Autor : Ed Vulliamy
Tytuł : "Ameksyka. Wojna wzdłuż granicy."
Tytuł oryginału : "Amexica: War along the borderline"
Przekład : Jannusz Ochab
Wydawnictwo : Wydawnictwo Czarne
Miejsce i rok wydania : Wołowiec 2012
Seria : Reportaż
Wyzwania : Biblioteczne , Czytamy serie wydawnicze
Tytuł Ameksyka jest najlepszym jaki kiedykolwiek widziałam , czytelnik wie od razu o co chodzi, jest też bardzo egzotyczny, pociągający i obiecujący. Niestety jest tez zapowiedzią czegoś czego znać byśmy nie chcieli, póki widzimy to na filmach lepszych lub gorszych możemy udawać że to tylko fikcja. Kiedy jednak do ręki dostajemy reportaż z tej okolicy, czytamy o tym co autor widział i słyszał udawać już nie możemy. Gangi, walka o władzę , kartele i ich wpływ na wszystkie dziedziny życia , wszystkie instytucje, niezależnie od tego czy chcą się one poddać temu systemowi czy nie , nie bardzo maja wyjście o czym przekonuje dość sugestywnie pewien dziennikarz. Tłumaczy dlaczego prasa nie pisze o tym co się dzieje o łamaniu nagminnym prawa, o morderstwach, o dostępie do broni .... Myślę że warto to starać się zrozumieć. Dziennikarz ów mówi oni zabijają ,nie straszą , nie sugerują że zdradzasz żonę , bierzesz łapówki , jeśli im nie pasujesz zabijają .
Ilość morderstw jest wręcz ogłuszająca, ludzie giną każdego dnia , indywidualnie, masowo po prostu codziennie. Zabijają przestępcy , członkowie gangów ale wykonują wyroki też żołnierze czy policjanci. Jak wspomina autor numer alarmowy ( np. kiedy ktoś zginie, nie wróci do domu) jest numerem pod którym najszybciej można skontaktować się z .... porywaczami.
Książka ta jest bardzo krwawa , bez żadnego owijania w bawełnę autor opisuje miejsca masowych mordów gdzie krew zastyga na podłodze w gęstych kałużach. Wywieszone zwłoki będące ostrzeżeniem dla wszystkich , nie grasz z nami , też tak skończysz. Z każdej strony wraz z każdym kolejnym zdaniem wygląda totalna beznadzieja, bo czy nadzieje daje stwierdzenie że eskalacja przemocy była zawsze zapowiedzią zniszczenia danej cywilizacji patrz starożytny Rzym czy Aztekowie ?
Czytałam o tym co się tam dzieje , o tym że ludzie zabijają dla pieniędzy bo niezależnie od tego czym handlują i w co się uwikłali odgórnie chodzi o pieniądze. Z jednej strony nie mogłam uwierzyć w to że w jakimkolwiek państwie może istnieć aż takie bezprawie a wystarczy przecież wspomnieć o Chinach, Indiach czy Afryce by zrozumieć że nie tylko Ameksyka jest pełna bezprawia. Jest jeden mianownik łączący wszystkie te kraje , właściwie należałoby nie pisać kraje a poszczególne miasta a nawet ich dzielnice. To bieda. Wiem że to niczego nie usprawiedliwia , niemniej podłożem do wszelkich grzecznie pisząc mało humanistycznych działań jest idealnym. Spojrzeć wystarczy na Hitlera i III Rzeszę , cała jego moc urosła dzięki biedzie, po pierwszej wojnie światowej Hitler w Niemczech stał się tym , który powiedział dość, dał ludziom pracę i nadzieję na to że będą kimś. Na mniejszą dzięki Bogu skalę dzieje się to i dzisiaj , który ojciec rodziny nie mając czym nakarmić dzieci nie pójdzie na małą współpracę za spore ( dla niego) pieniądze ? Dla karteli jest to idealne rozwiązanie za grosze ( według ich pojęcia) kupują sobie lojalnego współpracownika, jeśli zaś lojalny nie będzie .... oni po prostu zabijają przypomnę słowa wyżej już przytoczone , które usłyszał i autor książki.
Zapewne jeszcze wrócę do tego tematu gdyż książka ta jest jedną z tych , które zostają w człowieku na zawsze , nie sposób zapomnieć o tym co w niej przeczytałam. Obrazy kobiet pracujących w fabrykach niczym maszyny ( a nawet i gorzej gdyż jak się mawia maszyna ma się prawo zepsuć człowiek nie ) za marne grosze nie wystarczające na utrzymanie rodziny. Mężczyzn nie mających właściwie żadnego wyboru, bo jaki wybór ma ktoś niewykształcony , nie mogący opuścić miasta i kraju w którym nie ma pracy a mający na utrzymaniu rodzinę? Dzieci właściwie od dzieciństwa skazane na podobną drogę , bo skoro nie ma nawet co jeść któż pośle dzieci do szkoły jeśli trzeba za nią płacić ?
Szokująca, przygnębiająca ale bardzo prawdziwa książka , która być może autor zrobił to nieświadomie, jest jednym wielkim oskarżeniem dla tej części świata która pławi się bezmyślnie w luksusie. Już wielokrotnie wskazywano że gdyby nie marnowanie żywności w najbogatszych rejonach wyżywiłby się cały świat. Wyrzucamy żywność w ilościach zatrważających ani myśląc o tym że co chwilę ktoś kona z głodu. I nie , nie jestem bez winy.
Książka przeczytana w ramach wyzwania :
oraz
Bardzo lubię czytać reportaże, więc z pewnością przeczytam.
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię serdecznie również do odwiedzenia mojego bloga o książkach: http://hugekultura.blogspot.com/
Dziękuję za zaproszenie, chętnie skorzystam :-)
UsuńKsiążka naprawdę warta jest poświęconego jej czasu , choć nie ukrywam czytałam z przerwami na odetchnięcie od tego klimatu beznadziei. Pewnie że jest tam kilka osób próbujących cos zrobić i to się chwali jednak jest to kropla już nie w morzu a we wszechoceanie.