Skrajnie od czytania uzależniona z pełnymi objawami odstawienia, zrezygnowałam z leczenia :-) Moleslaw
środa, 23 października 2013
O tym jak nie przeczytałam książki: "Byłam sekretarką Rumkowskiego. Dzienniki Etki Daum"
Jakiś czas temu zachęcono mnie w bibliotece do przeczytania " Byłam sekretarka Rumkowskiego. Dziennik Etki Daum" Elżbiety Cherezińskiej. Okazało się że jest to dość często wypożyczana rzecz i musiałam nań poczekać. Nie było to trudne gdyż przemiła Pani bibliotekarka , która mi ją polecała odłożyła ją dla mnie przy pierwszej okazji.
Niestety książka ta jest sama nie wiem czym. Niby ma to być dziennik. Dla mnie dziennik to dziennik, szczególnie jeśli dotyczy takich delikatnych tematów, choć tak naprawdę niezależnie od tematyki. Wiemy że Estera Daum pisała to już po wielu latach czyli jednak nie dziennik przynajmniej według mnie a raczej wspomnienia. Nie będę się czepiać szczegółów w końcu autorka wie lepiej. Jednak dalej było już tylko gorzej pod tym względem. Pani Cherezińska zdradza nam historię powstania tej książki, o ile jeszcze kwestię tego że została napisana po raz drugi przez Panią Esterę ( raczej w formie zapisków) jeszcze bym przyjęła to już napisanie jej od nowa niestety mnie pokonało. Sama autorka (p.Cherezińska) przyznaje po otrzymaniu zapisków od syna Etki , że należy ją napisać od nowa. Nie wiem jak Wy, ale w tak ważnych dokumentach, bo przecież trudno to nazwać inaczej jak dokumentem ( prawda?) uznaję tylko poprawę błędów ortograficznych i interpunkcyjnych a i to z uwzględnieniem czasu w jakim tekst powstał. Zasady w języku ciągle się zmieniają a tu ważne jest by tekst brzmiał wiarygodnie. "Napisanie od nowa" czegoś skreśla przecież autorstwo pierwszej osoby, nie wiemy jak wielki jest wkład pani Cherezińskiej w te dzienniki . Niemniej już samo "napisanie od nowa" daje nam na to pogląd. Biorąc pod uwagę jeszcze że objętość książki która trzymam w ręku przekracza sporo objętość faktycznych zapisków sugeruje nie tylko sporą ingerencję w zastany tekst ale i spory wkład własny co już w żadnym wypadku dziennikiem nie jest. Mieszanie fikcji z rzeczywistością w tej tematyce działa na mnie jak czerwona płachta na byka.
Uczciwie przyznaję , próbowałam to przeczytać , jednak nie dawał mi spokoju szepczący z mojego ramienia stwór. Stwór ten szeptał zaś co chwilę : "Czy Etka aby na pewno tak napisała to zdanie? " , "Zastanów się , ten opis zachowania Rumkowskiego jest autentyczny czy to jednak wymysł autorki?" itd. itp. Stwór ten doczepił się i marudził póki jednak nie przyznałam mu racji. Nie jest to wbrew pozorom stworzonym przez tytuł dziennik, żeby było ciekawiej nie są to też wspomnienia a przynajmniej nie wspomnienia samej sekretarki Rumkowskiego. Wiem że wygląda to tak jakbym próbowała się tłumaczyć, ale nie wierzę w to że nawet i nieświadomie autorka nie wpisała tu też swojej wiedzy z okresu po II wojnie. Nie wierzę w to że ta wiedza o tym jak skończyło getto, jak skończyła się wojna nie wpłynęła na sposób opisania wydarzeń.
Druga sprawa , którą poruszyłam już u Marlowa na blogu Galeria Kongo to kwestia wybielania Chaima Rumkowskiego. Wprawdzie ja sama zwykle jestem po stronie broniących Go, uważam że wierzył w to że pomaga, że wierzył w to że w ten absurdalny sposób uda mu się jednak kogoś uratować, że chciał dobrze. Zresztą zależało mu na tych ludziach , wierzę w to. Inaczej zająłby się samym sobą i swoim przetrwaniem. Jednak wymyślił że przetrwa całe getto dzięki pracy. Jednak tu odnoszę wrażenie wybielania na siłę, przyznaję przeczytałam 127 stron zatem zdecydowanie mniejszą część całości, być może dalej się to rozmywa i nie kłuje tak w oczy.
Chciałabym czegoś na wskroś autentycznego , prawdziwego bez tego co się komuś wydaje że było, bez tego co jego zdaniem powinni czuć ludzie w takich sytuacjach a tu pewności do jakiego stopnia czytamy autentyczne wspomnienia a w jakim kreację nie mamy. Wolałabym oryginalny tekst, nawet gdyby miało to być pomieszanie z poplątaniem czasów wojny i czasów kiedy Etka Daum zaczęła spisywać swoje wspomnienia , nawet gdyby miała z tego wyjść niewielka książeczka. A tak ...
Rozczarowanie
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie będę mówił - "a nie mówiłem!" :-)
OdpowiedzUsuńAno mówiłeś :-)
Usuń