobiście przeze mnie ale robi on na mnie nieodmiennie spore wrażenie,oto on:

  Bajaderki 
  
  Wyrzucić z domu rodzinę.Na dużą patelnię nasypać tyle mąki,ile się zmieści .Pozostawić to na ogni i poczekać aż cała zbrązowieje.

 W tym momencie dziękuje się Bogu że rodzina sobie poszła ............. Zdjąć z ognia ,bo się spali i tylko lekko podgrzewać. Wrzucić w to ......... ( przepis na str.118. "Książki poniekąd kucharskiej") .

  "Świństwo to było niezmierne ,przez dzieci konsumowane z zachwytem.Jak by wyszło z prawdziwej porządnej marmolady,może nawet z utartą czekoladą, nie mam pojęcia, bo po wojnie już się tego w domach nie robiło.
  Kto chce , może spróbować,ciesząc się przy okazji, że w trakcie mieszania bomby mu na głowę nie lecą,nikt o niego nie strzela i dom się nie trzęsie."

  Chciałabym też zwrócić uwagę na świetne humorystyczne ilustracje dodające uroku książce.

  Wszystkie cytaty pochodzą z książki: "Książka poniekąd kucharska" Joanny Chmielewskiej. 




   Ocena książki:  6/6


  

wtorek, 24 kwietnia 2012

Bohdan Sławiński "Królowa tiramisu"

  Książka trafiła w moje ręce przez przypadek. Zostałam zaproszona do współtworzenia bloga http://literaturapalcelizac.blogspot.com/  za co bardzo dziękuję i obiecuję wreszcie coś napisać. Na liście pozycji do przeczytania przy okazji tego wyzwania była książka p. Bohdana Sławińskiego. I bardzo dobrze! Kiedy tylko na nią spojrzałam stwierdziłam: biorę przyda się do wyzwania.Przyznaję że normalnie nie zwróciłabym na nią uwagi, stoi ukryta wśród powieści dla kobiet tj: "Klub mało używanych dziewic","Poczekajka" czy "Odkurzanie firmamentu" i tak naprawdę nie raz ją tylko omiotłam wzrokiem.

 Powieść jest świetna,właściwie od pierwszych stron mnie porwała, wsiąkłam w nią kompletnie choć bywają i takie momenty kiedy wcale nie jest łatwo. Autor prowadzi czytelnika w świat zarówno realny czasem nawet za bardzo jak i magiczny momentami gubię się w tym podobnie jak u Jerzego Pilcha. Zapominam że nie czytam autobiografii :-)  Naprawdę nie wiem jak wytłumaczyć czym uwiodła mnie ta książka.Językiem przede wszystkim, autor bawi się nim i widać że przychodzi Mu to z łatwością.Zdecydowanie z każdej właściwie strony wyłania się poeta co zresztą nie jest dalekie od prawdy jak informuje notka wydawcy.Jednak najwięcej przyjemności sprawia mi poznawanie kobiet widzianych oczami mężczyzny(o momentami mam wątpliwości co do płci mimo zdjęcia i noty biograficznej na okładce) i nie nie zamierzam słodzić że autor doskonale rozumie duszę kobiety i w ogóle sam jest niczym kobieta. Jednak cały czas czytając mam ochotę wołać "Tak to naprawdę my  kobiety, matki, żony i kochanki, takich a nie innych wyborów dokonujemy,skąd Pan to wie?"
 Z drugiej strony mamy okazję spojrzenia na to wszystko męskim okiem wcale nie tak od nas odległym,może patrzymy po prostu w jednym kierunku?

  Polecam, z pewnością nie jako czytadełko, mam też wrażenie że nie jakaś konkretna historia jest najważniejsza. O czym jest książka? Nie o jedzeniu to pewne choć na siłę i coś do kulinariów by się znalazło.Dziecko - matka, kobieta - mężczyzna, rodzina jest a jakby jej nie było, samo życie po prostu. Nie będę streszczać książki bo jeśli ktoś chce poznać ją dokładnie to przeczyta.Napiszę tylko iż nie jestem rozczarowana, polecam zapoznać się z tą pozycją nie będzie to czas stracony. Mała prośba do bibliotekarek o zmianę miejsca ta książka do babskich czytadeł nie pasuje ani trochę.Może polska literatura współczesna ?

   Czekam na kolejne historie napisane przez p.Bohdana Sławińskiego i by nie było za słodko i miło zwracam uwagę że da się pisać językiem nieco mniej wulgarnym, miejscami jest on niepotrzebny.

   Ocena książki:  5/6