Skrajnie od czytania uzależniona z pełnymi objawami odstawienia, zrezygnowałam z leczenia :-) Moleslaw
poniedziałek, 18 sierpnia 2014
Lekka ,łatwa i przyjemna literatura. Czy to zarzut ?
W żadnym wypadku, a już z pewnością nie jeśli chodzi o książkę pani Justyny Szymańskiej "A właśnie że tak." Świetna powieść obyczajowa z miłością w tle. Jak zwykle w takich przypadkach skupiałam się na tej części obyczajowej choć nie ukrywam sekundowałam pewnemu miłemu starszemu mężczyźnie w jego staraniach.
Bohaterki tej powieści to kobiety w różnym wieku o różnych życiowych doświadczeniach. Alina żona i matka ze sporym stażem małżeńskim i kuchennym , świetnie oddała tu autorka relacje w takim związku co to ona do garów on przed telewizorem w rozdeptanych kapciach. Możemy się burzyć na schematyczność ale faktu iż takich par po świecie trochę chodzi nie zmienimy. Córka Aliny - Jola panna na wydaniu tuż po trzydziestce pracująca na etacie w urzędzie przed którą los postawi wybór: ślub i stabilizacja lub marzenia . A może jednak nie do końca ?
Moja ulubienica Irena i jej perypetie rodzinne i sercowe ściśle ze sobą związane. Jeśli myślicie że rodzice to strażnicy działający ku przeszkodzie w miłości , zobaczcie co potrafią dzieci.
Dorosłe dzieci co czyni sytuację wręcz absurdalną ale wcale nie mniej wiarygodną. I Klara - ileż to Klar na tym świecie chodzi. Rozwódka żyjąca życiem byłego męża , pragnąca go odzyskać nawet za cenę swojej dumy mimo iż od rozwodu minęły trzy lata. Nie wspomniana na okładce Beata , której to w sumie żal mi było najbardziej ze wszystkich bohaterek , bo jakież życie trzeba mieć by żyć cudzym i to w taki sposób. Jedyne czego mi zabrakło to właśnie przybliżenia tej właśnie postaci.O ile każdy z nas taką Beatę choć raz w życiu spotkał o tyle jak to w życiu i tu autorka pominęła głębszą analizę osobowości bohaterki, poza tym całkiem dobrze opisanej.
Nie mogę pominąć przesympatycznego pana Romana i jego pomysłowego kolegi Kazimierza , oj sprawiła mi masę radości ta para choć w duecie występują zaledwie na kilku stronach powieści. Pan Roman w ogóle wzbudził we mnie same sympatyczne uczucia.
Książka w sam raz na chłodne popołudnie, czyta się ekspresowo. Co rzadko się zdarza a co lubię najbardziej , odniosłam wrażenie , co tam wrażenie , mam pewność że bohaterów tej powieści ( autorka zaznacza że całkiem fikcyjnych) codziennie gdzieś spotykamy. Pani Justyna ma niesamowity dar obserwacji ludzi i to widać. Nie każdy potrafi pisać tak by czytelnik pomyślał sobie : "Samo życie, samo życie .Tak jest, nie inaczej" Jednocześnie powieść ta jest na wskroś optymistyczna, pełna humoru i spokojnie można ją polecić jako lekarstwo na nudę , gnuśność . Pogodę i niepogodę , taka uniwersalna recepta na "Nie wiem co mi jest, ale nic mi się nie chce, na nic nie mam ochoty ..." znacie z pewnością te stany. Zachęcam Was do poznania przygód w/w bohaterek. Z pewnością poprawią humor, a kto wie może i spowodują że wstaniemy i powiemy same sobie "A właśnie że tak. Zrobię to o czym cały czas marzyłam" tego jak i przyjemności z lektury życzę Wam z całego serca. I dobra wiadomość autorka napisała już kilka powieści czyli będzie co czytać.
Inne tytuły książek napisanych przez Justynę Szymańską to :
"Miłosna szarlotka"
"Gra o miłość"
"Nie ma innej opcji"
Moja dusza wyrwa się ku ostatniej :-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Właśnie takiej książki obecnie szukam ;)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę. Naprawdę warto. W ogóle więcej tego typu książek zaczynam czytać jesienią , taka terapia antydepresyjna :-) Aczkolwiek trafić na dobrze napisaną powieść tego typu wcale nie jest łatwo.
UsuńA nawet mam te książkę, gdyż sobie kiedyś na jakiejś wyprzedaży nabyłam więc ją poznam. Może nie już, ale w każdym bądź razie przeczytam i cieszę się z Twej opinii.
OdpowiedzUsuńCieszę się że zachęciłam Cię do lektury. Tak to już bywa że kupujemy książki, odkładamy a one cierpliwie czekają na swoją kolej. Mam takich całe stosy , aż dziwnie się czuję wiedząc o tym a mimo to korzystając z okolicznych bibliotek.
UsuńMam tak samo.
UsuńCzyli nie jestem sama :-) co zresztą podejrzewałam :-)
UsuńAbsolutnie nie zarzut :) Każdy rodzaj literatury ma swojego czytelnika i w każdym rodzaju są książki wartościowe, ciekawe i są knoty. Również w literaturze lekkiej.
OdpowiedzUsuńJa sama od dawna nie szukam książek "ciężkiego kalibru", bo chyba swoją pulę wyczerpałam w młodości. Teraz nie mogę czytać o śmierci, o wojnie, o molestowaniu dzieci, o tragicznych losach kobiet arabskich itd. Książka nie może mnie dodatkowo dołować, bo życie robi to w nadmiarze.
Obok blogów recenzenckich (które w większości chwalą - wiadomo, coś za coś), ukształtowała się grupa tych, które promują tylko literaturę wysokiego lotu, szczególnie wartościową historycznie i politycznie. To ja odbieram jako przesadę w drugą stronę, snobizm i wywyższanie się nad ten tłumek maluczkich, którzy (a raczej które) czytają romanse i tzw. literaturę kobiecą. Chyba trzeba więcej demokracji w ocenach naszych wyborów - każdemu wolno czytać, co chce. I pisać na swoim blogu o takich książkach, po które inni nie sięgną z wyżyn swojego intelektu.
Jak to dawniej mawiano "Każda potwora znajdzie swego amatora" :-)
UsuńChyba trafiłaś w sedno sprawy pisząc : "Książka nie może mnie dodatkowo dołować, bo życie robi to w nadmiarze" mam dokładnie tak samo. Choć i do tych historycznych sięgam z przyjemnością , jednak właśnie na tej zasadzie odpuściłam sobie ostatnio kolejną pozycję o łagrach "W krainie zeków" . Ochotę miałam ogromną , jednak doszłam do wniosku że nie jest to najlepsza pora na dodatkowe przykre przeżycia.
Najlepiej trzymać się tego że czyta się to na co akurat ma się ochotę i o tym też się pisze lub nie zależnie od tego czy chcemy się podzielić wrażeniami czy nie. Daleka jestem od decydowania jaka literatura jest wartościowa a jaka nie, rację masz zresztą pisząc iż w każdej z wymienionych "kategorii" znajdują się książki dobre, rewelacyjne i gnioty.