piątek, 13 grudnia 2013

Monika Jaruzelska "Towarzyszka Panienka"


    Nie wiem dlaczego mimo reklamy w mediach, mimo tego że miałam książkę w ręku i przeglądałam , czyli widziałam , musiałam widzieć , musiałam spojrzeć na stronę tytułową przecież. Byłam pewna że sceny z życia panienki Moniki zatytułowane są "Towarzyska Panienka" , jakież było moje zdziwienie gdy doczytałam właściwe brzmienie. Oczywiście nie sam tytuł mnie zdziwił bo pasuje idealnie a fakt że mogłam tak długo o tej książce  myśleć, co tam myśleć ja nawet w trakcie rozmów potrafiłam powiedzieć że tylko czekam aż "Towarzyska Panienka" pojawi się w bibliotece. Nikt mnie nie poprawił zapewne przez grzeczność. 
                             
   Czyta się szybko, wręcz ekspresowo. Nie nazwałabym tego biografią ale sama autorka choćby z racji wykształcenia wie lepiej , dla mnie pozostaną to jednak sceny z życia panienki. Ogólnie nawet mi się podobało, dowodem tego jest fakt przeczytania do końca, choć faktycznie kilka ostatnich stron jednak przebiegłam raczej na skróty. Co mnie cieszy to to że nie ma tu żadnych mrocznych sekretów i tajemnic , pewnie dlatego wbrew pozorom książka nie ma aż takiego odzewu jak "Marzenia i tajemnice" Danuty Wałęsy. Tu podzielam zdanie Moniki Jaruzelskiej że obowiązuje chyba jakiś stopień lojalności  wobec męża?
    " W pierwszej chwili poczułam ogromną sympatię dla pani Wałęsowej , pomyślałam , że jest mi bliska, bo sama też wielokrotnie odczuwałam ten sam rodzaj samotności. Mamy podobne doświadczenia w tym sensie, że dla mojego ojca również polityka była ważniejsza od rodziny.
     Gdy czytałam jednak kolejne fragmenty książki, moje odczucia zaczęły się zmieniać. Pomyślałam , że częstą postawą żon polityków , dygnitarzy i biznesmenów jest pretensja do mężów o brak czasu dla rodziny. A jednocześnie te panie korzystają ze wszystkich apanaży wynikających z roli , jaka ten mężczyzna odgrywa w świecie, a nie w życiu rodziny. W tej sprawie jestem solidarna z Lechem Wałęsą , czym pewnie narażę się wielu kobietom.
     Pani Danuta nie byłaby tą Danutą, którą jest obecnie, gdyby nie działalność Lecha. Nie odbierałaby Nagrody Nobla, nie poznałaby tych wszystkich wielkich ludzi, nie byłaby tak szanowana. Jako żona emerytowanego elektryka mieszkałaby dzisiaj w jakimś komunalnym bloku, być może pełna pretensji  do męża że nic w życiu nie osiągnął. "
       Monika Jaruzelska "Towarzyszka Panienka" rozdział "Danuta Wałęsa" str. 26 - 247
   Trudno nie zgodzić się z autorką tych słów , ja również mimo iż przeczytałam książkę pani Danuty z wypiekami na twarzy myśląc sobie co jakiś czas o tym że też chciałabym być taka cicha bohaterką dnia codziennego, miałam chwilami spore wątpliwości co do tego czy aby należy wyciągać na światło dzienne pewne sprawy i czy jednak solidarność z mężem nie powinna powodować jego obrony zamiast kolejnego nań ataku.
   Z pewnością takich kontrowersji nie wywoła książka "Moniki Jaruzelskiej" choć chwilami myślę że pewne poruszane przez nią kwestię wręcz powinny. Były tez chwile kiedy wyczuwałam może nie tyle fałsz ale pewną grę , kiedy to Panienka starała się udowodnić że właściwie to jej życie tak wiele od zwyczajnego się nie różniło co jest zwyczajnie niemożliwe, kiedy pisze o zabawach z koleżankami czy przyjaciółmi zaznaczając że mieszkali na osiedlach , że nawet w ich generalskiej kamienicy mieszały się stany i narodowości jedynym elementem to potwierdzającym jest kwestia pani woźnej jednak dziecię tej Pani się już później nie pojawia. Dzieci z którymi urzędowała na podwórku okazują się być dziećmi wojskowych itd. Nie lubię kiedy ktoś na siłę wmawia mi że żył inaczej niż żył , podobno jedyne co odróżniało Monikę J. od innych była ochrona a to przecież nie jest prawda. Oczywiście że była małym dzieckiem na dodatek jak wspomina dość chłodno traktowanym w domu z deficytem uwagi od obu rodziców. Małe dziecko ma podobne odczucia i z tym nie dyskutuję , jednak tego że była jak każde inne dziecko wmówić sobie nie dam.

     Ogólnie książka nawet w miarę ciekawa, w wielu sprawach z autorką się zgadzam, polonistyki się spodziewałam w końcu niedaleko pada jabłko od jabłoni. Jednymi z lepszych fragmentów są te dotyczące książek i autentycznie zarówno u córki jak i u ojca wyczuwa się prawdziwe zamiłowanie.
   Jeśli ktoś spodziewa się sensacji, prania brudów czy tłumaczenia się z faktu istnienia na tym świecie to uprzedzam że srodze się zawiedzie. Jednak jeśli ktoś ma ochotę skorzystać z odchylonej w oknie firanki i zajrzeć będzie zadowolony. Bo jest to właśnie takie podglądanie ściśle ograniczone, widzimy tyle na ile nam pozwolono.

    Jest jeszcze jeden fragment , który nie daje mi spokoju, wprawdzie nie posądzam tu autorki , raczej jeśli już to korekta zawiodła . Może być i tak że ja zle to odczytuję i gdzieś umknął mi skok myślowy. Poniżej cytat :
   "Niedawno oglądałam z synem ostatnią część Harry'ego Pottera.W tym filmie panuje atmosfera podobna do zimy 1982 roku: cały czas ciemno, wszystko zamrożone, depresyjne, bez odpowiedzi na pytanie co dalej? Całkowity brak nadziei, kiedy nad światem rozciąga się cień Voldemorta. Wtedy to był cień WRON - y.
    Miałam tej zimy '82 poczucie dojmującej samotności. a to był przecież rok w którym przygotowywałam się do matury.Wnet mieliśmy bawić się na studniówce. W klasie, wiadomo, w większości ludzie z opozycyjnym nastawieniem. ale ich się nie bałam. Byliśmy zżyci - ja ich dobrze znałam , a oni mnie.
       Monika Jaruzelska "Towarzyszka Panienka" rozd. "Stan Wojenny" str. 111 - 112 

      Następnie wspomina autorka o tragedii  górników z Wujka , przecież zarówno Stan Wojenny jak i wydarzenia w kopalni "Wujek" to rok 1981.
 
   Nie twierdzę że jest to arcydzieło bo nie jest , jest zresztą napisane w sposób zapewniający szeroki wachlarz ewentualnych czytelników. Poznać jak najbardziej można, jak wspomniałam już czyta się błyskawicznie, kupić - niekoniecznie polecam bibliotekę.

4 komentarze:

  1. Z tym tytułem miałam dokładnie tak samo;) Książka jeszcze przede mną, zamówiłam sobie w bibliotece.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem skąd się to wzięło ale dobrze wiedzieć że nie ja jedna zle przeczytałam :-)

      Usuń
  2. Podobała mi się, bezpretensjonalna, myślę, że szczera i bez sensacji. Ale faktycznie wystarczy ją z biblioteki wziąć. Nie jest z tych pozycji, co człowiek chce mieć na półce i wracać, raz wystarczy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczera na ile szczera mogla być i ani ciut wiecej. Bardzo mila i sympatyczna wrecz poprawiajaca nastroj w momencie czytania, miło wspominam i jesli w rece wpadnie mi kolejna pozycja tej Pani zapewne również ja wypozycze.

      Usuń