Autor : Sandra Lee
Tytuł : "Pudełko z przepisami"
Przekład : Anna Rogulska
Wydawnictwo : Między Słowami
Gatunek : powieść obyczajowa
Źródło książki : z biblioteki
Czytadło, typowe czytadło na jedno popołudnie. Lekko się czyta, wbrew pozorom da się wciągnąć w całą historię głównej bohaterki. Nieco może irytująca jest , przynajmniej dla mnie jej córka , która z nastolatki sprawiającej problemy staje się nagle chodzącym ideałem i geniuszem, takie dwa w jednym. Kto by tak nie chciał a jeszcze gdyby się dało z pominięciem etapu "nastolatki sprawiającej problemy " .....
Taka bajka dla dorosłych , dla odprężenia , gdzie wszystko dobrze się kończy , przynajmniej jeśli chodzi o główną bohaterkę. Trochę w tym wszystkim dość typowym dla tego typu powieści , jest nawet przyjaciel gej znajdujący swą miłość , będący najlepszym z wszystkich przyjaciół. Jest i były mąż i kilku innych zakochanych facetów. Dzielny strażak , udane interesy i nawet dobra wróżkę da się znaleźć. Jak już pisałam bajka.
Tytułowe pudełko z przepisami okazuje się czynnikiem istotnym dla działań wielu bohaterów tej opowieści , wpływa na ich życie , na ich decyzje a także na ich nastroje. Czasem gra rolę puszki Pandory z czasem staje skrzynią skarbów , tymi skarbami są ukryte weń przepisy ale nie tylko , również to co kryje się za zewnętrzną powłoką czyli wywoływane emocje.
Trochę buntu wzbudza we mnie wydarzenie bez którego tak naprawdę nie byłoby całej tej historii , czyli śmierć Leezy . Jej mąż i maleńka córeczka pozostawieni są na boku całej tej akcji , domyślam się iż takie a nie inne poprowadzenie tego wątku miało uzmysłowić nam że mimo wszystko życie toczy się dalej jak to w życiu. Bolesne. Jednak mam niedosyt w tej kwestii, jakby śmierć była potrzebna do zawiązania akcji ,bo właściwie wątek odejścia Leezy jest wyjściową dla pewnych sytuacji , które nie miałby miejsca w innym przypadku. Później chyba , tak sobie myślę nie bardzo było wiadomo co począć jej mężem i córeczką więc odsunięci zostali na dalszy plan. A być może po prostu autorka pozwoliła im na żałobę , na uboczu bez zbędnego wywlekania tak intymnych przeżyć a ja chciałabym z buciorami tam wejść ? Nie, nie chciałabym , ale taki cel , umożliwienie przetrwania tego trudnego okresu bez zbędnych analiz mógł przyświecać autorce. Mnie przyszło to na myśl dopiero w ostatniej chwili, chce jednak podzielić się własnymi "dylematami" .
Jak na czytadło naprawdę nienajgorsza książka. Aczkolwiek nie jest to pozycja do której będę wracać, niemniej przeczytałam z przyjemnością.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz