niedziela, 30 grudnia 2012

"Każdy szczyt ma swój Czubaszek" czyli o tym że nie lubię chamstwa.

  Tytuł:  "Każdy szczyt ma swój Czubaszek"
      czyli : Maria Czubaszek w rozmowie z Arturem Andrusem
 Wydwnictwo: Prószyński i S - ka
 Rok i miejsce wydania: 2011 Warszawa
 Ilustracje: Wojciech Karolak


       Wybrałam ten wywiad licząc na miłą rozrywkę w okresie świątecznym. Do pewnego momentu było nawet ciekawie. Maria Czubaszek wyłania się jako osoba ciekawa świata, mająca własne zdanie z którym nawet czasem się zgadzam,  na razie czyli na tyle na ile wyczytałam nie można jej zarzucić hipokryzji co jest sporym plusem. Dardzo podobał mi się fragment w którym wyznaje iż pieniądze są dla niej najważniejsze. Odpowiedz na pytanie  co jest najważniejsze w życiu? :
zródło : lubimyczytac.pl
   
     " To pół na pół .Najpierw poprawnie potem szczerze.Najważniejsze jest zdrowie.Zaraz po pieniądzach.Im dłużej żyję ,tym bardziej uważam ,że pieniądze są potrzebne do wszystkiego.I do tego żeby być zdrowym - odpowiednio się odzywiać ,wypoczywać i , kiedy zajdzie potrzeba ,leczyć.I żeby zapewnić start swoim dzieciom,i godną starość swoim rodzicom.I żeby naprawdę być niezależnym. Na przykład od swojego szefa.Człowiek, który pracuje wyłącznie ,żeby wyzywić rodzinę i zapłacić rachunki ,nie ma odwagi by "postawić się szefowi" .Ba! Nawet miłosć która ponoć jest najważniejsza ,kiedy ludzie myślą tylko o tym by związać koniec z końcem i co wsadzić do garnka,można włożyć  między bajki"  

   Czyż to nie święte słowa?

     "Prawdziwej miłości nie zaszkodzi nawet małżeństwo"  
  
    Wyłania się osoba niebanalna,oryginalna i bez względu na wszystko mająca chyba sporą odwagę bycia sobą. Otwarcie wspomina o tym co dla wielu z nas jest tabu i przyznaję że nawet mi to odpowiada.
 
     Interesujący jest fragment w którym rozmówcy wspominają o pracy magisterskiej Eweliny Paszko , (na polonistyce UJ ) pt : "Dowcip językowy w słuchowisku radiowym Marii Czubaszek >>Dym z papierosa<<" 
     Nie wiem czy mogę cytować ,zatem dla zachęty tylko jeden przykład pierwszy :
 
      
 
  "zaknedlował" - ... zaknedlować według Cioci znaczy tyle ,co  zakneblować knedlem ze śliwką"

    Sama Maria Czubaszek mówi o tejże pracy: " A ja nie miałam pojęcia ,że ja to wszystko robię .Że modyfiuję,łamię ,nie podejrzewałma siebie o paralele,że już o homonimii nie wspomnę" 

     Sympatycznie? Miło? Z humorem ...  Tak ,niestety do pewnego momentu. Konretnie, do strony 114 . Kolejnych już nie przeczytałam , i nie zamierzam czytać. I nie obraziłam się bo ja mawiała Mira Michałowska a co przytacza p.Czubaszek " Obrażają się tylko kuchty" ;-) 

   Artur A. : No to żebym nie zapomniał - z czego jesteś dumna?
   Maria Cz. : Z żartu,jaki wymyśliłam .Tam była taka pani, za którą nie przepadaliśmy.Wieczorami kiedy  jeszcze nagrywaliśmy,ona już zaczynała sprzątać.Bo ona tam sprzatała.Nie lubilismy się nawzajem i nie ukrywalismy tego.Zaczęliśmy kombinować,jak by jej zrobić jakąś przykrość .I to ja wpadłam na pomysł ,jak można ją przestraszyć! Wzięłam rajstopy ,wypchałam je szmatami i powiesiłam na zyrandolu w pokoju,w którym nagrywaliśmy audycje.Z ulicy przez okno ,padało światło latarni i przy zgaszonym świetle wyglądało to jak nogi wisielca.Przyszła w nocy postrzątać. Narobiła wrzasku,pogotowie było.Śmieszne ,nie?

  Nawet jeśli przyjmiemy że to żart z czytelnika, to wyjątkowo niesmaczny, Na tyle by zrezygnować z dalszej lektury,ja tak zrobiłam.  

   

     
 
  
 
   

wtorek, 25 grudnia 2012

Zamiast świątecznego obżarstwa i hipokryzji.

    Warto się zastanowić nie nad tym co dostałam/łem a nad tym co mogę dać!
             
                   http:// www.unicef.pl/nmaction/akcja/umieramzglodu/54 

    Przerażające są dane dotyczące głodu na świecie Afryka to to co najgłośniejsze, najbardziej medialne ,dobrze się sprzedaje nawet mimo oskarżeń akcji wszelakich dotyczących ratowania życia i zdrowia ludzi tam cierpiących. Nie ukrywam że marzycielką przestałam być już dawno i wiem że nie ma nic za nic. Pewnie że powoduje to moralne wątpliwości, ale co ich nie powoduje ? 

    Indie , nędza i głód ,luksus i dostatek tworzą specyficzną mozaikę. Oto co napisała na ten temat Paulina Wilk :

     "Wiele miast i miasteczek obywało się dotąd bez wysypisk, nawet bez większych śmietników. Nieliczni, których życie było tak dostatnie, że pozostawiało resztki, wystawiali je za drzwi. O świcie znikały. Ludzie najubożsi i zwierzęta - uliczne psy, koty, szczury i kruki - mają tu w potocznym języku tę samą nazwę: padlinożercy. Przegrzebują odpadki, odzyskując wszystko, co jeszcze da się zużyć. Każdy kawałek sznurka, nadgniły banan, zgnieciona butelka i skrawek folii zaczną nowe życie. W rynsztokach i obramowanych niskim murem niby-śmietnikach zostaje tylko bura, gnijąca maź, którą śmieciarze przenoszą na głowach, w cuchnących kubłach i na tacach, do ciężarówek. To praca dla niedotykalnych, najniżej urodzonych, których - formalnie rzecz biorąc - w demokratycznych Indiach już nie ma. A jednak są. I jak przodkowie czyszczą kanały, latryny, śmietniki. Nie wyręcza ich maszyna ani technologia. Pracują gołymi rękami. Ostatnio roboty przybywa. W niektórych dzielnicach śmieci jest więcej, za dużo."  

    Artykuł dostępny : podróże gaeta.pl   

   Polska Akcja Humanitarna i Janina Ochojska to organizacja która znana jest najbardzej z tzw. Pajacyka ,mieszane mam uczucia co do akcji SOS ,która w skrócie pokega na tym że deklarujemy ( i potem to robimy!!!) pomoc finanasową od 10 zł miesięcznie,można zapłacić też całość na raz. Co mnie ,zresztą nie tylko w tej akcji drazni? ano to że dostaje się legitymację ( phi pusty smiech) i upominki. Uuu a nie lepiej byłoby te pieniądze z upominów i legitymacji przeznanczyć na samą akcję ? 

     Bieda jest wszędzie i zawsze będzie, ale można coś zrobić by móc spojrzeć sobie w twarz stojąc przed lustrem. Egoizm ano egoizm.
  

    Na zaończenie tego monotematycznego wpisu zachęcam do jeszcze minimalnego wysiłku, do przeczytania zamieszczonego ponieżej cytatu.BO to tylo nam się wydaje że bieda i gód są daleko a nie są. I nie trzeba w tym celu szukać danych a Ameryce, spójrzmy na własne podwórko. Zachęcam.
   
 
   "Codziennie 200 tys. dzieci niemal głoduje, a co piąte - nawet jeśli nie jest głodne - odżywia się tak źle, że nie może normalnie się rozwijać. Smutne, prawda? Ale czy problemy Trzeciego Świata muszą nas aż tak zajmować? To nie są jednak dane z Bangladeszu, ale wyniki badania przeprowadzonego pół roku temu przez firmę badawczą MillwardBrown SMG/KRC w Polsce." 

          

  

czwartek, 13 grudnia 2012

Przeznaczenie ciąg dalszy

    

   Autor : Inger Harriet Hegstad
   Tytuł tomu 7 : "Szczęśliwa dolina" (org. "Vakkerdalen")
   Tytuł tomu 8 : "Droga do doliny" ( org. "Vakkerdalen;Grottens hemmelighet" )
   Tytuł tomu 9 : "Tajemnica jaskni" ( org. "Grottens hemmelighet" )
   Tłumaczenie :
            tom 7  -  Zuzanna Byczek
            tom 8  - rozdz. 1 - 3 Zuzanna Byczek
                          rozdz. 4 - 13 Małgorzata Jacyna
            tom 9  - Małgorzata Jacyna

 
         W szpitalu dla umysłowo chorych umiera Anna ,żona Ivera. Wbrew pozorom Iver tę stratę bardzo przeżywa, choć zdecydowanie to śmierć Gurine wprowadzi najwięcej zmian w życiu mieszkańców Gronvoll. Kari ucieka przed chorą zemstą gospodarza, jej chata ulega unicestwieniu w pożarze, poar ten pozostaje tajemnicą ,ktorą na darmo starają się rozgryzć okoliczni mieszkańcy.
     Śladem Kari,po śmierci sej przybranej matki udaje się Hansine. Droga jest niebezpieczna ,w końcu po groznym spotkaniu z przestępcą Hansine ucieka,gubi niestety mapę.
      Czy mmo to w dolinie znajduje schronienie? Mama wrażenie że ta dolina kryje poza złotem coś strasznego. A już skojarzenie z SoLL jest tak silne że odnoszę wrażenie iż czytam niejako historię doliny w czasach po Ludziach Lodu. Wiadomo że opustoszała, kto wie co tam się działo? Uprzedzam nadgorliwych to tylo moje luzne skojarzenia nie liczę lat ani nie sprawdzam na mapach niczego od pochodzenia autorek na pochodzeniu bohaterów skończywszy.
         Ukochany Hansine , po sprowokowaniu zabija swego przeciwnika i ucieka. Czy złączy się z Hansine, czy jednak Go znajdą i skażą ?  Może dowiem się w następnym tomie.

       W czasach współczesnych zaś romans Rity z Johannesem można powiedzieć rozwja się mimo przeszkód, podążają na razie po omacku za wspomnieniami babci Rity która jest chora i nic nie pamięta albo co pewniejsze udaje tylko niepamięć. Oczywiście śledzi ich były już narzeczony Rity, Johannes okazuje się również nie jest wolny . Widać już jak na dłoni dlaczego wolę dawne czasy.  


   

środa, 12 grudnia 2012

Antybiotyki ....

  Z okładki :

   "Szpital w Los Angeles notuje coraz częstsze nieuleczalne przypadki zakażeń bakteryjnych. Doktor Marcus Ford, specjalista w dziedzinie infekcji, obawia się wybuchu epidemii. Wkrótce zaczyna chorować jego trzynastoletnia córka. Stan dziewczynki pogarsza się z dnia na dzień. Jedyną szansą dziecka jest Omega - nigdy nie wprowadzony na rynek tajemniczy antybiotyk nowej generacji. Ford postanawia zdobyć lek. Ktoś zaciera jednak wszelkie ślady istnienia Omegi... Ktoś, kto nie cofnie się nawet przed zbrodnią..." 

lubimyczytac.pl

    Autor : Patrick Lynch
    Tytuł : "Omega"
   Tytuł oryginału : "Omega"
     Przełożył : Marek Mastalerz
  

      Patrick Lynch to pseudonim spółki autorskiej ( Philip Sington i Gary Humphreys) brytyjskich mistrzów thrillera medycznego ,porównywalnych z Michaelem Crichtonem .Zadebiutowali książką "Nosiciele"( "Polisa" ,"Zwiastowanie" i "Ósemka" to kolejne tytuy ich powieści) ) która natychmiast stała się bestsellerem .Oszałamiający sukces autorów potwierdzają sześciocyfrowe sumy,za jakie na całym świecie kupowane są prawa do wydania ich powieści
                                                   jak donosi wydawca 

  
      To moja pierwsza powieść tego duetu ,myślę jednak że nie ostatnia. W skrócie, jest to opowiesć o zagrożeniu jakie sprawia zbyt wielki dostęp do antybiotyków ich nadużywanie oraz stosowanie bez potrzeby, nie stosowanie się do zaleceń lekarza. Wiemy i sami pewnie też stosowaliśmy sntybiotyki do byle schorzenia prosząc: "Panie dotorze ale ja muszę być w pracy, muszę dostać antybiotyk!" , zapewne mamy na sumieniu przerwanie antybiotykoterapii gdy tylko ustały objawy choroby bo juz nie trzeba , bo a nóż ten antybiotyk jeszcze pózniej się przyda, podanie leku komuś z rodziny bo nam pomógł i kilka tabletek zostało to kolejny błąd.No, kto nie ma tego na sumieniu? 
     Wszystkie te zachowania plus zalew antybiotyków w hodowli zwierząt tj. świnie czy kury powoduje że bakterie stają się na jedyną naszą broń odporne. Słyszeliście o tym? Pewnie że tak, bo na każdym kroku można się natknąć na te informacje. 
   Patrick Lynch pokazuje nam jak to będzie wyglądać, ludzie chorują, ot gronkowiec, jad kiełbasiany ( tu czekało na mnie małe zaskoczenie)  i kompletna niemożność wyleczenia nawet za pomocą zwykłych,następnie już rzadziej stosowanych o szerszym zakresie antybiotyków.Paskudztwo się uodporniło. To tak w wielkim skrócie, walka z czasem i z nauką by ocalić życie chorych. Prywatnie mam nadzieję że powiesć ta sprowadzi  opamiętanie na ludzi.
   Hm i piszę to zażywając doxycylinę  oraz mając wszystkich domowników w trakcie leczenia antybiotykami. Życie! Ot co!
  Powieść świetna a co ratuje naszego bohatera i życie jego pacjentów? Przeczytajcie.

    Ocena książki : 4,5/6


     

poniedziałek, 10 grudnia 2012

"The Walking Dead, Żywe Trupy. Narodziny gubernatora" Robert Kirkman i Jay Bonansinga

   Autor : Robert Kirkman i Jay Bonansinga
   Tytuł : " The Walking Dead.Żywe trupy.Narodziny gubernatora "
   Tytuł oryginału : " The Walking Dead : Rise of the Governor "
   Tłumacz : Bartosz Czartoryski
   Wydawnictwo : Sine Qua Non
  

           Na początku był chaos , tak z pewnością chaos ,podarujemy sobie może historię całej ludzkosci lądując w trochę bliższej nam przeszłosci czyli dzieciństwie  Roberta Kirkmana bo to od jego pasji i zamiłowania do tematyki zombie wszystko się zaczęło. Nawet nie będę udawać że znam filmy G.A.Romero twórca "Night  of the Living Dead " i "Dawn of the Dead" ,niemniej dzięki Bogu za ich pojawienie się. Dzięki nim mamy okazję do oglądania najwspanialszego serialu o żywych trupach jaki powstał na świecie : "The Walking Dead".



 Robert Kirkman nie miał łatwej drogi na szczyt, okupiona została ona nie tylko cięzką pracą ale i kłamstwem, oby nigdy nie stało się prawdą. By wydać "The Walking Dead" ( komiks ) posunął się do małego oszustwa, mianowicie oświadczył iż odpowiedzialni za wirusa są kosmici, ziemianie oczywiście nie zamierzają się poddać i szykuje się zjawiskowa wojna światów pomiędzy kosmitami i Ziemianami. Ach ta wyobraznia toż byłby to koszmar jakich mało, aż mnie dreszcze przeszły.

Zródlo zdjęcia booklips
Robert Kirkman
  Serial został przyjęty równie gorąco jak i komiks ,podbił serca widzów na co dowodem są wrzące wręcz fora tematyczne ,szczególnie w okresie przerw między emisjami; jak i oglądalność wszystkich trzech (na razie)  serii  i każdego odcinka z osobna. Nie ukrywajmy że nie jest to jakiś zwykły horror z masą krwi i strachu bo żywe trupy o czym wszyscy wiemy są tylko tłem dla pokoazania psychiki człowieka w sytuacjach ekstremalnych. Nie jest istotne czym i ilu szwędaczy zabiją bohaterowie ale to czy i jak przetrwają, czy pozostaną ludzmi? A może okażą się gorsi od nieumarłych? To jest to co wciąga. I rzecz jasna świetna gra aktorów. Wiem, wiem są i słabe punkty (role) ale szybko i intensywnie krytykowane, a co najważniejsze za tą krytyką idą działania scenarzystów.

  Uspakajam wszystkich którzy chcieliby sięgnąć po książkę  nie znając serialu, mogą to zrobić ze spokojem. Jedyną łaczącą te dwa twory postacią jest Philip - gubernator, nieznajomość komiksu równiez nie jest przeszkodą, pierwszy tom trylogii ( bo bedzie trylogia) to opis tego w jaki sposób gubernator stał się tym kim jest w chwili kiedy pojawia się w życiu Andrei i reszty.
  Poznajemy Gubernatora oraz jego towarzyszy na poczatku epidemii, oczywiście uciekają ,przenosząc się z miejsca na miejsce szukają schronienia, wsród nich jest też Penny mała siedmioletnia dziewczynka. Usiłują dotrzeć do punktu "uchodzców" w Atlancie , po drodze niejednokrotnie tracą schronienie czasem ze swojej winy czasem wręcz przeciwnie. Grupa trzech mężczyzn znających się od szczenięcych lat mająca za sobą niejedną imprezę ma szansę się sprawdzić , w warunkach skrajnie odmiennych.
  Dla mnie jest to powieść psychologiczna, podobnie jak w serialu całą resztę uważam za tło. Ukazane są stosunki między ludzmi jedni się znają , są ze sobą blisko bardzo blisko mam na myśli więz teoretycznie nierozerwalną między ojcem a dzieckiem ,inni wręcz przeciwnie, jak to w życiu bywa jeden za drugiego oddać jest w stanie życie, inny bez wahania wyrzuci drugiego na pewną śmierć w imię czego? Przetrwania? Nie to byłoby jeszcze zrozumiałe, tu bezsensownie ktoś pokazuje że ma władzę nad życiem i śmiercią innych tylo dlatego że ten inny jest akurat słabszy. Poznajemy też miłość silniejszą niż śmierć. I co najwazniejsze obserwujemy Gubernatora,jego wewnętrzną przemianę i to co spowodowało że stał się taki jaki jest.Czy usprawiedliwia to jego bezduszne postępowanie? Czy po przeczytaniu można powiedzieć "Boże, teraz Go rozumiem" ? I to jest najciekawsze , ale by się dowiedzieć i mieć również swoje zdanie trzeba przeczytać książkę. Wierzcie mi że nie będzie to czas zmarnowany.

  Trudno mi coś więcej napisać o samej akcji ponieważ nie chcę zbyt wiele zdradzić zarówno potencjalnym czytelnikom jak i  maniakom serialu zatem jakos tak okrężnie się starałam i mam nadzieję że o co jak o co ale o zdradznie treści obwiniać mnie nie można.  Tym bardziej że jak uczy życie nawet treść komiksu nie jest w stu procentach przeniesiona na mały ekran. Choćby Carol i jej córka Sofia czy niewystępująca w komiksie postać młodszego Dixona w którego wciela się Norman Reedus. Dla niewtajemniczonych w komiksie ginie Carol a przeżywa Sofia , w serialu odwrotnie zaś postaci Deryl'a w ogóle nie było. Norman Reedus czymś jednak ujął twórców na castingu i dla Niego dopisano rolę,na casting zgłosił się chcąc grać starszego z braci Merle'a też całkiem ciekawą choć dużo mniej sympatyczną postać.

    Wracając do sedna. Powieść świetna, trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony a szwędaczy nawet specjalnie się nie zauważa ,jak wspomniałam robią za tło dla ludzkich instynktów. Jednak uprzedzam powieść jest krwawa, sporo przemocy i scen miejscami obrzydliwych o specyficznym ,wulgarnym co tu owijać w bawełnę, języku. Z drugiej jednak strony nie jest to miejsce na dworskie maniery i mam wrażenie że przekląłby nawet Pierce Brosnan ,znany z ról gentelmanów,i dobry w nich jak mało kto.

   Ocena książki : 7/6   ;-)

  
   Czekałam na nią długo, bardzo długo i poza "Dziennikiem" Pilcha była to najbardziej przeze mnie wyczekiwana książka w tym roku. Nie zawiodłam się .Mało tego chcę więcej i pytam dlaczego dopiero za rok ,no mniej niż rok ale pazdziernik? I kto tu mówi o bezdusznym podejściu do drugiego człowieka?

 

    Książka wprawdzie i tak byłaby przeczytana,niezależnie od wyzwania u Sardegny ale idealnie się nadaje zatem grudniowa Trójka e - pik , powieść z dreszczykiem. 

   


 
        

 

 

sobota, 8 grudnia 2012

Charlaine Harris " Prawdziwe morderstwa"

  Autor : Charlaine Harris
  Tytuł : "Prawdziwe morderstwa"
  Tytuł oryginału : "Real Murders"
  Tłumaczyła: Martyna Plisenko
  Wydawnictwo : Replika


     Główną bohaterką jest Aurora "Roe" Teagarden ,bibliotekarka, członkini klubu "Prawdziwe morderstwa" . Klub ten zajmuje się omawianiem autentycznych zbrodni z przeszłości. Niespodziewanie zaczynają ginąć ludzie,zabójca wzoruje się na innych popelnionych już przestępstwach, co dodaje smaczku w końcu wszystko to dzieje się w środowisku "pasjonatów" i każdy może okazać się winnym.
 Sympatyczne czytadełko na jedno popołudnie ale też niczego więcej nie chciałam. Wiadomo już że będzie kolejny tom z przygodami Aurory ,z przyjemnością spotkam się z nią ponownie.
  Autorka napisała też całą najbardziej chyba z jej twórczości znaną serię "Czysta krew" o wampirach  oraz  cztery powieści w których główna bohaterka, sprzątająca mieszkania amatorsko prowadzi dochodzenia w sprawach zabójstw. Zastanawiam się gdzie umieścić "Prawdziwe morderstwa" i napisać muszę że  mimo iż wszystkie powieści niezależnie od gatunku  napisane przez Panią Harris są na jednym poziomie, niczym specjalnym się nie wybijają ale też nie sprawiają zawodu. Poczytać można , zdecydowanie jednak lepiej wypożyczyć niż kupić.
  Zdradzę jeszcze tylko że najciekawsze dla mnie były momenty gdy Aurora się ubierała, ne nie chodzi o podglądanie a o schematyczne spojerzenie autorki na strój bibliotekarki taki trochę wręcz pensjonarski. 

   W poszukiwaniu zdjęcia okładki trafiłam na lubimyczytac.pl i tam czytam żeby zwrócić uwagę na to iż powiesć powstała 20 lat temu, dlatego też nie ma telefonów komórkowych czy internetu. przyznam że do momentu przeczytania tego na w/w stronie w ogóle nie zauważyłam tych "braków".


 Ocena książki : 4/6

piątek, 7 grudnia 2012

Komisja Dobrego Porządku w Poznaniu 1780 - 1784

TytułKomisja Dobrego Porządku w Poznaniu 1780-1784
AutorBogna Tyszkiewicz
WydawnictwoWydawnictwo Miejskie
Oprawamiękka
Rok wydania2005
 
 
 
     Komisje Dobrego Porządku utworzył Sanisław August Poniatowski 1 czerwca 1765 roku dla Starej i Nowej Warszawy .Sejm w 1768 roku zdecydował o utworzeniu KDP dla wszystkich miast królewskich .
Do ich kompetencji należał nadzór nad fnansami miejskimi,kontrola działalności cechów rzemieślnichych i gildii kupieckich.Decydowały o remontach w miastach ,o pozwoleniach zakupu domów bądz tego wprost wymagały w stosunku do osób Poznaniakami a nawet i Polakami nie będącymi a chcącymi do cechu należeć.
   Nadano komisji sporo zadań , miału podzwignąć i upadku zarówno handel,rzemiosło jak zająć się podatkami, rozliczenimi, spłatą dugów, odzyskiwaniem nienależnie zajmowanych ziem. Co brzmi znajomo ,czyli temat wciaąż aktualny po zabronieniu dzidziczenia majątu przez zakonników zajęto się i płaceniem przez nich podatków.
 
         Sporo radosci przyjemności sprawiło mi sprawdzanie nieznanych mi określeń, nie wiem jak inni czytelnicy ale ja lubię czytać książkę,która zmusza mnie do poszukiwań wyjaśnień w innych zródłach ,zachęca do szukania informacji w encyklopediach, słownikach czy internecie.
 
    Taki partacz przykładowo, potocznie kojarzy się ze spartaczeniem jakiejś pracy, zadania, a jak to było w owych czasach? Ja nie wiedziałam, sprawdziłam i mam nadzieję że zapamiętam. Zachęcam Was do tego. Nazwy zawodów nieistniejących , coś pysznego a ile radości gdy człowiek wie albo dobrze się domyśla. Podatki, hm to jest dopiero ciekawy temat takie rynsztokowe ,podymne albo półdymne ach jak przy tym wyobraznia pracuje ,też nie zdradzę cóż to jest.
 
 
 Sporo fragmentów kiedy się je czyta powoduje że człowiek się zastanawia jakim cudem przez tyle lat nic się nie zmieniło? Bądz jak w przypadku gaży dla członków komisji , nachalnie pobrzmiewa pytanie dlaczego to akurat uległo zmianie?
 
 Gdyby tak dzisiaj ,choć to już trochę pózno, zastosować poniżej zacytowaną zasadę:
 
   "Ponieważ... >jest prawdziwą każdego społeczeństwa spokojnością i Jego (...) pomyślnością ,gdy się własnym, (bez cudzego)obchodzi majątkiem< ,więc Komisja Dobrego Porządku surowa zakazała miastom i cechom zaciągania długów"  
 
   
Jednak najsmaczniejszy kąsek pozostawiłam na koniec. W Aneksie zawarta jest treść ustaw dla miasta Poznania w roku 1780 ustalonych.
 
  Ocena ksiązki : 5,5/6
 
   

środa, 5 grudnia 2012

Saga Przeznaczenie tom 5 i 6

   Autor : Inger Harriet Hegstad
   Tytuł oryginalny serii  :  Fiolsteinen
   Tytuł oryginalny tomu 5 : "Morke skyer" ( "Ciemne chmury" )
lubimyczytac.pl
   Tłumaczyła tom 5 : Elżbieta Kobyzew - Głabska
   Tytuł oryginalny tomu 6 : "Morke skyer :Vakerdalen" ( "Klątwa")
   Tłumaczyły tom 6 :
       rozdz. 1 - 4   Elżbieta Głabska - Kobyzew
       rozdz. 5 - 10 Zuzanna Byczek
 
      Dla lepszej orientacji pozwolę sobie spisać ściągę zawartą w książce ,dotyczącą głównych postaci występujących w tej powieści rzece.


     Najważniejsze postacie :
  lata 1824 - 1839
  
    Gurine Jakobsdatter  -  siostra gospodarza Gronvoll
    Hansine Gurinedatter - porzucone dziecko ,które wychowuje Gurine (stąd córka Gurine)
    Iver Gronvoll  - młodszy brat Gurine gospodarz Gronvoll
    Anne Gronvoll - żona w/w
    Jakob Mattias Gronvoll - niezyjący już syn Anne i Ivera
    Marie Solstad - sąsiadka,przyjaciółka Gurine
   Torbjorn Solstad - syn Marie
    Tora Solstad - córka Marie
    Kari - stara kobieta mieszkająca w lesie ( moja ulubienica)
    Solveig - narzeczona Torbjorna

   rok 2006 

    Rita Dalen - nauczycielka
    Roger - były narzeczony Rity
    Johannes Berg - archeolog 

  
    Śmierć Jacoba Mattiasa sprowadziła na szczęśliwe od jego urodzenia Gronvoll ciemne chmury. Nastał czas rozpaczy ,smutku i rozrachunków.Jedna tragedia pociągnęła za sobą kolejne.
    Zrozpaczony Iver staje się bezwzględny ,w swoim chorym umyśle dochodzi do wniosku że to Hansine jest winna tych wszystkich nieszczęść , hmm czyżby miało się rozpocząć polowanie na czarownice?Zaczyna się to co lubię najbardziej,będąć oczywiście całym sercem i duszą po stronie czarownicy. Kari również przeczuwa niebezpieczeństwo i na wszelki wypadek informuje Hansine gdzie będzie można ją znalezć jeśli zniknie, mam nieodparte wrażenie że jest to jednocześnie "adres" pod tórym jej mała przyjaciółka również będzie mogła szukać pomocy.
   Nie byłaby to typowa saga gdyby nie było miłości dorastająca powoli Hansine ( przypominam iż Raija miała już dziecko) wkracza na tę z góry przeznaczoną jej przez gatunek ścieżkę ...

   Moje ulubione sagi to oczywiście "Saga o Ludziach Lodu","Córy życia" i "Raija ze Śnieżnej Krainy"  mam nadzieję że "Przeznaczenie" mnie nie rozczaruje,można się domyślić czego oczekuję.

  

     

 

 
   
    
  
   

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Do czego przydają się święci?

       W naszym domu panuje angina, zaatakowała najpierw najamłodszą latorośl a teraz i starszą. Wiadomo że utrzymanie dziecka w pozycji leżącej, jeśli jest już przytomne łatwe nie jest. Podobnie zresztą jak opanowanie marudzenia i wymyślenie ciekawego zajęcia sprawiającego frajdę zarówno dziecku jak i rodzicowi. Gotowe zabawki jednak szybko się nudzą a maluch narzeka płaczliwym tonem "Mama ja chce sie bawić" i co tu wymyślić?
    Jako że w tym roku stawiam na minimalizm i ograniczenie nie tyle wydatów co sterty zbędnych przedmiotów pomyślalam co by tu zrobić, przypadkiem znalazłam rozwiązanie. Całkiem nie dawno mieliśmy miłego gościa .Osoba ta w przeciwieństwie do mnie cechuje się cierpliwoscią okazywaną moim dzieciom i obcą mi pomysłowością w dziedzinie zabaw. Dziękuję przy okazji za wizytę!!! Przechodzę do sedna, moja córka jak się okazało lubi zabawę polegającą na łączeniu w pary wymieszanych ze sobą obrazków.  Wpadł mi dzś w ręce kalendarz na rok 2012 z Przewodnika Katolikiego,który służył nam całe 11 miesięcy, wczoraj został przez syna zastąpiony nowym.
   Obejrzałam go i wpadłam na pomysł że rozłożę osobno wszystkie strony a z okładki wytnę małe obrazki prezentujące fotorgafie 12 świętych ,obecnych na kartach w  kolejnych miesiącach.Zadaniem córki było połączenie małego obrazka z dużym.Miała niezłą zabawę, przyznam że i mnie sprawiło to wielą frajdę. Poniżej fortorelacja.



    Pierwsze zdjęcie, Irenka szykuje się do układania par.

                                               
  Efekt pracy małych rączek. Mnie się podoba, choć jaość zdjęcia pozostawia wiele ....


     

   A to dumna z siebie panienka , chora jak widać światło jej przeszadza a jeszcze lampa z telefonu .Najważniejsze że zabawa była przednia.

niedziela, 2 grudnia 2012

Szczęsliwego Nowego Roku!!!

    Dziś ,co rzadko się zdarza ,byłam w centrum handlowym. Pominę nazwę gdyż nie jest istotna i nie ma żadnego związku ze sprawą którą chcę poruszyć. Idę sobie popatrując na wystawy, bez zainteresowania ,raczej chciałam zabić czas. Empik był jeszcze zamknięty cóż mi zatem pozostało, oczekiwałam na otwarcie apteki jedyną rzeczą która sprawiłaby mi przyjemność była ksążka, no cóż nie wszystkie życzenia się spełniają.
    Na jednej z wystaw czytam nagle: "Szczęsliwego Nowego Roku!" , przeszłam i  zawróciłam by sprawdzić czy może nie mam omamów. Nie. Napisane jak wół,inna sprawa że w odwrotną stronę, czyli żeby to przeczytać jak przyzwoitość nakazuje należy być wewnątrz owego przybytku.

   W pierwszej chwili pomyślałam: "O nie ,to już przesada." Prawie przyłączyłam się do osób które wiecznie narzekają, na to że Boże Narodzenie w sklepach zaczyna się we wrześniu, nie neguję tego że bardzo szybko w sklepach różnego typu zaczynają sprzedawać towary  związane z tym  wydarzeniem. To fakt. Jednak w czym to komu przeszkadza? W końcu jesteśmy dorosłymi ludzmi ( bo nie o dzieciach myśę to pisząc) i spokojnie możemy sobie ominąć kontrowersyjne regały,kosze czy całe stoiska. W normalnych zakupach to nie przeszkadza a nasze irytacje mam wrażenie dotyczą raczej tego że chcielibyśmy coś z tego kupić a nie możemy z różnorakich powodów.
 Wracam do sedna.
 Zatem postanowiłam spojrzeć na to od innej strony. Zwykle nowy rok kojarzy nam się z nowym początkiem, postanowieniami noworocznymi dotyczącymi zdrowia, wyglądu,relacji między ludzmi czy naszego rozwoju czy to duchowego czy  intelektualnego, choć kto powiedział że oba nie mogą iść w parze?
 Stwierdziłam że te życzenia mogą być tak naprawdę wstępem do realizacji postanowień, bo co z tego że obiecam sobie  iż zawsze już od pierwszego stycznia będę mieć porządek jeśli rano tego dnia wstaję w mieszkaniu zagraconym, zapuszczonym i na starcie już mi się nie chce? Poza tym jeszcze działa i stare powiedzenie że jaki pierwszy dzień nowego roku taki cały rok, a kto chciałby cały rok sprzątać? I już mamy argument za tym by jednak odłożyć porządki na kolejny dzień , jak to wychodzi w praktyce? Hmm ...

  A gdyby tak zatem już grudzień potraktować jako start w lepsze,ciekawsze bardziej zorganizowane życie? Jeśli chcę mieć wspomniany porządek może warto grudzień przenaczyć na sprzątanie, segregację itd. a w poranek pierwszego stycznia wstać w idealnie posprzątanym mieszkaniu? W końcu jaki pierwszy .... Chcę schudnąć , to może właśnie w grudniu już zacząć ,pierwsze postępy akurat przypadną w Sylwestra a ne ma lepszej zachęty nż zachwycone spojrzenia meżczyzn i zawistne kobiet, akbo odwrotnie jak kto chce,proszę sobe wstawić odpowiednio.

   Chcę nauczyć się nowego języka, to materiały warto zacząć zbierać i przeglądać wcześnej tak by startować z gotowym planem nauki. chcę poszerzyć swoją wiedzę w jakiejś dziedznie? Warto wczesniej czytaj w grudniu zrobić spis lektur do przeczytania, filmów naukowych do obejrzenia autorytetów do wysłuchania a nie z rozwianym włosem chaotycznie zaczynać od szukania podstaw, a nóż akurat internet siądzie, bibloteka zamknięta i pretekst do przesunięcia zajęć gotowy. A tak, od rana siadamy sobie z zaplanowaną lekturą czy oglądamy film z przyjemnoscią że wreszcie tym razem się udało zacząć, a jak zaczęliśmy to warto kontynuować choćby dlatego że tyle już wysiłku w przygotowania włożyliśmy.

  Najzwyczajniej w świecie  ,niech stare przyzwyczjenia idą sobie precz ze starym  rokiem a nowe ,warto by było by były już choć trochę prawdziwymi ,niewymuszonymi i oswojonymi czynnościami z którymi powitamy Nowy Rok :-) 

    Tego Wam jak i sobie życzę! Szczęsliwego Nowego 2013  Roku !!!
   
    Spójrzcie na liczbę ,tego nie można przegapić ;-)