czwartek, 16 maja 2013

"Smaki dwudziestolecia" Maja Łozińska

   
   Autor: Maja Łozińska
   Tytuł: "Smaki dwudziestolecia"
  Wydawnictwo: Wydawnictwo Naukowe PWN
   Miejsce i rok wydania: Warszawa 2011
           
                 
 
 

       Nie będę ukrywać że jeśli chodzi o dwudziestolecie pierwszymi osobami wprowadzającymi mnie w ówczesny świat byli Kornel Makuszyński i trochę później Tadeusz Dołęga Mostowicz ,polubiłam i nawet wracałam dość często. Jednak osobą która spowodowała że o dwudziestoleciu czytam wszystko co tylko mogę czyli co trafi do moich rąk jest pisarz kryminałów retro Marcin Wroński. Zaraził mnie pasją do tego stopnia że czytałam nawet "Rycerza Niepokalanej" , polubiłam i zamierzam mieć wszystkie książki o dwudziestoleciu wydawane  przez wydawnictwo Bellona których autorem jest Sławomir Koper. Najbardziej polubiłam jednak osobę Franka Fiszera regularnie występującego u Wrońskiego i Ziemiańską co jest naturalnym następstwem.
      Regularnie w księgarniach przeglądam serię PWN dotyczącą dwudziestolecia . Wydania piękne , można oglądać całe wieki o czytaniu nie wspomnę, są to zdecydowanie perełki dla fascynatów. Niestety ceny mocno mnie ograniczają. Ochota na posiadanie  rośnie z każdym kolejno wydanym tomem i myślę że kiedyś w końcu stanę się ich posiadaczką. Na razie pozostaje biblioteka.

    Trafiłam na moment kiedy to cudo znalazło się na półce z możliwością wypożyczenia, zagarnęłam natychmiast na stos wybranych tomów i powędrowałam do domu z nadzieją , wielką nadzieją, radością w sercu w celu oglądania, czytania i podziwiania. A co z tego wyszło?

    Zacznijmy od oglądania , piękne zdjęcia wnętrz wszelakich od domów prywatnych , przez wystawy sklepowe i targi po pałac prezydencki. Sfotografowano chyba wszelkie możliwe przejawy życia związane z kwestią jedzenia oraz ,co ciekawsze i dodające smaczku ,urządzania wnętrz. Jest co oglądać i czym się zachwycać. Kawiarnie ,cukiernie, pomniejsze lokale reprezentujące swoje wyroby , jak i zdjęcia gości przy zastawionych stołach. Same serwisy stołowe oraz proponowanych wystrojów mieszkań klas różnych , coś pięknego. Te meble, zastawy , skoro zazdrosne westchnienia powoduje przykładowo noga od stołu to wyobrazcie sobie jak prezentować musi się reszta ?  Przyjęcia noworoczne u prezydenta Mościckiego i nie tylko powodują u mnie błysk w oku a co najważniejsze można również zachwycać się ( lub nie, ja tam się zachwycam) strojami . O paprotce w jadalni prezydenta RP w Wiśle nie jestem w stanie pisać , przyćmiła całe pomieszczenie. Cuda, cudeńka po prostu. Ćmielowska porcelana !!! Już dla samych zdjęć warto mieć tę książkę w ręku. Gwarantuję że nie dacie rady jej odłożyć tak po prostu.

    Maja Łozińska opisała w swej książce przemiany które nadeszły wraz z kryzysem , dotknęły one głównie miasta choć i na wsiach miejscami były dostrzegalne.

    " Kryzys gospodarczy , bezrobocie , rosnące ceny żywności uszczupliły domowe budżety i zmusiły gospodynie do oszczędności. Cała sztuka polegała na tym, żeby wydając gotować zdrowo i smacznie. <<Nowe hasła jak : witaminy, odżywianie jarskie spożywanie potraw surowych wprowadziły niejedną panią domu w zakłopotanie>>  - pisała autorka poradnika Co mam ugotować? "

   Oczywiście nie tylko kryzys wpływał na zmiany, naturalnie spowodowane były one i przemianami obyczajowymi oraz modą.
    Mamy okazję do przeglądu kuchni, spiżarni i jadalni ludzi różnych klas . Kuchni tej codziennej , tej bardziej wystawnej bo świątecznej, po prawdziwe przyjęcia osób znanych w świecie polityki, kultury i sztuki.
   Najciekawsze dla mnie okazały się zdecydowanie wszelkie wzmianki o literatach , Słonimski, Lechoń ,Iwaszkiewicz, Maria Dąbrowska,Żeromski czy aż serce boli Zofia Nałkowska której spotkania uznano za nudne. Wspomniany przeze mnie już Fiszer będący znawcą lokali gastronomicznych i nie tylko. Urocza choć nie dla wspomnianej w niej gospodyni jest pewna anegdota, przekonajcie się sami :

    " Z mięs za odpowiednie na wystawne przyjęcia uchodziły pieczona polędwica, comber cielęcy , ale także umiejętnie przyządzona baranina. Kotlety baranie w sosie cebulowym podano na przyjęciu wydanym przez Janinę Morstinową ,żonę pisarza Ludwika Hieronima Morstina. Młoda i niedoświadczona wówczas pani domu niepokoiła się ,czy jej kotlety będą smakować gościom , zwłaszcza największemu wśród nich smakoszowi, Francowi Fiszerowi. Jednak Franc zapamiętał lepiej wyśmienite menu niż sama gospodynię. Kiedy za jakiś czas spotkali się znowu , tym razem na wieczorze literackim u Boya, w pierwszej chwili Fiszer nie poznał pani Morstinowej , dopiero po dłuższej chwili uśmiechnął się z ulgą i zakrzyknął gromko : << Już wiem!Baranina ! >> " 
  
     Herbatki, wieczorki brydżowe, spotkania w kawiarniach opisane tak że czujemy nie tylko klimat tamtych czasów ale i smaki, zapachy podawanych potraw, czytanie powoduje zdecydowany wzrost apetytu zatem polecam zdecydowanie czytać z przekąskami pod ręką inaczej co chwila biegac będziemy do lodówki.
  
    Żeby nie było tak całkiem bajkowo ale i nie beznadziejnie autorka przedtsawia i tą mniej bogata część społeczeństwa , poznajemy zarówno kuchnię niezamożnego ziemiaństwa , chaty chłopskie rzec można wędrujemy pod strzechy. Również i miasta miały swoją ciemniejszą stronę biednych urzędników , mogących korzystać z tanich jadłodajni w prywatnych mieszkaniach prowadzonych prze samotne kobiety w trudnej finansowo sytuacji co pozwalało im na podreperowanie budżetu a gościom na najedzenie się " dobrze i tanio" co jak wiemy nie zawsze szło i nie zawsze  idzie nadal w parze .
    Dla najbiedniejszych tworzono kuchnie gdzie za 20 groszy mogli kupić talerz gęstej gorącej zupy. Były tez miejsca gdzie za darmo zjeść mogli ci ,którzy za jedzenie już nie byli w stanie zapłacić. Tu zdecydowanie przypomina mi się początek serialowych przygód Dyzmy. 
 Adam Sapieha w Krakowie założył Komitet Pomocy Głodnym, karmiący bezrobotnych i wielodzietne rodziny pozbawione zasiłków, był to jeden z wielu przytaczanych sposobów pomocy.

  Książka ta to najprawdziwsza uczta zarówno dla  smakoszy jak i dla miłośników historii oraz słowa pisanego. Gorąco i z całego serca polecam. Przyznam się Wam że zamierzam do niej wracać na okrągło a zdjęcia  są tak piękne że czaję się już na nie ze szkłem powiększającym. Będę czytać i oglądać bez końca.  

    Ocena książki : 10 / 10

    Książka przeczytana w ramach wyzwań :

    "Polacy nie gęsi..."

         

   
 " Czytaj - to się opłaca" ( literka Ł - Łozińska Maja)
                     

   
 " Lata dwudzieste, lata trzydzieste"
                         

                         
  Swoimi wrażeniami z lektury podzielę się również na blogu  " Literatura palce lizać - kulinaria w książkach"   ( klik )
   Książka ta jest również pozycją czytaną w ramach "gonienia" wyzwania u Sardegny .Miesiąc kwiecień i książka z wątkiem kulinarnym.

 
      

13 komentarzy:

  1. Alez zazdroszcze Ci tej lektury! Ksiazki o tej tematyce uwielbiam i mam nadzieje, ze kiedys i ta zagosci an mojej polce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko to okropne uczucie przy oddawaniu że nie jest moja :-(

      Usuń
  2. Czytałam niedawno, przepiękna. Ale tak naprawdę to ciężko pisać o książkach PWN z serii o XX-leciu, bo wszystkie są przepiękne, ciekawe i to już zaczyna się robić nudne:) Ja ostatnio nabyłam również Ludzie interesu w przedwojennej Polsce i teraz chcę jeszcze kupić Moda w przedwojennej Polsce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tam nudne, przecież kupujesz ;-) Pisać trudno to fakt bo co nowego można jeszcze dodać?

      Usuń
  3. Oj tak, ta książka to prawdziwa uczta zwłaszcza dla miłośników dwudziestolecia. Ja uwielbiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też , podglądanie sław tamtego okresu mnie kręci , jak ja bym chciała choć raz znaleźć się w ówczesnej Polsce.

      Usuń
  4. coś dla mnie! Ide jej poszukać.
    Jestem ogromna miłośniczka XX - lecia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko uprzedzam cena powala . przynajmniej mnie.

      Usuń
    2. wiem, wiem - widziałam. Cena powalająca, ale będzie składka :)

      Usuń
  5. Tej książki jeszcze nie czytałam, mam ją w planach. Ograniczeniem jest to, o czym wspomniałaś w recenzji - cena. I nie chodzi o to, że jest ona wygórowana, bo jakość wydania jest naprawdę świetna. Po prostu na razie te książki nie są na moją kieszeń. Tzn. mogę kupić jedną na parę miesięcy. Jeśli kiedyś będę więcej zarabiać, na pewno sobie skompletuję wszystkie. Na razie doceniam przywileje recenzenta PWN-u. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie mam tak dobrze jak Ty pozostaje mi zazdrościć współpracy ;-) I oczywiście żmudnie zbierać grosiki.

      Usuń