wtorek, 21 października 2014

Consilia Maria Lakotta "Serce buszu"

  Autor : Consilia Maria Lakotta
 Tytuł : "Serce buszu"
 Przekład : Jacek Jurczyński SDB
 Gatunek : obyczajowa
 Wydawnictwo : Wydawnictwo M
 Miejsce i rok wydania : Kraków 2010
 Wyzwanie : Biblioteczne

                    


       Kolejna powieść Consilii Marii Lakotty ,którą czytałam kompletnie zatopiona w opisywanym świecie. Opowiada o historii pierwszych katolickich misjonarzy w Rodezji ( dziś Zimbabwe) , o tym jak ojcowie jezuici i siostry dominikanki przecierały szlaki dla naszej wiary pomagając jednocześnie miejscowym ludom w codziennym życiu. Było niebezpiecznie nie tylko ze względu na dzikie zwierzęta lwy, nosorożce, pawiany broniące swoich terenów a jakże, węży tych najjadowitszych również. Pogoda nie rozpieszczała naszych pionierów będąc sprzymierzeńcem egzotycznych chorób z , którymi trzeba sobie było poradzić pamiętając że wszystko co się robi czyni się z wezwania Jezusa do miłości do bliźniego. I to bliźni właśnie oraz chwała Boża są na pierwszym miejscu w całej tej historii.
    Zarówno ojcowie misjonarze jak i siostry z poświęceniem zajmują się opieką nad zdrowiem tym fizycznym i duchowym swoich podopiecznych. Poznajemy historię zakładania misji wśród buszu kiedy to misjonarze spali w lepiankach bezpośrednio na ziemi, kiedy to budynek w kształcie kwadratu tudzież prostokąta postawiony wśród wioski powodował niemałe obawy bo przecież ludzie żyją w okrągłych chatach. Ojcowie ofiarnie nauczają o swoim Bogu walcząc z pogańskimi bożkami , losy tej walki dla wielu tragiczne są czymś czego nie da się czytać obojętnie. Mamy i wojny i napaści, niezgodę wśród rdzennych ludów gdzie silniejsi wycinali słabszych, czarną magię, monogamię , zwyczaje i życie codzienne gospodarzy tych ziem. Trudy zdobywania pożywienie i wody. Poszukiwaczy złota i diamentów , rozwój pierwszych miast i świątyni. Podbój orężem i dobrym słowem i tak jak być powinno dobro zwycięża ucząc nas że tylko życie dla Boga i według Jego wskazówek jest drogą dla każdego człowieka.
    Trochę to może czarno białe, jakkolwiek to nie zabrzmi, podziała na dobrych i złych jest dość mocno zarysowany i tylko ci źli stają się z czasem dobrymi o co w gruncie rzeczy chodzi. Nowe dusze dla Pana zdobywane są zresztą nie tylko wśród tubylców ale i wśród innowierców protestantów choćby czy ateistów których też nie brakowało. Przedstawione jest także ważne zagadnienie iż wiara nie jest nam dana raz na zawsze , że w czasie gdy spotyka nas zło często sięgamy po coś innego , gdyż zaufać tak do końca Bogu wcale nie jest łatwo, ukazane są tego typu sytuacje gdzie tubylcy sięgają do wiary przodków co w rożnych sytuacjach powoduje różne skutki. To takie trochę pocieszenie że nie tylko my tak mamy , i dowód na to że mimo zwątpienia Bóg na  nas czeka z otwartymi ramionami. Tylko od nas zależy co z tym zrobimy.

        
                            

   

7 komentarzy:

  1. Zaczynam podziwiać pisarkę. Czy pisze o Węgrzech czy o Rodezji - zawsze doskonale jest przygotowana...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wprawdzie to dopiero druga książka tej pisarki , którą czytałam ale jestem zachwycona. Kupiła mnie całkowicie i mam nadzieję że tak już zostanie, wędruje na listę moich ulubionych pisarek. Niestety problem jest z jej książkami tymi starszymi ale od czego są biblioteki prawda?

      Usuń
  2. Fantastycznie o książce napisałaś, na pewno po nią sięgnę. Przyznam Ci się, że gdyby nie Twoja recenzja nie zwróciłabym na książkę uwagi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto naprawdę warto , jest po prostu świetna .Wprawdzie w bibliotece ktoś ją zaszeregował do książek o losach kobiet głównie arabskich ( tak przynajmniej wskazuje literatura na tejże półce) i zastanawiam się na jakiej podstawie. Podejrzewam że okładka kogoś zmyliła, w każdym razie jest rewelacyjna niezależnie od tego gdzie stoi ;-) namawiam Cię do niej serdecznie.

      Usuń
  3. Piszesz tak żywym językiem, że aż Ci zazdroszczę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję aż się zarumieniłam , cóż mogę dodać że jak zawsze to zasługa książki , nie da się o niej pisać "obojętnie" porywa całkowicie i ta pewność słusznej drogi. Ach jak zazdroszczę tej pewności tym misjonarzom i misjonarkom. W ogóle autorka cudnie pisze za każdym razem mam wrażenie że nie czytam a przeżywam treść.

      Usuń
    2. Może i ja kiedyś przeczytam.

      Usuń