piątek, 1 listopada 2013

Heinz G. Schmidt "Jadą Cyganie! Śladami Romów po Europie"


  Tytuł : "Jadą Cyganie! Śladami Romów po Europie"
 Autor : Heinz G. Schmidt
 Tytuł oryginału : "Die Zgieuner kommen! Markus Reinhardt entdeckt sein Volk"
 Przekład : Agnieszka K. Haas
 Wydawnictwo : Cyklady
 Miejsce i rok wydania : Warszawa 2011
 Książka : z biblioteki

     Z okładki :
   " Cygański skrzypek Markus Reinhardt -wnuk znakomitego gitarzysty i twórcy europejskiego jazzu Django Reinhardta - oraz reporter Heinz G. Schmidt ruszają na poszukiwanie przeszłości romskiego ludu. Podczas podróży do kilkunastu krajów Europy , Azji i Afryki odwiedzają barwne , niekiedy egzotyczne społeczności Romów , które łączy wspólna nić na wpół legendarnej historii.
  Skąd przybyli? Kto ich rozproszył po tylu krajach świata ? Dlaczego wydają się tak przerażająco obcy, a zarazem fascynujący? Jak na przekór globalizacji usiłują dziś zachować dawne tradycje i obyczaje? I czy mają szanse na ocalenie swojej tożsamości we współczesnym świecie?
   Bohaterowie tego reportażu - napotkani w drodze Romowie i Sinti , Gitanos i irlandzcy Podróznicy, Kełderasze i Cingeni , Cyganie i Manusze - niewiele wiedzą o własnych początkach. Być może ślady ich dziejów , naznaczonych nieustanną wędrówką , można odnaleźć tylko w języku i muzyce...
   Tak w każdym razie sądzi Marcus Rinhardt , który w poszukiwaniu własnych korzeni odwiedza Romów z rozmaitych szczepów i krajów, wsłuchując się w ich opowieści, pieśni i historie codziennego życia. "

       Tematyka interesująca, mimo obecności Romów na każdym wydawałoby się kroku w Polsce wręcz egzotyczna gdyż zwyczajnie niewiele o nich wiemy. Nie mogłam zatem przejść obok niej obojętnie kiedy zauważyłam tytuł przeglądając półki w bibliotece. I chyba mam pecha ostatnio. Ogólnie ciekawa, czytało się szybko i momentami nawet ze sporym zainteresowaniem a jednak mam wrażenie że autor po pierwsze niczego nowego mi nie zdradził. Po drugie  sam stał się więźniem stereotypów i niestety chcący czy nie je powielił, w tle praktycznie niewidocznym na tym obrazku napomknął o tradycji i zwyczajach ale chyba wypadło tak przypadkiem. Niby nie było zle bo w końcu to przeczytałam a jednak nie było to to czego oczekiwałam, pamiętnik z podróży to można było napisać pod innym tytułem nie mieszając w to Romów i niepotrzebnie rozbudzając nadzieje czytelnika. 
     
          

2 komentarze:

  1. Czasem tak bywa, że tytuł nie ma nic lub mało wspólnego z treścią. A w tym wypadku był naprawdę ciekawy.

    OdpowiedzUsuń