Autor : Władka Meed
Tytuł : "Po obu stronach muru"
Wydawnictwo : Jaworski
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2003
Wspomnienia z czasów II wojny światowej nie mogą być przyjemne, z Getta Warszawskiego tym bardziej. Obraz getta w, którym wszyscy umierali z głodu bez wyjątku już dawno włożono między bajki, nie zamierzam z tego faktu wywodzić twierdzenia że widocznie nie było tak zle. Bo było! Każdego dnia umierali z najróżniejszych powodów ludzie. Między innymi o tym pisze autorka, jednak przede wszystkim przedstawia nam losy ludzi ,którzy się zbuntowali, którzy działali ratując życie i godność, własną i innych.
Chciałoby się rzec że wspomnienia jak każde inne. Dla mnie jednak nie. Oczywiście wiemy że świat nie jest czarno biały, zarówno Żydzi jak i Polacy bywali zli i dobrzy, również wśród osób pochodzenia niemieckiego znaleźć się dało i tych dobrych. Rzadziej rzecz jasna,ale się dało. Do czego zmierzam. Do tego że autorka niejako burzy tę wiarę, w to że znaleźć szło tych dobrych Polaków. Oczywiście wiem że bywali i tacy ,którzy donosili za pieniądze, to jasne. Jednak zawsze chciałam wierzyć że jednak byli i tacy ,którzy pomagali w chwili kiedy ceną była śmierć nie tylko pomagającego ale i jego rodziny a także bliższych i dalszych znajomych.I byli. W całej tej opowieści odczytuję jeden wielki zarzut w stronę Polaków ,że nie pomagali . Niby tam pada kilka nazwisk tych lepszych , nie zmienia to faktu że całą książkę odbieram jako oskarżenie i raczej nie czuję się z tym dobrze.
Bo przecież lubimy widzieć siebie jako bohaterów, czy nie? Jako lepszych niż było to w rzeczywistości. Każdą krytykę czy zarzut odbieramy bardzo osobiści. Stąd zamieszanie dotyczące książek Grossa, nie dlatego że pisał kłamstwa a dlatego że prawda powoduje wstyd,strach ,zwątpienie w siebie i w swoje intencje i możliwości.
Myślę jednak że największym i najgorszym naszym i nie tylko grzechem była obojętność, do niej to nawiązuje i autorka książki i Elie Wiesel będący autorem wstępu. O niej też wspominał bardzo często Marek Edelman. Obojętnosć brak reakcji, zarówno pojedynczego człowieka jak i całego świata, gdyby nie obojętność nie byłoby tego wszystkiego.
I wiecie co tak sobie myślę że ten właśnie grzech towarzyszy nam po dziś dzień kiedy cały świat w tym my patrzymy na wojny w innych rejonach i milczymy, na katastrofy i milczymy, na biedę i głód i milczymy. I tak będzie zawsze, tak było zawsze.Przykładem choćby inkwizycja, niewolnictwo w Ameryce swego czasu, kolonizacje, Wietnam,Hutu i Tutsi ......
Zresztą po co czepiać się tak wielkich wydarzeń głód w Indiach,Chinach, czy w Afryce ... a i u nas wcale nie jest dobrze choć nieporównywalnie pewnie. Z kolei kiedy w odniesieniu do II wojny światowej pomyślimy o karze śmierci za tę pomoc,kto z nas wie czy byłby na tyle odważny?
A współcześnie? Daleko nie szukać , wystarczy przypomnieć sobie zabitego policjanta, który starał się powstrzymać agresorów na przystanku, chłopaka który zginał bo bronił dziewczyny. To tak dla równowagi , dla tych głosów krzyczących że zawsze trzeba ,może i trzeba , właściwie należy ale....
Myślę że dla kontrastu i swoistego pocieszenia, wszak wszyscy jesteśmy egoistami, można poczytać wszelkie wspomnienia Władysłwa Bartoszewskiego , Polaka będącego po drugiej stronie muru. Przypomieć sobie "Sprawiedliwych wśród Narodów Świata" a czy ktoś poczuje się lepiej. Nie obiecuję, we mnie ta książka tkwi odkąd ją przeczytałam i nie umiem zapomnieć. Tak to już jest z tą tematyką.
Wyzwania:
"Wojna i ... literatura" , "Z półki"
Książka z pewnością interesująca.To trudny temat. I tak nagle wypłynął, tyle lat po wojnie, kiedy próbuje się na nas wiele win zrzucić. Pamiętajmy, że Polaków zginęło 6 mln, że zostali przez wojnę rozproszeni po świecie, że musieli ze wschodu repatriować / oczywiście oni nie byli wypędzeni/ się na wschód .Dzisiaj mówi się tylko o holokauście. Cierpiało mnóstwo narodów.Eksterminacja dotknęła nie tylko Żydów. Ja to odczuwam, jakby chciano nas celowo w poczucie winy wpędzić. Ja się nie daję.
OdpowiedzUsuńMoja mama opowiadała, jak pomagano Żydom w gettcie tarnowskim dostarczając im żywność.
Dlaczego świat próbuje bić się w nasze piersi.
Teraz się okazuje, że to nie Hitler, nie Niemcy tylko my Polacy jesteśmy winni holocaustowi.
Za chwilę sami tak będziemy uważali.)
To trudna książka do zaakceptowania. Gdy ją czytałam to co jakiś czas czułam się jakby mnie ktoś w twarz uderzył,było nieprzyjemnie. bardzo.Niemniej są momenty gdy autorka cos dobrego o tej pomocy wspomnina, może tylko dla mnie się to nie równoważy.Z jednej strony ją rozumiem, gdy jesteś zagrozona chcesz i liczysz na pomoc a ta nie nadchodzi bądź w zbyt małym wymiarze. Ja sama niejednokrotnie w myślach powtarzam pytanie jak świat mógł na to pozwolić? Przecież doskonale wiemy że Polacy ginęli podobnie jak Żydzi, podobnie byliśmy przeznaczeni w kolejce do śmierci do eksterminacji.Widać naszą winą jest drugie w niej miejsce.
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię, że takie odczucia książka wywoływała.
UsuńNajważniejsze nie dać się wpędzić w nie potrzebne poczucie winy.)