niedziela, 31 sierpnia 2014

Międzynarodowy Dzień Blogera ? Czyli należy nam się prezent!

   Skoro dziś jest Międzynarodowy Dzień Blogera a ja w czasie porządków znalazłam na swojej półce trzy tomy listów Henryka Sienkiewicza postanowiłam zrobić Wam prezent. Teoretycznie powinno być dziś losowanie ale skoro nie wiedziałam o Dniu Blogera nie mogłam wcześniej zrobić konkursu. Poza tym nie pamiętałam tez o Sienkiewiczu , gdyby nie pewna dyskusja i poszukiwania "Bez dogmatu" , którego to oczywiście okazało się nie mam już ( a miałam !) no ale po wiadomym wydarzeniu sprzed kilku miesięcy do dziś nie odtworzyłam listy książek nic dziwnego że mam w nich bałagan.   
    Ok przechodzę do rzeczy , do wygrania powiedzmy wygrania , jest komplet trzech tomów listów widoczny na zdjęciu poniżej.


    Osoby które chciałyby ten skromny prezent otrzymać proszone są o wpis pod postem. Jak zwykle nie trzeba nic do niczego dodawać, o niczym informować ( poza wpisem o chęci posiadania) nigdzie dodatkowo nie trzeba klikać nawet lubić mnie nie trzeba. Jedyne co trzeba , tym razem trzeba prowadzić blog. W końcu prezent jest z określonej okazji :-)

    Dobrze widzicie książki zapakowane są jeszcze w folii gdyż przez przypadek oboje z mężem , każde rzecz jasna osobno kupiliśmy te same tomy. Jeden z kompletów pozostał nie rozpakowany.

Boris Reitschuster "Ruski ekstrem do kwadratu. Co zostało z mojej miłości do Moskwy?"

zródło zdjęcia: lubimyczytać.pl
  

    Przy pierwszej części reportaży autorstwa Reitschustera "Ruski ekstrem. Jak pokochałem Moskwę."  uśmiałam się do łez choć niemało było tam sytuacji kompletnie nie do śmiechu, niemniej autor opisał swoje zmagania z życiem w Rosji ze sporą dozą humoru, który udzielał się i czytelnikom. Główne przesłanie tej książki zawierało się w stwierdzeniu iż kocha się pomimo wszystko a nie za coś. Wszelkie niedociągnięcia systemu i absurdy wręcz, potraktowane zostały z humorem.
   Niepokojąca zetem wydaje się druga część tytułu kolejnego zbioru reportaży "Ruski ekstrem do kwadratu czyli co zostało z mojej miłości do Moskwy?"   Jak zdradza nam wydawca autor nie mieszka już w Moskwie , wrócił do Niemiec. Zatem pytanie staje się bardziej dosadne , czy z tej miłości cokolwiek zostało? Jeśli sięgniecie po te książkę .... Nie , nie poznacie odpowiedzi , przynajmniej dla mnie jest wcale taka jasna jak by się wydawało. Za to gwarantuję Wam dobra lekturę , ciekawy obraz życia w tym jakże bliskim nam kraju nie tylko geograficznie. Chwilami wręcz wykrzykiwałam w myślach "Ach, to całkiem jak u nas!"  ale i z zadowoleniem zauważałam że jednak nie wszystko dzięki Bogu.
   Musimy też wziąć pod uwagę i to że autor było nie było porównuje dwa skrajne wręcz społeczeństwa, Niemcy i Rosję, my jesteśmy gdzieś pośrodku. Zatem gdy nas opisywana sytuacja dziwi autor ma prawo być w szoku a bywały chwile że i mnie do szoku było niedaleko, co zatem mógł pomyśleć Reitschuster?
  Czy obraz Rosji jest w tych reportażach bardziej przygnębiający niż ten z poprzednich ? Niestety tak.  Mam wrażenie że Rosja przestała być dla Reitschustera  ciekawostka kulturową której niedostatki wynagrodzone zostają pewną egzotyką , nowością ( dla autora) czymś co za chwilę minie. Okazuje się że nadzieje na zmiany były płonne a życie codzienne nie zmienia się od lat.
   Ogólnie czyta się szybko, książka wciąga od pierwszego zdania. Chwilami da się pośmiać, czasami nawet w głos. Odnosiłam momentami jak już wspomniałam że czytam o nas a nie o naszym wschodnim sąsiedzie. Tytuł "Ruski ekstrem do kwadratu" jest jak najbardziej odpowiedni , no może jeszcze tytuł jednej z części "Wiadomości z absurdystanu "  byłby równie odpowiedni.
   Z całego serca polecam.

      Książka przeczytana w ramach wyzwań :

         
 
oraz
 
 

piątek, 29 sierpnia 2014

"Papusza" Angelika Kuzniak

    Książka Angeliki Kuzniak to z pewnością najlepszy dowód na to że nie należy brać do ręki książki tylko w celu przejrzenia. Czekała na półce w kolejce bardzo długo , wstyd przyznać jak długo choć nie tak trudno to sprawdzić gdyby ktoś był dociekliwy. Dwa dni temu wzięłam ją do ręki, ot tak na moment , spojrzałam na pierwszą stronę. Mimo podszeptów by nie czytać zaczęłam , najpierw kilka zdań , potem kilka stron obiecałam sobie i skończyło się na tym że przepadłam całkowicie . Skończyłam lekturę w nocy przejęta losem Papuszy, nie tym jak żyła bo żyją tak i dziś cyganie choć pewnie rzadziej a i o taborach się nie słyszy. Zresztą akurat nie oszukujmy się tabory, lasy, ogniska , wolność szum wiatru wśród drzew to wszystko ma swój urok i tylko myśląc o zimie i o tym jak całe rodziny poszukiwały schronienia rozumieć możemy że cena za tę można by rzec egzotykę była spora.
    Smutno mi gdy pomyślę o tym jak bardzo Papusza nie przystawała do swoich "Z taboru byłam, teraz znikąd jestem. Dyzko mówił :>>Nie pisz wierszy, bo będziesz nieszczęśliwa<< A ja pisała jak ta głupia i stało się teraz, że nigdzie nie należę. Cygany stronią ode mnie, odgrodzili się i milczą. Za książkę pana Ficowskiego nienawiść na mnie rzucili. W ogóle nie chcą ze mną rozmawiać, nic a nic. A ludzie, jak przejdę, to patrzą tak jakoś dziwnie. W sklepie się ze mnie śmieją, kiedy idę chora i pokazuję legitymacje rencistki . Nie wiem dlaczego, przecież niefałszowana i z twarzą własną."  Była inna , chciała więcej stąd i jej chęć do nauki. Wrodzony talent oraz dusza poetki z góry skazywały ją na widzenie więcej i głębiej , odczuwanie silniej , szczególnie tej obcości zarówno wśród Cyganów jak i wśród Polaków , była Cyganką i Polką  Niestety nie rozumianą i nieakceptowaną przez obie grupy. Znamienne jest iż jej twórczość lubił i pomagał ja rozpowszechniać nie kto inny jak Julian Tuwim. Sam Żyd i Polak , Polak wśród Żydów i Żyd wśród Polaków, zawsze obcy , inny , niezrozumiany. Mnie to aż zatchnęło , to podobieństwo losów, tułanie się po świecie, szukanie swojego miejsca.
    Smutne jest to że dochodzi do okrutnej wobec siebie samej konkluzji :
 "Myślę sobie - może lepiej,, żeby człowiek już zasnął na zawsze i spokój. I dla ludzi i dla syna spokój.
  Na co mi wierszy moje ? Na co mi to wszystko?
 Gdybym ja głupia nie nauczyła się pisać, byłabym szczęśliwa."
  Wyobrażam sobie jaka rozpacz musiała kryć się w tych słowach, by to co przecież zapewne było największym szczęściem , do czego dążyło się z całych sił uznać za największe przekleństwo. W ogóle życie Papuszy pełne jest sprzeczności ,  ale czy można w ogóle pomyśleć o jakiejkolwiek spójności gdy rozdarte jest serce pomiędzy tym co by się chciało i co kocha się całym sercem i to co się powinno i co kocha się całym sercem ?

    Mnie historia Papuszy urzekła, kwestia odtrącenia jej przez grupę , nie tylko jej ale i samego Jerzego Ficowskiego za którego to przyczyną nasza bohaterka została odtrącona i oskarżona o zdradę jest dla mnie z jednej strony zrozumiała. Wiadomo kodeks, tajemnice , zaufali mu a on napisał książkę w której wszystko czego się dowiedział opisał. Jestem w stanie zrozumieć oburzenie, jednocześnie rozumiejąc potrzebę poznania kultury i życia codziennego cygańskiego taboru oraz chęć podzielenia się wiedzą. Ot kolejna sprzeczność.
   Książka chyba mimowolnie pełna jest magii , urzeka realiami których my nie znamy a które są dla nas cokolwiek egzotyczne , jakkolwiek to nie brzmi. Jednocześnie te tajemnicze zloty taborów, granie tańczenie w długich sukniach , ogniska , wozy , dzieci żyjące na wolności bez sztywnych reguł takich jakie my uznajemy, bo reguły życia w swojej grupie wypijają z mlekiem matki. Tak, tak patrzę jednostronnie , ale czy widzenie wśród nich tylko złodziei kradnących co tylko się da, mężczyzn bijących swe żony , brudnych dzieci i wszystko co złe nie jest równie jednostronne ?
     
    
Zródło zdjęcia: lubimyczytać.pl

    
    

              
      " Bronisława Wajs. Po cygańsku Papusza, czyli Lalka"
                                              cytat  z okładki 

      
           Tekst pisany kursywa w czerwonym kolorze to również cytaty zaczerpnięte z książki.

       



              Książka przeczytana w ramach wyzwania :
   
   
  
   
   

wtorek, 26 sierpnia 2014

Kolekcja Ani z Zielonego Wzgórza

   
 

  Pokazała się w kioskach kolekcja Ani z Zielonego Wzgórza z tego co widziałam będą i inne powieści nie tylko seria przygód Ani. Nie ukrywam że będę polować na Emilkę i Pat. Tom pierwszy za 5,99 zł  kolejne za 15,99 zł oprawa twarda. Niestety nie jest to mój ulubiony przekład , przynajmniej jeśli chodzi o pierwszą część. Nie martwi mnie to bo kupiłam dwa pierwsze tomy Ani w mojej ukochanej wersji z tłumaczeniem Rozalii Bernsteinowej.
 
 

   Niemniej jest to szansa dla osób mających braki w dziełach Lucy Maud Montgomery ( czyli m.in. dla mnie) na ich uzupełnienie. Chciałabym by ukazała się również "Kuchnia na Zielonym Wzgórzu".  

    "Ania z Zielonego Wzgórza"    -   już jest w kioskach
    "Ania z Avonlea"                      -   od 08  09  2014
    "Ania na Uniwersytecie"          -    od 23  09  2014 
     Daty kiedy kolejne tomy ukażą się w sprzedaży sprawdzicie na stronie z informacjami o  serii podaję link .
  

"Klasa pani Czajki" Małgorzata Karolina Piekarska

 
zródło zdjęcia: lubimyczytać.pl
 
 
  O książce tej wiem od lat, swego czasu regularnie czytywałam, "Cogito" bo było to pierwsze czasopismo na naszym rynku ściśle dostosowane do potrzeb uczniów. Tak naprawdę czytałam je lata całe , najbardziej interesowała mnie część humanistyczna i to ona od początku była najbardziej rozwinięta. Opisy epok, biografie , dzieła i różne nie zawsze na lekcjach przekazywane informacje miały swój urok. Z tym tez czasopismem a raczej z jak ja to nazywałam "Epokami" przygotowywałam się do matury. Były to wydania specjalne, osobno omawiana była każda epoka. Stare dobre czasy. W każdym razie już w latach późniejszych pojawił się młodszy brat "Victor" a następnie "Victor Gimnazjalista" o ile dobrze pamiętam kolejność . Dziennikarze piszący felietony w "Cogito" zaczęli pisać i w nich .
    Małgorzatę Karolinę Piekarską znam z felietonów, głównie o ile dobrze pamiętam dotyczyły muzyki. Okazało się że w nowym czasopiśmie zaczęto drukować jej teksty nie tylko felietony ale i powiedzmy odcinkowe opowieści , z początku wcale nie zakładano wydawania książki. Historia  grupy gimnazjalistów rozpoczynających swoją przygodę z nową szkołą będącą wtedy jeszcze nowością czyli z gimnazjum właśnie podbiła serca czytelników. I to do tego stopnia że wydano ją w postaci książki.
   Teraz po latach udało mi się kupić ją za złotówkę dosłownie ( i jeszcze jeden skarb) , wzięłam ja tak naprawdę z myślą o moim dziecku idącym od września nie gdzie indziej jak do pierwszej klasy gimnazjum. Wzięłam, przyniosłam do domu , pokazałam dziecięciu i odstawiłam na półkę. Postanowiłam może drugiego dnia iż tylko zerknę na pierwszą stronę i ..... poszło. Książka już przeczytana. Podglądanie rzeczywistości dzieci będących w wieku naszych latorośli ma w sobie pewien szczególny urok. Wie o tym chyba każdy rodzic. Podejrzewam zresztą że mój syn w ogóle po nią nie sięgnie , dla mnie jednak okazała się ciekawą terapią nawet jeśli tylko tymczasową ( bo podejrzewam że już 2 IX strach uderzy z nową siłą)  na strach przed nową szkołą , całkowicie mi nieznaną gdyż gimnazjum znam tylko z literatury. Teraz również z tej współczesnej :-)
    

wtorek, 19 sierpnia 2014

"Pan Samochodzik i skarb Atanaryka" Zbigniew Nienacki

    "Pan Samochodzik i skarb Atanaryka" to jedna z wcześniejszych powieści pisarza powstała przed serią o Panu Samochodziku. Włączona została do cyklu na życzenie wydawnictwa i za zgodą pisarza po wprowadzeniu drobnych zmian. Wersję oryginalną poznać można z wydania w żółtej okładce , które prezentuję poniżej na zdjęciu.
                                   
         
     Może kiedyś pokuszę się o jej zdobycie w celu sprawdzenia tych naniesionych poprawek. (Tymczasem możecie spojrzeć na tę stronę gdzie ktoś już zrobił analizę, życzę miłej lektury)Niemniej nie uniknięto pewnych nieścisłości , gdyż powinna być ona tomem kolejnym po "Świętym relikwiarzu" znanym również pod tytułem "Uroczysko" o czym już wcześniej pisałam. Spokojnie zatem można przeczytać najpierw tom z numerkiem 2 , tu mam na myśli numerację z tzw. czarnej serii.
    Rzecz dzieje sią na Kaszubach we wsi Gąsiory gdzie archeologowie badają cmentarzysko Gotów. Praktycznie jak w każdej historii z cyklu jest zagadka , jest skarb , pozytywni i negatywni bohaterowie. No i oczywiście nasz główny bohater Tomasz choć bez wehikułu ( jakoś nie ma to dla mnie znaczenia) to obowiązkowo oczarowany kobietami natrząsającymi się z jego nieporadności , nieśmiałości a nawet tchórzostwa. Wiem że czytelnicy narzekają na przydługie opisy historyczne, przytoczone legendy, mity i opowieści. To co dla innych jest minusem dla mnie było jedną z mocniejszych stron książki. Z przyjemnością czytałam o Gotach , o Atanaryku i obiecałam sobie zgłębić temat. Mam już nawet wynotowane hipotetyczne lektury. Choć zdaję sobie sprawę z tego że upływający czas z pewnością wpłynął na wiedzę dotyczącą powyższego tematu i niekoniecznie wszystko musi zgadzać się z treściami przytoczonymi przez Zbigniewa Nienackiego.
   Wracam do samej lektury. Czytało się przyjemnie , nie przeczę ale też da się wyczuć że warsztat autora jest jeszcze niedopracowany. O ile wiedza historyczna podana była w charakterystyczny sposób dla pisarza , to już budowanie napięcia i odpowiedniego klimatu trochę mam wrażenie kulało. Te nieszczęsne figusy ( no właśnie dlaczego nie fikusy ???  nie znalazłam wytłumaczenia)  zbyt szybko zwracają na siebie uwagę. Samo zakończenie zaś mam wrażenie wyskakuje niczym Filip z konopi i to nie w sensie że jest niespodzianką , tylko w tym sensie iż mam wrażenie że autor nie bardzo wiedział jak jeszcze pociągnąć sprawę zatem po prostu ją uciął. Może to jednak wiek znaczy się  mój wiek i nie daje się tak łatwo porwać przygodzie ? Mam nadzieję że nie. W końcu to moja ukochana seria , mój ukochany Pan Samochodzik, wracałam doń non stop ( mam na myśli części z kanonu) ,mogłam czytać dniami i nocami. Chcę tak jeszcze raz i jeszcze i jeszcze ....
   Niemniej nie narzekam , czas uważam za mile spędzony  nie żałuję ani chwili co więcej czeka już na mnie tom kolejny.

                  

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Lekka ,łatwa i przyjemna literatura. Czy to zarzut ?

  
  W żadnym wypadku, a już z pewnością nie jeśli chodzi o książkę pani Justyny Szymańskiej "A właśnie że tak." Świetna powieść obyczajowa z miłością w tle. Jak zwykle w takich przypadkach skupiałam się na tej części obyczajowej choć nie ukrywam sekundowałam pewnemu miłemu starszemu mężczyźnie w jego staraniach.
   Bohaterki tej powieści to kobiety w różnym wieku o różnych życiowych doświadczeniach. Alina żona i matka ze sporym stażem małżeńskim i kuchennym , świetnie oddała tu autorka relacje w takim związku co to ona do garów on przed telewizorem w rozdeptanych kapciach. Możemy się burzyć na schematyczność ale faktu iż takich par po świecie trochę chodzi nie zmienimy. Córka Aliny - Jola panna na wydaniu tuż po trzydziestce pracująca na etacie w urzędzie przed którą los postawi wybór: ślub i stabilizacja lub marzenia . A może jednak nie do końca ?
    Moja ulubienica Irena i jej perypetie rodzinne i sercowe ściśle ze sobą związane. Jeśli myślicie że rodzice to strażnicy działający ku przeszkodzie w miłości , zobaczcie co potrafią dzieci.
Dorosłe dzieci co czyni sytuację wręcz absurdalną ale wcale nie mniej wiarygodną. I Klara - ileż to Klar na tym świecie chodzi. Rozwódka żyjąca życiem byłego męża , pragnąca go odzyskać nawet za cenę swojej dumy mimo iż od rozwodu minęły trzy lata. Nie wspomniana na okładce Beata , której to w sumie żal mi było najbardziej ze wszystkich bohaterek , bo jakież życie trzeba mieć by żyć cudzym i to w taki sposób. Jedyne czego mi zabrakło to właśnie przybliżenia tej właśnie postaci.O ile każdy z nas taką Beatę choć raz w życiu spotkał o tyle jak to w życiu i tu autorka pominęła głębszą analizę osobowości bohaterki, poza tym całkiem dobrze opisanej.
    Nie mogę pominąć przesympatycznego pana Romana i jego pomysłowego kolegi Kazimierza , oj sprawiła mi masę radości ta para choć w duecie występują zaledwie na kilku stronach powieści. Pan Roman w ogóle wzbudził we mnie same sympatyczne uczucia.  
   Książka w sam raz na chłodne popołudnie, czyta się ekspresowo. Co rzadko się zdarza a co lubię najbardziej , odniosłam wrażenie , co tam wrażenie , mam pewność że bohaterów tej powieści ( autorka zaznacza że całkiem fikcyjnych) codziennie gdzieś spotykamy. Pani Justyna ma niesamowity dar obserwacji ludzi i to widać. Nie każdy potrafi pisać tak by czytelnik pomyślał sobie : "Samo życie, samo życie .Tak jest, nie inaczej" Jednocześnie powieść ta jest na wskroś optymistyczna, pełna humoru i spokojnie można ją polecić jako lekarstwo na nudę , gnuśność . Pogodę i niepogodę , taka uniwersalna recepta na "Nie wiem co mi jest, ale nic mi się nie chce, na nic nie mam ochoty ..." znacie z pewnością te stany. Zachęcam Was do poznania przygód w/w bohaterek. Z pewnością poprawią humor, a kto wie może i spowodują że wstaniemy i powiemy same sobie "A właśnie że tak. Zrobię to o czym cały czas marzyłam" tego jak i przyjemności z lektury życzę Wam z całego serca. I dobra wiadomość autorka napisała już kilka powieści czyli będzie co czytać.
 
   Inne tytuły książek napisanych przez Justynę Szymańską to :
   "Miłosna szarlotka"
   "Gra o miłość"
   "Nie ma innej opcji"
 Moja dusza wyrwa się ku ostatniej :-)

  


  

sobota, 16 sierpnia 2014

Pan Samochodzik czyli powrót do ulubionego bohatera.


   O ile raczej nikt nie namówi mnie na książki dla dorosłych pisane przez Zbigniewa Nienackiego o tyle na serię przygód Pana Samochodzika  rzucę się z dziką przyjemnością, właściwie to już się rzuciłam bo obok mnie leży Skarb Atanaryka. Poszukiwałam informacji o tym która to książka w końcu jest tomem pierwszym i jak zapewne się spodziewacie różnie to wydawnictwa "ustawiały", tomem pierwszym raz jest "Wsypa złoczyńców" w innej serii będąca tomem trzecim , raz "Pan Samochodzik i skarb Atanaryka"  zależnie od serii. Sama lata temu dostałam w prezencie "Wyspę Złoczyńców" z serii tzw. kolorowej wydawnictwa Pojezierze i była to lata całe moja ulubiona seria i jedyna mi znana. Nic to że  pełna błędów i wad jak choćby białe całkiem czyste kartki powodujące spore luki w znajomości utworu. Z czasem okazało się iż jeszcze jest tzw. biała seria i Klub Siedmiu Przygód oraz całkiem już współczesna seria czarna wydawana przez Warmię. Cykl rozrósł się  i rozrasta chyba nawet nadal w imponującym tempie. Klasyczny "Pan Samochodzik" pisany przez Zbigniewa Nienackiego to zaledwie maleńka jego część. Teraz zaś wydawnictwo wydaje wszystko co pan Nienacki napisał plus ( to już jakiś czas temu ) biografię pisarza. Na serię składa się również kilkadziesiąt już tomów tzw. kontynuacji przygód nie tylko Tomasza ale i jego następcy Pawła. Kilka z nich przeczytałam i później nie mogłam już dostać w bibliotece , nie wiem czy zrezygnowali czy była jakaś przerwa narzucona przez wydawnictwo.
     W każdym razie w czasie ostatniego pobytu w innej już bibliotece rzuciłam okiem na półkę z "Panem Samochodzikiem" a tam ponad sto tytułów. Postanowiłam zatem wrócić do jednego z ulubionych bohaterów mojego dzieciństwa i czytam tom pierwszy ( według Oficyny Wydawniczej Warmia ). Nie ukrywam że cieszę się na myśl o długości tego wydawniczego cyklu. Ile to przyjemności będzie :-)
    I pomyśleć że cyklu mogłoby nie być. Pierwsza powieść oddana do druku to "Pan Samochodzik i Święty Relikwiarz" odrzucona przez wydawnictwo Czytelnik wydana została w końcu pod pseudonimem Zbigniew Nienacki ( właściwe nazwisko autora to Nowicki) i pod zmienionym tytułem "Uroczysko" ach dostać w swe ręce chciałabym ten egzemplarz. Zwracam uwagę że ani Atanryk ani Wyspa złoczyńców , oczywiście co innego chronologia w jakiej książki były pisane, co innego w jakiej były wydawane a doświadczenie uczy że jeszcze czym innym jest chronologia wydarzeń.
    I uprzedzić chciałabym ewentualnych życzliwych że znam biografię pisarza, znam przeszłość i czytałam zarówno pozytywne jak i negatywne artykuły na temat Jego życia , działania i pewnych powiedzmy kontrowersyjnych epizodów w życiu pisarza co nie powoduje mojego wstrętu. Nie przekreślam  tego powodu twórczości i naprawdę dobrych powieści. Pan Zbigniew na swoich książkach wychował sporo młodych pokoleń, wielu z miłośników przygód pana Tomasza zostało historykami sztuki, archeologami czy historykami w końcu. I na tym się skupmy.
                                

niedziela, 3 sierpnia 2014

"Rozum i wiara, modlitwa,godność, solidarność"

 
   Rozważania trzech osób o tyle ciekawe że przedstawiające nie tylko trzy różne punkty widzenia na zasadzie każdy ma w końcu swoje zdanie ale i z punktu widzenia różnych religii które wyznają. Papież Franciszek będący ówcześnie jeszcze kardynałem jak wnioskuję z autorstwa, rabin Abraham Skórka i członek kościoła prezbiteriańskiego dr.Marcelo Figueroa . Sam dobór tematów jest niezwykle poważny i gwarantujący interesującą lekturę dodatkowym plusem są osoby , które prowadzą tę dyskusję.
  Spojrzenie na zagadnienie godności człowieka niezależnie od tego kim jest i co robi jest bezdyskusyjne i obiektywnie chyba możemy przyznać że dość podobne jeżeli wychodzimy z założenia że każdy jest przecież dzieckiem Boga. Choć już zachowanie się takie by tę godność uszanować może wywołać chwilami refleksje a raczej to jak łatwo godność w dzisiejszym świecie przychodzi nam deptać nie tylko cudzą ale i chyba jeszcze bardziej własną poprzez nieuszanowanie tej pierwszej.
   Modlitwa nie tylko jako prośba czy dziękczynienie ale i autentyczny spór z Bogiem i co o tym myślą nasi dyskutanci jest równie interesujące. Choć mnie nie ukrywam najbardziej przyciągnęło zagadnienie sprawiedliwości , nieodłączne przecież od godności. Piękny przykład kobiety uzmysławiającej biskupowi że sztywne ramy działania bywają zbyt sztywne a pomoc nie może czekać mnie rozbroił tak samo zresztą jak i reakcja biskupa.
   Rozdziały zakończone są tekstami do refleksji , pozwalającymi na przemyślenie spraw głębiej ale i przykłady podane są dla odmiany czytelnikom bliższe niż niektóre podawane w samej toczącej się rozmowie.
   Przede wszystkim podziwiam to jak pięknie możemy ze sobą prowadzić rozmowy, dyskutować nie obrażając się i co ciekawe ale przecież nie jakoś specjalnie dziwne zgadzać się w najważniejszych ale i tych drobniejszej wagi kwestiach.