piątek, 6 lutego 2015

"Zezia i Giler" Agnieszka Chylińska

Autorka : Agnieszka Chylińska
 Tytuł : "Zezia i Giler"
Wydawnictwo : Wydawnictwo Pascal
 Miejsce i rok wydania : Bielsko - Biała 2012
 Źródło książki : biblioteka
       
             


     Agnieszka Chylińska jest chyba jedyną tak oryginalna osobą, która na dodatek większe zamieszanie wprowadza chodząc do kościoła , zajmując się dziećmi , zmieniając swój image na spokojniejszy, grzeczniejszy niż gdy żyła ostro, imprezowała, wywoływała skandale. Wtedy mam wrażenie było to to czego się po niej oczekiwało, mimo iż nie zachowywała się szablonowo, żyła pod prąd jakoś zgadzało się to z tym co ludzie sobie o niej wyobrażali. Tak wyobrażali , bo mam wrażenie że ta Agnieszka poukładana, stonowana, poprawna , wierząca i oddana swojej rodzinie kryła się pod tym znanym nam wizerunkiem cały czas. Mogę oczywiście się mylić ani ja psycholog ani psychiatra , żaden tam ze mnie behawiorysta. Zgaduję po prostu. Od zawsze słuchałam jej piosenek , również z płyty "Winna" ostatniej tak dla niej charakterystycznej, trudno mi było przestawić się na nową wersję. Muzycznie zresztą wcale się nie starałam.
   Zaś jeśli chodzi o książki , od pierwszej chwili kiedy pojawiła się na rynku "Zezia i Giler" wiedziałam że muszę ją przeczytać, niekoniecznie kupić , może być z biblioteki ale chcę wiedzieć co i jak. Jak wyszło pisanie dla dzieci dziewczynie, która wcześniej przyznawała się do zgoła innej twórczości. Nie żebym krytykowała ale... ciekawość domagała się zaspokojenia. No i jak wyszło? Właściwie nieźle . Czytało się naprawdę dobrze, dzieci ze spokojem mogą się identyfikować z Zezią , jej problemy są i ich problemami no może z wyjątkiem dziwnych zachowań brata ale i to jest coraz częstsze więc może, pomoże ta cała historia w zrozumieniu chorego rodzeństwa. Język jak dla dzieci ok choć zdarzają się momenty w których odnoszę wrażenie że autorka chciała napisać zbyt prosto i wyszło zbyt sztucznie. Piszę to jako mama czytająca dziecku , dziecię uwag nie zgłaszało. Jeszcze jedna rzecz mnie właściwie nie tyle irytowała bo tu nie jest to słowo odpowiednie , ale jednak wydaje mi się niepotrzebne dość częste niestety, zwracanie uwagi na to  że jakieś słowo jest trudne, skomplikowane czy poważne. Bardzo często w tekście czytamy "... i tu pada trudne słowo" o ile raz czy dwa nawet nie raziło a wręcz faktycznie zwracało uwagę na dane słowo to jednak przy takim natłoku trochę to mi przeszkadzało. Jak wyżej , córka żadnych uwag nie miała zatem jest to zwyczajne czepianie się matki. Wyobraźni autorce odmówić nie można, zdolności do opowiadania najróżniejszych historii również nie. Co jeszcze ? Zapomniałabym naprawdę udana grafika o co w dzisiejszych książkach wcale nie jest łatwo.

    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz