Skrajnie od czytania uzależniona z pełnymi objawami odstawienia, zrezygnowałam z leczenia :-) Moleslaw
środa, 30 kwietnia 2014
Jerzy Pecold "Padre ,strzelba ,różaniec i koń"
Wpadła mi w ręce, w bibliotece książka "Padre,strzelba, różaniec i koń." której autorem jest Jerzy Pecold. Pierwsze co przyciągnęło moją uwagę to oładka jako że książka wydana jest w serii "Biblioteka Poznaj Świat" przez wydawnictwo Bernardinum. Charakterystyczna okładka to pierwsze, drugie to króciutka notka biograficzna , która w ogóle mnie rozbroiła i jeśli nawet miałam choć przez moment wątpliwości brać czy nie to w chwili zapoznania się z nią wiedziałam : biorę .
Jerzy Pecold
"Zawodowy masarz - rzeznik z papierami czeladnika, a jednocześnie absolwent KUL z tytułem magistra teologii moralnej. Z zakładu wędliniarskiego poszedł do seminarium duchownego, w 1984 roku został księdzem, a trzy lata później pojechał na misje do Ekwadoru >>bo nikt inny nie chciał tam jechać<<. Przeżył ponad 25 lat w Ameryce Południowej, obecnie mieszka w Wenezueli. Dlatego wie o czym pisze."
I nie zawiodłam się , nie jest to arcydzieło, nie jest to książka porywająca i zapierająca dech w piersiach jednak mimo tego jednak przeczytałam ją w tempie ekspresowym, wczoraj wypożyczyłam , dziś mogę oddać. Sednem życia autora jest głoszenie Chrystusa , docieranie z wiedzą o Nim do najodleglejszych zakątków świata, nie jest jednak jedynym jego zajęciem o czym mogą przekonać się czytelnicy. To że jest człowiekiem do wszystkiego jest mało powiedziane, nie dość że jak wskazuje jego wykształcenie jest dość zaskakujący w swoich wyborach to jeszcze jak już postanowi to wszystkiego się nauczy. I medycyny, i kłaść dach czy posadzkę, może potrzebujecie mechanika a może kogoś kto zna się na koniach. Nic nie jest mu straszne, co powoduje że zjednuje sobie ludzi w otoczeniu. Spisane przezeń zapiski z lat spędzonych w Ameryce Płd. nie dość że serwują nam obrazki z życia ludzi , opisują piękne ale i niebezpieczne rejony i prawa natury to pozwalają poznać księdza z "ludzką warzą" jakkolwiek to nie brzmi. Ten ksiądz jest blisko ludzi, rozumie ich , nie moralizuje jednocześnie nie pochwalając zła. To wcale nie jest takie łatwe jak się wydaje.
Na deser pozostaje nam zachwycić się zdjęciami autorstwa Wojciecha Cejrowskiego, w ogóle mimo że raz czy dwa może jest w tekście wymieniony odnosiłam wrażenie jak gdyby to on dzielił się z nami swoimi wrażeniami. Oczywiście to tylko wrażenie ( w końcu WC jest jedyny i niepowtarzalny) , niemniej gdyby nie on prawdopodobnie nie poznalibyśmy skromnej osoby księdza i tego jak ważną pracę wykonuje pomagając ludziom.
Mam jedno zastrzeżenie, mimo jakości czyli: okładka, papier, zdjęcia i oczywiście marka ,cena jak dla mnie jest wygórowana 44 zł to zdecydowanie zbyt wiele. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie by książkę po prostu wypożyczyć, chyba że ktoś jest maniakiem i zbiera całą serię wtedy ... pozostaje nadzieja że wtedy cena nie ma znaczenia.
Autor : Jerzy Pecold
Tytuł : "Padre, strzelba, różniec i koń."
Wydawnictwo : Bernardinum
Gatunek : podróżnicze
Wyzwanie : Biblioteczne
Książka przeczytana w ramach wyzwania :
poniedziałek, 28 kwietnia 2014
"Ameksyka.Wojna wzdłuż granicy." Ed Vulliamy
Autor : Ed Vulliamy
Tytuł : "Ameksyka. Wojna wzdłuż granicy."
Tytuł oryginału : "Amexica: War along the borderline"
Przekład : Jannusz Ochab
Wydawnictwo : Wydawnictwo Czarne
Miejsce i rok wydania : Wołowiec 2012
Seria : Reportaż
Wyzwania : Biblioteczne , Czytamy serie wydawnicze
Tytuł Ameksyka jest najlepszym jaki kiedykolwiek widziałam , czytelnik wie od razu o co chodzi, jest też bardzo egzotyczny, pociągający i obiecujący. Niestety jest tez zapowiedzią czegoś czego znać byśmy nie chcieli, póki widzimy to na filmach lepszych lub gorszych możemy udawać że to tylko fikcja. Kiedy jednak do ręki dostajemy reportaż z tej okolicy, czytamy o tym co autor widział i słyszał udawać już nie możemy. Gangi, walka o władzę , kartele i ich wpływ na wszystkie dziedziny życia , wszystkie instytucje, niezależnie od tego czy chcą się one poddać temu systemowi czy nie , nie bardzo maja wyjście o czym przekonuje dość sugestywnie pewien dziennikarz. Tłumaczy dlaczego prasa nie pisze o tym co się dzieje o łamaniu nagminnym prawa, o morderstwach, o dostępie do broni .... Myślę że warto to starać się zrozumieć. Dziennikarz ów mówi oni zabijają ,nie straszą , nie sugerują że zdradzasz żonę , bierzesz łapówki , jeśli im nie pasujesz zabijają .
Ilość morderstw jest wręcz ogłuszająca, ludzie giną każdego dnia , indywidualnie, masowo po prostu codziennie. Zabijają przestępcy , członkowie gangów ale wykonują wyroki też żołnierze czy policjanci. Jak wspomina autor numer alarmowy ( np. kiedy ktoś zginie, nie wróci do domu) jest numerem pod którym najszybciej można skontaktować się z .... porywaczami.
Książka ta jest bardzo krwawa , bez żadnego owijania w bawełnę autor opisuje miejsca masowych mordów gdzie krew zastyga na podłodze w gęstych kałużach. Wywieszone zwłoki będące ostrzeżeniem dla wszystkich , nie grasz z nami , też tak skończysz. Z każdej strony wraz z każdym kolejnym zdaniem wygląda totalna beznadzieja, bo czy nadzieje daje stwierdzenie że eskalacja przemocy była zawsze zapowiedzią zniszczenia danej cywilizacji patrz starożytny Rzym czy Aztekowie ?
Czytałam o tym co się tam dzieje , o tym że ludzie zabijają dla pieniędzy bo niezależnie od tego czym handlują i w co się uwikłali odgórnie chodzi o pieniądze. Z jednej strony nie mogłam uwierzyć w to że w jakimkolwiek państwie może istnieć aż takie bezprawie a wystarczy przecież wspomnieć o Chinach, Indiach czy Afryce by zrozumieć że nie tylko Ameksyka jest pełna bezprawia. Jest jeden mianownik łączący wszystkie te kraje , właściwie należałoby nie pisać kraje a poszczególne miasta a nawet ich dzielnice. To bieda. Wiem że to niczego nie usprawiedliwia , niemniej podłożem do wszelkich grzecznie pisząc mało humanistycznych działań jest idealnym. Spojrzeć wystarczy na Hitlera i III Rzeszę , cała jego moc urosła dzięki biedzie, po pierwszej wojnie światowej Hitler w Niemczech stał się tym , który powiedział dość, dał ludziom pracę i nadzieję na to że będą kimś. Na mniejszą dzięki Bogu skalę dzieje się to i dzisiaj , który ojciec rodziny nie mając czym nakarmić dzieci nie pójdzie na małą współpracę za spore ( dla niego) pieniądze ? Dla karteli jest to idealne rozwiązanie za grosze ( według ich pojęcia) kupują sobie lojalnego współpracownika, jeśli zaś lojalny nie będzie .... oni po prostu zabijają przypomnę słowa wyżej już przytoczone , które usłyszał i autor książki.
Zapewne jeszcze wrócę do tego tematu gdyż książka ta jest jedną z tych , które zostają w człowieku na zawsze , nie sposób zapomnieć o tym co w niej przeczytałam. Obrazy kobiet pracujących w fabrykach niczym maszyny ( a nawet i gorzej gdyż jak się mawia maszyna ma się prawo zepsuć człowiek nie ) za marne grosze nie wystarczające na utrzymanie rodziny. Mężczyzn nie mających właściwie żadnego wyboru, bo jaki wybór ma ktoś niewykształcony , nie mogący opuścić miasta i kraju w którym nie ma pracy a mający na utrzymaniu rodzinę? Dzieci właściwie od dzieciństwa skazane na podobną drogę , bo skoro nie ma nawet co jeść któż pośle dzieci do szkoły jeśli trzeba za nią płacić ?
Szokująca, przygnębiająca ale bardzo prawdziwa książka , która być może autor zrobił to nieświadomie, jest jednym wielkim oskarżeniem dla tej części świata która pławi się bezmyślnie w luksusie. Już wielokrotnie wskazywano że gdyby nie marnowanie żywności w najbogatszych rejonach wyżywiłby się cały świat. Wyrzucamy żywność w ilościach zatrważających ani myśląc o tym że co chwilę ktoś kona z głodu. I nie , nie jestem bez winy.
Książka przeczytana w ramach wyzwania :
oraz
czwartek, 24 kwietnia 2014
Barbara Iskra - Kozińska "Maria"
Autor : Barbara Iskra - Kozińska
Tytuł : "Maria"
Wydawnictwo : Bellona
Gatunek : powieść historyczno - obyczajowa
Druga część sagi o rodzinie Kozińskich już za mną, chętnie poczytałabym jeszcze o losach tych miłych, serdecznych i doświadczonych przez los ludzi. Może kiedyś autorka pokusi się o ciąg dalszy, zobaczymy. We mnie ma zapewnioną czytelniczkę. O czym jest ta książka, przede wszystkim o tym co lubię najbardziej czyli o codzienności. O zmaganiach z życiem w powojennej Polsce, jak wiemy nie w wolnej Polsce a tego przecież najbardziej pragnęli wszyscy Polacy po drugiej wojnie światowej. Przesiedlenia z jednego krańca Polski na drugi, na dodatek tuż przy granicy nie ukrywajmy tego , jednego z największych ówcześnie wrogów. Nie sposób w kilka miesięcy po wojnie żyć w takim miejscu spokojnie i faktycznie właściciele upominają się o swoje, to oznacza dalszą niepewność. z dużą ciekawością czytałam o zasiedleniu ziem odzyskanych , o odczuciach bohaterów gdy wchodzili do cudzych , nie ważne że poniemieckich domów. Tym bardziej że przecież jest za mną lektura "Wypędzonych", zatem argumentom bohaterów towarzyszyły zwykle migające w mojej pamięci obrazy z wcześniejszej lektury. Oczywiście rozumiałam Polaków zajmujących domy we wskazanych miejscach oraz ich próby racjonalizacji tego, jednak gdzieś w tle przewijały mi się wspomniane obrazy.
Najbardziej przypadły mi do gustu że tak to określę "obrazki z życia codziennego" czyli o tym co Maria robiła, czym się zajmowała co gotowała ale tez nigdy nie ukrywałam że to codzienność ta zwykła i szara zazwyczaj niedostrzegana a już z pewnością niedoceniana najbardziej mnie w literaturze pociąga. To co innych zwykle nudzi dla mnie jest najsmakowitszym kąskiem a już na sama myśl o kluseczkach lanych na mleku ślinka mi cieknie i nie ukrywam nie na samym czytaniu się skończy. W każdym razie poza planowanym śniadaniem w wersji książkowej , mam w planach zakupienie własnego egzemplarza by móc do woli w nim sobie zaznaczać co smakowitsze kąski.
Książkę czytało się naprawdę przyjemnie, nie jest to arcydzieło światowej literatury ale jest to rzecz arcyciekawa od strony kultury materialnej. Zdecydowanie polecam.
Książka przeczytana w ramach wyzwania :
Tytuł : "Maria"
Wydawnictwo : Bellona
Gatunek : powieść historyczno - obyczajowa
Druga część sagi o rodzinie Kozińskich już za mną, chętnie poczytałabym jeszcze o losach tych miłych, serdecznych i doświadczonych przez los ludzi. Może kiedyś autorka pokusi się o ciąg dalszy, zobaczymy. We mnie ma zapewnioną czytelniczkę. O czym jest ta książka, przede wszystkim o tym co lubię najbardziej czyli o codzienności. O zmaganiach z życiem w powojennej Polsce, jak wiemy nie w wolnej Polsce a tego przecież najbardziej pragnęli wszyscy Polacy po drugiej wojnie światowej. Przesiedlenia z jednego krańca Polski na drugi, na dodatek tuż przy granicy nie ukrywajmy tego , jednego z największych ówcześnie wrogów. Nie sposób w kilka miesięcy po wojnie żyć w takim miejscu spokojnie i faktycznie właściciele upominają się o swoje, to oznacza dalszą niepewność. z dużą ciekawością czytałam o zasiedleniu ziem odzyskanych , o odczuciach bohaterów gdy wchodzili do cudzych , nie ważne że poniemieckich domów. Tym bardziej że przecież jest za mną lektura "Wypędzonych", zatem argumentom bohaterów towarzyszyły zwykle migające w mojej pamięci obrazy z wcześniejszej lektury. Oczywiście rozumiałam Polaków zajmujących domy we wskazanych miejscach oraz ich próby racjonalizacji tego, jednak gdzieś w tle przewijały mi się wspomniane obrazy.
Najbardziej przypadły mi do gustu że tak to określę "obrazki z życia codziennego" czyli o tym co Maria robiła, czym się zajmowała co gotowała ale tez nigdy nie ukrywałam że to codzienność ta zwykła i szara zazwyczaj niedostrzegana a już z pewnością niedoceniana najbardziej mnie w literaturze pociąga. To co innych zwykle nudzi dla mnie jest najsmakowitszym kąskiem a już na sama myśl o kluseczkach lanych na mleku ślinka mi cieknie i nie ukrywam nie na samym czytaniu się skończy. W każdym razie poza planowanym śniadaniem w wersji książkowej , mam w planach zakupienie własnego egzemplarza by móc do woli w nim sobie zaznaczać co smakowitsze kąski.
Książkę czytało się naprawdę przyjemnie, nie jest to arcydzieło światowej literatury ale jest to rzecz arcyciekawa od strony kultury materialnej. Zdecydowanie polecam.
Książka przeczytana w ramach wyzwania :
środa, 23 kwietnia 2014
Pożyczone od dobrych ludzi czyli co będę czytać.
Kończę czytać "Marię" (klik) Barbary Iskry - Kozińskiej i czytam "Ameksykę"(klik) którą to byłam "przedłużyć" dziś w bibliotece podobnie jak "Sztetl" przy okazji wypożyczyłam książkę pt. "Egzekutor" Stefana Dąmbskiego (klik) z Karty, wprawdzie wcześniejsze wydanie z serii "Tematy Karty" a nie "Karty Historii" ale w zasadzie nie o serię chodzi a o samą książkę prawda?
Od pewnej miłej Pani pożyczyłam serię książek Krystyny Nepomuckiej
"Małżeństwo niedoskonałe"
"Rozwód niedoskonały"
"Samotność niedoskonała"
"Miłość niedoskonała cz.1"
"Miłość niedoskonała cz.2"
Jestem ciekawa jak wypadnie, Nepomuckiej próbowałam coś czytać i tak naprawdę tylko młodzieżowe przypadły mi do gustu. Jednak zachwytom mojej dobrodziejki nie było końca "Musi to pani przeczytać" padało co chwila wśród superlatyw wszelakich to jakie ja miałam wyjście? Jak to mól dałam się namówić i nie ukrywam że sporo sobie po tym co słyszałam obiecuję. Choć pamiętam wrażenia negatywne po wcześniejszych próbach czytelniczych dzieł tejże pisarki, poza młodzieżowymi wspomnianymi wcześniej.
Marlow dotrzmał słowa i dotarła do mnie książka Angeliki Kuzniak "Papusza" już nie mogę się doczekać lektury ale ustąpić pierwszeństwa i tak musi książce od przemiłego Pana prowadzącego Notatnik kulturalny, czyli smakowitemu tomowi pt. "Pra" Ludwiki Włodek (opinia) o rodzinie Jarosława Iwaszkiewicza. Za obie jeszcze raz dziękuję bardzo i obiecuję odesłać po przeczytaniu.
Zapowiada się ciekawie, dzięki temu nie popsuł mi humoru fakt że nie dotarły jeszcze do mnie książki wysłane 11 kwietnia, co tam poczekam jeszcze kilka dni. A będzie tego trochę.
wtorek, 22 kwietnia 2014
Judtih Merkle Riley "Czara wyroczni"
Autor : Judith Merkle Riley Tytuł : "Czara wyroczni"
Przekład : Barbara Korzon
Wydawnictwo : Książnica
Seria : Z mroków przeszłości
Siedemnastowieczny Paryż ożywa pod piórem Judit Merkle Riley, czytając przenosiłam się w owe czasy z przestrachem ale i ciekawością przyglądając się ulicom, domom a przede wszystkim ludziom epoki świetnie przedstawionym w tej powieści. Dlaczego z przestrachem ? Ponieważ w siedemnastowiecznym Paryżu roiło się od czarownic, wróżek i wróżbitów wszelkiego autoramentu rozmyślnie i celowo uzależniających od siebie swoich klientów czasem bardzo wysokich stanów. Najlepszym dowodem na to jak wielką władzę mieli może być spisek na życie króla. Czy uda się im osiągnąć cel ? Tego nie zdradzę. Zdradzę jednak że powieść ta obok tego że jest bardzo dobrą powieścią historyczną oddającą wszelkie detale ze sporą dokładnością jest też idealnym przykładem na to jak można z zahukanego brzydkiego kaczątka ukrytego wśród ksiąg filozoficznych uczynić kobietę silną, odważną , piękną i .... niebezpieczną. Nie ukrywam że przemiana głównej bohaterki dla mnie była jednym z najciekawszych wątków w tej powieści.
Motywem wszystkiego jest zemsta i pieniądze a to jak wiemy są obok miłości najsilniejsze czynniki zmieniające nawet bieg historii. Czy będzie tak i tym razem ?
Interesujące tez wydało mi się zestawienie czarownictwa , wiedzy tajemnej z logicznym myśleniem , niejednokrotnie czytelnikowi przyjdzie zastanawiać się jak bardzo nawet wykształceni ludzie ulegają innym pod wpływem tego co im "się wydaje" że usłyszeli czy też zobaczyli.
Autorka przedstawia ciemną stronę życia w Paryżu w XVII wieku i to niezależnie od tego czy chwilowo opisywana osoba jest ulicznicą czy wielką damą. Poprzednio przeczytane książki z tej serii to "Pani na Czahticach" o Elżbiecie Batory , "Wład Palownik" o Drakuli i "Papieżyca Joanna" tamte wydawały się pełne intryg, zabójstw i krwi nic dziwnego zresztą , sugerują to same tytuły. Wiedzcie jednak zanim sięgniecie po "Czarę wyroczni" że nie ustępuje im ona na krok.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości GW Publicat :
Książka przeczytana w ramach wyzwań :
Czytamy serie wydawnicze
oraz
Z półki 2014
poniedziałek, 21 kwietnia 2014
"Czerwone niebo nad Wolyniem" Barbara Iskra - Kozińska
Autor : Barbara Iskra - Kozińska
Tytuł : "Czerwone niebo nad Wołyniem"
Wydawnictwo : Bellona
Piękna, czarująca opowieść o życiu na Wołyniu, przedstawia ona losy rodziny Kozińskich o których już na pierwszej stronie czytamy :
Niespiesznie snuta historia pozwala nam nie tylko dokładnie poznać rodzinę Kozińskich Michalinę i Wincentego oraz kolejno każde z ich dzieci ale także ich otoczenie, sąsiadów bliższych i tych dalszych czyli i Polaków i Ukraińców. Czytamy o zwyczajach panujących w tych dwóch różnych przecież narodach, o zwyczajach świątecznych , o życiu codziennym o tym czym się zajmowali domem , gospodarstwem , obrządkiem , uprawą pól. Pięknie to wszystko opisane wręcz odnosiłam wrażenie że sama zagrabiam siano czy tez prowadzę konia do stajni. Podpatrujemy zagrody, domy ich urządzenie, stroje zarówno osób majętnych jak i chłopów tych Polskich i tych Ukraińskich. Tak naprawdę książka ta stała się dla autorki szansą nie tylko na nagłośnienie tematu samej Rzezi Wołyńskiej ale i tego co utraciliśmy przez II wojnę światową. Przedstawienie tego w taki a nie inny sposób to mam wrażenie efekt tego że autorka spisywała przede wszystkim wspomnienia a te jak wiadomo lubimy idealizować a raczej pamięć nasza to lubi, po drugie jest to po trosze ( moim zdaniem) zabieg celowy gdyż w zderzeniu z zakończeniem jest nam tego sielankowego obrazu zdecydowanie bardziej żal, niż gdybyśmy nie mieli okazji zapoznać się z czasami wcześniejszymi i to z takiej właśnie perspektywy pokazanymi. Wezmy też poprawkę na to że czytamy historie majętnej rodziny ziemiańskiej, zle im wówczas przecież na Kresach nie było. Nie jest to żaden zarzut tylko stwierdzenie faktu, tak na wszelki wypadek, gdyby ktoś zamierzał zarzut z tego uczynić.
Bardzo cieszę się gdyż przewidująco moja ulubiona bibliotekarka dała mi dwa tomy tej rodzinnej sagi, czeka mnie zatem lektura drugiego tomu. Mam nadzieje równie ciekawa. W ogóle autorka rozbudziła we mnie ciekawość dotyczącą tych wydarzeń ale i wcześniejszych jak i późniejszych również. Zatem zamierzam w najbliższej przyszłości poznać lepiej zarówno historie Kresów jak i Kresowiaków oraz samych przesiedleń i ich skutków. Będę wdzięczna jeśli podsuniecie mi jakieś ciekawe tytuły.
Książka przeczytana w ramach wyzwania :
Tytuł : "Czerwone niebo nad Wołyniem"
Wydawnictwo : Bellona
Piękna, czarująca opowieść o życiu na Wołyniu, przedstawia ona losy rodziny Kozińskich o których już na pierwszej stronie czytamy :
Niespiesznie snuta historia pozwala nam nie tylko dokładnie poznać rodzinę Kozińskich Michalinę i Wincentego oraz kolejno każde z ich dzieci ale także ich otoczenie, sąsiadów bliższych i tych dalszych czyli i Polaków i Ukraińców. Czytamy o zwyczajach panujących w tych dwóch różnych przecież narodach, o zwyczajach świątecznych , o życiu codziennym o tym czym się zajmowali domem , gospodarstwem , obrządkiem , uprawą pól. Pięknie to wszystko opisane wręcz odnosiłam wrażenie że sama zagrabiam siano czy tez prowadzę konia do stajni. Podpatrujemy zagrody, domy ich urządzenie, stroje zarówno osób majętnych jak i chłopów tych Polskich i tych Ukraińskich. Tak naprawdę książka ta stała się dla autorki szansą nie tylko na nagłośnienie tematu samej Rzezi Wołyńskiej ale i tego co utraciliśmy przez II wojnę światową. Przedstawienie tego w taki a nie inny sposób to mam wrażenie efekt tego że autorka spisywała przede wszystkim wspomnienia a te jak wiadomo lubimy idealizować a raczej pamięć nasza to lubi, po drugie jest to po trosze ( moim zdaniem) zabieg celowy gdyż w zderzeniu z zakończeniem jest nam tego sielankowego obrazu zdecydowanie bardziej żal, niż gdybyśmy nie mieli okazji zapoznać się z czasami wcześniejszymi i to z takiej właśnie perspektywy pokazanymi. Wezmy też poprawkę na to że czytamy historie majętnej rodziny ziemiańskiej, zle im wówczas przecież na Kresach nie było. Nie jest to żaden zarzut tylko stwierdzenie faktu, tak na wszelki wypadek, gdyby ktoś zamierzał zarzut z tego uczynić.
Bardzo cieszę się gdyż przewidująco moja ulubiona bibliotekarka dała mi dwa tomy tej rodzinnej sagi, czeka mnie zatem lektura drugiego tomu. Mam nadzieje równie ciekawa. W ogóle autorka rozbudziła we mnie ciekawość dotyczącą tych wydarzeń ale i wcześniejszych jak i późniejszych również. Zatem zamierzam w najbliższej przyszłości poznać lepiej zarówno historie Kresów jak i Kresowiaków oraz samych przesiedleń i ich skutków. Będę wdzięczna jeśli podsuniecie mi jakieś ciekawe tytuły.
Książka przeczytana w ramach wyzwania :
niedziela, 20 kwietnia 2014
The Walking Dead Żywe trupy "Upadek Gubernatora cz.1" Robert Kirkamn i Jay Bonansinga
Autor : Robert Kirkamn Jay Bonansinga Tytuł : "Żywe trupy : Upadek Gubernatora "
Przekład : Bartosz Czartoryski
Seria : The Walking Dead
Wydawnictwo : Sine Qua Non
Z okładki :
" Philip Blake przebył drogę przez piekło. Teraz stoi na czele jednego z ostatnich bastionów ludzkości. Raz już próbowano położyć kres jego dyktaturze. Niestety bezskutecznie.
W końcu nadszedł czas upadku Gubernatora.Woodbury już nigdy nie będzie takie jak wcześniej. Być może do miasteczka zawita w końcu praworządność.
Znani fanom komiksu oraz serialu bohaterowie - Rick, Michonne i Glenn - ośmielą się podnieść rękę na samozwańczego przywódcę, ale z tej potyczki żadna ze stron nie może wyjść zwycięsko... Od dawna skrywane urazy przerodzą się w zaskakujące konfrontacje, zarysowane zostaną nowe linie frontu, a niespodziewane zwroty akcji przypieczętują losy winnych i niewinnych, żywych i martwych. Oto początek końca."*
Nie wiem jak to się stało że najpierw oczekiwałam tej książki z napięciem , liczyłam wręcz dni , następnie już nawet godziny do jej dostarczenia a w końcu trafiła na półkę i czekała na przeczytanie. W końcu stwierdziłam że już pora, może miałam nadzieję że po naprawdę średnim ostatnim półsezonie odbiję sobie rozczarowanie czytając powieść.
Zdaję sobie sprawę że najpierw był komiks, później powstał serial a wreszcie na bazie sukcesu jednego i drugiego książki. Sukces był nieoczekiwany i co ciekawsze trwa nadal : "Żywe trupy to największy sukces zarówno Roberta Kirkmana , jak i wydawnictwa Image Comics. Miesiąc w miesiąc każdy zeszyt i wydania zbiorcze zajmują szczytowe pozycje w statystykach sprzedaży,nieprzerwanie zbierając pozytywne opinie... Tak poruszającej i pełnej emocji opowieści ze świecą szukać w literaturze mainstreamowej. Najlepszym tego dowodem są zdobywane rokrocznie liczne nagrody i wyróżnienia, a także rzesze fanów, do których zaliczają się Fraknk Darabont, Simon Pegg,Edgar Wright, Nick Frost i George A. Romero." *
O tym że serial jest równie popularny nie muszę chyba nikogo przekonywać, już to co się dzieje na forach przed i po każdym odcinku jest najlepszym tego dowodem. Każdy odcinek jest wyczekiwany, oglądany jeszcze w nocy , kto by tam czekał na tłumaczenie do poniedziałku. Fakt tłumaczenia dialogów przez miłośników serialu wręcz na bieżąco a przynajmniej tak szybko jak na to pozwala technika jest również nie do przeoczenia. Pytania o odcinek i napisy padają prawie równolegle z premierą. To wszystko powoduje bardzo ale to bardzo pozytywną wbrew pozorom atmosferę ( wbrew pozorom , gdyż i od hejterstwa jak to się nazywa fora nie są wolne ). Spotykają się tam fani wszelkiej maści doskonale rozumiejący że to czy zamianę generuje ugryzienie czy też może fakt iż wszyscy i tak są zarażeni jest równie ważny jak odwieczna dyskusja o jajku i kurze. Co najważniejsze mimo jak pisałam średniej ostatniej serii wszyscy bez wyjątku czekamy na kolejne odcinki. W końcu kocha się pomimo czegoś a nie za coś. Prawda?
Zatem czas oczekiwania umiliłam sobie lekturą trzeciego tomu TWD podzielonego na dwie części. Jak widać nawet dzielenie jednej serii na dwie części się udzieliło i teraz mamy "półtom" podobnie jak od początku serialu miewamy półsezony. Kto by tam fanów rozpieszczał dając całość na raz. Książkę przeczytałam jednym tchem , to fakt choć niestety rozczarowań mi nie brakowało. Zacznę od najważniejszego dla mnie jako dla osoby , która najpierw zakochała się w serialu. Pisano że wkroczą bohaterowie serialu i staną się przyczynkiem upadku Gubernatora. Jakby tu grzecznie i nie ubliżając. Powiedzmy że "wkroczenie" to raczej nieadekwatne określenie do tego co nam w powieści zaserwowano. Owszem są , pojawiają się ba są nawet dwie , dwie!!! sceny kiedy możemy powiedzieć że odgrywają w niej jakąś rolę. Zdaję sobie sprawę że książka nie jest w żadnym wypadku pisana na podstawie serialu, jeśli szukać jakiś nawiązań to raczej do komiksu i te są. Jednak to co dostajemy nijak ma się w ogóle do znanych nam postaci, o ich marginesowej roli nie wspominając.
"Upadek Gubernatora" jest kontynuacja poprzedniego tomu, spotykamy bohaterów znanych nam wcześniej Lilly, Alice, doktor Stevens, Martinez i Gubernator oczywiście. Problem polega na tym że (choć stuprocentowo wypowiem się po drugiej części ) akcja jest zbyt rozwleczona, mam wrażenie że spokojnie z tych dwóch "półtomów" można by zrobić jeden za to bardziej zaskakujący. Podobny problem pojawił się w ostatnim "półsezonie" te kilka odcinków rozwleczonych maksymalnie bez specjalnej akcji , z kilkoma dobrymi momentami dałoby się zamknąć w dwóch za to świetnych i pełnych napięciach odcinkach. Ten sam zabieg zastosowałabym i przy "Upadku Gubernatora". Niestety brak zaskoczenia czymkolwiek , zachwyty nad zakończeniem uważam za przesadzone nie było ono chyba dla nikogo zaskoczeniem, nie mamy okazji poznać bliżej bohaterów szczególnie nowych. Gdyby nie imię Ricka czy Glenna to nic nie wiedzielibyśmy o nich . Imiona w moim przypadku spowodowały że po prostu braki z powieści uzupełniłam wiedzą z serialu. W pewnym momencie Glenn mówi do Ricka "kocham Maggie ale..." halo kim u diabła jest Maggie ? O kim ten facet w ogóle mówi? Tak musi zareagować ktoś w czyje ręce wpadnie tylko powieść , nie znający serialu lub komiksu. Związek Lilly i Austina jest równie miałki i nieudany z punktu obserwatora. O zaskoczeniu w ogóle nie może być mowy.
Przeczytałam , czytało się szybko bo mimo pewnych braków , braku sprawności operowania słowem zarzucić autorom nie można choć tu myślę spore ukłony należą się tłumaczowi, nie ma się do czego przyczepić jeśli chodzi o korektę co w dzisiejszych czasach masowych wydań jest wielkim plusem. Niestety powieść jest po prostu średnia. Nie powala, nie zaskakuje właściwie niczym i jedynie kąsacze alias zimni czy też sztywni trzymają poziom. Pierwsza część była rewelacyjna , druga naprawdę dobra trzecia , ok połowa trzeciej pozostawia trochę żalu bo przecież mogło być lepiej.
Na pocieszenie dla siebie i innych miłośników mam wiadomość , będą kolejne powieści z uniwersum , na razie zapowiadają cztery. W październiku w Stanach ma trafić do sprzedaży pierwszy tom. Poniżej okładka :
Wbrew wszystkiemu się na nie szykuję , podobnie jak oczekuję na kolejny sezon serialu. Jak wspomniałam kocha się pomimo ....
Wydawnictwo SQN postanowiło również wydać poprzednie tomy poczynając od "Narodzin Gubernatora" w nowym rozmiarze ponoć bardziej poręcznym i z nowymi okładkami. Zdjęcie ? Bardzo proszę.
* Fragmety z okładki i skrzydełek książki.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)














