piątek, 1 marca 2013

Bardzo bałam się tej książki.



     Jakiś czas temu pisałam o książce "Biedni ludzie z miasta Łodzi" Steva Sem - Sandberga ,po jej przeczytaniu nie było możliwości by nie poruszyć tematu Chaima Mordechaja Rumkowskiego przewodniczącego Starszeństwa Żydów w Łodzi.Pisałam wtedy że nie nam go oceniać i nadal tak uważam.Czytając książkę "Marek Edelman :Bóg śpi. Ostatnie rozmowy Witold Bereś i Krzysztof Burnetko" czyli inaczej mówiąc wywiad rzekę, natknęłam się na Jego wypowiedź o Rumkowskim :

    " Co Pan myśli o Chaimie Rumkowskim i jego polityce jako szefa  łódzkiego getta? 
 
     M.E. :  Nie pytajcie mnie o Łódź.Jestem przeciwny takim ludziom.Ta dyskusja toczy się w fatalnym stylu.Ktoś racjonalnie powiedział, że procentowo najwięcej żydów uratowało się z Łodzi.Nie chcę w to wchodzić.Rumkowski był bandytą.Jeśli wołał do rodziców : dajcie swoje dzieci na śmierć ,to wy będziecie żyć,a potem własnymi rękoma łapał te dziesięć tysięcy czy ileś dzieci i wysyłał na śmierć to on się dla mnie nie liczy....
   ... Kiedy w Warszawie Czerniakowowi ,który był na takim samym stanowisku jak Rumkowski,kazali wydać dziesięć tysięcy ludzi ,to popełnił samobójstwo.Choć równocześnie był na tyle słaby ,że nie wezwał wszystkich do walki.A gdyby wtedy wezwał słowo wam daję ,że ta pierwsza akcja likwidacyjna nie poszłaby Niemcom tak łatwo.
   ...

   Pytamy o to między innymi dlatego, że Rumkowski jest przykładem ,jak długo można było ulegać złudzeniom i niemieckiemu kłamstwu.Rumkowskiego podobno wywieziono do obozu salonką.Do końca go oszukiwano.

   M.E: Co za różnica? Niemcy zawsze kłamali.Jakie to ma znaczenie?Zabili go,bo nim też gardzili.Był człowiekiem,który im się wysługiwał,ale i tak był dla nich untermenschem.I to jeszcze takim untermenschem ,który wysyła swoje dzieci na śmierć.Należał mu się kara śmierci nie od Niemców ,ale  od jego współobywateli."

   

        To jest ta chwila kiedy jak zwykle zabrakło mi słów, bo co mogłabym napisać ?  Tak było i nie ma co psychologizować jak zapewne powiedziałby Marek Edelman.

    Piękna ta cała rozmowa, chwilami irytująca bo ileż razy można powtarzać to samo a rozmówca ni w ząb i ponawia pytanie. Były chwile kiedy czytając myślałam "Dajcie już spokój.Ile można?"myślę że jest to dowód na to jak bardzo poruszający jest ten dialog, nie da się go przeczytać bez irytacji, czasem nawet i gniew się pojawia. Wiem że taka praca itd.chwilami jednak miałam ochotę rozmówców pana Marka zwyczajnie czymś trzasnąć dla otrzeźwienia.
   Pomysł z dekalogiem ,świetny, pozwoliło to na udowodnienie że człowiek niewierzący potrafi często żyć w większej zgodzie z przykazaniami niż ten który sobie Bogiem co chwila usta wyciera.
 
   Zresztą co tu jest do rozumienia ,tak było. 

   " Nie zabijaj.
       Ale czy zabijanie ( nie mordowanie) jest zawsze złamaniem prawa Bożego?Nawet w obronie,w czasie wojny? Od stuleci trwa dyskusja ,Jan Paweł II chyba najostrzej poddał krytyce pozbawianie życia nie tylko niewinnego,ale i napastnika. 
      8 września 1942 roku ,w czasie tzw. wielkiej akcji likwidacyjnej getta, gdy naziści codziennie tysiące ludzi wywożą do Treblinki ,wchodzą też do szpitala dziecięcego .Młodziutka lekarka ,Adina Blady - Szwajgier ( Inka) ,by oszczędzić męki małym pacjentom, podaje im truciznę... "
 
  " Opowiadał nam Pan że podczas jednej z narad Żydowskiej Organizacji Bojowej złapaliście chłopaka,który mógł was podsłuchiwać.I zdecydowaliście się go zlikwidować ,bo było ryzyko że jest agentem gestapo.
  M.E. : I tak się stało.
 Ale przecież nie byliście na sto procent pewni że jest agentem?
  M.E.: Nie wiedzieliśmy na sto procent czy jest winny...
  ... Mówił że chciał się zapisać do jakiejś grupy bojowej...."

 
   Największe wrażenie na mnie robi sposób wypowiedzi Pana Marka Edelmana, nie dorabia do niczego filozofii, nie robi z siebie bohatera tak trzeba było postąpić po prostu. Nie zastanawiał się nad tym co robił bo czasem  właściwie to często zastanawianie się powodowała że szansa na reakcję znikała. Widzę że kogoś szarpią to reaguję a nie zastanawiam się oceniając czy warto, jakie mam szanse. I to jest chyba sedno sprawy , bez zastanawiania się trzeba zachować się tak jak należy.Uważam że książka ta powinna znaleźć się w każdym domu, co więcej należy do niej wracać i wracać i wracać bez końca. Taka swoista encyklopedia ,jeśli ktoś chce może być że dekalog.
   Przede wszystkim przydałaby się tym ,którzy myślą że wiedzą co by zrobili na miejscu tego czy innego człowieka bo oni g...o wiedzą chyba że zostali sprawdzeni. 
  Jestem tchórzem, obyśmy nigdy sprawdzeni nie zostali .  
    
     Bo skąd mam niby wiedzieć co zrobię będąc głodna, naprawdę głodna tym głodem o którym mówi Mare Edelman,nie ma żadnego być może to czy tamto.Nie wiem. Obawiam się że pierwsza byłabym na tym piekielnym placu. Choć chcieć to ja bym chciała inaczej.
    
  "Marek Edelman:Bóg śpi"  ostatnie rozmowy prowadzą Witold Bereś i Krzysztof Burnetko 
 
   
     
  Bałam się tej książki,naprawdę,długo zwlekałam z lekturą gdyż wiecznie dręczy mnie pytanie ... doskonale wiecie jakie.

    Książka przeczytana w ramach wyzwania "Polacy nie gęsi"

1 komentarz:

  1. W wykonaniu tego duetu, czytałam tylko rozmowę z Kapuścińskim. Całkiem niezła lektura.


    Dodaj, proszę, do notki informację, że bierze ona udział w wyzwaniu.

    OdpowiedzUsuń