poniedziałek, 10 grudnia 2012

"The Walking Dead, Żywe Trupy. Narodziny gubernatora" Robert Kirkman i Jay Bonansinga

   Autor : Robert Kirkman i Jay Bonansinga
   Tytuł : " The Walking Dead.Żywe trupy.Narodziny gubernatora "
   Tytuł oryginału : " The Walking Dead : Rise of the Governor "
   Tłumacz : Bartosz Czartoryski
   Wydawnictwo : Sine Qua Non
  

           Na początku był chaos , tak z pewnością chaos ,podarujemy sobie może historię całej ludzkosci lądując w trochę bliższej nam przeszłosci czyli dzieciństwie  Roberta Kirkmana bo to od jego pasji i zamiłowania do tematyki zombie wszystko się zaczęło. Nawet nie będę udawać że znam filmy G.A.Romero twórca "Night  of the Living Dead " i "Dawn of the Dead" ,niemniej dzięki Bogu za ich pojawienie się. Dzięki nim mamy okazję do oglądania najwspanialszego serialu o żywych trupach jaki powstał na świecie : "The Walking Dead".



 Robert Kirkman nie miał łatwej drogi na szczyt, okupiona została ona nie tylko cięzką pracą ale i kłamstwem, oby nigdy nie stało się prawdą. By wydać "The Walking Dead" ( komiks ) posunął się do małego oszustwa, mianowicie oświadczył iż odpowiedzialni za wirusa są kosmici, ziemianie oczywiście nie zamierzają się poddać i szykuje się zjawiskowa wojna światów pomiędzy kosmitami i Ziemianami. Ach ta wyobraznia toż byłby to koszmar jakich mało, aż mnie dreszcze przeszły.

Zródlo zdjęcia booklips
Robert Kirkman
  Serial został przyjęty równie gorąco jak i komiks ,podbił serca widzów na co dowodem są wrzące wręcz fora tematyczne ,szczególnie w okresie przerw między emisjami; jak i oglądalność wszystkich trzech (na razie)  serii  i każdego odcinka z osobna. Nie ukrywajmy że nie jest to jakiś zwykły horror z masą krwi i strachu bo żywe trupy o czym wszyscy wiemy są tylko tłem dla pokoazania psychiki człowieka w sytuacjach ekstremalnych. Nie jest istotne czym i ilu szwędaczy zabiją bohaterowie ale to czy i jak przetrwają, czy pozostaną ludzmi? A może okażą się gorsi od nieumarłych? To jest to co wciąga. I rzecz jasna świetna gra aktorów. Wiem, wiem są i słabe punkty (role) ale szybko i intensywnie krytykowane, a co najważniejsze za tą krytyką idą działania scenarzystów.

  Uspakajam wszystkich którzy chcieliby sięgnąć po książkę  nie znając serialu, mogą to zrobić ze spokojem. Jedyną łaczącą te dwa twory postacią jest Philip - gubernator, nieznajomość komiksu równiez nie jest przeszkodą, pierwszy tom trylogii ( bo bedzie trylogia) to opis tego w jaki sposób gubernator stał się tym kim jest w chwili kiedy pojawia się w życiu Andrei i reszty.
  Poznajemy Gubernatora oraz jego towarzyszy na poczatku epidemii, oczywiście uciekają ,przenosząc się z miejsca na miejsce szukają schronienia, wsród nich jest też Penny mała siedmioletnia dziewczynka. Usiłują dotrzeć do punktu "uchodzców" w Atlancie , po drodze niejednokrotnie tracą schronienie czasem ze swojej winy czasem wręcz przeciwnie. Grupa trzech mężczyzn znających się od szczenięcych lat mająca za sobą niejedną imprezę ma szansę się sprawdzić , w warunkach skrajnie odmiennych.
  Dla mnie jest to powieść psychologiczna, podobnie jak w serialu całą resztę uważam za tło. Ukazane są stosunki między ludzmi jedni się znają , są ze sobą blisko bardzo blisko mam na myśli więz teoretycznie nierozerwalną między ojcem a dzieckiem ,inni wręcz przeciwnie, jak to w życiu bywa jeden za drugiego oddać jest w stanie życie, inny bez wahania wyrzuci drugiego na pewną śmierć w imię czego? Przetrwania? Nie to byłoby jeszcze zrozumiałe, tu bezsensownie ktoś pokazuje że ma władzę nad życiem i śmiercią innych tylo dlatego że ten inny jest akurat słabszy. Poznajemy też miłość silniejszą niż śmierć. I co najwazniejsze obserwujemy Gubernatora,jego wewnętrzną przemianę i to co spowodowało że stał się taki jaki jest.Czy usprawiedliwia to jego bezduszne postępowanie? Czy po przeczytaniu można powiedzieć "Boże, teraz Go rozumiem" ? I to jest najciekawsze , ale by się dowiedzieć i mieć również swoje zdanie trzeba przeczytać książkę. Wierzcie mi że nie będzie to czas zmarnowany.

  Trudno mi coś więcej napisać o samej akcji ponieważ nie chcę zbyt wiele zdradzić zarówno potencjalnym czytelnikom jak i  maniakom serialu zatem jakos tak okrężnie się starałam i mam nadzieję że o co jak o co ale o zdradznie treści obwiniać mnie nie można.  Tym bardziej że jak uczy życie nawet treść komiksu nie jest w stu procentach przeniesiona na mały ekran. Choćby Carol i jej córka Sofia czy niewystępująca w komiksie postać młodszego Dixona w którego wciela się Norman Reedus. Dla niewtajemniczonych w komiksie ginie Carol a przeżywa Sofia , w serialu odwrotnie zaś postaci Deryl'a w ogóle nie było. Norman Reedus czymś jednak ujął twórców na castingu i dla Niego dopisano rolę,na casting zgłosił się chcąc grać starszego z braci Merle'a też całkiem ciekawą choć dużo mniej sympatyczną postać.

    Wracając do sedna. Powieść świetna, trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony a szwędaczy nawet specjalnie się nie zauważa ,jak wspomniałam robią za tło dla ludzkich instynktów. Jednak uprzedzam powieść jest krwawa, sporo przemocy i scen miejscami obrzydliwych o specyficznym ,wulgarnym co tu owijać w bawełnę, języku. Z drugiej jednak strony nie jest to miejsce na dworskie maniery i mam wrażenie że przekląłby nawet Pierce Brosnan ,znany z ról gentelmanów,i dobry w nich jak mało kto.

   Ocena książki : 7/6   ;-)

  
   Czekałam na nią długo, bardzo długo i poza "Dziennikiem" Pilcha była to najbardziej przeze mnie wyczekiwana książka w tym roku. Nie zawiodłam się .Mało tego chcę więcej i pytam dlaczego dopiero za rok ,no mniej niż rok ale pazdziernik? I kto tu mówi o bezdusznym podejściu do drugiego człowieka?

 

    Książka wprawdzie i tak byłaby przeczytana,niezależnie od wyzwania u Sardegny ale idealnie się nadaje zatem grudniowa Trójka e - pik , powieść z dreszczykiem. 

   


 
        

 

 

2 komentarze:

  1. Mam nadzieję że jak już będziesz miała okazję przeczytać ,będziesz równie zadowolona jak ja.Nie zawiodłam się.

    OdpowiedzUsuń