sobota, 18 lipca 2015

"Kto pokocha Psotkę?" Holly Webb - kilka słów o książce i nie tylko.

Autor : Holly Webb
Tytuł : "Kto pokocha Psotkę?"
Przekład : Jacek Drewnowski
Ilustracje : Sophy Williams
Wydawnictwo : Zielona Sowa
Skąd książka ? z biblioteki

                 

   
  Z okładki :
  " Maja jest nieszczęśliwa, bo musi się przeprowadzić i zostawić wszystkie koleżanki. Rodzice liczą, że kot mógłby pomóc dziewczynce przywyknąć do nowego miejsca, więc sprawiają jej niespodziankę i przynoszą Psotkę - prześliczną koteczkę syjamską.
    Maja kocha Psotkę, ale ciągle się gniewa na rodziców i udaje, że kot wcale jej nie interesuje. Biedna Psotka czuje się zdezorientowana i opuszczona. Dlaczego Maja jej nie chce ? "

   Książkę czytałyśmy z córką wieczorami, ma hopla na punkcie kotów i nawet z ostatnich stron książki gdzie znajdują się okładki innych książeczek z tej serii wybrała jako potencjalne lektury tylko te opowiadające o kotkach. Choć właściwie te z pieskami też mogą być , dodała po chwili. Zatem już sama tematyka była dla nas ułatwieniem. Książka nawet ciekawa, zapewne jeszcze niejedną tego typu historię przeczytamy , odkryłyśmy w bibliotece całą półkę zapełnioną przez książki o zwierzakach ( seria "Zaopiekuj się mną" itp. ) co nas nie ukrywam ucieszyło.           
    Swoją drogą dostrzegłam i sporo baśni z różnych stron świata , zapewne również się z nimi zapoznamy. Oczywiście po uprzednim przeczytaniu ich przeze mnie. Zauważyłam że z wiekiem nawet zaczynam baśnie lubić , kiedyś się ich bałam. No nie wszystkich oczywiście ale kilka było takich że aż wywoływały gęsią skórkę.

    Powróciliśmy również do układania puzzli, kiedyś zajmowaliśmy się tym maniakalnie , potem jakoś nam przeszło a teraz ponownie nas ta zabawa pochłania. Ze smutkiem stwierdziliśmy iż w jednych z nich brakuje nam czterech  puzzli ale tylko w jednych , reszta wydaje się być cała. Największe wyzwanie to chyba opakowanie mieszczące w sobie dwa obrazki składające się z pięciuset i tysiąca części , które nasza córka wysypała z woreczków i wymieszała ze sobą , będziemy w nich przebierać niczym Kopciuszek. 

niedziela, 12 lipca 2015

Brett Battles "Czyściciel"

Autor : Brett Battles
Tytuł :  "Czyściciel"
Przekład : Jan Kraśko
Wydawnictwo : Świat Książki
Miejsce i rok wydania : Warszawa 2010
Gatunek : thriller sensacyjny
Skąd książka ?  z własnej półki

  
Źródło zdjęcia : internet


       Z okładki :
 " Jonathan Quinn, pracownik tajemniczego Biura, to zawodowy szpieg >>czyściciel<<, usuwający ślady po sekretnych działaniach różnych organizacji, również rządowych. Nowe zadanie Quinna - zbadać sprawę podpalenia niejakiego Taggerta - zmusza go głównie do ratowania własnej skóry. Kto próbuje zabić >>czyściciela<< i morduje jego kolegów z Biura? Tropy wiodą z USA przez Wietnam do Berlina ,a w rozwiązaniu niesamowitej zagadki pomaga Quinnowi piękna Orlando ... "

   Ciekawa lektura , może nie powalająca na kolana ale czytało się nieźle, sama intryga dobrze zbudowana i trudno ją podważyć . Dużym plusem jest to że akcja dość szybko się toczy. Mnożą się pytania bez odpowiedzi, dość trudno jest wskazać kogoś konkretnego jako sprawcę całego kipiszu ( określenie które pierwszy raz spotkałam albo pierwszy raz zwróciłam na nie uwagę). Osoby przewijające się przez powieść poza może trzema postaciami jakoś specjalnie nie zapadają w pamięć ale dzięki temu jakiekolwiek własne domysły są bardziej skomplikowane.
   Wydawca zdradza że autor pracuje nad trzecią częścią przygód Jonnatana Quinna co bardzo mnie cieszy gdyż z chęcią sięgnę po olejne tomy. Bohater wzbudził we mnie sympatię i z przyjemnością spotkam się z nim ponowie. 

piątek, 3 lipca 2015

David Jeremiah "Aniołowie"

Autor : David Jeremiah  
Tytuł : "Aniołowie"
Przekład : Krzysztof Mazurek
Miejsce i rok wydania : Kraków 2014
Źródło książki : M Wydawnictwo
  


 Z okładki :
  " Powszechne zainteresowanie aniołami sprawia, że otrzymujemy o nich dużo informacji, ale jest wśród nich równie wiele niewiadomych, sprzeczności i podejrzanych spekulacji. W którą stronę się odwrócić i gdzie się udać, żeby uzyskać wiarygodne, znaczące dane? Jak wypracować zrównoważony i solidny punkt widzenia zbudowany na fundamencie realności Boga i  wiecznej prawdy? O tym właśnie jest ta książka. Mimo że prezentuje protestancki punkt widzenia, na pewno będzie cennym źródłem informacji, również dla katolików." 

   Interesująca lektura, w dużym stopniu stojąca w sprzeczności z wizerunkiem słodkich aniołków na walentynkowych kartkach ,czy maleńkich figurek dostępnych w wielu sklepach z dekoracyjnymi artykułami. Obecnego również w prasie , głównie nie ukrywajmy kobiecej gdzie anioły przedstawiane są w daleki od biblijnego przekazu sposób.
   Dzięki tej pozycji przekonać możemy się jak wiele o aniołach mówi Biblia ,byłam zaskoczona tym faktem, autor skrupulatnie przywołuje fragmenty biblijnych ksiąg wspominające o aniołach i na ich podstawie tworzy charakterystykę tej jakże ważnej ,dla osób wierzących, postaci. Powinnam pisać w liczbie mnogiej tak naprawdę, gdyż aniołów jest wiele , jak przytacza nam David Jeremiah.
   Jaka jest prawdziwa rola tych istot, czym się zajmują , jak działają i w czym nam pomagają możecie dowiedzieć się z tej właśnie książki. Podobieństwo ich do ludzi oraz różnice jakie nas dzielą są również przytaczane. Można się nawet zdziwić , z jednej strony oczywiście wynika to z faktu iż autor jest protestantem ( ja piszę to jako katoliczka) ale też z tego powodu iż nie omija tematów i teorii nie do końca jeszcze wyjaśnionych. Jakich ? Zaskakujących, ale jeśli chcecie je poznać zachęcam do lektury. Dla mnie lektura ta była stopniowo dawkowaną przyjemnością , uprzyjemniającą mi wolne chwile.

    Książkę otrzymałam od M Wydawnictwa :-)




  

czwartek, 2 lipca 2015

Marta Sapała "Mniej"

Autorka : Marta Sapała
Tytuł :"Mniej"
Wydawnictwo : Relacja
Gatunek :
Miejsce i rok wydania : Warszawa 2004
Źródło książki :  biblioteka

              


      Zamknęłam książkę już kilka dni temu. Jednak ciągle myślami do niej wracam. Autorka przeprowadziła wraz z grupą ochotników pewien eksperyment. Chodziło o ograniczenie konsumpcji, materializmu, bezsensownego nieraz ( choć nie zawsze ) wydawania pieniędzy. Nabywania rzeczy niepotrzebnych , tyczy się to wszelkich zachcianek. Choć można zastanawiać się co jest zachcianką, co jest z kolei niezbędne do życia. Wprawdzie zostały ustalone pewne założenia, miały być kupowane rzeczy niezbędne , jeszcze lepiej jeśli nabywało się je drogą wymiany a nie kupna.
   Z jednej strony faktycznie udało się , choć nie do końca i nie wszystkim. Mam tu na myśli nie osoby , które z różnych przyczyn zrezygnowały a te , które wytrwały, zdarzały się bowiem różne wpadki. Samo słowo "eksperyment" jest tu ważną wskazówką, nie traktujemy tego choć to trudne jako formy oszczędzania, nie ukrywam że i mnie chwilami ciśnie się na klawiaturę zarzut o wydawanie na bzdury , na wycieczki itp. Dysonans ten bierze się z naszego podejścia iż jeśli się oszczędza i nie wydaje nadmiernie znaczy że nie ma kasy. Skoro jej brak to skąd wycieczki, sporadyczne ale jednak korzystanie z lokali usługowych, imprez nawet i zagranicznych. Dlatego też kładę nacisk na słowo eksperyment, tak jak przy pisaniu o minimalizmie zwraca się uwagę na dobrowolne ograniczenie wydatków.
    Tak sobie myślę dla kogo jest ta książka, z pewnością dla socjologów będzie to wartościowa pozycja, dla osób , które chciałyby spróbować dobrowolnego podkreślam minimalizmu bo mają wrażenie że jednak szastanie kasą i nabywanie coraz to nowych dóbr szczęścia nie daje. Co najwyżej frustrację przy porządkach.
    Problem polega na tym iż póki jest to dobrowolne, póki wiemy że jeśli nie uda się bezgotówkowo zdobyć choćby opisywanego w książce misia to możemy po prostu pójść i go kupić nie ma problemu. Problem pojawia się gdy jest to jedyna możliwość zdobycia potrzebnej rzeczy. Zresztą autorka też to zauważa podkreślając iż w najgorszym razie osoba taka która ogranicza się bo chce a nie musi  po prostu pójdzie i kupi zwyczajnie w sklepie, osoba która do tego jest zmuszona już tego nie zrobi.
    Przyznam szczerze że mnie nie podoba się zupełnie pomysł by za jakieś powiedzmy wytyczne wziąć "minimum egzystencji" . Zgrzyta mi to , wydaje się wręcz kpiną z osób , które żyją na tym właśnie poziomie. Owszem popieram minimalizm , popieram ograniczanie wydatków. Sama uważam że przesadzamy , wydajemy niejednokrotnie więcej niż powinniśmy, czasem niestety więcej niż możemy. Podkreślałam jak ważna jest tu dobrowolność ,problem w tym że ludzie naprawdę żyjący za takie kwoty  z przymusu , dalecy są od dobrowolności. Może błędnie , wbrew zamysłowi autorki odczytuję fragment o tym iż koleżanka oblata w tematach społecznych podsunęła jako wskazówkę to wskaźnik minimum egzystencji, mnie jednak razi już na następnej stronie zastanawianie się co zrobi jedna z eksperymentatorek kiedy skończy jej się tusz do rzęs. Błagam Was to naprawdę jest problem ? Jakikolwiek ? Według mnie nie pomaluje rzęs , żaden problem , zdrowiej , ekonomiczniej i bardziej ekologicznie. Jednak nie ,w zapasie jest jeszcze jeden , może starczy?!