Autor : Bear Grylls
Tytuł : "Kurz, pot i łzy"
Tytuł oryginału : "Mud, Sweat and Tears"
Przekład : Arkadiusz Belczyk
Wydawnictwo : Pascal
Gatunek : autobiografia
Książka : z biblioteki
Program "Szkoła przetrwania" chciałoby się rzec zrobił z niego osobę znaną na całym świecie, i w jakimś stopniu jest to prawda. Jednak tylko w pewnym stopniu, gdyby Bear Grylls sam nie osiągnął życiu tylu sukcesów, zwyciężając niejednokrotnie sam siebie nie byłoby mowy o programie. Tak naprawdę jest On fascynującym młodym człowiekiem wiedzącym czego chce i dążącym do realizacji marzeń w zasadzie już od dziecka.
Tak naprawdę z wielkim zaciekawieniem czytałam Jego wspomnienia, z zapartym tchem śledziłam każdy krok w czasie selekcji do SAS(R) czy kiedy metr po metrze przesuwał się ku szczytowi Mount Everestu. Szczerość z jaką opisywał te mordercze zmagania z czasem , naturą i samym sobą wreszcie po prostu jest powalająca. Nie robi z siebie bohatera choć nim jest , wystarczy wspomnieć że Mount Everest było jego marzeniem od lat i spełnił je mimo tego że wcześniej w wypadku złamał kręgosłup w trzech miejscach. Jednak co dla Niego charakterystyczne to właśnie wtedy wziął się na poważnie do realizacji w/w marzenia. Tak już po wypadku, gdyż cała rekonwalescencja była pierwszym krokiem. Nic by nie wskórał gdyby się wtedy poddał. Dla mnie jest niewiarygodnie motywującym przykładem. Sami zrozumiecie jeśli przeczytacie tę książkę. W zmaganiach autora niezależnie od tego czy chodzi o kolejny szczyt, przepłynięcie morza w łódce czy choćby o selekcję a potem szkolenie w jednostkach specjalnych najważniejszy jest zawsze ten krok , który za chwilę musisz zrobić, nie to że za dwadzieścia metrów będą bagna czy może ściana lodu nie do przejścia tylko ten krok , który w tej chwili musisz zrobić , bez niego do żadnych bagien nie dojdziesz. Trzeba niejednokrotnie samego siebie przekonać żeby nie tylko wykonać ten krok , są chwile gdy trzeba samego siebie zmusić do kolejnego oddechu a co dopiero dalej.
Nie myślałam że ta książka zrobi na mnie takie wrażenie, że okaże się tak ważna dla mnie. Ot z ciekawości chciałam poczytać a okazało się że przeżyłam fascynującą przygodę i wcale nie chcę by się to skończyło. I wcale nie musi bo książek ten Pan napisał już kilka o jednej już kiedyś pisałam, następne również zamierzam przeczytać. Co ciekawsze są już jego autorstwa powieści dla młodzieży co bardzo mnie cieszy. Nie ukrywam też że bardzo zależy mi by i syn przeczytał "Kurz, pot i łzy" myślę że każdy nastoletni chłopiec powinien móc choć raz mieć możliwość przeczytania jej. Ponieważ autor pisze otwarcie nie tylko o sukcesach, pisze i o chwilach kiedy się nie udało, kiedy nie wypadł tak dobrze jak chciał. Pisze o problemach z którymi walczył jako nastolatek a , które jakoś specjalnie przez te lata się nie zmieniły.
Jeszcze jedna i najważniejsza tak naprawdę rzecz , która przyciąga mnie do autora i pozwala z czystym sumieniem polecić jego dzieło. To wartości , którymi się kieruje. Najważniejsza jest rodzina, rzadko obecnie może nie tyle spotykane , co podkreślane. To takie obciachowe przecież że facet będący wzorem dla tysięcy mężczyzn i chłopców mówi że najważniejsza jest rodzina, ta z której pochodzi jak i ta którą obecnie z żoną tworzy. I Bóg, tak dobrze przeczytaliście Bóg. Bo sami bez Boga i bez bliskich ... ale to najlepiej wytłumaczy Wam Bear Grylls.
I pokora, pokora i jeszcze raz pokora to dzięki niej Bear napisał :
" W końcu o 7.22 rankiem 26 maja 1998 roku szczyt Mount Everstu rozłożył ramiona i przyjął mnie z przemarzniętymi policzkami, po których spływały łzy. " Bo jak tłumaczy to Mount Everest pozwolił się zdobyć a nie on Bear Grylls zdobył Mount Everest. Piękne, mądre słowa warte zapamiętania.
Haha uwielbiam Survivala :))
OdpowiedzUsuńCieszę się że nie jestem sama :-)
UsuńA ja go jakoś średnio lubię, ale chetnie bym przeczytała tę książkę, żeby zobaczyć swoją reakcje na nią :)
OdpowiedzUsuńWarto, tak sobie myślę w książkach jest dużo cieplejszy uczuciowo co nie dziwi w trakcie programów raczej musi trzymać się w ryzach.
UsuńDostałam książkę, dziękuję strasznie, bardzo, ogromnie, mocno. Jesteś przekochana. Łał nie zdawałam sobie sprawy, że to taka spora książka. Dziękuję xxx.
UsuńCieszę się że dotarła , pozostaje mi życzyć miłego czytania :-)
UsuńCiekawie się zapowiada, może kiedyś przeczytam :)
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię do odwiedzania mojego bloga :)
Zachęcam do przeczytania :-)
UsuńDziękuję za zaproszenie z pewnością wpadnę.