piątek, 13 grudnia 2013

Literatura ambitna czyli jaka?

 
    W wyzwaniu u Sardegny jak zawsze wybieraliśmy jakiego rodzaju książkę chcielibyśmy czytać w kolejnym miesiącu. Dla niewtajemniczonych chodzi o wyzwanie Trójka e - pik , jedna z najdłużej chyba istniejących wyzwań z wieloma ochotnikami których ciągle przybywa. Nie będę tu wchodzić w szczegóły zainteresowanych zapraszam do Sardegny u niej wszystkiego się dowiecie. W każdym razie wracając do wyboru książek , padła z mojej strony propozycja "książki ambitnej" i jak zawsze w takiej sytuacji najważniejsze okazało się pytanie jaka to jest ta ambitna lektura? Niby każdy wie a jednak jeśli zapytać to każdy poda inny tytuł,co w tej sytuacji wcale nie jest dziwne. Jednak moje pytanie na dziś to czy możemy utworzyć listę tego typu tytułów możliwą do zaakceptowania przez wszystkich ? Może po prostu podacie jakieś wartościowe dla Was przykłady ? Nie będę ukrywać że planuję przyszłym roku skupić się bardziej na jakości niż na ilości, nie oznacza to oczywiście że nagle nie ruszę nic poniżej przysłowiowego już "Ulissesa" , temu akurat podejrzewam nie dałabym rady ;-) Nie ma też siły mogącej oderwać mnie od dobrego kryminału zatem spokojnie nie rzucę się nagle do krytyki kultury masowej.
Chcę jednak zaznaczyć że dla mnie ambitne nie oznacza niezrozumiałe , nie oznacza że im bardziej męczę się nad książką tym większe widać dzieło czytam bo nie w tym rzecz. Chodzi o to by dana lektura nas rozwijała , byśmy dzięki niej dojrzewali  pod jej wpływem sięgali po kolejne wartościowe pozycje. Nie chodzi mi o to byśmy zaczęli się tu przechwalać co czytaliśmy lub co zamierzamy czytać z założeniem że "ale im oczy wyjdą na wierzch jak zobaczą to nazwisko". To nie targ, nie jest to również bieżnia dla szczurów tylko miejsce w którym mam nadzieje spotykają się ludzie lubiący czytać, z tego co obserwuję lubiący podnosić sobie poprzeczkę i chyba rzecz najistotniejsza chcący do czytania zachęcić innych.
  

12 komentarzy:

  1. Myślę, że nie da się stworzyć listy, która satysfakcjonowałaby wszystkich. W ogóle zastanawiam się często co wpływa na ambitność lektury, a co świadczy o tym że nie jest ambitna. Osobiście polecam twórczość Dostojewskiego. Literatura na najwyższym poziomie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dostojewskiego bardzo lubię choć d "Braci Karamazow" podchodziłam już kilka razy :-)
      Zapewne każdy inne czynniki uzna za decydujące. Problem z wszystkimi listami polega na tym że żadna nie jest akceptowana w stu procentach przez wszystkich. Mam tu na myśli wszelkie listy typu : sto książek wszechczasów, sto książek , które musisz przeczytać przed śmiercią itp., co więcej coraz częściej czasopisma i to nie stricte literacie tworzą własne listy. Której listy się trzymać? Pomijamy oczywiście listy bestsellerów bo to nie jest tożsame z jakością niestety co nie oznacza że nie trafia nań nic dobrego.

      Usuń
    2. Zgadzam się z Sebastianem, Dostojewski jest zachwycający, ale trudno powiedzieć która literatura to ta ambitna :)

      Usuń
    3. Co do Dostojewskiego również się zgadzam. W ogole mam wrazenie rosyjska literatura ma w sobie pewien magnetyzm.

      Usuń
  2. Ja jestem przeciw nazywania literatury literaturą "ambitną". Bo w pewnym momencie zacznie być tak, że jak ja nie lubię Szekspira... To ja jestem jakaś dziwna. I tak mało ludzi czyta książki.

    Mój eŁ. w ogóle nie czyta, o zgrozo, nie wiem czemu się jeszcze z nim zadaję :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak by to wytłumaczyć. To że coś uznamy za ambitne jeszcze wcale nie musi oznaczać że lubimy to czytać albo tym bardziej nie ma oznaczać że jeśli tego nie czytamy to jesteśmy dziwni. Zdaje sobie również sprawę z tego że coś co dla mnie będzie ambitne dla kogoś innego może być gniotem na którego czytanie szkoda mu czasu. Kwestia lekkości literatury też się zmienia. Choćby taki Józef Ignacy Kraszewski piszący swego czasu dla mas., jest tego idealnym przykładem gdyż język , którym się posługiwał w tej chwili sprawia że dla mnie przeczytanie jego powieści jest wyzwaniem.
      Mój M. też nie czyta :-) nadrabiam za Niego.

      Usuń
    2. OK., takie coś mogę "kupić". Tak gwoli wyjaśnienia, nie żebym miała coś przeciwko Szekspirowi, bo tak jak koleżanka poniżej: lubię "Mistrza i Małgorzatę", lubię "Zbrodnię i karę", lubię nawet "Romea i Julię" z tym, że uważam, że to już nie są książki na nasze czasy. My możemy sobie przypomnieć jak kiedyś było... Jak kiedyś się pisało, ale to już nie jest "nasz" symbol.

      Innymi słowy, lubię klasykę w umiarze. :)

      Usuń
    3. Jedynie z tym że nie na nasze czasy bym się ośmieliła nie zgodzić. Oczywiście tło fabulare faktycznie już nie takie ale przesłanie takiej np.. "Antygony" jak dla mnie dość jest aktualne , w ogóle zdziwiona byłam swego czasu w szkole średniej jak wiele z antycznych tekstów się nie starzeje.

      Usuń
    4. Mówiąc, nie na nasze czasy - przeważnie mam na myśli Sienkiewicza. Nienawidzę gada. Naprawdę. :D

      Usuń
    5. Jak tak możesz o świętości narodowej ;-)

      Usuń
  3. Zadowolić się wszystkich nie da. Ale u mnie jakoś tak się składa, że największe wpływ na mnie miały książki zaliczane do kanonu światowego. Na mojej liście na pewno byłby wspominany już Dostojewski "Zbrodnia i kara", "Bracia Karamazow", Michaił Bułhakow "Mistrz i Małgorzata", Stendhal "Czerwone i czarne", Tyrmand "Zły", Kurt Vonnegut "Śniadanie mistrzów", a ostatnio ku mojemu zaskoczeniu spodobało mi się "W stronę Swanna" Prousta. Spoza klasyki bardzo lubię i cenię prozę Elif Shafak, jej powieści zawsze mnie poruszają, czytam je powoli, z rozmysłem, by móc zastanowić się nad historiami, które autorka opisuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super o cos takiego mi chodziło, to jasne że wszystkim dogodzić się nie da. Jednak nie oszukujmy się znaku równości między pewnymi książkami po prostu postawić się nie da. Może to przychodzi z wiekiem , ta świadomość że wszystkiego przeczytać nie zdołamy zatem może choć te najważniejsze , najbardziej cenione wziąć do ręki i im czas poświęcić.

      Usuń