czwartek, 7 czerwca 2012

Marcin Wroński "Skrzydlata trumna"

  
  Marcin Wroński "Skrzydlata trumna"
  Wydawnictwo W.A.B.
  Warszawa 2012
  Wydanie I
  Mroczna seria

     Kolejna już powieść retro z komisarzem Zygą Maciejewskim. Ten typ lubię najbardziej, ponury facet z nałogami.Do ideału z pewnością daleko, ale dzięki temu do normalności bliżej.

 "Nieogolony z krzywo zarośniętym nosem,złamanym pewnikiem w jakiejś bójce,wyglądał na bandytę,takiego,co za samą mordę glina bierze do komisariatu... W głowie mu nawet nie postało że przodownik wstanie i zamelduje się zbirowi.I jeszcze nazwie go komisarzem."  

 Tym razem wydarzenia rozgrywają się naprzemiennie przed wojną i po niej. Samobójstwo z roku 1936 nabiera trochę innego wymiaru w roku 1945.Właściwie w miarę czytania ,dochodziłam do wniosku że wcle ale to wcale nic się nie zmieniło, wiem mało to odkrywcze,że ludzie na przestrzeni dziejów okazują się porządnymi obywatelami (rzadziej) lub wrednymi pozbawionymi krzty honoru pacynkami (częściej) ,że pozory mylą i że książek nie należy oceniac po okładce.Zysk jako czynnik najważniejszy niezaleznie od jego ceny jednostkowej jaką bywa i życie ludzkie, samo życie ot co. Jak zwykle Maciejewski stosuje sobie tylko znane metody , ryzykując i kładąc wszystko na jedną kartę.
Warto? Ano ....

  Moje ulubione klimaty, czytać książki Marcina Wrońskiego zaczęłam ze względu na czas akcji, potem kolejno ujął mnie Maciejewski i społeczno obyczajowa panorama ówczesnej Polski. Tak naprawdę wątek kryminalny dla mnie jest miłym dodatkiem , zdecydowanie najciekawsze dla mnie jest to  jak autor opisuje codzienne życie, stroje, zajęcia ,słabości i mocne strony ludzi przeciętnych. Niby tak samo objawiają się wszelkie przywary i niekiedy zalety bohaterów jak w powieściach Dołęgi Mostowicza a jednak ze względu na sferę w której to wszystko się dzieje jest w tym coś mrocznego, magnetyzującego  i nie pozwalającego na przerwę w czytaniu.
 
   Co jeszcze mnie przyciąga? Ano to że powieści te zadają kłam, wszelkiego rodzaju stwierdzeniom o upadku obyczajów i o tym jak to drzewiej pięknie było.
 

   Margines:
  Tak sobie myślę że mimo wszystko znalazłam coś czego już dzisiaj jednak się nie spotyka. Z tym że to nie u p.Wrońskiego. I tak sobie marzę że gdyby tak p.Tusk wziął choć raz przykład z Marszałka zamiast przyznawać sobie nagrody mogłabym poczuć coś na kształt szacunku. Dobrze że można marzyć bezkarnie.
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz