czwartek, 23 stycznia 2014

Co czytam ?

 "Babunia Misiunia Taube , matka mamy.
  Babunia miała białe ,gładko zaczesane włosy , żywe czarne oczy i bardzo łagodny uśmiech.
  Wieczorami kładła z papą pasjanse.
  W piątek i sobotę wielkiego postu jadała potrawy na oleju , a w wielki piątek suszyła dzień cały i modliła się z grubej książki do nabożeństwa, w której było dużo świętych obrazków.
  Gdy któreś z dzieci było niezdrowe, dostawało od babuni ziółka miętowe i <<dziaduniowy proszek>>. Było to najlepsze lekarstwo w świecie , na które jedna babunia posiadała receptę. Szumiące jak woda sodowa, o niezapomnianym, przedziwnym smaku.
  W czasie choroby dziecka babunia jedna, poza mamą umiała je doglądać i dogadzać jego życzeniom.
  Pierwsze lekcje czytania odbywały się też z babunią.
  Pamiętam zaciszny pokój babuni, z wielkim łóżkiem w kącie, staroświeckim zegarem na jesionowej komodzie i ukwieconym ołtarzykiem pod ścianą.
  Pachniało w nim wodą kolońska i trociczkami.
 Rano Madzia i ja odbywałyśmy tam lekcję.
 Czytałyśmy każda po kolei w książce z wielkimi drukowanymi literami powiastkę o <<grzecznej Helence>>, która dzieliła się z braciszkami różowym karmelkiem i w ciepłym szlafroczku jadła kaszkę na mleku po kąpieli. Budziła w nas ona niechętny podziw swą bezprzykładną ,monotonną grzecznością. 
  Pózniej słuchałyśmy ze wzruszeniem Śpiewów historycznych Niemcewicza, czytanych nam przez babunię...
  Babunia uczyła tez czytać i pisać po polsku dzieci i dorosłych spośród dworskiej służby.
  Przez <<uniwersytet babuni>> jak z uśmiechem nazywano to nauczanie przeszli : Karol Mackowski, kuchcik, i Władek , jego pomocnik, i biedny , głupi Staś Pietraszewski , ogrodniczek, i dzieci Grajbera - przeszło ich wielu,wielu.
  Wieczorami zbierała babunia w swoim pokoju wszystkie dzieci i czytała im głośno. .
  Zasiadaliśmy wówczas przy stole w babuni pokoju , z farbami, dekalkomanią lub jakaś brudnawa robótką - i słuchaliśmy w milczeniu opowieści o dziwnych losach Róży na Tannenbergu - i wzruszały nas do łez szlachetne czyny Ostatniego Mohikanina.
  Ukończywszy poranna lekcje z nami . zabierała się babunia do czytania lub haftu.
  Czytała wiele i to rzeczy wcale nowe. Haftowała zaś pięknie, nie używając okularów, drobniutkimi krzyżykami na sposób ukraiński.
  Każde z dzieci miało nocna koszulkę wyhaftowana przez babunię. Wkładało ją na święta i trzeba było oszczędzać.
  Babunia posiadała najlepsze przepisy na wielkanocne mazurki i baby., które były niezrównanie lekkie, wyniosłe i pachnące świętem. "

          Zofia Szymanowska "Opowieść o naszym domu"  str. 36 - 37

 Wpisałam ten akurat fragment ze względu na przedwczorajsze święto. Robiłam porządki w książkach i otworzywszy "Opowieść o naszym domu" na tej konkretnej stronie , na rozdziale w którym autorka wspomina babcię uznałam że to niecodzienny przypadek i muszę się z wami tym cudnym wspomnieniem podzielić.
 
  Czytam "Anię z Zielonego Wzgórza" ale dawkuję ją sobie po rozdziale, dwóch dziennie aby przyjemność dłużej trwała, jak pisałam tutaj czytam tez Biblię, tym razem zaczęłam od Nowego Testamentu i na nowo odkrywam słowa Jezusa.
  Staram się ograniczać w czytaniu , wyselekcjonować kolejne książki do wydania i w ogóle jakoś to wszystko ogarnąć.

4 komentarze:

  1. Otrzymałam dzisiaj pocztą boskie wydanie biblii z wydawnictwa m - chyba zacznę czytać sobie codziennie, lub choć co jakiś czas.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wstyd mi, gdyż nie czytam Biblii na co dzień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie jest za późno, ja też kilkakrotnie się przymierzałam do tego. Naprawdę polecam rozpoczęcie od NT , mnie przykładowo łatwiej się czyta niż ST.

      Usuń