piątek, 11 maja 2012

"Humor w genach" Hanna Zborowska z Kobuszewskich



    "Humor w genach"
    Hanna Zborowska z Kobuszewskich
    Wyd: Kowalska/Stiasny 2002

       Z okładki:
   ...Modne jest pisanie autobiografii i rodzinnych sag.Niegdyś bardzo je lubiłam,bo zawsze interesowały mnie fakty,a nie coś co sobie ktoś wymyślił.Ostatnio jednak gatunek ten obrzydziły mi: ponura martyrologia i łzawe wspomnienia.I oto wśród tych lamentów znalazłam rodzynek.Pani Hanna Zborowska napisała "Humor w genach".Jest to saga rodzinna,nie da się ukryć.Jak każda rodzina,ta również przeżywała lepsze i gorsze czasy.Autorka potrafiła wszystko opowiedzieć dowcipnie ,bez wygłupów,bez starych anegdot,po prostu z poczuciem humoru.
    Jak mogło być inaczej,jeżeli na tym drzewie genealogicznym siedzą i Jan Kobuszewski i Wiktor Zborowski?
                             Stefania Grodzieńska 



       Nie mogło być inaczej, jeśli jeszcze dołożymy olbrzymią niczym nie ograniczoną wyobraznię autorki to wiemy już że będzie pysznie! Oto dowód w postaci cytatu:
   "...Lustra zastępowały mi książki,bajki,teatr,cyrk,opowiadania historyczne,a nawet religię.Wystarczyło nałożyć na głowę tubę od gramofonu a już stawała przede mną średniowieczna dama dworu,wystarczyło udrapować swą postać w stare prześcieradło i natychmiast zjawiał się archanioł Gabriel....
    Wystarczyło wdrapać się na krzesło ,nałożyć na głowę miedziany rondelek,w jedną dłoń chwycić kijek od sersa,w drugą długi kuchenny nóż i Zygmunt Waza stawał przede mną we własnej spiżowej osobie."
  
   W historii rodziny Kobuszewskich skrzy się od dowcipu,śmiechu i radości.Piękna ciepła, pełna miłości opowieść.Czytając o małych Marysi,Hani i Jasiu cofałam się z autorką aż do dwudziestolecia międzywojennego.Jest to całkiem inny świat ,z przyjemnością zanurzyłam się w opisach nauczycieli domowych, o pensjach i pensjonarkach ach co za świat: mundurki szkolne, suknie wizytowe.
  W Hani znalazłam pokrewną duszę ,razem z nią uwielbiałam profesora matematyki,który wolał Słowackiego od algebry,obserwowałam w Jego wykonaniu tango czy walca z którąś z uczennic.Z równym oburzeniem wołałam "zdrada" kiedy jednak wymagał czegoś więcej niż deklamacja czy piękna kaligrafia. Pokochałam wraz z innymi uczennicami dyrektora ( był jednoczesnie dyrektorem) Rychłowskiego.

   Kiedy czytam:
      " Piramidy!Czy wy macie takie trumny,sarkofagi,aby miecz położyć nagi?"
        a uczennice odpowiadały "Wejdż z tym mieczem w nasze bramy,mamy takie trumny,mamy..."
 
   czuję motylki w brzuchu,ach jakże chętnie wzięłabym udział w takiej lekcji.

   Wierzcie mi że książka jest pełna jeszcze lepszych historii, moja rodzina zastanawiała się i to całkiem poważnie czy moje dzikie wybuchy radości nie biorą się czasem z ubocznych skutków antybiotyków. Warto przeczytać,naprawdę nie bedzie to czas stracony.
    Kiedy Hania opowiada jak straciła w bombardowaniu Rosenthala a słuchaczki ...ale to już musicie przeczytac sami ,dlaczego kadłub w kredensie przechowywała.

    Wszystkie cytaty z ksiązki "Humor w genach" Hanny Zborowskiej z Kobuszewskich.


   Ocena książki: 6/6

      


        

1 komentarz: