wtorek, 13 sierpnia 2013

Dylematy w mięsożernej rodzinie.


  W najnowszym numerze "Wegetariańskiego świata" jest ciekawy artykuł z wypowiedzią Philipa Wollena na temat wegetarianizmu, tłum. Ryszard Ornatowski. O ile cały tekst jest wstrząsający o krzyku zabijanych zwierząt o ich cierpieniu w masowych hodowlach i to tylko dla chwili naszej przyjemności. O tyle najbardziej poruszył mnie poniżej zacytowany fragment:

zródło: www.wegatariański.pl
   " Woda jest nowa ropą. Wkrótce kraje będą toczyć o nią wojny. Wody gruntowe , które gromadziły się przez miliony lat zanikają. Potrzeba 50 tyś. litrów cennej wody pitnej, żeby wyprodukować jeden kilogram wołowiny. Dziś miliard ludzi głoduje, 20 milionów umrze z niedożywienia. Zmniejszenie produkcji mięsa tylko o 10% pozwoli nakarmić 100 milionów ludzi! Wyeliminowanie mięsa zlikwiduje  już na zawsze problem głodu. Gdyby wszyscy ludzie na świecie stosowali zachodnią dietę , na ich wykarmienie potrzebowalibyśmy 2 planet. Mamy tylko jedną. I ona umiera. Ilość gazów cieplarnianych pochodzących z hodowli zwierząt jest 50% większa niż z transportu: aut, autobusów, statków i ciężarówek razem wziętych!
   Podczas moich podróży widziałem ubogie kraje, które sprzedają swoje zboże na Zachód podczas gdy ich własne dzieci głodują trzymane w objęciach. A Zachód karmi nim zwierzęta hodowlane byśmy mogli jeść kotlety!
   Czy jedynie to uważam za przestępstwo?
  Wierzcie mi każdy kęs mięsa, które jemy to policzek w twarz zapłakanego, głodującego dziecka. Czy patrząc w jego oczy mam zachować milczenie?
  Ziemia jest w stanie wyprodukować wystarczająco dużo na potrzeby każdego. Ale nie wystarczająco na zachłanność każdego."
                               Miesięcznik "Wegetariański świat" nr. 7 - 8 ,lipiec - sierpień 2013 str. 34 - 35 art. "Oś zła przebiega przez nasze stoły"

    Od przeczytania tego artykułu nie wzięłam do ust mięsa, może tak sobie myślę jeśli większość , choć najlepiej byłoby żeby wszyscy, zrezygnowała z jedzenia mięsa dałoby się zlikwidować głód na świecie? Od czegoś trzeba zacząć, najlepiej od ograniczenia popytu, jeśli nikt nie będzie mięsa kupował nie opłaca się prowadzić masowych hodowli zwierząt co faktycznie ograniczyłoby ogromnie ilość zjadanej przez nie paszy.
   Przełknąć nie mogę mięsa pod jakąkolwiek postacią po tym artykule, co oczywiście powoduje wyśmiewanie mnie przez rodzinkę. Zawsze byłam osobą jedzącą najmniej zwierzątek w moim domu, miałam już epizody z wegetarianizmem a teraz zastanawiam się czy moje sumienie pozwoli mi na delektowanie się pieczenią np. Mam nadzieję że nie.
   A rodzinka może wezmie przykład a może będę zmuszona gotować dwa obiady każdego dnia przykładowo.

4 komentarze:

  1. Witaj!
    Nominowałam Cię do Liebster Blog Award. Zapraszam do zabawy :)
    Info na moim blogu:
    http://czytanie-mojapasja.blogspot.com/2013/08/liebster-blog-award.html

    Ja na szczęście nie jem mięsa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakieś 18 lat temu zastosowałam sobie 10 dniową głodówkę i przez 8 od tego czasu lat nie jadłam mięsa. I to była mądra decyzja, gdyż czułam się super i miałam mnóstwo sił. Później zaczęłam podjadać, ale u mnie w domu mięso jest bardzo ograniczone/ na wołowinę nas nie stać tylko od wielkiego dzwonu, a kurczaków nie jemy w ogóle, wieprzowinę rzadko/ w zasadzie wszyscy lubią dania jarskie. Wegetarianizmu nie polecam, ale jarską kuchnię jak najbardziej. Jest może bardziej pracochłonna, bo te pierogi, ale szybko się można przyzwyczaić. Gorzej jest, gdy domownicy są jednak mięsożerni a tak się zdarza często, ale i takich po trochu można odzwyczajać od jedzenia mięsa choćby poprzez dania warzywno mięsne, w których mięso można wydatnie ograniczać.

    Życzę sukcesu w zmianie diety.

    OdpowiedzUsuń